Święta przed nami, czas życzeń przed nami,
przed wysokimi stanąłem schodami…
Rozpoczynam już dzisiaj w przedświąteczną niedzielę ten post
świąteczny nieco banalnie od mojej układanki
wierszowanej o Wigilii. Chcę wywołać w ten sposób właściwy nastrój do złożenia
życzeń. A może mi się uda.
Wigilia, to rzecz
święta…
Wydawałoby się nic wielkiego,
zwykły zryw tradycyjny co roku,
ludzie lubią świętować,
nie można tak każdego dnia,
choć zdarzają się improwizacje
ale tego wieczoru
nic nie zastąpi,
nawet gdybyśmy sięgnęli szczytów uniesienia,
nie da się w żadnej euforii
osiągnąć nagle tego nad czym pracowały pokolenia.
Wydawałoby się - zwykła choinka,
pachnąca żywicą, strojna gąszczem tysięcy zielonych igieł,
a to co na niej zawisło,
to czysta poezja
w formie wizualnej,
wielka, bo nad nią nie trzeba się skupiać,
szukać sensu w tym co napiszą poeci,
choinka jest poezją
samą w sobie, nawet ta nie ustrojona,
proszę to zdanie podkreślić wężykiem,
A przecież choinka, to nie wszystko,
to dopiero preludium,
nie, nie myślę tu o pękatych paczuszkach,
które umieszczają Aniołowie pod choinką,
to jest zwykła proza,
myślę o tym unisono, które następuje,
gdy na świeżutkiej bieli obrusa
pachnącej wciąż bukietem Vanish
pojawi się płonąca świeczka, a wokół niej -
to co miastowi parweniusze
nazywają zastawą stołową,
ktoś doda do tego jeszcze – srebrne sztućce
i od razu robi się gorąco na sercu…
Na Wigilijnym stole,
na bieluchnym obrusie
pięknie ułożone w strojną harmonijkę
uśmiechają się do nas
opłatki,
takie sobie śmieszne kartoniki,
okazuje się, że
jadalne…
Gdyby wieczór Wigilijny
na tym się zaczynał i kończył -
dzielimy się opłatkiem i idziemy do domu,
wiadomo, poszlibyśmy
z butami do nieba,
ale my jesteśmy próżni,
więc zwyczajnie zaczyna się wieczerza,
ma swoją wdzięczną nazwę
- Wigilijna !
To przecież normalne.
człowiek jak sobie dobrze podje,
staje się religijnym,
a nasza tradycja nie pozwala
zamknąć się na jednym daniu,
jeśli jest ich dwanaście
znajdujemy się blisko nieba,
tak jak dwunastu Apostołów…
Jesteśmy całkiem w porządku,
spożywamy postne dania,
tylko na masełku, oleju,
broń Boże wieprzowiny,
jak najwięcej kapusty, grochu,
oczywiście, koniecznie karpia,
a do tego
kompot z suszonych śliwek,
a kto by coś takiego
zaserwował normalnie
w powszedni dzień do obiadu?
To się zdarza tylko
raz w roku
w Wigilię
Pytam się dlaczego?
Odpowiedź jest prosta:
Wigilja, to rzecz
święta !
Co tu wymyślić, by życzenia
świąteczne składane za pośrednictwem mojego blogu nie były zwyczajne, tuzinkowe.
W jaki sposób przekonać adresatów, że płyną one z głębi serca i mieszczą w
sobie to, co wydaje się nadawcy życzeń najlepsze. Myślę nad tym, myślę i myślę,
i nic nadzwyczajnego nie udało mi się wymyślić.
Nie zrezygnuję jedank z utartych formułek: szczęścia, zdrowia,
pomyślności, radosnych, wesołych, rozmodlonych, rozkolędowanych, pełnych
czułości i miłości, Świąt Bożego Narodzenia, a przy tym od razu
najszczęśliwszego Nowego Roku, bo po prostu tak trzeba.
Moje życzenia to zarazem żarliwa
nadzieja, że w ten wieczór wigilijny, kiedy dzieją się istne cuda, zwierzęta
mówią ludzkim głosem, a rzewne melodie kolęd rozpływają się jak ambrozja pod
dachami domostw, że wtedy właśnie
zmięknie serce każdego Polaka i przynajmniej tego wieczoru wszystkie żale,
pretensje, złorzeczenia ustąpią miejsca miłości, współczuciu i zrozumieniu.
Może Gwiazdor okaże się tak
wspaniałomyślny i podrzuci pod choinkę to, co w dzisiejszej rzeczywistości
okazuje się prawdziwym Eldorado - poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Nie powinno zabraknąć gwiazdkowej niespodzianki. Wiadomo, że
półki z wszelkiego rodzaju zabawkami i słodyczami zostały już od św. Mikołaja
poważnie nadwyrężone. Na szczęście gros moich Czytelników mieści się w
kategorii młodzieży dojrzałej. Dla takiej grupy obdarowywanych coś
odpowiadającego ich stanowi umysłów i serc zapewne się znajdzie.
A wtedy wraz z wszystkimi współbiesiadnikami
przy świątecznym stole z ochotą zanucimy:
„Już się ono spełniło, co się po
nocach śniło,
wesoło śpiewajcie, chwałę Panu
dajcie,
hej kolęda, kolęda !
Wszystkim moim wspaniałym Czytelnikom, bliskim i dalszym ,
przyjaciołom, sąsiadom, znajomym, członkom Rodziny i współmieszkańcom naszej
urzekającej ziemi wałbrzyskiej, tradycyjnie życzę – Wesołych Świąt !
Ponieważ należę do czytelników tego blogu, przyjmuję Pańskie życzenia i dziękuję. Są one piękne i (jak zwykle) niezwykle oryginalne!
OdpowiedzUsuńŻyczę Panu śnieżnych, mroźnych świąt, bliskości kochających osób, otuchy i nadziei w sercu a także nieustającej chęci tworzenia...
R.S.
Panie Stanisławie,
OdpowiedzUsuńjestem studentką kulturoznawstwa i chciałabym opracować trasę literacką śladami bohaterów Olgi Tokarczuk. Czy mógłby Pan mi podać swojego maila? Wiem, że parę lat temu szukał Pan Pietna z Filipem Springerem.
Z poważaniem,
Marta Leja
Dziękuję R. S. za życzenia, które rzeczywiście napawają otuchą i nadzieją.
OdpowiedzUsuńTo miłe otrzymać je od osoby najbliższej książce i mojemu pisaniu. Serdecznie pozdrawiam !
Szwagier przychodzi na święta,więc skrzynka piwa pod choinką przygotowana jako prezent,gitary nastrojone:)Na razie choinka jeszcze jest naga,ale z wnukami przyozdobimy ją biżuterią.Obok będzie stała szopka krakowska-jeszcze nie ukończona.Ale wnuczka już o nią odpowiednio zadba.
OdpowiedzUsuńNa choince zawiesimy kilka jabłek,które upamiętniają Adama i Ewę.
Pierwsze choinki ozdabiano jabłkami.
www.youtube.com/watch?v=CZgIqwD94g8
Jak św.pamięci Czesiu,to także jego największa miłość:
www.youtube.com/watch?v=VX8wmGW1l6M
Wesołych Świąt!!
Henryku, nie wiem jak mam dziękować. Najpierw za parę słów o świątecznej krzątaninie z chinką z jabłuszkami, jaką pamiętam z domu rodzinnego w latach dzieciństwa. Na choince obok jabłek pojawiała się największa pokusa - cukierki w kolorowych, błyszących papierkach. Przez parę dni nie wolno było tknąć tego co wisiało na choince, a były tam jeszcze pierniczki lukrowane i lizaki. Dopiero po wieczerzy wigilijnej można było podskubać coś z choinki.
OdpowiedzUsuńAle to wszystko stało się nieważne, Henryku, gdy posłuchałem Niemena w wykonaniu włoskiego monstrum, Fridy. To przekracza ludzkie możliwości doznań artystycznych.Wstyd się przyznać do łez na stare lata.
Dziękuję Henryku za moje wspomnienia i wzruszenia, których jesteś inspiratorem. Nie muszę tego życzyć, jestem pewien, że święta spędzisz w śiąteczno-rodzinnej atmosferze, bo chyba szwagier nie zabierze prezentu gwiazdkowego do domu. pozdrawiam !
Panie Stanisławie
OdpowiedzUsuńZ dalekiej Australii, życzę Panu dużo zdrowia, co przetworzy się na dalszą działalnośc "w terenie" i na tym blogu. :-)))
Merry Christmas!
Zig Ł.
Zdrowych i pogodnych Świąt życzę:)
OdpowiedzUsuń