Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 17 października 2017

Poznajemy historię miasta Jedlina-Zdrój


Pałac w Jedlinie-Zdroju

Burmistrz Jedliny-Zdroju i Prezes Stowarzyszenia Miłośników Jedliny-Zdroju zaprosili mnie na  prelekcję dr hab. prof. Uniwersytetu Opolskiego, Tomasza Ciesielskiego, której tematem jest  250 lat historii Jedliny-Zdroju. Odbędzie się ona 20 października br. w Sali Balowej Pałacu w Jedlinie-Zdroju, a prelekcji towarzyszyć będzie wystawa pod hasłem „Jedlina-Zdrój – wczoraj i dziś”.
Dla mnie każde zaproszenie do Jedliny-Zdroju, miasta z którym związałem się emocjonalnie przez lata pracy w szkolnictwie i kulturze, jest zaszczytem, bo jest to miejsce, które cenię sobie wysoko za to, co się w nim od wielu lat dzieje. A dzieje się wciąż coś nowego, co przyczynia się nie tylko do rozwoju miasta, ale też jego promocji.

O Jedlinie-Zdroju od pewnego czasu mówi się i pisze pozytywnie, znacznie częściej niż o wielu  większych, ważniejszych i renomowanych uzdrowiskach na Dolnym Śląsku. Jedlina jest wszędzie, w prasie, radiu, telewizji, internecie, w księgarniach i bibliotekach, w konkursach i imprezach promocyjnych.

Jedlina inwestuje w infrastrukturę techniczną, buduje nowe obiekty sportowe i turystyczne,  rewaloryzuje obiekty ważne dla podniesienia statusu uzdrowiska. Jedlina jest aktywna na polu turystycznym i kulturalno- sportowym, organizuje duże imprezy rozrywkowe, konsekwentnie dba o promocję miasta. Była trzykrotnie nominowana do Dolnośląskiego Klucza Sukcesu, aż wreszcie w  roku  2008 została laureatem tej prestiżowej nagrody w kategorii najbardziej gospodarnej gminy. Można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że lata najtrudniejsze Jedlina-Zdrój ma już za sobą. Mało tego, to miasto stanowi wzór do naśladowania, jak można szybko i skutecznie wydobyć się z recesji i wejść na drogę intensywnego rozwoju.

Skąd się bierze fenomen Jedliny-Zdroju ?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto sięgnąć do przeszłości miasta. ”Historia magistra vitae est”, głosi stare łacińskie przysłowie. Czego ważnego i pouczającego możemy się dowiedzieć  z historii Jedliny-Zdroju?

Zacznijmy od sprawy najciekawszej, czyli od wyjaśnienia jak do tego doszło, że Jedlina stała się zdrojem ? 

O obecności źródeł mineralnych i ich leczniczych właściwościach w Jedlinie dowiedziano się już w XVI wieku. Mądry kmieć z Tannenhausen (dzisiejszej Jedlinki), Caspar Schäl, na pastwisku w górnej części kotliny górskiej,  ujął wodę źródlaną w wydrążony pień drzewa, postawił obok kram z żywnością i zainicjował, jakbyśmy to dziś nazwali, alternatywną formę zarobkowania. Od 1697 roku butelkował wodę mineralną o nazwie Sauerborn, a później Tannhauser Sonerbrunnen i sprzedawał ją w całej okolicy. Pozyskane środki finansowe pozwoliły mu wybudować obok dom mieszkalny Grundhof.

Rok 1723, to najważniejsza data w historii miasta i zdroju. W tym to roku parcelę ze źródłem wykupił możny właściciel Jedlinki, generał -  feldmarszałek Hans Christoph baron von Seher Thoss i rozpoczął budowę domu zdrojowego. Prawdziwą założycielką kurortu okazała się jego żona, Charlotta Maximiliana hrabina von Seher Thoss, która osobiście nadzorowała postępy budowy. Od jej imienia wywodzi się nazwa miejscowości Bad Charlottenbrunn.

Zapamiętajmy te fakty historyczne i nazwiska tworzących je ludzi: Caspar Schäl, baron von Seher Thoss i jego żona Charlotta. Feldmarszałek Seher Thoss wykupił dobra ziemskie aż po Nową Rudę, tam założył pierwsze kopalnie węgla kamiennego i uchodził za prekursora przemysłu węglowego na Dolnym Śląsku. Nazwisko baronowstwa  pojawi się jeszcze w mojej opowieści.

W 1768 roku Bad Charlottenbrunn stała się tak ważnym i znanym kurortem, że otrzymała prawa miejskie. To kolejna data, na którą warto zwrócić uwagę. Od tego momentu mija właśnie 241 lat Tak więc Jedlina jako miasto uzdrowisko liczy sobie prawie ćwierć tysiąclecia.

W 1825 roku pojawia się na kartach historii Bad Charlottenbrunn nowe, niezwykle ważne nazwisko. To Carl Beinert, wybitny uczony, chemik, geolog, przyrodnik. W Jedlinie pojawia się jako młody, energiczny, przedsiębiorczy aptekarz. Od samego początku interesuje się sprawami miasta. Korzystne wyniki przeprowadzonych przez niego badań właściwości  tutejszych wód mineralnych inspirują go do aktywnego działania. Jego ideą-fix staje się uczynienie z Jedliny kurortu o sławie europejskiej. Odkrywa nowe źródło lecznicze, któremu nadaje nazwę Elisenquelle, a od 1864 roku Teresienquelle na cześć Teresy Krister, o której parę słów  za chwilę. Carl Beinert otacza opieką dom zdrojowy, staje się jego właścicielem i dokonuje przebudowy. Dba o rozwój uzdrowiska. W 1849 roku założył nowy Park Karlshaim na dzisiejszym wzgórzu pod wyciągiem narciarskim, zwanym też Parkiem Południowym. Został on urządzony według najlepszych wzorów z innych uzdrowisk niemieckich. Rzadkie okazy drzew i krzewów sprowadzano z całego świata. Zbudowano platformy widokowe, drewniane altany, ozdobne rzeźby, kolorowe ławeczki, zasadzono mnóstwo krzewów kwitnących i kwiatów. Ten park obok położonego w części zdrojowej miasta Parku Północnego, przyniosły Charlottenbrunn sławę w całej Rzeszy.

Zwróćmy szczególną uwagę na miejsce tych zdarzeń. Stanie się one istotne przy omówieniu współczesnych planów rozwojowych Jedliny-Zdroju.

W latach 1861 - 1864 właścicielem Jedliny staje się Carl Krister, śląski przemysłowiec, ogromnie ważny w historii Wałbrzycha przedsiębiorca  i założyciel do dziś funkcjonującej  fabryki porcelany „Krzysztof”. Dla Jedliny jeszcze ważniejszy, bo zapisał się złotymi zgłoskami zarówno w historii uzdrowiska, jak też pałacu w Jedlince. Wraz ze swą żoną, wspomnianą powyżej Teresą, dokonują przebudowy Domu Zdrojowego w najnowszym stylu, budują też obok halę spacerową i gabinet muzyczny (dzisiejsza „Biała Sala”). Bad Charlottenbrunn staje się uzdrowiskiem ściągającym do siebie sławnych ludzi z całej Europy. Niezwykłym gościem  kurortu był  młody Fryderyk Wilhelm, następca tronu, późniejszy cesarz niemiecki, przyczyniając się do promocji uzdrowiska w całych Niemczech.

Od 1884 roku uzdrowisko staje się własnością gminy. Pozwoliło to na korzystną dla obu stron korelację planów rozwojowych miasta i uzdrowiska.

Sława Jedliny-Zdrój, drugiego obok Szczawna-Zdrój podwałbrzyskiego uzdrowiska, utrzymuje się do czasów I wojny światowej (1914-1918). Ruch turystyczny w mieście znacznie się ożywił z chwilą uruchomienia linii kolejowej ze Świdnicy do Jedliny-Zdroju w roku 1904, co umożliwiało połączenie z Wrocławiem. Turyści z dużego miasta byli tutaj wabieni nie tylko wodami leczniczymi, ale i kozim mlekiem lub owczą żętycą, w atrakcyjnej „Szwajcarce” przy Parku Karlshaim, albo też w oficynach pałacu w Jedlince, gdzie dodatkowo można było posmakować dobrego piwa z własnego browaru.  W okresie międzywojennym Jedlina funkcjonuje nadal jako zdrój, ale można powiedzieć siłą rozpędu, na fali popularności uzyskanej wcześniej.. Nie znajdujemy już w historii miasta ludzi takiej miary, jak wymienieni powyżej jej budowniczowie i mecenasi.

Dla pełnego obrazu z przeszłości miasta koniecznym jest przypomnienie kilku faktów związanych z historią głośnego w mediach od paru lat pałacu w Jedlince. I tu również będzie mowa o ludziach zasłużonych dla  świetności pałacu. Właśnie wątek wielkich ludzi w Jedlinie-Zdroju okaże się szczególnie ważny w odpowiedzi na pytanie, skąd się bierze fenomen tego miasta.

Historia pałacu zaczyna się w roku 1605, kiedy to rozpoczęto w tym miejscu przebudowę małego  zamku na dworek, który specjalizował się w produkcji piwa. Miał on różnych właścicieli. W 1721 roku został wyłączony z posiadłości znanej w Wałbrzychu rodziny von Czetritzów i od tego momentu rezydował tu wspomniany powyżej feldmarszałek von Seher Thoss wraz ze swoją żoną Charlottą z Pücklerów. Ta właśnie potężna rodzina, skoligacona z samymi Habsburgami, władała pałacem przez znaczną część XVIII wieku. W tym miejscu warto jeszcze odnotować jeden znamienny fakt. Tuż po śmierci feldmarszałka, w 1744 roku jedliński pałac  zaszczycił swoją obecnością król pruski Fryderyk II Wielki. Przyjęła go oczywiście żona zmarłego, Charlotta. Nie trzeba chyba dodawać jak zaszczytnym wydarzeniem było goszczenie w pałacyku pruskiego monarchy. Tak więc niewielkie Bad Charlottenbrunn mogło się poszczycić tym, że w jego pieleszach gościli dwaj najwięksi władcy Prus, król Fryderyk II Wielki , a następnie cesarz Fryderyk Wilhelm.

W  roku 1791 hrabia von Pückler  rozbudował rezydencję według projektu samego Carla Gottharda Langhansa, twórcy m. in. Bramy Brandenburskiej w Berlinie.

Nie przetrwał on jednak w tej nowej szacie zbyt długo. Ponownie przebudował go nowy właściciel, znany nam już Carl Krister. Barokowa budowla pałacu została rozebrana do fundamentów. Na jej miejsce pojawiła się klasycystyczna budowla szkoły berlińskiej, urządzona z wyjątkowym przepychem. Gruntownie odnowioną bryłę uzupełniono w portyki doryckie od frontu i ogrodu. Znacznej przebudowie zostały poddane budynki gospodarcze okalające dziedziniec. Miało to miejsce w roku 1862, na dwa lata przed śmiercią  wybitnej osobowości, jaką okazał się dla Wałbrzycha i Jedliny-Zdroju sam Carl Krister.

W dziejach pałacu zasłużył się wielce dla jego świetności kolejny  sukcesor posiadłości od roku 1889, Gustaw Bohm, major Kawalerii Landwery, od 1921 roku Kawaler Krzyża Żelaznego. Dokonał on przekształceń wystroju wnętrz w różnych stylach, dbał o budynki gospodarcze i dobre funkcjonowanie folwarku. Wybudował też na zewnątrz pałacu gustowną fontannę w kształcie trefla. Był ostatnim prywatnym właścicielem pałacu. W 1938 roku, a więc jeszcze przed wybuchem II wojny światowej pałac przejmuje organizacja zajmująca się przygotowaniem zaplecza sanitarno-socjalnego przyszłej wojny. W czasie wojny pałac był siedzibą Organizacji Todt, a następnie dyrekcji i komendantury budowy militarnej inwestycji w Górach Sowich, „Riese”, tzn. „Olbrzym”.

Tak więc plejadę ludzi, którzy odegrali niepoślednią rolę w dziejach uzdrowiska warto poszerzyć o dobrych gospodarzy pałacu, fundatorów kolejnych jego renowacji. Sam pałac był i pozostał do dziś ważnym elementem podnoszącym renomę niewielkiego uzdrowiska, przyczyniając się do jego rozgłosu i sławy.

Nasuwa się pytanie. Co ma wspólnego dzisiejsza polska Jedlina-Zdrój, z niemiecką przeszłością Bad Charlottenbrunn? Do czego przydatne są  historyczne „wypominki” zdarzeń i osób sprzed lat, skoro nie są to rodzime, ojczyste dzieje i nie mają znaczenia w naszej aktualnej rzeczywistości?

Odpowiadam krótko. To tylko pozornie nam się wydaje, że nie mamy związków z przeszłością, bo rozgrywała się ona poza granicami ówczesnej Polski przy udziale innej narodowości. Nie zamierzam wcale sięgać do arsenału argumentów znanych nam z czasów PRL-u o polskości tych ziem i ich triumfalnym powrocie do Macierzy. Jest jedna niepodważalna determinanta ciągłości dziejowej miasta pomimo zmian przynależności państwowej. Miasto to narodziło się w tamtej rzeczywistości, jest efektem pracy rąk i umysłów ówczesnych mieszkańców tej ziemi, to oni wybudowali tu domy, ulice i place, parki i ogrody, dzięki nim powstało tu uzdrowisko i służyło przez długie lata ludziom. Na skutek takich czy innych wydarzeń historycznych staliśmy się spadkobiercami tej poniemieckiej spuścizny. Jesteśmy prawnymi właścicielami, gospodarzami, dawniej niemieckiego, dziś polskiego miasta uzdrowiska. Rzeczą najważniejszą jest aby tej spuścizny nie zmarnować, aby służyła ona jak najlepiej nam, obecnym  mieszkańcom.

Czy tak się dzieje? 

W Jedlinie-Zdroju panuje wyjątkowa atmosfera przychylności i wsparcia dla ludzi z inicjatywą. Jej twórcą i propagatorem  jest burmistrz miasta, Leszek Orpel. Już dziś można powiedzieć, że dla  miasta to „mąż opatrznościowy”, tak jak kiedyś przed laty, Carl Beinert. To właśnie burmistrz Leszek Orpel polecił odnowić ten pomnik i przywrócić jego dawny blask. Może pojawi się  inicjatywa by również jemu postawić postument z wyrazami wdzięczności, za wyrwanie Jedliny z bezruchu i stagnacji. Burmistrz skupił wokół siebie ludzi czynu, aktywnych, przedsiębiorczych, z inicjatywą. Efekty tego są widoczne na każdym kroku. To dobrze, że mieszkańcy miasta potrafią to docenić. Dają temu wyraz w kolejnych wyborach samorządowych. Jedlina-Zdrój jest rzadkim wyjątkiem, w którym Komitet Wyborczy burmistrza zdobywa zdecydowaną większość miejsc w Radzie Miejskiej, w dodatku są to prawie ci sami radni, co w poprzednich kadencjach. Obecny Wiceburmistrz, a wcześniej Przewodniczącym Rady  przez kilka kadencji, Roman Wysocki, tworzy  z burmistrzem udany duet autentycznych działaczy samorządowych. To z ich inicjatywy powstało w mieście Stowarzyszenie Miłośników Jedliny-Zdroju, a Roman Wysocki jest jego Prezesem. Mało jest w gminach organizacji tak aktywnych i zrzeszających tak dużą liczbę członków. To prawdziwa elita miasta, praktyczne urzeczywistnienie idei społeczeństwa obywatelskiego. Wokół burmistrza skupili się ludzie, od których zależy postęp inwestycyjny, a inwestycje są  w małych miastach najważniejsze. Udało się pozyskać dla miasta restauratorów pałacu w Jedlince, braci Ledów. To współcześni potencjalni kandydaci, aby tak jak Hans Christoph baron von Seher Thoss, Carl  Krister, Gustav Bohm, znaleźć się w przyszłości na kartach historii Jedliny-Zdroju.
Przechodzę teraz do meritum tego eseju, to znaczy spróbuję podsumować wnioski i dać odpowiedź na pytanie, skąd się bierze fenomen Jedliny-Zdroju?

Moja odpowiedź jest prosta jak drut, nie wymaga wielkich analiz i uzasadnień. Nie jest też rewelacyjnym odkryciem. Jest potwierdzeniem tego, co wielu Jedlinian i osób postronnych wypowiada z większym lub mniejszym przekonaniem przy różnych okazjach. Jedynie wnioski historyczne są plonem  moim osobistych  przemyśleń.

Fenomen Jedliny-Zdroju zarówno w przeszłości jak i obecnie jest wypadkową szczególnego zrządzenia losu, dzięki czemu znaleźli się w niej nadzwyczajni, nietuzinkowi ludzie, którzy dla rozwoju miasta, jego prestiżu i nowoczesności, postawili całą swoją wiedzę, umiejętności, doświadczenie i talent. Efektem ich pracy, aktywności i zaangażowania były i są sukcesy w rozwoju miasta. To oni sprawiali i sprawiają, że Jedlina jest nieprzerwanie uzdrowiskiem, że nie traci na swym uroku, że przyciąga  kuracjuszy, wczasowiczów i turystów wciąż nowymi, zaskakującymi pomysłami. Przyszedł czas, kiedy promocyjne hasło – Jedlina-Zdrój ciągle atrakcyjna – nabiera szczególnego znaczenia.

Myślę, że prelekcja prof. Tomasza Ciesielskiego wzbogaci naszą wiedzę o przeszłości Bad Charlottenbrun i pozwoli nam jeszcze bardziej polubić to miasto, a to, że władze miejskie starają się różnymi sposobami promować uzdrowisko, to dowód ich rozwagi i przedsiębiorczości.

  

6 komentarzy:

  1. "Niedaleko Wuste-Giersdorf w opisanych górach znayduią się trzy mieysca kąpielne;Alwasser,Salsbrunn i Charlottenbrunn,z których każde swoim sposobem przyczynia się do ulżenia cierpiącey ludzkości."

    "Z krowiego i koziego mleka razem zmieszanego robią tu gatunek serów bardzo smacznych i powszechnie lubionych,zaprawianych majerankiem,tymiankiem,miętą,szałwią itp.formę ser ma okrągłą,iest on na sześć cali wysoki i waży 7-8 funtów."
    https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/100731/edition/94789/content?ref=desc

    "Trzeba zastanowić się nad nazwami,aby odkryć w nich pod powłoką niemczyzny źródłosłowy polskie.Trzeba przejrzeć zapleśniałe akty historyczne,aby przekonać się,że tam kiedyś władali,polscy Piastowicze nad ludem polskim,że oni są twórcami tych zamków,z których pozostały tylko ruiny.Trzeba zawiłych badań nad mitologią,aby stwierdzić,,że królujący w górach Rubezahl niemiecki-to ślad historyczny Światowita czczonego niegdyś przez lud polski w owych stronach."
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrzeba zawilych badań nad mitologią, aby stwierdzić, że Śląsk był Piastowski za czasów Mieszka I i Boleslawa Chrobrego i Krzywoustego. Potwierdzaja to wszyscy poważni historycy. Tylko że potem uległ rozdrobnieniue, a Piastowicze albo się zniemczyli, albo potracili swe księstewska, a Śląsk znalazł sie pod wpływami czeskimi i germańskimi. Od polowy XVIII w, stał się cześćią państwa pruskiego, a od 1871 roku wraz z Prusami stała się cześcią Zjednoczonych Niemiec. Wszystkie trzy wymienione uzdrowiska założyli Niemcy. Możemy się tylko szczycić tym, że do Salzbrunn przybywali na leczenie wielcy Polacy.Cieszymy się z tego, że Śląsk powrócił do Polski, ale winnismy umieć docenić to, co dobrego zrobili na tych ziemiach Niemcy i starać się nie być od nich gorsi. W takim duchu pisałem swiją książkę o Jedlinie-Zdroju pt. "U źródeł Charlotty".

      Usuń
  2. Nie chcę z nikim polemizować a tym bardziej z Burmistrzem Jedliny Zdrój,ale moim skromnym największą wiedzę na temat Jedliny ma autor dzisiejszego blogu.Uwa żam,że TY posiadasz największą wiedzę na temat tego miasta i to Ty powinieneś być prelegentem.Chyba,że burmistrz chce prelegenta młodszego.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Bronku za to wyniesienie mnie na piedestał, ale ja pisząc o Jedlinie-Zdroju korzystałem z prac historyków. Prof. Ciesielski, to stosunkowo mlody, przystojny i sympatyczny naukowiec. Swoim autorytetem może tylko pomoc w promocji Jedliny-Zdrój. Ja tam bywalem przez lata na codzień. Od święta dobrze jestm gdy uda się skorzystać z uprzejmości naukowców. I tak w Jedlinie się dzieje.

      Usuń
  3. A ja czytam Twoją książkę "U źródeł CharlottY" i też uważam że jesteś chodzącą encyklopedią i wybitnym miłośnikiem Jedliny-Zdroju i okolic.
    Gratuluję wiedzy i umiejętności jej przekazywania.
    Pozdrawiam.
    A gdybyś chciał jeszcze raz odwiedzić Łazienki Królewskie to zapraszam na mój blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz to zrobiłem. Bylem z Tobą w Łazienkach Królewskich na spacerze.
      W ten sposób ożywiłem swe wspomnienia. Pozdrawiam !

      Usuń