Wiadomość
o przyznaniu najważniejszej w Polsce nagrody literackiej „Nike”
w roku 2013 dla powieściopisarki Joanny Bator,
autorki książki „Ciemno, prawie noc”, z pochodzenia
wałbrzyszanki i co dla nas najcenniejsze, czyniącej miasto lat
dzieciństwa i młodości, miejscem akcji swoich powieści, ta
wiadomość wstrząsnęła lokalnym światem medialnym. Wszędzie,
gdzie się tylko da, możemy przeczytać, usłyszeć i zobaczyć
ceremonię wręczania nagrody i dowiedzieć się coraz więcej o
pisarce i jej książce. Jednym słowem zawrzało nagle jak w
kipiącym garncu, podczas gdy dotąd o Joannie Bator było cicho jak
makiem siał. No może za wyjątkiem Biblioteki pod Atlantami, która
nieśmiało lansowała pisarkę i jej twórczość. Oczywiście, co
jest zrozumiałe, trudno było przewidzieć, że jej specyficzna i
dość zagadkowa powieść znajdzie uznanie szacownego jury
konkursowego.
Nie
chcę się chwalić tym, jak mocno zabiło mi serce na wieść o tej
nominacji, a stało się to w czasie transmisji telewizyjnej w
niedzielne popołudnie, jak trudno mi było uwierzyć, że to
rzeczywiście miało miejsce. Jest się z czego cieszyć, bo Joanna
Bator jest drugą Wałbrzyszanką obok Olgi Tokarczuk, która
dosięgła tego zaszczytu. Okazuje się, że Wałbrzych jest
szczególnym miastem w Polsce, a to co się stało jest tego dobitnym
potwierdzeniem. Mam satysfakcję, bo w moim blogu starałem się
wszelkimi sposobami odczarować fałszywy obraz Wałbrzycha jako
symbolu bezrobocia, biedy, zastoju. Wałbrzych stał się postrachem
w mediach i jako taki był chętnie wykorzystywany w sztuce i
kulturze.
Napisał
o tym wszystkim bardzo trafnie na facebooku Mateusz Mykytyszyn w
felietonie p.t. „Miasto schizofreniczne”:
„To
Wałbrzych - "Polskie Detroit", "Mordor", miasto
upadłe, pogardliwie pomijane, kojarzone z biedą i brzydotą chociaż
ten wizerunek nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Z jednej
strony jest uznawane za kulturalną pustynię, z drugiej jego
największe atrakcje zdobią wszystkie foldery reklamowe Polski obok
Krakowa, Warszawy i Gdańska. Gdy zabytki przemysłowe Górnego
Śląska są modne i odwiedzane przez tysiące turystów, wałbrzyskie
obiekty są kompletnie zapomniane i zdewastowane. Chociaż tutejsze
zaułki uwielbiane są przez filmowców, niewielu widzów kojarzy je
z konkretnym miejscem na ziemi. Tysiące turystów zachwyconych
zamkiem Książ nie wie że za górskim grzbietem widzianym z jego
murów rozciągają się wałbrzyskie osiedla. W wyobraźni
idylliczne górskie krajobrazy ustępują miejsca obrazkom z piekła
rodem. Schizofrenia jaka opanowała ludzkie umysły jest nieuleczalna
i bezrefleksyjnie przypisała sprzeczne ze sobą uczucia do tego
samego miejsca. Taki jest właśnie Wałbrzych - piękny i odrażający
jednocześnie - mieszanka wybuchowa, wobec której nie da się
przejść obojętnie”.
Coś
z tej schizofrenii utkwiło także w laureatce konkursu, bo jej
Wałbrzych też jest miastem owładniętym przez ciemne moce, miastem
upiorów i mistyfikacji. Oto co możemy przeczytać o jej książce w
„Gazecie Wyborczej”:
„Joanna Bator, która jak mało kto w Polsce potrafi snuć opowieści, po raz trzeci powraca do rodzinnego Wałbrzycha. Tym razem jej bohaterką jest dziennikarka, która w rodzinnych stronach rozwiązuje kryminalną zagadkę zaginięć kilkuletnich dzieci. Równie ponure tajemnice skrywa przeszłość jej rodziny. Realny Wałbrzych zostaje przemieniony w miasto nocne, labiryntowe, w dużej mierze podziemne. Wyparta przeszłość niemal dosłownie dąży do wydostania się na powierzchnię. A jednocześnie w mieście trwa mesjanistyczno-narodowe szaleństwo. W roli niemego świadka - górujący nad Wałbrzychem zamek Książ, w którym zgodnie z legendą ukryty został skarb Hitlera. Przyjemność, jaką autorka czerpie z układania puzzli tej wielowątkowej historii, natychmiast udziela się czytelnikowi”.
Ale
w książkach Joanny Bator trzeba umieć dostrzec ukrytą zręcznie
ideę. W mrocznym zastygłym świecie dawnego Wałbrzycha działy się
rzeczy ze świata ułudy, horroru i fantasmagorii. Ale ten świat
odszedł, należy do przeszłości. Powoli wyłania się z odmętu
coś nowego, twórczego. I w tym znajduje autorka nutę optymizmu, z
którą chce się podzielić z czytelnikami. Nieco inaczej określił
to Adam Michnik przy wręczaniu nagrody Nike:
Widzę
w nich (mowa o wszystkich trzech książkach J. Bator) taki znak
sprzeciwu w stosunku do tego, co się wdziera do naszego życia
publicznego. W stosunku do agresji, głupoty, niegodziwości. Są
dwie Polski - literatury i religii "smoleńskiej". Jako
zwolennik polskiej literatury, dziękuję bardzo!
W materiale filmowym emitowanym podczas finałowej gali w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego o swojej książce Joanna Bator powiedziała:
„Trzy razy wracałam do tego miasta w trzech kolejnych powieściach i wróciłam po raz ostatni. Czuję to głęboko, wyczerpałam tę ziemię. Pisałam "Ciemno, prawo noc" w Japonii, i zdałam sobie sprawę, że nie mam się już co oszukiwać. Że wrócę do Polski, a Polska jest dla mnie Wałbrzychem. Ja nie wracam do realnego miasta, ale do miasta z mojej pamięci, spędziłam tam jedynie 18 lat. Przez lata o tym nie myślałam, to było coś w rodzaju spiżarni. Te zalążki trwały we mnie, by odezwać się teraz”.
W materiale filmowym emitowanym podczas finałowej gali w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego o swojej książce Joanna Bator powiedziała:
„Trzy razy wracałam do tego miasta w trzech kolejnych powieściach i wróciłam po raz ostatni. Czuję to głęboko, wyczerpałam tę ziemię. Pisałam "Ciemno, prawo noc" w Japonii, i zdałam sobie sprawę, że nie mam się już co oszukiwać. Że wrócę do Polski, a Polska jest dla mnie Wałbrzychem. Ja nie wracam do realnego miasta, ale do miasta z mojej pamięci, spędziłam tam jedynie 18 lat. Przez lata o tym nie myślałam, to było coś w rodzaju spiżarni. Te zalążki trwały we mnie, by odezwać się teraz”.
Zaś
otrzymaną nagrodę skomentowała żartobliwie słowami:
„Jestem
zaszczycona i szczęśliwa. Od dzisiaj Nike będzie mi się kojarzyła
głównie z tą nagrodą, a nie butami do biegania”.
Z kolei Joanna Bator, odbierając wcześniej złote pióro dla finalistów Nagrody Nike, zaapelowała: - Polacy, czytajcie książki!
Z kolei Joanna Bator, odbierając wcześniej złote pióro dla finalistów Nagrody Nike, zaapelowała: - Polacy, czytajcie książki!
I
tym apelem kończę mój drobny wkład do promieniejącego coraz
mocniej wałbrzyskiego entuzjazmu. A
stało się to w tak ważnym momencie, gdy w Wałbrzychu tyle
się dzieje dobrego, tyle nowych dróg, tyle inwestycji, dużo
remontuje się budynków, powstają nowe kamienice, obiekty sportowe,
obiekty kulturalne typu Stara Kopalnia czy Górniczy Dom Kultury.
Wałbrzych jest uważany za brzydkie miasto ale w rzeczywistości
jest to jedno z najpiękniejszych miast w Polsce i znajduje się w
nim mnóstwo mądrych, kulturalnych i wartościowych ludzi. Czas
najwyższy by dostrzec osiągnięcia kultury wałbrzyskiej i
należycie je docenić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz