![]() |
Pałac w Jedlinie-Zdroju |
Burmistrz
Jedliny-Zdroju i Prezes Stowarzyszenia Miłośników Jedliny-Zdroju zaprosili mnie
na prelekcję dr hab. prof. Uniwersytetu
Opolskiego, Tomasza Ciesielskiego, której tematem jest 250 lat historii Jedliny-Zdroju.
Odbędzie się ona 20 października br. w Sali Balowej Pałacu w Jedlinie-Zdroju, a
prelekcji towarzyszyć będzie wystawa pod hasłem „Jedlina-Zdrój – wczoraj i
dziś”.
Dla
mnie każde zaproszenie do Jedliny-Zdroju, miasta z którym związałem się
emocjonalnie przez lata pracy w szkolnictwie i kulturze, jest zaszczytem, bo
jest to miejsce, które cenię sobie wysoko za to, co się w nim od wielu lat
dzieje. A dzieje się wciąż coś nowego, co przyczynia się nie tylko do rozwoju
miasta, ale też jego promocji.
O
Jedlinie-Zdroju od pewnego czasu mówi się i pisze pozytywnie, znacznie częściej
niż o wielu większych, ważniejszych i
renomowanych uzdrowiskach na Dolnym Śląsku. Jedlina jest wszędzie, w prasie,
radiu, telewizji, internecie, w księgarniach i bibliotekach, w konkursach i
imprezach promocyjnych.
Jedlina
inwestuje w infrastrukturę techniczną, buduje nowe obiekty sportowe i
turystyczne, rewaloryzuje obiekty ważne
dla podniesienia statusu uzdrowiska. Jedlina jest aktywna na polu turystycznym
i kulturalno- sportowym, organizuje duże imprezy rozrywkowe, konsekwentnie dba
o promocję miasta. Była trzykrotnie nominowana do Dolnośląskiego Klucza Sukcesu, aż wreszcie w roku 2008 została laureatem tej prestiżowej
nagrody w kategorii najbardziej
gospodarnej gminy. Można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że lata
najtrudniejsze Jedlina-Zdrój ma już za sobą. Mało tego, to miasto stanowi wzór
do naśladowania, jak można szybko i skutecznie wydobyć się z recesji i wejść na
drogę intensywnego rozwoju.
Skąd
się bierze fenomen Jedliny-Zdroju ?
Aby
odpowiedzieć na to pytanie, warto sięgnąć do przeszłości miasta. ”Historia
magistra vitae est”, głosi stare łacińskie przysłowie. Czego ważnego i
pouczającego możemy się dowiedzieć z
historii Jedliny-Zdroju?
Zacznijmy
od sprawy najciekawszej, czyli od wyjaśnienia jak do tego doszło, że Jedlina
stała się zdrojem ?
O
obecności źródeł mineralnych i ich leczniczych właściwościach w Jedlinie
dowiedziano się już w XVI wieku.
Mądry kmieć z Tannenhausen (dzisiejszej Jedlinki), Caspar Schäl, na pastwisku w górnej części kotliny górskiej, ujął wodę źródlaną w wydrążony pień drzewa,
postawił obok kram z żywnością i zainicjował, jakbyśmy to dziś nazwali,
alternatywną formę zarobkowania. Od 1697
roku butelkował wodę mineralną o nazwie Sauerborn, a później Tannhauser
Sonerbrunnen i sprzedawał ją w całej okolicy. Pozyskane środki finansowe
pozwoliły mu wybudować obok dom mieszkalny Grundhof.
Rok 1723, to
najważniejsza data w historii miasta i zdroju. W tym to roku parcelę ze
źródłem wykupił możny właściciel Jedlinki, generał
- feldmarszałek
Hans Christoph baron von Seher Thoss i rozpoczął budowę domu zdrojowego.
Prawdziwą założycielką kurortu okazała się jego
żona, Charlotta Maximiliana hrabina von Seher Thoss, która osobiście
nadzorowała postępy budowy. Od jej imienia wywodzi się nazwa miejscowości Bad Charlottenbrunn.
Zapamiętajmy
te fakty historyczne i nazwiska tworzących je ludzi: Caspar Schäl, baron von
Seher Thoss i jego żona Charlotta. Feldmarszałek Seher Thoss wykupił dobra
ziemskie aż po Nową Rudę, tam założył pierwsze kopalnie węgla kamiennego i
uchodził za prekursora przemysłu węglowego na Dolnym Śląsku. Nazwisko baronowstwa pojawi się jeszcze w mojej opowieści.
W 1768 roku Bad Charlottenbrunn stała się tak ważnym i znanym kurortem, że otrzymała prawa miejskie. To kolejna data, na
którą warto zwrócić uwagę. Od tego momentu mija właśnie 241 lat Tak więc
Jedlina jako miasto uzdrowisko liczy sobie prawie ćwierć tysiąclecia.
W 1825 roku pojawia się na kartach historii Bad Charlottenbrunn
nowe, niezwykle ważne nazwisko. To Carl
Beinert, wybitny uczony, chemik, geolog, przyrodnik. W Jedlinie pojawia się
jako młody, energiczny, przedsiębiorczy aptekarz. Od samego początku interesuje
się sprawami miasta. Korzystne wyniki przeprowadzonych przez niego badań
właściwości tutejszych wód mineralnych
inspirują go do aktywnego działania. Jego ideą-fix staje się uczynienie z Jedliny
kurortu o sławie europejskiej. Odkrywa nowe źródło lecznicze, któremu nadaje
nazwę Elisenquelle, a od 1864 roku Teresienquelle na cześć Teresy Krister, o
której parę słów za chwilę. Carl Beinert
otacza opieką dom zdrojowy, staje się jego właścicielem i dokonuje przebudowy.
Dba o rozwój uzdrowiska. W 1849 roku założył nowy Park Karlshaim na dzisiejszym
wzgórzu pod wyciągiem narciarskim, zwanym też Parkiem Południowym. Został on
urządzony według najlepszych wzorów z innych uzdrowisk niemieckich. Rzadkie okazy
drzew i krzewów sprowadzano z całego świata. Zbudowano platformy widokowe,
drewniane altany, ozdobne rzeźby, kolorowe ławeczki, zasadzono mnóstwo krzewów
kwitnących i kwiatów. Ten park obok położonego w części zdrojowej miasta Parku
Północnego, przyniosły Charlottenbrunn sławę w całej Rzeszy.
Zwróćmy
szczególną uwagę na miejsce tych zdarzeń. Stanie się one istotne przy omówieniu
współczesnych planów rozwojowych Jedliny-Zdroju.
W
latach 1861 - 1864 właścicielem
Jedliny staje się Carl Krister, śląski
przemysłowiec, ogromnie ważny w
historii Wałbrzycha przedsiębiorca i założyciel do dziś funkcjonującej fabryki porcelany „Krzysztof”. Dla Jedliny
jeszcze ważniejszy, bo zapisał się złotymi zgłoskami zarówno w historii
uzdrowiska, jak też pałacu w Jedlince. Wraz ze swą żoną, wspomnianą powyżej Teresą, dokonują przebudowy Domu
Zdrojowego w najnowszym stylu, budują też obok halę spacerową i gabinet
muzyczny (dzisiejsza „Biała Sala”). Bad Charlottenbrunn staje się uzdrowiskiem
ściągającym do siebie sławnych ludzi z całej Europy. Niezwykłym gościem kurortu był
młody Fryderyk Wilhelm, następca tronu, późniejszy cesarz niemiecki,
przyczyniając się do promocji uzdrowiska w całych Niemczech.
Od 1884 roku uzdrowisko staje się
własnością gminy. Pozwoliło to na korzystną
dla obu stron korelację planów rozwojowych miasta i uzdrowiska.
Sława
Jedliny-Zdrój, drugiego obok Szczawna-Zdrój podwałbrzyskiego uzdrowiska,
utrzymuje się do czasów I wojny światowej (1914-1918). Ruch turystyczny w
mieście znacznie się ożywił z chwilą uruchomienia linii kolejowej ze Świdnicy
do Jedliny-Zdroju w roku 1904, co umożliwiało połączenie z Wrocławiem. Turyści
z dużego miasta byli tutaj wabieni nie tylko wodami leczniczymi, ale i kozim
mlekiem lub owczą żętycą, w atrakcyjnej „Szwajcarce” przy Parku Karlshaim, albo
też w oficynach pałacu w Jedlince, gdzie dodatkowo można było posmakować
dobrego piwa z własnego browaru. W
okresie międzywojennym Jedlina funkcjonuje nadal jako zdrój, ale można powiedzieć
siłą rozpędu, na fali popularności uzyskanej wcześniej.. Nie znajdujemy już w historii miasta ludzi takiej miary, jak wymienieni
powyżej jej budowniczowie i mecenasi.
Dla
pełnego obrazu z przeszłości miasta koniecznym jest przypomnienie kilku faktów
związanych z historią głośnego w mediach od paru lat pałacu w Jedlince. I tu również będzie mowa o ludziach zasłużonych
dla świetności pałacu. Właśnie wątek
wielkich ludzi w Jedlinie-Zdroju okaże się szczególnie ważny w odpowiedzi na
pytanie, skąd się bierze fenomen tego miasta.
Historia
pałacu zaczyna się w roku 1605, kiedy to rozpoczęto w tym miejscu przebudowę
małego zamku na dworek, który
specjalizował się w produkcji piwa. Miał on różnych właścicieli. W 1721 roku
został wyłączony z posiadłości znanej w Wałbrzychu rodziny von Czetritzów i od
tego momentu rezydował tu wspomniany powyżej feldmarszałek von Seher Thoss wraz
ze swoją żoną Charlottą z Pücklerów. Ta właśnie potężna rodzina, skoligacona z
samymi Habsburgami, władała pałacem przez znaczną część XVIII wieku. W tym
miejscu warto jeszcze odnotować jeden znamienny fakt. Tuż po śmierci
feldmarszałka, w 1744 roku jedliński pałac
zaszczycił swoją obecnością król pruski Fryderyk II Wielki. Przyjęła go
oczywiście żona zmarłego, Charlotta. Nie trzeba chyba dodawać jak zaszczytnym
wydarzeniem było goszczenie w pałacyku pruskiego monarchy. Tak więc niewielkie
Bad Charlottenbrunn mogło się poszczycić tym, że w jego pieleszach gościli dwaj
najwięksi władcy Prus, król Fryderyk II Wielki , a następnie cesarz Fryderyk
Wilhelm.
W roku 1791 hrabia von Pückler rozbudował rezydencję według projektu samego Carla Gottharda Langhansa,
twórcy m. in. Bramy Brandenburskiej w Berlinie.
Nie
przetrwał on jednak w tej nowej szacie zbyt długo. Ponownie przebudował go nowy
właściciel, znany nam już Carl Krister. Barokowa
budowla pałacu została rozebrana do fundamentów. Na jej miejsce pojawiła się
klasycystyczna budowla szkoły berlińskiej, urządzona z wyjątkowym przepychem.
Gruntownie odnowioną bryłę uzupełniono w portyki doryckie od frontu i ogrodu.
Znacznej przebudowie zostały poddane budynki gospodarcze okalające dziedziniec.
Miało to miejsce w roku 1862, na dwa
lata przed śmiercią wybitnej osobowości,
jaką okazał się dla Wałbrzycha i Jedliny-Zdroju sam Carl Krister.
W
dziejach pałacu zasłużył się wielce dla jego świetności kolejny sukcesor posiadłości od roku 1889, Gustaw Bohm, major Kawalerii Landwery, od 1921 roku
Kawaler Krzyża Żelaznego. Dokonał on
przekształceń wystroju wnętrz w różnych stylach, dbał o budynki gospodarcze i
dobre funkcjonowanie folwarku. Wybudował też na zewnątrz pałacu gustowną
fontannę w kształcie trefla. Był ostatnim prywatnym właścicielem pałacu. W 1938
roku, a więc jeszcze przed wybuchem II wojny światowej pałac przejmuje
organizacja zajmująca się przygotowaniem zaplecza sanitarno-socjalnego
przyszłej wojny. W czasie wojny pałac był siedzibą Organizacji Todt, a
następnie dyrekcji i komendantury budowy militarnej inwestycji w Górach Sowich,
„Riese”, tzn. „Olbrzym”.
Tak
więc plejadę ludzi, którzy odegrali niepoślednią rolę w dziejach uzdrowiska
warto poszerzyć o dobrych gospodarzy pałacu, fundatorów kolejnych jego
renowacji. Sam pałac był i pozostał do dziś ważnym elementem podnoszącym renomę
niewielkiego uzdrowiska, przyczyniając się do jego rozgłosu i sławy.
Nasuwa
się pytanie. Co ma wspólnego dzisiejsza polska Jedlina-Zdrój, z niemiecką
przeszłością Bad Charlottenbrunn? Do czego przydatne są historyczne „wypominki” zdarzeń i osób sprzed
lat, skoro nie są to rodzime, ojczyste dzieje i nie mają znaczenia w naszej
aktualnej rzeczywistości?
Odpowiadam
krótko. To tylko pozornie nam się wydaje, że nie mamy związków z przeszłością,
bo rozgrywała się ona poza granicami ówczesnej Polski przy udziale innej
narodowości. Nie zamierzam wcale sięgać do arsenału argumentów znanych nam z
czasów PRL-u o polskości tych ziem i ich triumfalnym powrocie do Macierzy. Jest
jedna niepodważalna determinanta ciągłości dziejowej miasta pomimo zmian
przynależności państwowej. Miasto to narodziło się w tamtej rzeczywistości,
jest efektem pracy rąk i umysłów ówczesnych mieszkańców tej ziemi, to oni
wybudowali tu domy, ulice i place, parki i ogrody, dzięki nim powstało tu
uzdrowisko i służyło przez długie lata ludziom. Na skutek takich czy innych
wydarzeń historycznych staliśmy się spadkobiercami tej poniemieckiej spuścizny.
Jesteśmy prawnymi właścicielami, gospodarzami, dawniej niemieckiego, dziś
polskiego miasta uzdrowiska. Rzeczą najważniejszą jest aby tej spuścizny nie
zmarnować, aby służyła ona jak najlepiej nam, obecnym mieszkańcom.
Czy
tak się dzieje?
W Jedlinie-Zdroju
panuje wyjątkowa atmosfera przychylności i wsparcia dla ludzi z inicjatywą. Jej
twórcą i propagatorem jest burmistrz
miasta, Leszek Orpel. Już dziś można
powiedzieć, że dla miasta to „mąż
opatrznościowy”, tak jak kiedyś przed laty, Carl Beinert. To właśnie burmistrz
Leszek Orpel polecił odnowić ten pomnik i przywrócić jego dawny blask. Może
pojawi się inicjatywa by również jemu
postawić postument z wyrazami wdzięczności, za wyrwanie Jedliny z bezruchu i
stagnacji. Burmistrz skupił wokół siebie ludzi czynu, aktywnych,
przedsiębiorczych, z inicjatywą. Efekty tego są widoczne na każdym kroku. To
dobrze, że mieszkańcy miasta potrafią to docenić. Dają temu wyraz w kolejnych
wyborach samorządowych. Jedlina-Zdrój jest rzadkim wyjątkiem, w którym Komitet
Wyborczy burmistrza zdobywa zdecydowaną większość miejsc w Radzie Miejskiej, w
dodatku są to prawie ci sami radni, co w poprzednich kadencjach. Obecny
Wiceburmistrz, a wcześniej Przewodniczącym Rady
przez kilka kadencji, Roman
Wysocki, tworzy z burmistrzem udany
duet autentycznych działaczy samorządowych. To z ich inicjatywy powstało w
mieście Stowarzyszenie Miłośników
Jedliny-Zdroju, a Roman Wysocki jest jego Prezesem. Mało jest w gminach
organizacji tak aktywnych i zrzeszających tak dużą liczbę członków. To
prawdziwa elita miasta, praktyczne urzeczywistnienie idei społeczeństwa
obywatelskiego. Wokół burmistrza skupili się ludzie, od których zależy postęp
inwestycyjny, a inwestycje są w małych
miastach najważniejsze. Udało się pozyskać dla miasta restauratorów pałacu w
Jedlince, braci Ledów. To
współcześni potencjalni kandydaci, aby tak jak Hans Christoph baron von Seher
Thoss, Carl Krister, Gustav Bohm,
znaleźć się w przyszłości na kartach historii Jedliny-Zdroju.
Przechodzę
teraz do meritum tego eseju, to znaczy spróbuję podsumować wnioski i dać
odpowiedź na pytanie, skąd się bierze fenomen Jedliny-Zdroju?
Moja
odpowiedź jest prosta jak drut, nie wymaga wielkich analiz i uzasadnień. Nie
jest też rewelacyjnym odkryciem. Jest potwierdzeniem tego, co wielu Jedlinian i
osób postronnych wypowiada z większym lub mniejszym przekonaniem przy różnych
okazjach. Jedynie wnioski historyczne są plonem
moim osobistych przemyśleń.
Fenomen Jedliny-Zdroju zarówno w
przeszłości jak i obecnie jest wypadkową szczególnego zrządzenia losu, dzięki
czemu znaleźli się w niej nadzwyczajni, nietuzinkowi ludzie, którzy dla rozwoju
miasta, jego prestiżu i nowoczesności, postawili całą swoją wiedzę,
umiejętności, doświadczenie i talent. Efektem ich pracy, aktywności i zaangażowania
były i są sukcesy w rozwoju miasta. To oni sprawiali i sprawiają, że Jedlina
jest nieprzerwanie uzdrowiskiem, że nie traci na swym uroku, że przyciąga kuracjuszy, wczasowiczów i turystów wciąż
nowymi, zaskakującymi pomysłami. Przyszedł czas, kiedy promocyjne hasło –
Jedlina-Zdrój ciągle atrakcyjna – nabiera szczególnego znaczenia.
Myślę,
że prelekcja prof. Tomasza Ciesielskiego wzbogaci naszą wiedzę o przeszłości
Bad Charlottenbrun i pozwoli nam jeszcze bardziej polubić to miasto, a to, że władze
miejskie starają się różnymi sposobami promować uzdrowisko, to dowód ich
rozwagi i przedsiębiorczości.
"Niedaleko Wuste-Giersdorf w opisanych górach znayduią się trzy mieysca kąpielne;Alwasser,Salsbrunn i Charlottenbrunn,z których każde swoim sposobem przyczynia się do ulżenia cierpiącey ludzkości."
OdpowiedzUsuń"Z krowiego i koziego mleka razem zmieszanego robią tu gatunek serów bardzo smacznych i powszechnie lubionych,zaprawianych majerankiem,tymiankiem,miętą,szałwią itp.formę ser ma okrągłą,iest on na sześć cali wysoki i waży 7-8 funtów."
https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/100731/edition/94789/content?ref=desc
"Trzeba zastanowić się nad nazwami,aby odkryć w nich pod powłoką niemczyzny źródłosłowy polskie.Trzeba przejrzeć zapleśniałe akty historyczne,aby przekonać się,że tam kiedyś władali,polscy Piastowicze nad ludem polskim,że oni są twórcami tych zamków,z których pozostały tylko ruiny.Trzeba zawiłych badań nad mitologią,aby stwierdzić,,że królujący w górach Rubezahl niemiecki-to ślad historyczny Światowita czczonego niegdyś przez lud polski w owych stronach."
Pozdrawiam.
Nie potrzeba zawilych badań nad mitologią, aby stwierdzić, że Śląsk był Piastowski za czasów Mieszka I i Boleslawa Chrobrego i Krzywoustego. Potwierdzaja to wszyscy poważni historycy. Tylko że potem uległ rozdrobnieniue, a Piastowicze albo się zniemczyli, albo potracili swe księstewska, a Śląsk znalazł sie pod wpływami czeskimi i germańskimi. Od polowy XVIII w, stał się cześćią państwa pruskiego, a od 1871 roku wraz z Prusami stała się cześcią Zjednoczonych Niemiec. Wszystkie trzy wymienione uzdrowiska założyli Niemcy. Możemy się tylko szczycić tym, że do Salzbrunn przybywali na leczenie wielcy Polacy.Cieszymy się z tego, że Śląsk powrócił do Polski, ale winnismy umieć docenić to, co dobrego zrobili na tych ziemiach Niemcy i starać się nie być od nich gorsi. W takim duchu pisałem swiją książkę o Jedlinie-Zdroju pt. "U źródeł Charlotty".
UsuńNie chcę z nikim polemizować a tym bardziej z Burmistrzem Jedliny Zdrój,ale moim skromnym największą wiedzę na temat Jedliny ma autor dzisiejszego blogu.Uwa żam,że TY posiadasz największą wiedzę na temat tego miasta i to Ty powinieneś być prelegentem.Chyba,że burmistrz chce prelegenta młodszego.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Bronku za to wyniesienie mnie na piedestał, ale ja pisząc o Jedlinie-Zdroju korzystałem z prac historyków. Prof. Ciesielski, to stosunkowo mlody, przystojny i sympatyczny naukowiec. Swoim autorytetem może tylko pomoc w promocji Jedliny-Zdrój. Ja tam bywalem przez lata na codzień. Od święta dobrze jestm gdy uda się skorzystać z uprzejmości naukowców. I tak w Jedlinie się dzieje.
UsuńA ja czytam Twoją książkę "U źródeł CharlottY" i też uważam że jesteś chodzącą encyklopedią i wybitnym miłośnikiem Jedliny-Zdroju i okolic.
OdpowiedzUsuńGratuluję wiedzy i umiejętności jej przekazywania.
Pozdrawiam.
A gdybyś chciał jeszcze raz odwiedzić Łazienki Królewskie to zapraszam na mój blog.
Juz to zrobiłem. Bylem z Tobą w Łazienkach Królewskich na spacerze.
UsuńW ten sposób ożywiłem swe wspomnienia. Pozdrawiam !