Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 16 sierpnia 2015

Weekendowy kraj



w weekend  -  bawimy się i świętujemy



Nawet się dobrze nie obejrzałem i już niedziela. To przecież święto, które jest ukoronowaniem każdego tygodnia pracy. Niestety, po niedzieli przychodzi poniedziałek i sprawa jest jasna jak słońce. Nawet film o tym powstał  -  „Nie lubię poniedziałków”. Ja też, bo zaczyna się znów powszedniość dnia codziennego. Ale nie na długo. Wszystko dzięki wspaniałej „Solidarności” i Lechowi Wałęsie. To oni uczynili, że dziś w piątek jest już sobota. W piątek kończy się tydzień pracy. W piątek cały dzień od rana rozmyślamy, jak spędzić weekend. Nie podoba mi się za bardzo ten implant językowy  -  weekend, ale jest w nim dwa „e”, przedłużające w sposób naturalny czasookres trwania „wolnych dni”. Jak to brzmi miło dla ucha  - wolna sobota, a potem wolna, świąteczna niedziela, słowem weekend.

Piątek jest niezwykle ważny. Nie można go przegapić, bo wtedy klapa na całej linii. Z samego rana muszę kupić „GW” (nie piszę pełnymi literami, by nie narazić się ‘prawdziwym Polakom - katolikom”), ale gazetę kupuję tylko i wyłącznie dla programu TV. Oczywiście wiem, że to nie fair, bo prawdziwy program można znaleźć tylko w „Gazecie Polskiej Codziennej”, to program TV „Trwam”. Ale moi współdomownicy  upierają się, że oni chcą trwać przy starym, a więc TVP jedynka i dwójka, no może jeszcze TVN (bez Durczoka) i Polsat (niestety, bez Lis-Smoktunowicz). Gazeta jest też ważna, bo przypomina, ze mamy weekend.

Ale nie o tym chcę napisać. Wspomniałem już, że dzięki kochanemu „nie chcę, ale muszę”, mamy już w piątek sobotę. Jaka piękna perspektywa. Już dziś w godzinach pracy możemy sobie spokojnie zaplanować weekendowy odpoczynek po ciężkim tygodniu pracy. Trzeba przecież to bezwzględnie wykorzystać  -  wolna sobota, niedziela. Nawet gdybyśmy w niedzielny wieczór zabalowali, to przecież wiadomo, poniedziałek jest normalnie do odreagowania weekendu. A ponadto trzeba mieć też na uwadze zbliżające się co rusz „długie weekendy”. Nasi cudowni przebierańcy w „biskupich” togach uznali, że nawet w święto przypadające w wolną sobotę, możemy sobie poluzować w dowolny dzień pracy. Jacy oni są kochani, ci nasi prawdziwi bracia sędziowie z Trybunału. Z logiką mają tyle wspólnego, co „zielone ludki” zakręcające spirale w łanach zbóż. To oni stanowią prawo, oczywiście za pośrednictwem naszych reprezentantów w organach ustawodawczych.  Ale dla nich wszystkich różnica pomiędzy dniem roboczym, a świętem jest iluzoryczna.

Przepraszam, coś mnie zakręciło. A chciałem dziś pisać pogodnie, optymistycznie. Bo przecież mieliśmy wolny piątek przed wolną świąteczną sobotą, mamy właśnie pobożną, świąteczną niedzielę, przed nami refleksyjny poniedziałek, a potem trochę popracujemy, by w piątek oddać się łagodnym kontemplacjom nad zbliżającym się kolejnym, letnim weekendem.

Pamiętajmy jeszcze o jednym. Odrzućmy w kąt jakiekolwiek informacje medialne o groźbie kryzysu, o bezrobociu, o upadających firmach i parszywych parabankach, które żerują na naszej kieszeni (Broń Boże, nie myślę w tym miejscu o Pis-owskich SKO-kach), to wszystko wyeliminujmy z naszej świadomości.  Liczy się tylko to, ile będziemy mieli w nowym roku długich weekendów i dni urlopowych. Liczy się to, kiedy sobie zrobimy święto za święto w wolną sobotę. Liczy się tylko i wyłącznie atrakcyjny weekend. A już dziś najwyższy czas, by o tym pogłówkować.

 A w ogóle to idę dziś w niedzielę da marketu na zakupy, bo w świąteczną wolną sobotę markety świętowały.

 Niech żyje wolny handel  !  Kurdesz, kurdesz, nad kurdeszami !

P. S.
Jak będzie całkiem źle, to wyjdziemy jak Grecy na ulice i poniesiemy nasze rodzime hasło; „Polsko, obudź się!”. A na czele pochodu pójdą nasi dobroczyńcy – wybawiciele Pis-owcy na czele z nowym prezydentem. Ale kto wie, czy wtedy bardziej właściwym nie będzie hasło: „Boże, ratuj Polskę!”.

1 komentarz:

  1. Po przeczytaniu powyższego tekstu Czech powiedziałby:-Muzkova pravda!Ripadlo me opadlo!
    Polscy politycy grają z wyborcami w"gry salonowe"-przodują"salonowcy"z PSL,zachowują się jak po zażyciu popularnego ostatnio"Mocarza".

    www.youtube.com/watch?v=2n8nkACTF8Q

    Gry i zabawy salonowe.
    Z otwartych okien płyną blaski,
    Przyjęcie u mecenasostwa!
    Słychać okrzyki i oklaski,
    Hej,grają widać w salonowca!

    Przed podjazd domu limuzyny
    Coraz wspanialsze zajeżdżają,
    Kucharka w domu smaży bliny,
    A oni w salonowca grają!

    Tam,pod oknami tłum sąsiadów
    Tłoczy się niby stado owiec,
    A tu,wśród trzasku bitych zadów,
    Odchodzi dziarski salonowiec!

    W przerwach się mówi o osmozie,
    Laserze,względnie o Picassie,
    A potem znów w wytwornej pozie
    Z zacięciem w salonowca gra się.

    Czasami zdarzą się usterki,
    Ot,spodnie wypcha ktoś deszczowcem,
    Albo ktoś krzyknie-Joj! Nie w nerki!
    Do kitu z takim salonowcem!

    Lecz zaraz spojrzą na się szczerze,
    Przeproszą się bo nie są chamy:
    -Panie doktorze!-Inżynierze!
    -Pardon,wszak w salonowca gramy!

    ...a po tych sporach i po czynach,
    Noc przyjdzie czarna,jak szal wdowi,
    A z nią minuta i godzina
    Kładąca kres salonowcowi...

    I wszyscy goście o tej porze
    W przyjaźni i koegzystencji
    Zasiądą przy telewizorze,
    Co też jest dla inteligencji!
    /Jadwiga Brzoza/

    W salonowca grał Neron z podwładnymi,podczas gry z Petroniuszem spowodował słynny pożar Rzymu.Co spalą"elity"na Wiejskiej?Podobno widziano S.Niesiołowskiego i J.Kurskiego u rumpuloga!Czarno to widzę:))

    Polecam książkę Waldemara Łysiaka-"Salon:Rzeczpospolita kłamców".

    Nic straconego,jutro poniedziałek,
    W rękę kij,węzełek i parę sandałek.
    Miłego tygodnia:)



    OdpowiedzUsuń