Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 25 stycznia 2013

Świątynia sztuki w Bobrowie




dom w Bobrowie w całej okazałości

 

 

 W połowie lipca 2011 roku zamiesiłem w moim blogu relację z wycieczki do podlegnickiej wsi  -  Bobrowo, w ramach panelowych warsztatów organizowanych przez Stowarzyszenie Muzeów Domowych Dolnego Śląska. Gościna w domu państwa Aszurkiewiczów wywarła na mnie duże wrażenie. Nie miałem wtedy fotografii, którymi mógłbym zilustrować wyjątkowość tego miejsca.

 

 

ściana z obrazami legnickich artystów

Okazuje się, że p. Ryszard nie zapomniał o tym spotkaniu i mimo upływu czasu przesłał mi sympatyczne fotografie, a także kopie obrazów J. H. Bocheńskiego, zdobiących ściany wiejskiego dworku, który gospodarze zamienili w przybytek sztuki. I w ten oto sposób odżyły nie tak zresztą dawne, sympatyczne wspomnienia.

Postanowiłem powtórzyć to wszystko, co wtedy napisałem i wykorzystać wszystkie fotografie, za które serdecznie dziękuję. Mam nadzieję, że moi Czytelnicy zgodzą się z tym, że jest to cudowne miejsce, a to co czynią jego gospodarze zasługuje ze wszech miar na promocję.

 

 

barwne malowidło na ścianie




dzieło J. H. Bocheńskiego


A oto pierwotny tekst mojego postu:

 

 

Organizatorzy warsztatów w  muzeum domowym pp. Krakowskich w Legnicy przygotowali niespodziankę. Był nią wyjazd do Bobrowa, niedaleko od Legnicy oddalonej wsi. Legnickie może zachwycić położonymi na równinnych terenach, otoczonych lasami lub przynajmniej bujnymi kępami drzew i krzewów, uroczymi wsiami. Podążają one coraz szybciej ścieżkami nowoczesności. W każdej z nich można znaleźć nowo zbudowane domy tonące w kwiatach i ozdobnych krzewach, prawdziwe oazy ciszy, zadumy, komfortu.
miejsce letnich spotkań towarzyskich


 Do takiego miejsca podziwu i swobodnej kontemplacji nad pomysłowością odbudowy wolno stojącego parterowego domku państwa Aszurkiewiczów, zostaliśmy zaproszeni z innego powodu. Otóż gospodarze domku okazali się mecenasami sztuki. Od pewnego czasu urządzają w specjalnym saloniku ciągnącym się wzdłuż całego budynku, a także na jego zewnętrznej ścianie galerie obrazów legnickich artystów malarzy, zawodowców i amatorów. Jest to szczególny rodzaj działalności kulturalnej, bo dzieje się w maleńkiej wioszczynie, w autentycznym plenerze, w otoczeniu zieleni drzew owocowych, iglaków i bujnej trawy. Ozdobą ogrodu jest bogato zdobiona altana oraz porozstawiane tu i ówdzie drewniane rzeźby figuralne miejscowego artysty-rzeźbiarza. Tym razem mieliśmy okazję podziwiać grafikę przyjaciela gospodarza domu,. Jana Hieronima Bocheńskiego. Znalazły się też na wystawie symboliczne obrazy H. J. Bacy . W ten sposób mogliśmy poznać dzieła dwóch liczących się legnickich twórców. Ale myślą przewodnią tej wycieczki było też pokazanie rozmaitości pomysłów wokół idei muzeów domowych. Uczynienie z domku na wsi (bo gospodarze są inżynierami związanymi z legnicką miedzią) miniaturowej „świątyni sztuki”, to pomysł godny podziwu i naśladowania. Przypomina on nieco znaną z literatury i związaną z „Weselem” Wyspiańskiego bronowicką chatę, ale nie ma nic wspólnego z  młodopolskim chłopomaństwem inteligentów z Krakowa. To co robi Ryszard Aszurkiewicz wraz z żoną, to autentyczna próba rozbudzenia potrzeby obcowania z kulturą w środowiskach inteligencji technicznej dużego miasta, jakim jest Legnica. A każda wycieczka poza miasto, to tylko dodatkowa atrakcja, zwłaszcza, gdy bezpośredni kontakt z kulturą ma miejsce w takiej „świątyni sztuki i natury” jak domek Aszurkiewiczów w Bobrowie.
Dlaczego o tym wszystkim piszę. Otóż dlatego, że śnią mi się takie muzea domowe w naszym regionie wałbrzyskim, a wiem że są u nas, podobni do Jerzego Rudnickiego entuzjaści,  są też warunki do ich tworzenia. Potrzebna jest iskra, która rozpali ogień. Może właśnie ten post na moim blogu okaże się taką iskrą bożą. Może.  Ach, ja marzę …!

rzeźba Krzysztofa Sokołowskiego z Głuchowic

obraz  J. H.  Bocheńskiego z Legnicy




Myślę, że w imieniu pp. Wandy i Ryszarda Aszurkiewiczów, mogę zaprosić do Bobrowa moich Czytelników, chętnych do bezpośredniej konfrontacji. To niewielka wieś, więc odszukanie tego miejsca nie sprawi kłopotu, a jego gospodarze chętnie pokażą dzieło pasji swojego życia i fantazji.

P.S. Dwa słowa o Głuchowicach:

Jest to miejscowość około 10km na północ od Legnicy.  Głuchowice znane są z corocznych plenerów rzeźbiarskich sponsorowanych głównie przez sołtysa, ojca Krzysztofa. Myślę, że jest to miejsce z największym nasyceniem rzeźb w kraju. Stoją one wzdłuż drogi, na przystankach autobusowych, w przydomowych ogródkach. Jest ich kilkadziesiąt. Wieś została uznana za najpiękniejszą na Dolnym Śląsku.

4 komentarze:

  1. Świetny pomysł. Popieram idee powstawania twórczych domów, domów spotkań kulturalnych, małych muzeów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Anko za zaglądnięcie do mojego blogu i komentarz.Wiem z Twojego blogu, że sama też czynisz wszystko "własnymi rękami", by dom w którym mieszkasz, miał swoją duszę. Dlatego nie dziwię się, że doceniasz ludzi, którzy maja podobne pomysły. Serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Relację lipcowa przegapiłam, ale cieszę się, że wrócił Pan do tematu, bo to bardzo cenna inicjatywa, no i - bardzo interesująca.
    Może uda się na własne oczy zobaczyć, jak wreszcie wiosną ? dotrę w rejony;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęcam Ewo do odwiedzenia Bobrowa, ale także Głuchowic, o których dowiedziałem się, że są miejscem pleneru rzeźby Zdzisława Sokołowskiego. Jestem pewien, że swoim aparatem foto potrafisz zrobić z tego czystą poezję.
    Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń