dolina górnej Bystrzycy dziś w rannej mgle |
Skutki niszczących wojen husyckich w I połowie XV wieku wstrzymały proces zagospodarowywania terenów podsudeckich, ale nie na długo. Druga fala kolonizacji miała miejsce w początkach XVI wieku i również wiązała się z handlem drewnem i gontami, które sprzedawano w Świdnicy.
W 1504 roku
Władysław II Jagiellończyk, król Czech i Węgier mając na uwadze dalszy rozwój
handlu na tych terenach, nadał Fryderykowi Czetricowi, Czechowi z pochodzenia,
panu na zamku Grodno, prawo pobierania myta z przeznaczeniem na budowę dróg i
mostów.
Przywilej ten został potwierdzony następnie przez cesarza Karola VI, a w 1744 roku po zajęciu Śląska przez Prusy, przez króla Fryderyka II.
Przywilej ten został potwierdzony następnie przez cesarza Karola VI, a w 1744 roku po zajęciu Śląska przez Prusy, przez króla Fryderyka II.
Głuszyca
wchodziła wówczas w obręb posiadłości książańskich, którymi od 1509 r. władali
von Hochbergowie.
W roku 1528 (to data warta do zapamiętania dla tych, którzy interesują się historią pobliskiego Książa) panem zamku Książ zostaje Krzysztof I Hochberg. Ten światły człowiek i wyśmienity gospodarz ściąga na tutejsze tereny górników z Miśni w celu poszukiwania rud żelaza i miedzi. Osiedlają się między innymi w dolinie Bystrzycy, skąd mają bliżej w góry. Uzyskali oni zgodę pana na Książu na postawienie w 1533 roku w miejsce drewnianej kapliczki w Głuszycy Górnej, kościoła ewangelickiego, jako że byli to luteranie.
W 1548 roku sędzia dworski ze Świdnicy, Melchior von Sendlitz Kuneman, odbudowuje wioskę, jedną z licznych wówczas w okolicy i nadaje jej nazwę Rudolfswald (dziś Sierpnica). Wieś Grzmiąca odbudowała się w latach 1565 – 1585, zaś w latach 1565 – 1581 sąsiadujące z Głuszycą Kolce. Z 1561 roku pochodzą pierwsze wzmianki o kopalnictwie węgla kamiennego, natomiast z 1580 roku czytamy o wzmożonym ruchu handlowym w związku z rozwojem tkactwa lnianego. W dolinie Bystrzycy prosperuje kilkanaście tartaków, coraz liczniej rozwijają się warsztaty tkackie, poprawia się kultura rolna.
Od 1598 r. możemy mówić o dwóch Głuszycach, Górnej i Dolnej, to
właśnie wtedy wyodrębniono Głuszycę Górną jako samodzielną jednostkę
administracyjną. Głuszyca Górna rozwinęła się wcześniej, niż część dolna, stąd
jej nobilitacja jako samodzielnej jednostki administracyjnej. Głuszyca Dolna
była wsią bardziej nowocześniejszą, była w niej karczma sądowa, piekarnia,
kuźnia i rzeźnia. Z końcem XVI wieku w obu Głuszycach rozwinęło się tkactwo
chałupnicze.
Wiek XVI
stał się więc niezwykle pomyślnym dla wszechstronnego rozwoju Pogórza
Wałbrzyskiego. Głuszyca rozbudowuje się i bogaci, a wraz z nią sąsiadujące
wsie, z których każda miała gospodę, piekarnię, rzeźnię, warsztat kowalski,
znajdujące się pod zarządem sołtysa. Głuszyca Dolna posiadała swój sąd, stając
się siedzibą władz municypalnych.
Można by ten fakt uznać za moment przełomowy w historii późniejszego miasta, świadczący o ostatecznym usankcjonowaniu Głuszycy Dolnej jako wsi wiodącej w tym regionie. O szczególnym dokumencie nadającym jej prawa miejskie kroniki milczą.
Można by ten fakt uznać za moment przełomowy w historii późniejszego miasta, świadczący o ostatecznym usankcjonowaniu Głuszycy Dolnej jako wsi wiodącej w tym regionie. O szczególnym dokumencie nadającym jej prawa miejskie kroniki milczą.
W ten sposób kończy się szczęśliwe stulecie dla całego regionu, stulecie bez wyniszczających wojen, sprzyjające rozwojowi gospodarczemu, przynoszące widoczne efekty.
Ale warto
pamiętać, że wiek XVI był w ogóle wiekiem pomyślnym dla wszystkich ziem
polskich. To właśnie „złoty wiek” kultury polskiej, a przeszczepiony z Zachodu
renesans i początki gospodarki rynkowej sprzyjają rozwojowi miast i nowej
klasie – mieszczaństwa, to wszystko znalazło swoje odbicie także i tu, nad
Bystrzycą, na szlaku przecinających się dróg handlowych, w pobliżu bezcennych
bogactw naturalnych, jakie kryją w sobie góry.
Fot. Marzena M.
Cóż mogę powiedzieć? Ten i poprzednie teksty,świadczą o bardzo dużej znajomości warsztatu historyka.Piszesz pięknie powołując się na żródła ,z których czerpiesz wiedzę do tematu interesującego Ciebie i nas czytających.No tak zapomniałem,że przecież byłeś najlepszym studentem na naszym roku,chyba tylko Lucjan z Tobą mógł się równać.A więc kolejne gratulacje.Pozdrawiam Bronek
OdpowiedzUsuńLucjan tak, przecież On był urodzony w niedziele. A o szychach zapomniałeś z wrodzonej skromności, bo ja znam tatiego o imieniu Bronek. Był prawą ręką docenta Gelesa. A w ogóle jak się później okazało byliśmy słuchaczami aż trzech rektorów: Orzechowski, Geles, Wrzesiński. Oj były to czasy...Jest co powspominać. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńStaszku! Ja byłem tylko malutkim,cichym i pokornego serca.Nie to co Ty.Na każde zajęcia byłeś perfekcyjnie przygotowany.Jak prawdziwy pedagog byłeś krytyczny w stosunku do osób,które nie były przygotowane.Przypominam sobie jak głośno wyraziłeś swoją dezaprobatę w stosunku do pani,która miała problemy z udzieleniem prawidłowej odpowiedzi.Tak było.A swoją drogą jak się spotkamy to musimy powspominać stare dobre czasy naszych studiów magisterskich i podyplomowych.Pozdrawiam Bronek
UsuńJak to ze lnem było:"www.youtube.com/watch?v=p_A0DcbbGX0"
OdpowiedzUsuńWrzeciono i kołowrotek zdobią moje małe"muzeum"-rodzice,ciotki,wujowie i dziadkowie,przędli wełnę w zimowe wieczory.Krosna nie było-dziargali,sztrykowali na drutach i śpiewali przyśpiewki.
"www.paz.most.org.pl/len/bajka1.html"
Pozdrawiam.
A dziś - siedzimy przy białym ekranie, dziergamy na klawiaturze i choć sprawia to przyjemność, to czy aby jest lepsze od sztrykowania na drutach, zwłaszcza że ma się wtedy głowę wolną od myśli, można sobie pośpiewać. Ale dawniej kołowrotek był domeną kobiet, nie znano jeszcze ideologii gender. Dziś przy wrzecionie z powodzeniem mogliby podłubać mężczyźni, choć wciąż jeszcze można się narazić na anatemę. Bezpieczniej jednak pozostać przy monitorze. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPrzed klątwą można uchronić się tylko w sowiogórskich jaskiniach.Tak właśnie zrobił owczy outsider-Shrek.Uciekł w nowozelandzkie góry i krył się w jaskiniach.Uznano go za zmarłego.
OdpowiedzUsuńMądra owca kryła się w jaskiniach przed ludźmi,deszczem i słońcem,aby nie doznać udaru cieplnego.Niestety,zapuściła sobie takie włosy,że mało co widziała spod gęstego runa i po 6 latach ukrywania została podstępnie schwytana przez złego homo sapiens.
Po publicznym strzyżeniu wyemitowanym w nowozelandzkiej telewizji,okazało się,że Shrek(merynos) nosił na sobie 27 kg wełny! Wełna z merynosów należy do najdroższych na świecie.Shrek wiódł dostatnie życie celebryty i zarabiał pieniądze.Miał"wyjątkową osobowość"
-kochał dzieci i emerytów.Stał się bohaterem książek dla dzieci,bywał na spotkaniach charytatywnych.
Media oszacowały,że tylko na samych reklamach Shrek zarobił...100 000 000 $ !
Po śmierci Shreka odprawiono nabożeństwo za jego duszę w kościele Dobrego Pasterza w Tekapo.Ciało zostało poddane kremacji,a prochy rozproszono na szczycie Mount Cook,
najwyższej górze Nowej Zelandii-gdzie miał blisko do swoich jaskiń.
"www.youtube.com/watch?v=dRQlisxPR7E"
Pozdrawiam!