podziemna sztolnia pod Osówką |
Powracam
do tajemnic kompleksu wojennego „Riese” w Górach Sowich, bo
mimo że czas upływa, a ilość badaczy zainteresowanych ich
odkryciem rośnie, wciąż jeszcze tkwimy w domysłach i żyjemy
nadzieją, że uda się wreszcie dotrzeć do sedna sprawy.
Największą zagadkę kryją w sobie podziemia Pałacu Książ,
nadal jednak nie mamy stu procentowej pewności co do tego, jakiemu
celowi służyła przeogromna inwestycja militarna w masywie
Włodarza i co się znajduje w dużej części nieodkrytych, celowo
zablokowanych zawałami sztolniach.
Myślę,
że interesującym będzie organizowane przez Bibliotekę Pod
Atlantami w Wałbrzychu 15 listopada o godzinie 17.00 spotkanie z Jerzym Cerą,
historykiem amatorem, wytrwałym poszukiwaczem-odkrywcą tajemnic
„Riese”, autorem książek i licznych publikacji. Na to spotkanie
dostałem zaproszenie i o tym, co będzie najciekawsze jak najszybciej napiszę.
Dziś
w celu lepszego poznania tematu zamieszczam moją relację ze
spotkania z inną, ogromnie ważną i niezwykłą osobą, wpisaną
na trwałe w historię odkrywania tajemnic Riese - prof.,
Jackiem Wilczurem.
mini-muzeum broni pod Osówką |
Z
promocją nowej książki, „Raport Wilczura”,
przebywał swego czasu w Głuszycy jej autor, profesor Jacek Wilczur
z Warszawy. Spotkanie autorskie miało miejsce w obiekcie obsługi
ruchu turystycznego przy podziemiach Osówki. Salka wypełniła się
po brzegi: dorośli, młodzież, członkowie stowarzyszeń
zajmujących się odkrywaniem tajemnic Gór Sowich. Niezwykły gość,
jeden z pierwszych odkrywców i badaczy podziemi w masywie Włodarza,
dr Jacek Wilczur, rozpoczął spotkanie od wspomnień z początków
swej kariery zawodowej. Działo się to właśnie tutaj, na Dolnym
Śląsku, w latach sześćdziesiątych. Jako pracownik naukowy
Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, zajmował się
badaniem kompleksu „Riese” w Górach Sowich. Jak sam powiada,
zdarł niejedne buty przemierzając podziemne korytarze tajemniczej
inwestycji wojskowej III Rzeszy. To co dało się odkryć i zobaczyć
przeszło najśmielsze oczekiwania. Ogrom tej nie do końca
rozpoznanej, zagadkowej zbrojowni, utkwił na zawsze w jego pamięci.
Jest to więź i mentalna, i emocjonalna. Profesor Wilczur określił
ją dzisiaj po tylu latach, że czuje się jakby powrócił do
rodziny zastępczej.
wybetonowana hala pod Osówką - ekspozycja muzealna |
Najnowsza
pozycja serii Militarne Sekrety Wydawnictwa Technol z Krakowa ,
„Raport Wilczura-
Tropem Skarbów, Schowków i Zbrodniarzy Wojennych”,
to pasjonująca książka wzięta z osobistych przeżyć i doznań
Jacka Wilczura,
jednego z najmłodszych żołnierzy Zgrupowań Partyzanckich Kedywu
Armii Krajowej w okręgu „Jodła” pod dowództwem Jana Piwnika -
„Ponurego” w Górach Świętokrzyskich.
Dwukrotnie
ranny w walkach z Niemcami, dwukrotnie odznaczony Krzyżem
Walecznych, dwukrotnie osadzony i skazany na karę śmierci, odbity z
więzienia tuż przed egzekucją - Jacek
Edward Wilczur, historyk, prawnik, politolog,
specjalista w zakresie niemcoznawstwa, dziejów Ukrainy i Litwy w
latach II wojny światowej, o swojej książce mówi, że jej
ukazanie się, to tylko i wyłącznie zasługa niezwykłej odwagi
wydawcy. Wprawdzie nie ma już cenzury, ale pozostał strach przed
prawdą, a strach okazuje się nie gorszym parasolem ochronnym, niż
dawny aparat cenzury. Hańbą dla słowa nauka jest to, że z każdą
zmieniającą się ekipą rządzącą zmienia się interpretacja
faktów historycznych
Profesor J.
Wilczur w gorzkich słowach ocenił traktowanie prac Głównej
Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce jak piąte koło u
wozu. A przecież jest to sprawa wagi państwowej – dotarcie do
prawdy, odsłonięcie utajnionych mechanizmów zbrodni na narodzie
polskim w czasie II wojny światowej. To jest sprawa narodu, a nie
zmieniających się jak w kalejdoskopie polityków, rządów,
prezydentów.
W skład
zespołu, któremu profesor przewodniczy wchodzą najlepsi znawcy
tematu, badacze, specjaliści. Ich zadaniem jest oddzielenie prawdy
od fałszu, tak jak w durszlaku. Plonem badań są książki,
artykuły, raporty naukowe, bibliografia.
Sam profesor
jest autorem wielu książek i opracowań naukowych. Opublikował w
kraju i za granicą ponad 500 artykułów dotyczących zbrodni
wojennych Niemiec Hitlerowskich i UPA na Ukrainie. Do najważniejszych
jego książek należą: „Śmiertelny sojusz Hitler – Mussolini”,
„Do nieba nie można od razu”, „Anglosasi nie jesteście
Aryjczykami”, „Ścigałem „Iwana Groźnego – Demianiuka”.
Najnowsza
książka J. Wilczura, to trzymający w napięciu raport z poszukiwań
Bursztynowej Komnaty, tuszowania prawdy, zacierania śladów,
usuwania świadków, raport z osobistych przeżyć niezwykłego
człowieka, który pragnie pozostawić po sobie plon swych osobistych
dociekań.
Prof. Wilczur
stwierdził, że kompleks militarny „Riese” pozostanie jeszcze na
długo tajemnicą, a to co udało się dotąd odkryć, to tylko
surogat gigantycznej, niemieckiej inwestycji. „Olbrzym” stanowił
zresztą tylko jeden z elementów rozległego planu budowy
kompleksowego zaplecza militarno-wojskowego obejmującego cały Dolny
Śląsk. Naukowcy z Głównej Komisji poszukiwali wszelkiego rodzaju
śladów materialnych i pisanych, materiałów źródłowych,
archiwaliów, by udokumentować zbrodniczą działalność
hitlerowców. Niestety, wcześniej zrobili to sowieci, zrabowali i
wywieźli wszystko, co stanowiło jakąkolwiek wartość. Robili to
przez wiele lat po wojnie. Demontowali szyny, mosty, fabryki, grabili
dobra kultury. Czuli się zupełnie bezkarnie. To się działo pod
skrzydłami władzy, nazwijmy to umownie – polskiej. Dlatego tak
trudno jest odkryć i udokumentować prawdę. Podobnych jak w
podziemiach Gór Sowich, zagadkowych, niewyjaśnionych,
zdumiewających historii mamy jeszcze krocie. Od wojny minęło już
sporo czasu, ale to nie znaczy, że powinniśmy dać sobie spokój i
zaniechać dalszych poszukiwań i badań. To bardzo dobrze, że
pojawiają się wciąż nowi, młodzi ludzie, którzy próbują iść
tym tropem, pasjonują się odkrywaniem tajemnic wojennych w Górach
Sowich i na całym Dolnym Śląsku.
Jerzy Cera jest kolejnym poszukiwaczem i badaczem podziemi Włodarza. Jego przygoda z "Riese" rozpoczęła się w latach siedemdziesiątych i trwa do dziś. O tym wszystkim w kolejnych odcinkach mojego blogu.
Jerzy Cera jest kolejnym poszukiwaczem i badaczem podziemi Włodarza. Jego przygoda z "Riese" rozpoczęła się w latach siedemdziesiątych i trwa do dziś. O tym wszystkim w kolejnych odcinkach mojego blogu.
Fot. Robert Janusz
Jedną z pierwszych publikacji J.Wilczura"KSIĘSTWO SS",można przeczytać na stronie równie znakomitego badacza Riese-Z.Dawidowicza:
OdpowiedzUsuń"zbigniewdawidowicz.republika.pl/ksiestwo1.html"
Bursztynowa Komnata-ósmy cud świata-dziś wyceniana na ok.200 mln.$.Żeby ją zrekonstruować należało poddać obróbce 6 ton czystego bursztynu.
Mój kolega z Walimia-szef grupy eksploracyjnej"Ryzykant"-Tadeusz Łoś,twierdzi,że wie gdzie znajduje się obecnie Bursztynowa Komnata.Trzyma to w tajemnicy ze wzgl.na przepisy jakie obecnie obowiązują w Polsce.W takim razie musi też coś wiedzieć J.Cera,który przytacza w swoich książkach wiele sensacyjnych wypowiedzi T.Łosia.
Moim sąsiadem w Walimiu był słynny"hydraulik"z Riese,Hain.Rzeczywiście znał się na hydraulice,bo wodę do budynku w którym mieszkałem doprowadzał właśnie Hain.Przed swoim domem i z tyłu w ogrodzie miał piękne fontanny.Dobrze znałem jego syna Marka,grał w zespole na gitarze.Ale to już były lata 60-te.Hain był małomównym człowiekiem,ale coś tam nieraz powiedział.Jak ganiałem po G.Sowich to zastanawiałem się,dlaczego worki z cementem w okolicach Sowiego Spławu na zboczu Wielkiej Sowy i w okolicach Moszny były układane w kształcie litery U,a nie tak jak np.na Włodarzu w sztaple.Hain opowiadał.że nie zawsze więźniowie wracali na noc do obozu,ale układali z desek daszek na tym cemencie i tak nocowali.Potwierdziła to jeszcze druga osoba.W okolicy Sowiego Spławu tego cementu nie było dużo,kilkadziesiąt ton.Ktoś zadał sobie trud i ten cement powrzucał do rzeki i lasu.W pobliżu znajduje się żelbetowe ujęcie wodne w ziemi(zbiornik),kilkadziesiąt metrów dalej był głęboki"szyb",oszalowany balami,skręcony śrubami.Na"dnie" była masa gałęzi,nie wiadomo co było głębiej.Wspomina o tym miejscu Mariusz Aniszewski w książce"Podziemny świat Gór Sowich".Od tego miejsca prowadzą dwie"poziomicowe"drogi,z których jedna przebiega po zboczu naprzeciw sztolni w Rzeczce.Przy tej drodze stały resztki wież wartowniczych.Widok na sztolnie z tego miejsca idealny.Droga przebiegała obok małego cmentarza i łączyła się z drogą biegnącą przez Rzeczkę w okolicy ważnej centrali telefonicznej Riese.
Pozdrawiam!
Dziękuję za ten ciekawy i osobisty komentarz. Okazuje się, że WRC swoje korzenie na tej ziemi zapuścił najpierw w Walimiu. Mialem sposobność swego czasu poznać p. T. Łosia, było o nim dość głośno w mediach. Niestety, nic z tego pożytecznego dla poznania prawdy o podziemiach Włodarza nie wynikło. To ważna informacja o przeznaczeniu ułożenia worków z cementem w kształcie litery U. Kolejne potwierdzenie fatalnych warunków, w jakich zmuszano do pracy więźniów. Wciąż dowiadujemy się o czymś nowym i to jest interesujące. Spotkanie z Jerzym Cerą pod Atlantami na rynku w Wałbrzychu jest otwarte dla wszystkich. Może się Pan wybierze. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń