Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 25 października 2017

Spotkanie z tytanem



Niedziela 22 października 2017 roku zapisze się niewątpliwie na trwałe w pamięci tych osób, które uczestniczyły w spotkaniu z pisarką Jolantą Marią Kaletą w głuszyckim CK MBP, a piszę o tym z nadzieją, że w ten sposób zachęcę Czytelników mojego blogu do kontaktu bezpośredniego z jej książkami.

Można się domyślić, że to właśnie panią Jolantę próbuję określić mianem tytana.

To być może zaskakujące skojarzenie drobniutkiej postaci z mitologicznym olbrzymem pojawiło się w mojej głowie, gdy trafiła do moich rąk puszczona w obieg omszała księga - album z genealogią rodową pisarki i jej męża. Wiem, że była ongiś taka tradycja by dokumentować genealogie rodów magnackich, szlacheckich, że towarzyszyły jej herby i nazwania, ale należy to do czasów minionych. Dla ludzi wyrosłych w PRL-u oglądanie się wstecz i poszukiwanie swoich korzeni wyglądało jak fanaberia. Z różnych powodów nie było klimatu na pielęgnowanie rodowej przeszłości i odtwarzanie sagi rodzinnej. To, że p. Jolanta podjęła się tego trudu budzi do niej szacunek i podziw.

Jolanta Maria Kaleta pokazała nam plon swego dziesięcioletniego mozołu nad odtworzeniem korzeni rodzinnych i potrafiła o tym opowiedzieć, potęgując napięcie,  podobnie jak robi to w swoich książkach. Okazuje się, że jest to jej pierwsza księga – wzruszająca saga rodzinna z fotokopiami dokumentów i fotografiami. I nie mam wątpliwości, że praca nad nią była tytaniczna. Jeśli dodamy do tego fakt, ze od 2012 roku napisała i wydała już 12 książek, a każda z nich to plon nie tylko fantazji, ale przede wszystkim mrówczego dochodzenia do sedna poruszanych tematów, bo jej powieści opierają się na faktach i pozwalają lepiej poznać historię pierwszych lat powojennych na Dolnym Śląsku, to wtedy dostrzegamy jaki to jest tytaniczny ogrom pracy.

I właśnie dlatego pomyślałem o p. Jolancie jak o tytanie, człowieku silnym fizycznie, moralnie i psychicznie, niezmordowanym i konsekwentnie dążącym do celu  Z greckiej mitologii pamiętamy, że tytanami były dzieci Urana (boga nieba) i Goi (bogini ziemi), ale przegrały one  rodzinną wojnę i zostały strącone do Tartaru.

Moje skojarzenie z tytanem ma jeszcze inną proweniencję. Jest nią pierwiastek chemiczny tytan, srebrzystobiały, lekki, trwały, trudno topliwy. 

Tak, pierwiastek tytan to bez wątpienia uosobienie tej filigranowej postaci, sympatycznej, uśmiechniętej, pełnej optymizmu i zapału, która odwiedziła nas po raz drugi w Głuszycy, tym razem z okazji promocji kolejnej, dwunastej już książki pt. „Pułapka”.

 
Zamierzałem napisać o tym ważnym wydarzeniu kulturalnym od siebie, ale trafiłem na stronie internetowej Centrum Kultury w Głuszycy na znakomitą relację ze spotkania. Doszedłem do wniosku, ze nie potrafię doścignąć jej autorki i dlatego zamieszczam ją w odpisie:

Jolanta Maria Kaleta – mieszkanka Wrocławia, z wykształcenia historyk i politolog, autorka powieści sensacyjnych, których akcja rozgrywa się głównie na Dolnym Śląsku była gościem niedzielnego spotkania w Centrum Kultury – Miejskiej Bibliotece Publicznej w Głuszycy. Treść jej książek łączy autentyczne wydarzenia historyczne i nieodkryte dotąd tajemnice z fabułą, która w sposób wręcz niewiarygodny przykuwa uwagę czytelnika. Książki Jolanty Kalety otrzymują bardzo pochlebne opinie krytyków i cieszą się ogromną popularnością wśród czytelników. 

Akcja dwóch, spośród 12 dotychczas wydanych powieści, rozgrywa się w powojennej rzeczywistości Głuszycy i Jedliny-Zdroju („W cieniu Olbrzyma”, „Riese. Tam gdzie śmierć ma sowie oczy”).
Głównym pretekstem do zorganizowania spotkania z pisarką było wydanie nowej powieści zatytułowanej „Pułapka. Nic nie jest tym, czym się wydaje” (tu także wspomniana jest Głuszyca, Soboń i Osówka).

Na spotkanie z pisarką przybyli głuszyccy miłośnicy książek pani Jolanty Kalety, a także przyjaciele naszego miasta – poeci Romana Więczaszek z Brzegu i Marek Juszczak z Knurowa. Nie zabrakło także specjalisty ds. regionu, blogera i pisarza pana Stanisława Michalika.

Spotkanie moderowane przez Renatę Sokołowską z Miejskiej Biblioteki Publicznej przybrało formę gawędy, podczas której uczestnicy poznali frapującą historię rodzinną państwa Kaletów, obejrzeli księgę genealogiczną stworzoną przez bohaterkę spotkania, zawierającą unikalne fotografie, mapy i dokumenty dotyczące kilku pokoleń przodków. Poznali także wiele zabawnych, a niekiedy niebezpiecznych zdarzeń z okresu dzieciństwa i młodości pisarki, które później znalazły swe odzwierciedlenie w powieściach. Była również mowa o inspiracjach twórczych i autentycznych postaciach występujących w powieściach.

Pani Jolanta w niezwykle interesujący sposób opowiedziała o procesie towarzyszącym powstawaniu książki. Każda jej powieść nieodłącznie wiąże się ze studiowaniem niezliczonej ilości literatury i dokumentów dotyczących podejmowanych tematów. Niełatwym zadaniem jest także stworzenie sylwetek bohaterów, którzy wpleceni w wir autentycznych, historycznych wydarzeń w atrakcyjny, a zarazem logiczny sposób będą funkcjonować na kartach powieści. Ta momentami mozolna praca przynosi jednak autorce ogromną satysfakcję. 

W najnowszej powieści Jolanta Kaleta zabiera czytelnika w Góry Izerskie i wraz z bohaterami powieści próbuje odnaleźć najbogatszy poniemiecki schowek zwany „Szczeliną Jeleniogórską”. Podczas spotkania autorka nie zdradziła treści książki, nakreśliła natomiast jej główny wątek, przybliżając obecnym historię poszukiwań tego miejsca i kojarzoną z nim śmiercią romskiej rodziny trudniącej się sprzedażą precjozów wydobytych ze schowka.

„Jolanta Maria Kaleta łącząc ze sobą przygodę, grozę, sensację i historię, zaprasza do świata pełnych niebezpieczeństw Gór Izerskich, w których pasja przeradzająca się w chorą fascynację, buduje klimat pełen napięcia. Nie sądziłam, że literackie rozwiązywanie zagadek z przeszłości może być aż tak wciągające i przy tym niebezpieczne. Ta książka to prawdziwa pułapka emocji, które musicie poczuć.” To fragment opinii nt. najnowszej książki Jolanty Kalety zawartej w blogu Wiolety Sadowskiej „Subiektywnie o książkach”.

Równie pochlebne opinie pisarka usłyszała z ust naszego rodzimego recenzenta, pana Michalika, a także obecnych na spotkaniu osób, które lekturę książki miały już za sobą.
Podczas spotkania była możliwość zakupienia książek pani Jolanty oraz uzyskania autografu. Indywidualne rozmowy, fotografie z autorką, a także słodki poczęstunek dopełniły wspólnie spędzony czas.

Miło było nam usłyszeć z ust pani Jolanty Kalety, że czuje się z nami w Głuszycy jak w rodzinie!
Książka pt.: „Pułapka. Nic nie jest tym, czym się wydaje” jest dostępna w głuszyckiej księgarni. Można ją również wypożyczyć w bibliotece.

Tekst: R.Sokołowska, fot. M.Nyga, R Sokołowska, S.Jelewska



O spotkaniu napisała też od serca przybyła do nas z Brzegu nad Odrą  Romana Więczaszek, wywodząca się z Głuszycy autorka kilku tomików wierszy:

JOLANTA MARIA KALETA - niezwykłe spotkanie w Górach Sowich...

W mojej rodzinnej GŁUSZYCY k/ Wałbrzycha było niedawno spotkanie autorskie z Jolantą Marią KALETĄ – powieściopisarką z Wrocławia, panią historyk i politolog, która pracowała we wrocławskim Muzeum Historycznym i Muzeum Sztuki Medalierskiej, była nauczycielką historii i wiedzy o społeczeństwie. Jest autorką dwunastu powieści.

Dlaczego spotkanie miało miejsce w małej Głuszycy na Dolnym Śląsku? Właśnie z tego powodu jestem dumna… pani Jolanta jest autorką powieści sensacyjno-przygodowo-kryminalnych, których akcja w większości rozgrywa się na terenach mi bliskich. Autorkę fascynują ślady tajemnic z przeszłości, związanych także z kompleksem RIESE w Górach Sowich. Powieści czyta się „w jedną noc” (są dość grubawe), jak przyznał czytelnik na wieczorze w Centrum Kultury. Oparte są na dokumentach historycznych, ale są świetną beletrystyką. Wieczór prowadziła Renata SOKOŁOWSKA – kierowniczka biblioteki.

- Kochamy Panią, ponieważ kocha Pani nasze strony rodzinne – powiedziałam w dyskusji. – Posiada pani niesamowity talent literacki, inspirujący do porywania czytelnika w ciekawą podróż. Podziwiam język, pełen zaskakujących zwrotów. Jestem wzruszona, ponieważ tu za ścianą jest mój dom rodzinny i kiedy bohater książki wędrując, widzi parkan Ogrodu Jordanowskiego z czerwonej cegły… to on naprawdę jest. Dzięki powieści „Riese. Tam gdzie śmierć ma sowie oczy” zrozumiałam trudne życie moich rodziców i wielu innych, szykanowanych przez nową socjalistyczną władzę, przez NKWD, Urząd Bezpieczeństwa, niemieckie służby specjalne – dodałam.

Do wartości książek pisarki odniósł się również znawca-regionalista Stanisław MICHALIK oraz górnik-poeta, pasjonat zwiedzania świata na rowerze - Marek JUSZCZAK.
.
Autorka zafascynowała słuchaczy ciekawostkami ze swojego życia, wiedzą historyczną i uśmiechem. Prezentowała nowa powieść „ Pułapka. Nic nie jest tym, czym się wydaje” (Psychoskok, Konin 2017).
Mam ją w ręku z ładną dedykacją. Przede mną noc… nie przeszkadzać…

Tekst: Romana Więczaszek


Dodam jeszcze od siebie, że spotkanie upłynęło w ciepłej, serdecznej atmosferze co najlepiej ilustruje kolekcja zdjęć na stronie internetowej CK w Głuszycy, z których trzy zamieszczam w moim blogu Można też trafić na nie na stronach facebooku.

O powieści J. M. Kalety pisałem nie tak dawno w moim blogu.  Renacie i Romanie dziękuje bardzo, że mogłem skorzystać z ich znakomitych tekstów.

6 komentarzy:

  1. Pierwsza myśl jaka mi się nasunęła po przeczytaniu tekstu to ta, że mieszkańcy niewielkiej Głuszycy mają niesłychane szczęście do spotkań z ludźmi utalentowanymi.
    Druga ta taka, że sami są wyjątkowi, skoro interesują się tak bardzo wszelkimi wydarzeniami kulturalnymi w swojej Małej Ojczyźnie.
    A to, że Pani Jolanta Kaleta jest Tytanem to prawda najprawdziwsza.
    Pozdrawiam najserdeczniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochlebiasz nam bardzo Stokrotko, ale to lepsze od krytyki, bo zachęca, a nie zniechęca. Myślę, że tak też odbierze Twoją pozytywną opinię p. Jolanta i dzięki Ci za to.
      A ja wciąż powracam do Twoich książek, bo mogę z nich tak wiele dowiedzieć się o świecie, a w dodatku robisz to pięknie. Wczoraj podziwiałem ponownie to co napisałaś o swoich reflkeksjach z pobytu w Moskwie, a potem na Litwie, a mialem okazję też tam być i mam podobne wrażenia. Dziękuję za komenyarz !

      Usuń
  2. Spotkanie z pewnością bardzo interesujące.Wszak Pani J.M.Kaleta to bardzo pracowita autorka wielu bo aż 12 książek.Jedną z nich przeczytałem,na pozostałe przeznaczam czas na okres zimowy.Jak widać z dzisiejszego Twojego przekazu Wasza Biblioteka robi bardzo dużo w sprawie popularyzacji czytelnictwa i nie tylko.Pani dyrektor Biblioteki Miejskiej też podobnie jak Ty zasługuje na laury za organizowanie spotkań z wybitnymi postaciami naszej kultury.Pytanie; Dlaczego na rodzinnym zdjęciu z Panią J.M.Kaletą brak naszego wspaniałego blogera Staszka?Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem na fotce siedzącej, a ta stojąca z p. Jolantą była zrobiona na koniec, ale nie objęła nas wszystkich. Na stonie internetowej CK jest ich ok 40, na kilku z nich też się załapałem. Dziękuję Bronku za pochwałę dobrej roboty naszej MBP. Pozdrawiam !

      Usuń
  3. Niezmiernie się cieszę z tak pozytywnego odbioru spotkania autorskiego z panią Jolantą Kaletą!
    Pochwały płynące spod pióra znawcy przedmiotu i znakomitego blogera – to miód na moje serce! Dziękuję!
    R. Sokołowska

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie przy"kominku":
    https://www.youtube.com/watch?v=LBd58zLL43w
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń