Oj tak, tak, wiele osób
myśli o tym, czym można by zaskoczyć gości wigilijnych, co postawić na stole
jako rzecz niezwykłą, specjał, delikates. A jest w czym wybierać, bo nasze supermarkety
proponują w kolorowych magazynach takie wymyślne delicje, o jakich nam się nie
śniło. Wiadomo, menu wigilijnej wieczerzy uświęcone jest staropolską tradycją i
musi w nim być barszczyk z uszkami, pierożki z kapustą i karp smażony panierowany,
a dalej to już wszystko zależy od pomysłowości i talentów kulinarnych gospodyń
domowych. Jest jeszcze sporo czasu by dokonać wyboru i osiągnąć przepisowe
dwanaście dań.
A ja sobie myślę, że
warto w ten wieczór wigilijny znaleźć moment ciszy, by posilić także duszę. Dobrze
byłoby, gdyby to była delicja godna tego niezwykłego wieczoru.
I tak się dobrze stało,
że pamięta o mnie pełna zapału i inwencji
twórczej, była Głuszyczanka, Romana Wieczaszek z Brzegu nad Odrą.
Ale zanim napiszę o niej, to muszę dwa słowa wtrącić o samym Brzegu nad Odrą, mieście mojej młodości, w którym przez trzy lata zdobywałem w liceum pedagogicznym szlify nauczycielskie. Dziś po latach każda wzmianka o tym mieście wywołuje w mojej duszy uczucie nostalgii, równej tej Mickiewiczowskiej ze wstępu „Pana Tadeusza”. „Ile cię cenić trzeba ten tylko się dowie, kto cię stracił”. Niestety, straciłem piękne, historyczne miasto, z atrakcyjnym amfiteatrem w parku miejskim, z zamkiem piastowskim nad Odrą i budzącym podziw kościołem Św. Krzyża tuż przy murach zamkowych. Dobrze, że poznałem Romanę, która mi od paru lat co rusz przypomina miasto moich lat chłopięcych.
Ale zanim napiszę o niej, to muszę dwa słowa wtrącić o samym Brzegu nad Odrą, mieście mojej młodości, w którym przez trzy lata zdobywałem w liceum pedagogicznym szlify nauczycielskie. Dziś po latach każda wzmianka o tym mieście wywołuje w mojej duszy uczucie nostalgii, równej tej Mickiewiczowskiej ze wstępu „Pana Tadeusza”. „Ile cię cenić trzeba ten tylko się dowie, kto cię stracił”. Niestety, straciłem piękne, historyczne miasto, z atrakcyjnym amfiteatrem w parku miejskim, z zamkiem piastowskim nad Odrą i budzącym podziw kościołem Św. Krzyża tuż przy murach zamkowych. Dobrze, że poznałem Romanę, która mi od paru lat co rusz przypomina miasto moich lat chłopięcych.
I właśnie Romana
wysłała do mnie maila następującej treści:
Stanisławie, dziele się
z Toba wrażeniami. Zajrzałam przed chwilą do
notesu, w którym robię zapiski, leży na nocnej szafce. Mam w nim dużo
tekstów, pierwszych, nieoszlifowanych, pisanych o brzasku, gdy coś mnie
budzi. Później, gdy zaczynam przepisywać do komp., zamykam oczy i
przypominam sobie OBRAZ , podążam za nim i kreślę słowa, skreślam itd.
Ten wiersz, który Ci wysyłam, nie wiem, kiedy i jak powstał. Czy nadalnotesu, w którym robię zapiski, leży na nocnej szafce. Mam w nim dużo
tekstów, pierwszych, nieoszlifowanych, pisanych o brzasku, gdy coś mnie
budzi. Później, gdy zaczynam przepisywać do komp., zamykam oczy i
przypominam sobie OBRAZ , podążam za nim i kreślę słowa, skreślam itd.
lunatykuję, jak to było w dzieciństwie w Głuszycy? Pierwszy wiersz, w którym
całkowicie się identyfikuję z osobą mówiącą. Wyraża mnie. Jest moim całym
życiem. Nic pod względem językowym nie musze w nim zmieniać. Niesamowite!
Nie pamiętam, kiedy go napisałam. Notes ten, nowy, mam od pól roku...
I będąc tak w szumie szklanych marzeń
z
troską o życie słowa
rozglądam
się z trwoga wokół
Szumią
we mnie:
ptaki
wolne
miłość
młodzieńcza niedotknięta
smutne
serce małego dziecka
Z
poszumu gdzieś głęboko skrytego
jawi
się miasteczko z rynkiem
co
życiem słynie
Mijam
ludzi, którzy nie umieją żyć chwilą
w
zachwycie omamieni kolorem
plączą
się i krzyczą
Z
boku czekasz Ty
bez
słów uśmiechem prowadzisz wśród szumu
Zamilkły
krakowskie gołębie
nad
ostrymi drutami
które
przerażone jak ja
czyhają
na pragnienia
Mijamy
JĄ razem
samotną
zaplataną w burze dni i nocy
ale
wdziera się niepokojem w nadzieję
na
początek Miłosierdzia Bożego
Jestem
blada
wczoraj
nie mogłam unieść Krzyża
Jak
ciężkie jest wieko
które
zatrzaskuje się z piskiem!
A
ty uśmiechem idziesz przede mną
więc
jak dziecko podążam za echem
Gdy
stajemy naprzeciw
otrzymuję
od Ciebie drukiem pachnącą książkę
z
moim własnym imieniem dzieciństwa
Biegnę
więc w zieleń lasu
w
zieleń – wieczną
Jestem
Twoim dzieckiem…
Tak, właśnie tak, to
jest cała Romana „w szumie szklanych marzeń”, w „trosce o życie słowa”, z
książką „pachnącą drukiem”, a w niej jej cudowne wiersze, w moim przekonaniu
lustrzane odbicie uroków położonej w górach Głuszycy i tętniącego życiem kulturalnym
Brzegu nad Odrą.
Ale miałem pisać o
świątecznych delicjach, zaproponować coś na bożonarodzeniowy wieczór, by w nastrojowej
ciszy podnieść się na duchu i odetchnąć z ulgą w blasku poezji. I oto jest ten
świąteczny specjał, oczywiście pióra Romany:
Święta
w niebie
Przy stole niebiańskim
kolorowo
wokół zapach spod pokrywki
jak zwykle mak i migdały
Mój smutek staje bezradny
wobec barw i zapachów
więc zmienia się od progu
w chwilowy niedostatek
Kiedyś w domu były progi-granice
za którymi było tylko dobrze…
Siedzimy przy stole
a wokół niebo
Smutek staje się przezroczysty
załamuje światło gwiazd
i znika
Czytam wiersz
mama uważnie słucha
tato krząta się w fartuchu
przy kaflowej kuchni
robi zaczyn do wszystkiego
z kruszonką - na moje życie
Kruszonka się rozsypuje
jak białe kwiaty czereśni
nagle przez
okno wpadają
anioły
a ja gubię
się w czasie
Znów nie zdążyłam…
I tak sobie siedzimy
w zapachu drożdżowego ciasta
i pasty do podłogi z żółtego pudełka
Czuję na głowie ciepłe dłonie
gotowe na wszystko
Choć nieco smutno i
tkliwie, to jednak cudownie jest przy niebiańskim stole wigilijnym w gronie
rodzinnym. Cóż kruszonka ma to do siebie, że się rozsypuje z czasem, ale dobre
Anioły czuwają. I dzięki temu Romana nie ustaje w biegu, wypełnia wciąż swój
notatnik perełkami słów, a od czasu do czasu próbuje się z nami podzielić
zapachem świątecznego, drożdżowego ciasta. To na święta jest bardzo wskazane.
I właśnie w imieniu
tych moich Czytelników, którzy znajdą w święta chwilę wytchnienia by się tymi wierszami
uduchowić – dziękuję Ci Romano.
P.S. O Ramanie Więczaszek pisałem juz wiele razy w moim blogu. Zainteresowanych Jej osobą i twórczością odsyłam na adres: www. klubliterackibrzeg.pl
Cudne wiersze
OdpowiedzUsuńOd Romany Więczaszek......i oczywiscie, oczy mam mokre...od tego śniegu głuszyckiego, niezwykle ciepłego...Dziękuję, łaczę się z Tobą Stanisławie i z innymi gluszyczanami oraz przyjaciółmi naszego misteczka dobrym świątecznym Słowem...
OdpowiedzUsuń