Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 19 października 2013

Jest tyle gór do zdobycia

Wałbrzych - Stary Zdrój


Zgadzamy się chyba wszyscy, że gór do zdobycia jest niezmierzona ilość,, a śpiewa o tym Sławomir Łosowski w słynnym przeboju zespołu „Kombi”: „Słodkiego miłego życia, jest tyle gór do zdobycia”.
Wychodzę z domu na spacer. Akurat z czarnej powłoki deszczowych chmur wydarło się słońce i rzuciło promienisty strumień światła na nasze jesienne lasy. Zaiskrzyło się w oczach od tej żółtości i srebrzystości, od czerwieni i brązu, od całej gamy kolorów, które mieszczą się w potocznym, ale pięknym określeniu - złota polska jesień. Na zboczach gór ciągną się całymi pasmami barwne skupiska drzew liściastych, snując się wśród zielonych sosen i świerków jak rozpalone żagwie ogniste. Ale na rozciągniętych wokół wzgórzach są także odkryte polany leśne, obszary łąk i pól, upstrzone kępami drzew i krzewów. Tam także pojawiają się płonące wieńce barwnej mozaiki jesiennych liści. Te właśnie rozległe polany na zboczach gór rozpalają moją wyobraźnię. Jak dobrze byłoby się tam znaleźć, pooglądać swoje miasto z miejsc dotąd nierozpoznanych.
Myślę sobie, tyle lat tu mieszkam i co ja wiem o tym co nas otacza. To prawda, byłem na kilku górskich wycieczkach, niektóre z gór poznałem dokładniej, na inne zapuszczam się co roku na grzyby i jagody. Ale to wszystko, to bardzo mało. Coraz częściej dostrzegam miejsca, których nie dosięgła moja stopa. Próbuję sobie wyobrazić te widoki, które otworzyłyby się przed oczami, gdybym tam się znalazł.
A przecież myślę w tej chwili tylko i wyłącznie o najbliższym otoczeniu bezpośrednio dotykającym obszaru miasteczka, w którym mieszkam. A nieco dalej jest reszta Sudetów, przeogromnych i znanych mi tylko na wyrywki.
„Jest tyle gór do zdobycia”. Tu w Sudetach, a dalej w Karpatach, a dalej... Nie będę więcej wymieniał. Już same nasze polskie góry, to dla mnie Himalaje. Ja zaś nie sięgam zbyt daleko. Patrzę na to jak zwykły, przeciętny człowiek, który obok obowiązków zawodowych i domowych czuje potrzebę poznania przynajmniej najbliższej okolicy.
Wiem, że nie będę w stanie być wszędzie tam, gdzie wzrok sięga i bardzo tego żałuję. Zmarnowałem młode lata na inne rozrywki. Nie czułem wówczas takiej potrzeby jak obecnie.
Staram się rekompensować to co straciłem wycieczkami do najbliższych miejsc widokowych. Przynajmniej w ten sposób mogę oczy nacieszyć, wyznaczając sobie kolejne trasy spacerów.

Dlaczego ja o tym piszę? Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Wielu z nas widzi taką potrzebę i obiecuje sobie nadrobić zaległości w poznawaniu najbliższego otoczenia. Otóż to.
Dowiedziałem się właśnie o znakomitej inicjatywie wałbrzyskiego oddziału PTTK, a jest nią budowa wieży widokowej w Wałbrzychu, na Ptasiej Kopie. Potrzebne jest społeczne wsparcie, by można było zdobyć pieniądze na ten cel z miejskiego funduszu partycypacyjnego. Pomysł jest tak ważny, że warto poświęcić mu chwilę czasu.
Takich Wałbrzyszan, którzy wiedzą coś więcej o Ptasiej Kopie trzeba szukać ze świeczką, jeszcze mniej jest takich, którzy na niej byli. A przecież jest nieomal na wyciągnięcie ręki. Ongiś wraz z Lisim Kamieniem najważniejsze miejsca pieszych spacerów kuracjuszy położonego poniżej uzdrowiska Altwasser (Stary Zdrój). Wprawdzie nie są to góry tak wysokie jak po drugiej stronie Wałbrzycha królujący Chełmiec - 951 m., bo liczą sobie - Lisi Kamień – 611 m., a Ptasia Kopa – 590 m., ale są w bezpośredniej bliskości miasta, stąd zdobyły sobie popularność i cieszyły się renomą wśród mieszkańców i kuracjuszy, a Ptasia Kopa była ulubionym punktem widokowym. Dla poprawy walorów widokowych na Ptasiej Kopie wzniesiono pod koniec XIX wieku w 1897 r. okrągłą basztę z platformą widokową na szczycie. (Według niektórych opracowań jest mowa o roku 1905). Nieco dalej na południe, bliżej Lisiego Kamienia zbudowano też schronisko turystyczne z restauracją, ogródkiem i muszlą koncertową. Niestety spłonęło ono jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Kolejne duże schronisko młodzieżowe u podnóża Ptasiej Kopy od strony Starego Zdroju wzniesione w 1931 roku uległo po wojnie dewastacji, a zarośnięty szczyt Ptasiej Kopy utracił walory widokowe.
Ptasia Kopa ma wiele atutów by stać się ponownie wałbrzyskim deptakiem, miejscem spacerowym, a przede wszystkim widokowym. Predysponuje ją do tego znakomite położenie. Wyrasta grzbietem pomiędzy Starym Zdrojem na południu, a Szczawienkiem na północy i Poniatowem na północnym wschodzie. Z położonym nieopodal na południowym-wschodzie Lisim Kamieniem, a na północy Czarnotą tworzy jedną kulminację, widoczną doskonale z wielu miejsc w mieście i z innych punktów widokowych. Dla Wałbrzycha to wewnętrzny, śródmiejski masyw górski.
Czas najwyższy by wykorzystać jego atuty dla dobra mieszkańców miasta, przyjezdnych gości, a przede wszystkim promocji turystycznej Wałbrzycha.

5 komentarzy:

  1. Obawiam się, że nie zwiedzimy wszystkiego, nie przeczytamy wszystkich książek na świecie, nie zjemy wielu potraw, ale na tyle ile nam dane, należy najintensywniej wykorzystać ten czas. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie Stasiu piszesz o urodzie jesieni pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy w 1970 r.przybyłam i zamieszkałam w Jedlinie każdą wolną chwilę spędzaliśmy na spacerach po górach które ją otaczają ,braliśmy dzieci jedzonko i cały dzionek spędzaliśmy w plenerze .A teraz idziemy nad tory alejką spacerową siadamy na ławeczce i jak przystało na dziadków podziwiamy uroki jesieni .A w tym roku jest piękna .Pozdrawiam Teresa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że jak dotąd trafiłem w czułe struny Pań, na ogół bardziej wrażliwych na piękno przyrody i stylu piszącego. Dziękuję Ance, Wiesi i Teresie za mile komentarze. Cieszę się, że mam takich Czytelników. Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej słonecznych dni !

    OdpowiedzUsuń
  5. W każdym z nas drzemie"zdobywca Mount Everestu".Dla Pana są to okolice pięknego miasteczka Głuszyca,Gór Sowich,Kamiennych.Dla mnie obecnie Everestem są góry Kotliny Kłodzkiej i okolic Wałbrzycha.Zdobycie wszystkich szczytów Gór Sowich,jest dla mnie taką radością jakbym zdobył Koronę Ziemi.
    A dzisiaj pogoda spłatała mi figla.Rano burza z piorunami i ulewa.Wyruszyłem z opóźnieniem.Cel-Wzgórza Wyrębińskie.Miałem wystartować z Sierpnicy ale przez burzę rozpocząłem wędrówkę na Włodyce.Zrobiła się piękna pogoda i można było podziwiać góry w złocie,czerwieni i miedzi,lasy skąpane w słońcu.Krajobrazy chwytające za serce.Mijałem wiele przydrożnych kapliczek obsypanych kolorowymi liśćmi lip.
    W Woliborzu ponownie słońce przesłoniły chmury,a więc jeszcze przez Przygórze na Lirnik i zaczęło się robić ciemno.W okolicach Lirnika było ok.20 kopalń srebra,żelaza,miedzi,węgla i innych minerałów.W kilkudziesięciu dołach na południowym zboczu Lirnika przetapiano rudę żelaza-była to tak zwana"brudna surówka".Podobnych dołów o głębokości ponad 4 metrów jest wiele na wierzchowinach Gór Sowich.Są to tak zwane"szufry poszukiwawcze".Na południwym zboczu Kalenicy jest ich kilkaset,są już mało widoczne bo są bardzo stare.
    A tych Panów spotkałem już kilkakrotnie na szlaku w górach.
    "www.youtube.com/watch?v=U-0RJRhVa84"
    "www.youtube.com/watch?v=3SqGWHZ-0Jc"
    Górę Borówkę zdobyłem podczas pobytu w sanatorium w Lądku Zdroju.Może kiedyś taka piękna wieża będzie wybudowana na Ptasiej Kopie.
    "www.youtube.com/watch?v=uG59IvHVPfo"
    Takie społeczne grupy ratują w Niemczech stare linie kolejowe,ale oni mają zasobniejsze portfele.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń