Tak to się rozpoczęło |
Byłem już prawie
wszystkim - ministrantem, kościelnym, listonoszem, nauczycielem
dyrektorem, inspektorem, burmistrzem, prezesem, redaktorem. Byłem
pewien, że na tym się skończy. Niestety nie. W niedzielę okazało
się, że jestem benefisantem. Słowniczek wyrazów obcych
wyjaśnia, że jest to osoba na cześć której odbywa się
przedstawienie. Finezja organizatorów mojego benefisu polega na
tym, że zupełnie bezwiednie i spontanicznie dałem się wciągnąć
do tej gry i sam stałem się w niej głównym aktorem. Od razu
oświadczam, że w tej roli czułem się całkiem dobrze. Ktoś
powiedział nawet, że jestem bohaterem wieczoru. Strasznie mi to
pochlebiało, bo w najśmielszych marzeniach sennych nie osiągnąłem
nigdy takiego zaszczytu.
Poproszono mnie o zajęcie
eksponowanego miejsca na scenie. W świetle jupiterów ogarnęło
mnie poczucie ważności. Dostałem do ręki mikrofon. U nas wiadomo,
kto ma mikrofon ten ma władzę. Mogłem wstać z fotelika i na
wszystkich popatrzeć z góry. A tam na sali same tuzy. I Starosta,
i pani Burmistrz, dyrektorzy szkół i innych instytucji, moi
bliscy przyjaciele i znajomi. Przyjechał nawet Marek Juszczak, poeta
- górnik, sztygar kopalni „Szczygłowice” z Knurowa. A z
Wałbrzycha sam Bartek Ranowicz, księgarz, przewodnik górski,
wykładowca wyższej uczelni. Wypełniła się sala po brzegi tak
więc trudno się dziwić, że zrobiło mi się miękko na sercu.
Przecież nie można zawieść takiej widowni. Strach pomyśleć,
gdyby miała to być li tylko prelekcja o moich „Głuszyckich
konfrontacjach” część II. Książkę można zachwalać, ale i
tak jej wartość okaże się „w praniu”. Albo się ją
przeczyta, albo nie.
Pani dyrektor CK MBP
(Cesarsko - Królewska Mość Benefisu Pismaka) okazała się
wspaniałomyślna. Pozwoliła mi na moment ochłonąć, a na scenę
wkroczyła Maja Nowicka, o której pisałem w blogu, że czeka ją
kariera Anny German. Śpiewa nieomal jak ona.
Wtedy pojąłem wreszcie
na czym polega ta gra. Promocja książki jest ważna, ale by ją
osiągnąć trzeba to robić według sprawdzonych wzorów jak w
królewskim mieście Krakowie. A że trafił się akurat idealny
benefisant, nestor środowiska lokalnych wolno-myślących seniorów,
o medialnym nazwisku, więc na co czekamy. Robimy po raz pierwszy w
mieście głuszycki benefis.
Benefisant wyraźnie wzruszony |
No i
poleciało wszystko jak z płatka. Najpierw była promocja książki "Głuszyckie kontemplacje",
ale potem ważniejszą okazała się nobilitacja jej autora. Jak w
najlepszych telewizyjnych wydaniach krakowskich benefisów była
rozmowa z nestorem, była ekspozycja na telebimie jego kariery
zawodowej i osiągnięć twórczych, były peany na cześć jubilata
ze strony najważniejszych gości. To wszystko przeplatane muzyką i
śpiewem rodzimych artystów. Były też na koniec gratulacje i
życzenia, najważniejsze trofeum - "Pióro Głuszca", dzieło rodzimego artysty-rzeźbiarza H. Janasa, były kosze kwiatów i upominki, no i także „złota księga”
z wpisami osób obecnych na sali. Powodzeniem cieszył się
poczęstunek przygotowany przez renomowaną kuchnię „Łomnickiej
Chaty”.
Cieszy
to, że można było zaobserwować duży popyt na książkę i
autografy, miałem więc pełne ręce roboty.
Bartosz Ranowicz skupił się na walorach książki |
laudację na cześć jubilata sklada Marek Juszczak |
Nie da się ukryć, o czym wspomniałem w finale imprezy, że moje miasteczko śmiało podąża śladami wielkiego Krakowa. Mamy w jadłodajni „Finezja” galerię pocztówek,fotografii i obrazów niczym w „Jamie Michalikowej”, a od niedzieli możemy mówić, że przetarta została ścieżka dla kolejnych benefisów. Benefisantów jest wielu. Zgadnijmy na kogo przyjdzie teraz kolej.
P.S.
A teraz już na poważnie - dziękuję jak najcieplej wspaniałej
załodze CK MBP na czele z Panią Dyrektor, Moniką Bisek, Panią
kierownik Biblioteki, Renatą Sokołowską i wszystkim pracownikom za
znakomity pomysł, wkład pracy i serdeczną atmosferę.
Dziękuję
za obfitość życzeń i gratulacji, za kwiaty, upominki i pamiątki,
za życzliwość, która emanowała od wszystkich osób na sali.
Dziękuję
Pani Burmistrz, Alicji Ogorzelec i Panu Staroście, Józefowi Piksie,
że swą obecnością nadali tej imprezie znaczenia i blasku.
Wszystkim
obecnym na tej uroczystości serdecznie dziękuję
I ja
tam byłem, lecz wina nie piłem,
a
com przeżył i doświadczył - w poście umieściłem.
Fotografie
świeże jak barszcz - Violetty Torbackiej
szkoda, że takie nie częste wydarzenia są tak daleko ode mnie... ech,,, dziękuję za mini relację, choć na chwilę mogłem uczestniczyć w tym benefisie.. gratuluję kolejnej książki i życzyłbym sobie i innym samych takich Wspaniałych ludzi jak Pan. Szczerze podziwiam i mocno zawsze kibicuję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje!
OdpowiedzUsuńI wyrazy radości, że benefis sie udał i dostarczył tylu wzruszeń.
Szkoda, ze nie było mnie tam, ale nie dało rady, bo choc z Wrocławia znów tak daleko nie mam, niestety, termin kolidował z innymi, ogólnorodzinnymi, bardzo, bardzo żałuję.
P.S.
Ale skoro impreza była tak udana, to moze znajdzie sie jakis pretekst w przyszłości, żeby ją powtórzyć?
np. przy nastepnej książce?
:)
Dziękuję Sebo za cieple słowa o mnie i tak szybką reakcję, to dla mnie b. ważne zwłaszcza że jesteś młodym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńA Ewie obiecuję, że zrobię wszystko by Jej nie zawieść i już myślę o benefis-bis przy okazji nowej książki. Zrobimy go, gdy bedziesz miała wolne w kalendarzu.
Odezwał się już Lublin i Wrocław i jak tu się nie cieszyć, gdy się ma sławę ogólnopolską, Ale to wszystko chyba przez innego Michalika, a ja nie spodziewałem się takiej fety i nie przywdziałem w fiolety. Na drugi raz się poprawię .
Pozdrawiam. Autorzy literatury regionalnej , to ludzie szczególni. Oni bowiem swoim małym ojczyznom składają dar a jest to dar wyjątkowy. W pamięci społeczeństw regionalnych zapisują złotymi głoskami ich rodowód. Szanowny Panie Stanisławie , właśnie regionalistom , takim też jak Pan , zawdzięczać winniśmy wiedzę o nas , o Ziemi naszej .... brawka za antologię głuszycką , za ciepły i życzliwy pędzel w malowaniu obrazu naszej , czasem fragmentarycznej / jak w moim przypadku / tożsamości .... do pozdrowienia dołączę życzenie , by dobre zdrowie i hart pomogły kontynuować to piękne dzieło - Ireneusz
OdpowiedzUsuńStanisławie. Gratuluję z całego serca. Żałuję, że nie mogłam uczestniczyć w Twoim benefisie. Niestety tak się zdarzyło, że byłam na innej imprezie. Jak bardzo ważne jest zatrzymać ulotną chwilę w kadrze, wspomnienia, przelać na papier. Tak tworzymy historię naszej pięknej ziemi, ludzi i zdarzeń. Ocalić od zapomnienia, by czas nie zatarł śladów. Byłam na premierze filmu "Tutejsi od Waldenburga do Wałbrzycha". Cieszy, że młodzi ludzie też te tematy traktują poważnie. Bardzo Ci kibicuję i zawsze czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam i Gratuluję.
OdpowiedzUsuńAutorką j.w. nie anonim tylko Zofia Sikora
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego benefisu i życzę jeszcze wielu tak miłych uroczystości z Pańskim udziałem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję Zosiu, Ireneuszu i niezawodny Henryku (ukryty pod pseudo WRC) za ujmujące za serce komentarze. Spróbuję jeszcze coś z siebie wykrzesać. Dla takich wspaniałych ludzi jak Wy warto nia zasypyewać jeszcze gruszek w popiele, choć latka lecą. Stokrotne dzięki !
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie gratuluję sukcesu, życzę wielu takich benefisów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak się cieszę , że wszystko tak wspaniale się udało ! Niespodzianka świetna, ale i benefisant zasłużył na nią w pełni. Jeszcze raz gratuluję ! I mam nadzieję, że kiedy wreszcie uda mi się odwiedzić te piękne i ukochane/ przez Autora/ strony, będę miała możliwość poznania :-)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością się spotkam i mogę służyć za przewodnika lub doradcę. To sa role, których jeszcze nie doświadczyłem, ale do odważnych świat należy, Dziekuję za sympatyczny dla mnie wpis i pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBardzo Serdecznie Dziekuje za tak mila niespodzianke Z okazji benefisu Zycze Panu Dalszej Owocnej Pracy na rzecz miasta Gluszyca -staly fan i czytelnik Edward Link
OdpowiedzUsuńP.S ze wzgledu na moj wyjazd za granice nie moglem uczestniczyc w Pana benefisie ale mysle ze przy nastepnej okazji jaka tylko sie nadarzy bedę obecny:)Pozdrawiam