Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Na Głuszycę patrzmy z góry




z tej wieży na Spiczaku można patrzeć na Głuszycę z góry

Podobnie jak Jedlina- Zdrój, Walim, także i Głuszyca ma ten sam niezaprzeczalny atut  -  urocze położenie w otoczeniu gór. Góry sprawiają wrażenie niebotycznych, zasłaniają ze wszystkich stron horyzont, są jak naturalne mury obronne miasta. Mało tego, w wielu miejscach wciskają się nieomal do domów, oplatają leśnym poszyciem ich otoczenie, czynią zabudowania gospodarskie naturalną spuścizną górskiej lokalizacji. Ich mieszkańcy traktują to  jako rzecz normalną, nie muszą troszczyć się o otoczenie swoich domów, mają pod nosem ogrody pełne  wysokich drzew i krzewów, a przy otwartym oknie czują zapach żywicy i  leśnego igliwia.
Dobrze jest mieszkać w górach. Źle, że nie wszyscy potrafią to docenić. Takie wrażenie odnoszę wtedy, gdy przy różnych okazjach znajdę się w wyżej położonych miejscach widokowych otaczających nas gór. A takich miejsc jest krocie. Myślę wtedy, jak to niedobrze, że tak mało ludzi mieszkających w dole nie może tego zobaczyć. A nie może z różnych powodów. Nie tylko dlatego, że nie chcą, że nie budzi to ich zainteresowania. Najczęściej z tego powodu, że nic o tym nie wiedzą, że nikt nie potrafi ich do tego zachęcić, że mamy takie staroświeckie przyzwyczajenia  -  zamykać się w czterech ścianach domu, a jeśli już spacer w wolne chwile to tylko jak najbliżej domu, byle tylko nie piesze wędrówki w góry. Chodzenie po górach wiąże się z  wysiłkiem fizycznym, a my wolimy unikać takich sytuacji, a często też brakuje nam nawyków, które powinny być wyniesione z domu rodzinnego i szkoły.

Robię więc co mogę, by zachęcić moich Czytelników i ich bliskich do wycieczek w najbliższe okolice, a wszystkich ludzi dobrej woli, by pomogli w wydobyciu na światło dzienne i  promowaniu atrakcyjnych miejsc krajobrazowych.

Od końca wojny minęło już z siedemdziesiąt lat. Niestety, nie wiele zrobiliśmy dla ratowania świetności poniemieckich ścieżek spacerowych w nasze góry, a także eksponowaniu atrakcji krajobrazowych W ostatnich latach udało się restaurować jedynie miejsce widokowe na Skałce i odremontować dwa stawy. Osiągnięciem są trasy rowerowe MTB wokół Głuszycy, o czym pisałem niedawno.

Ale przecież to nie wszystko w mającej duże ambicje Głuszycy. Z jej centrum parę kroków ulicą Leśną dochodzimy do pięknie położonych na skraju lasu trzech stawów. Są one  dobrze obwałowane i zabezpieczone, bo jeszcze niedawno stanowiły rezerwuar wodny dla wielkiej fabryki włókienniczej. Idąc dalej leśną ścieżką mijamy kolejno wznoszące się w górę jeszcze dwa stawy. Każdy z nich inny, w urozmaiconym poszyciu leśnym, w osamotnieniu, obydwa sprawiały do niedawna wrażenie opuszczonych i zaniedbanych. Ten przedostatni otoczony jest tajemnicą, bo wciąż żywe są opowieści o zrzuconych do stawu przez Niemców w ostatnich dniach wojny dużych ilościach broni i amunicji, a nawet sprzętu ciężkiego.  Dopiero niedawno udało się dokładnie przeszukać dno kanału i wydobyć pokaźny arsenał poniemieckiej broni. Dokonali tego saperzy jednostki wojskowej z Głogowa. Dzięki temu można było bezpiecznie przeprowadzić prace renowacyjne wałów i uratować obydwa zresztą stawy przed dewastacją. Oglądane dziś wywołują podziw i wzruszenie, bo robią niezwykłe wrażenie. Tu trzeba koniecznie się przespacerować, to dobre dla ciała i dla ducha.

Trasa spacerowa nad stawami, odpowiednio uporządkowana i zagospodarowana, z tablicami informacyjnymi i dobrze oznaczonym szlakiem turystycznym w górę do Przełęczy Marcowej, a dalej na Włodarza, to byłby strzał w dziesiątkę dla promocji turystycznej miasta.

Wciąż czeka na lepsze czasy akwen wodny po kamieniołomach w Głuszycy, miejsce którego walorów krajobrazowych nie da się przecenić. Wprawdzie o tym miejscu coraz to głośniej, zwłaszcza zimą ze względu na wyjątkowe miejsca do wspinaczki lodowej, ale to jeszcze nie jest to, co stanowi nowoczesność we współczesnej turystyce górskiej. Właściwe zagospodarowanie byłego kamieniołomu w Głuszycy Górnej (a są w urzędzie miejskim bajeczne projekty i były swego czasu opublikowane), to podobny magnes w turystyce jak podziemne sztolnie pod Osówką.

Powracam do czasów przedwojennych. Nie jest zagadką fakt, którego potwierdzenie możemy znaleźć w materiałach źródłowych, że na Włodarzu królowała zbudowana z bali drewnianych wieża widokowa. To znakomite miejsce, by móc podziwiać z bliska fantastyczne położenie Głuszycy, Jedliny-Zdroju i Walimia, nie mówiąc o Wałbrzychu i innych miejscowościach. Dotyczy to także okalających nas gór. Podobna wieża widokowa była postawiona powyżej Grzmiącej, u stóp Rogowca i Jeleńca. Stamtąd zaś rozpościerał się widok na przeciwległą panoramą Gór Sowich. Byli gospodarze terenu zadbali o to, by swoje gniazdo rodzinne można było oglądać ze wszystkich stron i  nim się szczycić na cały kraj. Dbali też o to, by było czym przyciągnąć turystów, by im zaproponować to wszystko, co najlepsze. Głuszyca była wówczas miastem przemysłowym, można było na tym poprzestać, ale tak mogliby zrobić ludzie bez wyobraźni. Właśnie z tego powodu, ze kwitł przemysł włókienniczy, trzeba było dla pracujących tworzyć warunki do aktywnego wypoczynku. Liczył się także napływ turystów, bo turystyka, niezależnie od jej wartości samej w sobie, to nie mniej ważne niż przemysł źródło zarobkowania.

Co jeszcze można zobaczyć z góry, mając przed oczyma interesujący obraz z dróżki prowadzącej z cmentarza w Głuszycy do miasta, ale tej dróżki od strony torów kolejowych ? Otóż tam właśnie można dostrzec i docenić urok wieńczącego kotlinę  pasma Gór Suchych. W dolnej części miasta najwyższy szczyt w granicach administracyjnych miasta  -  Waligóra  – nie robi tak mocnego wrażenia. Dopiero tutaj na niewielkim wzniesieniu widać jego dostojeństwo i wyniosłość. To olbrzymia,  góra w kształcie dwugarbnego wielbłąda, góra pod którą znajduje się jedno z piękniejszych schronisk turystycznych „Andrzejówka”. Dawniej za Niemców tu na Waligórze również była wieża widokowa. Dziś o wieży nie ma mowy, a góra jest jakby niczyja. Głuszyca traktuje ją jak niechciane dziecko, chętniej przyznaje się do Rogowca z ruinami zamku piastowskiego, ale zarówno jedno jak i drugie tak atrakcyjne turystycznie miejsca nie są dostatecznie wypromowane.

Spróbujmy podsumować to, co powyżej napisałem. W latach międzywojennych, czyli niecałe sto lat temu w małej Głuszycy na najwyższych górach były aż trzy wieże widokowe, a dziś na osłodę mamy tylko czeską wieżę na Spiczaku, tylko że ona „pracuje” głównie na rzecz rozwoju turystyki czeskiej.
Możemy się pocieszyć tym, że rozległe krajobrazy wokół kotliny, w której leży Głuszyca, możemy oglądać z wielu odsłoniętych miejsc widokowych na okolicznych wzniesieniach i górach. Myślę, że bardzo potrzebnym jest coś na kształt małej broszurki lub folderu lokalizującego te miejsca na mapce, wskazującego ścieżki dojścia i opisującego to, co można w tych miejscach zobaczyć. Byłby to dobry początek niezbędnych kroków zmierzających do lokalnej promocji turystycznej gminy. Inne kroki nasuną się same, trzeba tylko koniecznie spojrzeć na nie „z góry”, nie tylko z wysokości fotela burmistrza i ław miejskiego samorządu i aktywizujących się coraz wyraźniej organizacji pozarządowych, ale właśnie z tak licznych wokół nas miejsc widokowych. Wtedy nabierzemy przekonania, że warto, że trzeba, że wszystko zależy od nas samych. Nie możemy czekać, aż ktoś przyjdzie i za nas to zrobi. To nasze samorządne, wspólne zadanie.


6 komentarzy:

  1. Witam Staszku! Podobnie jak wymienione przez Ciebie miejscowości - Piława Górna ma również ciekawe krajobrazy.Nawet podobnie jak w Głuszycy mamy wieżę widokową o której pisałem w komentarzu do Twojego postu.Niestety,piszę świadomie niestety nie widać ani spacerowiczów ani rowerzystów.Formą wypoczynku jest podjechać samochodem na górę oczywiście z grupą znajomych rozpalić ognisko,upiec kiełbaski i wypić jakiś alkohol i powrót do domu.To jest nasza prowincjonalna turystyka.Na nic zdają się foldery gdy nie będzie zainteresowania ze strony ludzi jak spędzać aktywnie wolny czas.Jak wiesz od kilkunastu lat jeżdżę rowerem po okolicach Piławy ,Bielawy,Dzierżoniowa i takich jak ja jest coraz mniej.Jeszcze kilka lat temu jezdziliśmy w kilka osób a dzisiaj jeżdzę sam.Ludzie nie lubią aktywnego wypoczynku.Może się mylę,może u Pana Henryka z Jugowa jest inaczej.Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Z moich osobistych obserwacji i rozmów z turystami pieszymi i rowerowymi u nas jest jednak trochę lepiej. Mamy coraz więcej młodych turystów z plecakami wędrujących po górach, a w weekendy roi się od rowerzystów. Może przyciągają ich dobrze wytyczone i oznakowane trasy i liczne atrakcje turystyczne i krajobrazowe. Jest znacznie lepiej niź przed kilku laty. Ale mamy też turystów dla których celem jest grill i piwko. Myślę, że trzeba ludzi zachcać do właściwej turystyki i staram się to robić jak najczęściej. Zgadzam się z Tobą, że ma tu wiele do powiedzenia P. Henryk z Jugowa, bo wędruje po naszych górach od lat na codzień, nie tylko od święta.

    OdpowiedzUsuń
  3. A może na dzisiejszą turystykę należy inaczej spojrzeć?
    Ja uważam,że w obecnych czasach jest więcej turystów niż w czasach przedwojennych.
    Piesi,rowerzyści,moto-turyści-jest ich coraz więcej-oczywiście w dni wolne od pracy,tzw.weekendy.Spotykam i podziwiam takich co to ciągle gdzieś biegną.Gdy kogoś spotkam trzykrotnie w górach w ten sam dzień-to umawiam się na kawę:)Gdyby jeszcze każdy godnie zarabiał to wyglądałoby to jeszcze lepiej.
    Wielu ludzi trzyma w domu brak czasu,pieniędzy,i najważniejsze-brak zdrowia.
    Póki co,ja jeszcze wydeptuje szlaki i staram się zarazić tym innych-co mi się od czasu do czasu
    udaje.Już wiele razy zaskoczyli mnie sąsiedzi domatorzy na rowerach albo z kijkami.
    Najpierw się przyglądają,dopytują,że to ciężko bo pod górę,a po jakimś czasie wracają z uśmiechem na twarzach i wskakują na wagę:)Nie każdy też lubi w ten sposób spędzać wolny czas.Fajne jest to,że się poznaje wielu ludzi,porozmawia.Już wielokrotnie zaskoczony byłem
    jak dużo wiedzą o tych terenach młodzi ludzie-nie tylko.
    W tym roku byłem już z kilku paniami we wszystkich kompleksach Riese,na kilkunastu szczytach
    Gór Sowich i w wielu innych ciekawych miejscach.
    Najdłuższą trasę przeszliśmy jednak w ub.roku-blisko 40 km.Myślę,że na 60+ to niemało:)
    Tutaj kilka zaskakujących statystyk:
    kamilfilipowski.blog.pl/2015/04/29/30-najpopularniejszych-szczytow-w-polsce
    www.moto-turysta.pl
    :)


    OdpowiedzUsuń
  4. Jest w naszych górach wiele atrakcji jeszcze przez przeciętnego turystę nieodkrytych.
    Wiele punktów widokowych jest zaniedbanych,turyści o nich nie wiedzą bo są poza szlakami.

    Po ll w.św.do końca lat 70-tych XX w.wieże triangulacyjne były obiektem westchnień turystów
    plecakowych.W Górach Sowich pamiętam takich wież sześć:najsolidniejsza na Włodarzu
    i Kalenicy,na Czeszce,Kokotnej Łące nad Lasocinem,coś było na Brzeźniku nad Walimiem
    ale chyba bardzo dawno,bo nic tam nie znalazłem.Stała jeszcze w okolicy Michałkowa,na tej nie byłem.Widziałem ją ze szczytu Ventur Hohe,gdzie za wieżę widokową służył nam...
    słup nieistniejącej już linii wysokiego napięcia.
    Wszystkie te wieże już nie istnieją bo utraciły swoje znaczenie,zastąpiła je nowoczesna technologia.Ale na nią nie da się wdrapać po stopniach drabiny,żeby poczuć się jak w niebie.
    W latach 50-tych XX w.kiedy chodziłem z ojcem w góry,pierwszą wieżą na jaką wszedłem,
    była wieża na Wielkiej Sowie,myślałem,po wejściu,myślałem,że widzę cały świat.
    Byliśmy także na wieży na Włodarzu gdy wybraliśmy się na jagody w okolice kompleksu Włodarz.
    Muszę się przyznać,że w tych odległych czasach,lasy w G.Sowich wydawały mi się tajemnicze,
    ogromne i budziły we mnie lęk.
    Naprzeciw kompleksu Rzeczka,na zboczu Małej Sowy,przy drodze poziomicowej(jest ich tam siedem)stały dwie wieże zbudowane przy rosnących starych bukach.Prawdopodobnie były to wieże wartownicze,albo ambony myśliwskie.

    W G.Sowich i nie tylko,można zobaczyć rysunki Nazca,Riese,kamieniołomy,głuszyckie stawy,kurhany,i wiele innych tajemnic-a można to odkryć za pomocą technologii LIDAR.
    Jeśli Pan nie zna tego urządzenia to zachęcam do podróży.
    Wystarczy wejść na:
    mapy.geoportal.gov.pl/imap/
    i tu jest jak dalej postępować:
    ludzkietropy.pl/mapy-lidar-pokazuja-co-jest-ukryte-w-lasach/

    Moją okolicę skanowali w ub.roku,nawet sfotografowałem nisko latający helikopter z podwieszonymi urządzeniami-taki jak tutaj:
    www.youtube.com/watch?v=XEH18Ucn5yk

    Tutaj USA:
    opentopo.sdsc.edu/girdsphere?cid=datasets

    LIDAR bywa kapryśny,toteż nie warto się zniechęcać,ale warto korzystać z nowych technologii,
    która wkracza w nasze życie drzwiami,oknami i ciągle czymś nas zaskakuje.

    www.polishmarketsquare.com/2014/11/wywiad-z-zaozycielami-firmy-ak-motor.html
    www.amz.pl/pl,456,0_projekt-5.html
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, żę razem z Bronkiem nie zawiedliśmy się na naszym wspaniałym interlokutorze p. Henryku.
    To znakomity przyczynek do mojej pisaniny o zaletach górskich spacerów w najbliższe okolice. Czytełem oba komentarze z największym zainteresowaniem.
    Dziękuje serdecznie Henryku. Miło mi, że jest nas więcej, optymistów którzy wierzą w rozwój ruchu turystycznego, gdy tylko utrzyma się trend rozwoju ekonomicznego Polski. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. studioopini.pl/to-juz-nudne-stale-jestesmy-swietni

    Polacy myślą,że Szwajcaria stała się bogatym krajem dzięki bankom i skradzionym przez różnych dyktatorów pieniądzom tam ulokowanym.
    To jest nieprawdą,Szwajcaria jest najbardziej uprzemysłowionym krajem świata.
    Szwajcarzy produkują m.in.maszyny przemysłowe dla firm.
    Z turystyki może utrzymać się taki kraj jak Seszele(80 tys.lud)i to na niskim poziomie.
    Szwajcarzy mają najwyższy standard życia w Europie obok Norwegii i Lichtensteinu.
    Szwajcaria jest jednym z najdroższych krajów na kontynencie z wysokimi czynszami.
    Kraj ten jest najbezpieczniejszym na świecie,pomimo,że ma u siebie ponad 2 mln.emigrantów.
    Stopa bezrobocia to 3%,tylko dla obywateli Szwajc.2,2%.
    296.151 osób otrzymuje zasiłek dla bezrob.Bezdomność nie jest problemem w tym kraju.
    Ale w okresie zimy udostępnia się luksusowe bunkry,z których ostatniej zimy skorzystało 1500 osób 63 narodowości.
    Średni dochód w Sz.wynosi 53.265 $(wg.OECD)i należy do najwyższych na świecie obok
    Norwegii i Luksemburga.
    Najbogatszy Szwajcar osiąga doch.58.794 $ (netto) =20%.
    Dla porównania 20% Szwajcarów ma do dyspozycji doch.12.880 $ rocznie.
    Te nierówności są widoczne w największych miastach Sz.
    Populacja Sz.wynosi 8.236.600 na koniec 2014 r.Liczba obcokrajowców żyjących w tym kraju,
    wzrosła do 2.335.059 co stanowi 28,9% ludności(!) to jest 1% emigr.świata.
    W Sz.żyje 1300 kobiet powyżej 100 lat i 300 mężczyzn-starzeją się.
    Mimo,że warunki życia mieszkańców Sz.są jednymi z najkorzystniejszych w Europie,to jednak
    13%populacji jest zagrożone"ubóstwem".
    20 % ludności Sz. nie ma środków aby zapłacić niespodziewany wydatek na końcu miesiąca.
    8,7% osób nie może sobie pozwolić na tydzień wakacji z dala od domu.Są to przeważnie rodziny
    niepełne,bez wykształcenia i cudzoziemcy z krajów poza europejskich.
    Ale to jest niewielki % w porównaniu ze średnią UE-20%.
    Pomimo wysokich kosztów życia w Sz.sytuacja finansowa Szwajcarów po odjęciu wydatków obligatoryjnych jest bardziej komfortowa niż w innych krajach Europy.
    72,3% Szwajcarów mówi,że są bardzo zadowoleni z życia!
    A w Polsce robi się wielkie larum bo trzeba przyjąć 2 tys.chrześcijan z Syrii.
    Po wojnie biedna PRL przyjęła 14 tys.Greków-niektórzy osiedlili się w Głuszycy i Jedlinie Zdrój.

    www.youtube.com/watch?v=DHksA4sVoqQ
    -ale nie pod względem politycznym!
    :)


    OdpowiedzUsuń