Nie było w Głuszycy od
dawna takiej uroczystości. Wcześniej w PRL-u miały miejsce 19 kwietnia
zakładowe obchody święta państwowego – Dnia Włókniarza, ale był to niejako
standardowy rytuał. Uczestniczyli w nim zaproszeni goście i wybrani pracownicy w
każdej fabryce włókienniczej osobno. Włókiennictwo stanowiło fundament przemysłu ówczesnej
Głuszycy, tak więc Dzień Włókniarza budził emocje w wielu domach.
Dziś po 25-ciu latach
III Rzeczpospolitej, w których przemysł lekki legł w gruzach, nie tylko zresztą
w Głuszycy, powrót do tradycji obchodów tego święta był zaskakujący. Ale stała
się rzecz, która w pierwszej chwili wydawała się dość abstrakcyjna. Władze
miejskie zdecydowały się mimo wszystko reaktywować to Święto. Mało tego, by docenić wartość
historyczną tego przemysłu w historii miasta, zdecydowały się urządzić Izbę Pamięci
Włókiennictwa w Głuszycy.
Za naszych czasów nie
było w Głuszycy tak uniwersalnej lekcji historii. Jej nieprzemijająca wartość
polega na tym, że bohaterami tej lekcji stali się autentyczni jej twórcy. I na tym wydarzeniu chcę się skupić w
tej próbie relacji „na gorąco” z tego wszystkiego, co miało miejsce w
niedzielne popołudnie 19 kwietnia tego roku w Sali Widowiskowej Centrum Kultury
i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Głuszycy.
Kulminacyjnym momentem
było wręczenie statuetek „Zasłużony dla Włókiennictwa w Głuszycy”
kilkudziesięciu nestorom związanym z pracą w głuszyckich fabrykach
włókienniczych.
Miało to miejsce po
wcześniejszych oficjalnych częściach uroczystości, a więc po sympatycznym
przywitaniu zaproszonych gości i
wszystkich osób obecnych na wypełnionej po brzegi Sali przez dyrektor CK
MBP , Monikę Rejman, po ciepłym,
serdecznym przemówieniu Burmistrza Miasta Romana Głoda i posłanki Katarzyny Mrzygłockiej, po uroczystym
otwarciu Izby Pamięci, gdzie można było z podziwem zobaczyć mnóstwo maszyn i
urządzeń włókienniczych, które udało się uchronić przed zniszczeniem, a także
wystawę fotografii i innych eksponatów muzealnych. A dalej miała miejsce moja
prelekcja historyczna oraz znakomita
część artystyczna, a w niej lekcja historii
z użyciem telebimu, z wierszem i piosenką, w wykonaniu uczniów głuszyckiego gimnazjum.
Właśnie po tym
wszystkim w rytmie marszowym głuszyckiej orkiestry dętej pod batutą Eugeniusza
Lecia na scenę zostali zaproszeni nominaci do tytułu „Zasłużony dla Włókiennictwa
w Głuszycy”, by otrzymać specjalnie sporządzoną na tą okazję statuetkę wraz z pisemnym dyplomem.
I to jest najważniejszy
powód, który skłonił mnie by o tym wszystkim napisać w moim blogu. Jestem
pewien, że uroczystość ta odbije się szerokim echem w prasie i innych mediach,
bo na Sali byli liczni fotoreporterzy. Ale ja piszę od siebie.
To był moment
chwytający za serce. Pomyślałem sobie, to nieprawdopodobne. Na scenie naszego
CK pojawili się prawdziwi, autentyczni kreatorzy tej rzeczywistości, która
bezpowrotnie minęła. Nie mogę w to uwierzyć, być może nie tylko ja, który czuje
się współuczestnikiem tej historii, ale i osoby młodsze. Przed moimi oczyma pojawili się ludzie,
którzy, jak sądzę, dawno doszli już do
przekonania, że świat o nich zapomniał.
Niestety, taka jest nasza III
Rzeczpospolita. Beznadziejna,
bezsensowna, partyjna wojna polityczna pogrzebała wszystkie wartości. Są wśród
nich takie, których nie wolno
zaprzepaścić , bo stanowią fundament istnienia narodów i państw. Te
wartości, to szacunek i uznanie dla ludzi starszych, zasłużonych, steranych
życiem, odrzuconych na boczny tor. Nie wolno szydzić,
lekceważyć wartości, którym zaufali, potępiać w czambuł ideałów życiowych. Kto
jest w stanie ocenić, czy te nasze są lepsze?
W ciekawym wywiadzie sporządzonym
na telebimie jedna z byłych pracownic ZPB „Piast” mówiła o niezapomnianej,
rodzinnej atmosferze w pracy na oddziale zakładowym, której nigdy w życiu nie
zapomni. W jej wspomnieniach zachowały się tylko plusy w życiu głuszyckiej fabryki włókienniczej.
Fakt, to było za komuny. Czy tylko dlatego powinniśmy dzisiaj tych ludzi
deprecjonować, odrzucić na margines, wykreślić z życia społecznego miasta, bo
kiedyś swą pracą, aktywnością, poświęceniem służyli ustrojowi, który teraz
uznajemy za zły, a w ogóle są oni już starzy, niedzisiejsi,
niepotrzebni, najlepiej wykreślić ich z pamięci?
Święto Włókiennictwa, które miało miejsce w
Głuszycy, to dla mnie promyk nadziei, że dzieje się dobrze, że jesteśmy na
dobrej drodze. Nowy burmistrz miasta, Przewodniczący Rady i cały samorząd
poczyniły dobry krok w kierunku cementowania wspólnoty pokoleń. Musimy się
zjednoczyć wszyscy jak tu jesteśmy we wspólnym celu - zgodnego ratowania miasta, które ma szansę
powrócić na drogę odnowy i rozwoju.
Wielu widzi złote czasy gdy "Dall" zatrudniał po 700 osób lecz ja widzę tylko Bystrzycę jako kolorowy ściek. Przemysł to zanieczyszczenie środowiska - czemu nikt na to w ten sposób nie patrzy? Misiek.
OdpowiedzUsuńOczywiście, pisałem o tym w swojej książce "Głuszyckie kontemplacje" cz. II, m. in. o ciężkich warunkach pracy, fatalnych warunkach sanitarnych i zanieczyszczaniu środowiska. Tylko, że to wszystko dałoby sie wyeliminować. Krach przemysłu lekkiego spowodowały zbyt wysokie koszty produkcji, w porównaniu do nowoczesnych obiektów i technologii na zachodzie i w krajach azjatyckich. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPanie Stanisławie, liczę na pana że opisze pan izbę i wrzuci parę fotografii. Bo ci co fotografowali otwarcie jeszcze nie zdążyli wrzucić. Albo nie mogę ich odszukać. I jestem ciekaw czy coś w tej izbie jest na chodzie?
OdpowiedzUsuńNastępna sprawa prawie wszystkie zakłady włókiennicze musiały paść, pisze pan że to przez koszty. Tylko dlaczego prywatna tkalnia w Bielawie pracuje i ma się dobrze.
Te dwa wątki poruszyłem w moim poście Zabrakło_odwagi Pozdrawiam
P. Krzysztofie, mam nadzieję,że pojawią się wkrótce fotki z Izby Pamięci Włokiennictwa w Głuszycy. Ja takich fotek nie mam, bo ich nie robię. W moim blogu korzystam z fotografii bliskich lub znajomych. Wiem, że w kilku przypadkach udało się uratować byłe fabryki włókiennicze, ale to jest margines tego co było. Padły wielkie zaklady włókiennicze w Łodzi i w Bielsku-Białej. U nas w Głuszycy pracuje nadal była "Indriana", a obecnie John Cotton Europe produkująca poduszki i kołdry,tam pracuje ok. 200 osób, a kiedyś w przemyśle lekkim w Głuszycy pracowało ponad 5 tys. osób.
UsuńNie czuję się kompetentnym by rozstrzygać przyczyny upadku tego przemysłu i szukać winnych. Wiele już o tym napisano. Wiadomo, że państwowe zakłady nie były w stanie wytrzymać konkurencji na rynku, a przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. W Głuszycy nie powiodły się też próby ratowania "Piasta" i "Argopolu" po sprywatyzowaniu, za wyjątkiem firmy Cotton. Ale to osobny temat. Dziękuję za komentarz i poozdrawiam !
Szkoda,że tylko garstka Włókniarzy z Głuszycy dożyła uczczenia swego święta.
OdpowiedzUsuńNiestety,większość tych wspaniałych ludzi z Głuszycy,Walimia,Bielawy,Pieszyc,Nowej Rudy-
już odeszła.
Polska posiada:
-2 biliony metrów sześciennych gazu ziemnego
-650 mld.ton ropy naftowej
-500 mld.ton siarki
-100 mld.ton tytanu
-74 mld.ton węgla(kamiennego i brunatnego)
-50 mln.ton miedzi
Udokumentowane są także złoża:uranu,srebra,niklu,cynku,ołowiu,rudy żelaza,fosforytów,soli.
Potwierdzają to wszystko polscy naukowcy,a naczelny geolog kraju Piotr Woźniak mówi:
"Polska to bogaty kraj,który nie wykorzystuje i nie docenia tego co ma."
Dlaczego w Polsce zrujnowano tysiące zakładów pracy,czy one wszystkie przynosiły straty?
Dlaczego Polska nie może być bogatsza od Norwegów czy Szwedów?
Komu przeszkadza bogata,błyszcząca niczym drogocenny diament Polska?
Polska jest jednym z najbogatszych państw świata,ale tylko hipotetycznie.
Dlaczego żaden z rządów przez 25 lat III RP nie uczynił nic,aby sięgnąć po te skarby i uczynić
Polskę potęgą surowcową?
Ale nasze postkolonialne"elity"polityczne tego nie zrobią.W Polsce nie jest najciemniej pod latarnią-najciemniej jest w umysłach polskich polityków."Ciemności widzę!!"
Przedwczoraj w telewizji ubiegający się o drugą turę pan Prezydent Komorowski oznajmił rodakom
że jak go 10 maja wybiorą ponownie na prezydenta w Polsce już nigdy nie będzie awantur,
wszyscy będą czuli się ciepło i będzie cudnie.???
Panie Prezydencie,a może wyniki są już dawno ustalone?A to co oglądamy to teatr dla naiwnych?
Dobrze,że oprócz polityki mamy tyle pięknych Dni-jak Dzień Włókniarza,a dzisiaj-jeśli dobrze pamiętam,Dzień Ziemi.
Warto obejrzeć te filmy:
"www.youtube.com/watch?v=Olg0vVokF7Y"
"www.youtube.com/watch?v=2g7j2XsDQq0"
"www.youtube.com/watch?v=HwLk_ewj41w"
Pozdrawiam!
Tak Henryku, taklich pyta jest wiele. Mnie osobiście najbardziej przerażą to co się dzieje w naszej polityce. Posłowie, senatorowie i rząd zamiast zająć się stanowieniem nowoczesnego prawa, usuwaniem wszerlkich barier hamujacych przedsiębiorczość i służących rozwojowi, zajmują się polityczna batalią o władzę i dzieleniem społeczeństwa na dwa zwalczajace się wściekle obozy. Liczą się tylko kampanie wyborcze i wzajemne oskarżanie. Dla mnie to absurd, w najgorszych snach o demokeacji nie mogłem przewidzieć, że coś takiego jest możliwe w cywilizowanym świecie. Okazuje się, ze nie ma siły by postawić temu tamę. I to jest przerażające, a także bardziej niebezpieczne niż manewry wojenne Putina. Dziękuję za jak zwykle niezwykle ciekawy komentarz.
UsuńDzień dobry .
UsuńZadaje Pan pytanie dlaczego ? . Dlatego http://wolna-polska.pl/wiadomosci/zapomniany-wywiad-z-geremkiem-2013-12
Pozdrawiam
naszeblogi.pl/54238-interes-polska
UsuńMała cząstka tego co produkował ZPL"Walim".
OdpowiedzUsuń"pl-pl.facebook.com/pages/Sztuka-na-Śmietniku-Historii/454135534632361"
Po zbombardowaniu Peenemunde rozpoczęto w III Rzeszy dokonywać dyslokacji zakł.przem.pod
ziemię w miejsca odporne na bombardowania.Przemieszczano tajny przemysł zbrojeniowy,przede
wszystkim firmy wojskowe,produkujące paliwa syntetyczne,łożyska kulkowe,czołgi,samoloty,
zakł.naprawcze,itp.Także to co było głównym celem nalotów alianckich,czyli rafinacja ropy i składy paliw.Z powodu działań wojennych działań wojennych wszystkie te podziemne inwestycje
miały ograniczone ilości materiałów budowlanych i brak siły roboczej(fachowców,górników),były jednak realizowane.
Riese było budowane od podstaw.Do budowy innych kompleksów wykorzystywano nieczynne
kopalnie,tunele kolejowe,kamieniołomy.Często konfiskowano działające kopalnie jeśli spełniały kryteria dla podziemnego zakł.produkującego broń.Wykorzystywano nawet podziemia browarów
i stare lodownie.Do budowy takich kompleksów wykorzystywano góry zbudowane z miękkich skał,takich jak wapień i gips.Obniżało to koszty i czas budowy.
W całych Niemczech powstało prawie 1000 podziemnych zakł.plus zakł.w Belgii,Holandii,Francji,
Czechach i Polsce.Zanim przystąpiono do budowy Riese:
-sprawdzono stabilność gruntu
-minimalną grubość pokrywy skalnej-25 m
-brak zaburzeń skalnych(uskoki)
-warunki drogowe,energetyczne,wodne,kolejowe
-naturalny kamuflaż
Do sztolni"pilota"lub sztolni równoległych wprowadzano najbardziej niezbędne urządzenia(sprężarki
stacje transformatorowe,sprzęt telefoniczny,magazyny żywności,kuchnie,nawet cenne wiertła)
chroniąc je przed ewentualnym nalotem.U podnóża stoków gromadzono w krótkim czasie ogromne
zapasy materiałów budowlanych,maszyn i urządzenia budowlane.
Więźniami byli w większości Rosjanie,Żydzi,Polacy,Cyganie,Francuzi,Belgowie.
Budowa sztolni wykonywana była w systemie zmianowym.W syst.dwuzmianowym w obszarze podziemnym(12 godz)pracowali jeńcy Rosyjscy,Żydzi,Polacy,pracownicy przymusowi.
Tylko górnicy pracowali 8 godz.dziennie w syst. trzyzmianowym.Mimo ciężkich warunków była
znacznie większa niż w typowym górnictwie węglowym.
Górnicy(Niemcy,Czesi i Włosi)pracowali wykorzystując znane im urządzenia z przem.węglowego.
(ładowarki,przenośniki,wiertarki wysokoprężne-udarowe).Decydujący i najważniejszy był jak najszybszy postęp w drążeniu tuneli.Dla górników wprowadzony był akord z nagrodami pieniężnymi,ale to nie poprawiało wydajności.Liczyło się regularne wynagrodzenie,tytoń,alkohol,
dodatkowa odzież.Tylko taki sposób"nagradzania"górników doprowadził do 2 m postępu w drążeniu sztolni dziennie(24 godz).Wiercono wiertarkami udarowymi,wiertła miały 2,5 m długości.
W przodku wiercono 20-25 otworów.Aby wydrążyć 2 metrowy odcinek sztolni w dniu roboczym,
pracowano w syst.8 godz.trzyzmianowym.
Pierwsza zmiana 8 godz.:wiercenie otworów.
Druga zmiana 8 godz.:załadować otwory materiałem wybuch(donarit),odstrzelić elektrycznie,
usunąć urobek,zamontować kanały wentylacyjne(lutnie),ułożyć kolej wąskotor.
Trzecia zmiana 8 godz.:usuwanie urobku,układanie rurociągów,kanałów odwadniających,instalacja
elektrycz.
Te trzy zmiany miały kluczowe znaczenie dla wydajności i nagradzania górników.
Brakowało górników,toteż gdy w innych rejonach Niemiec zbombardowano kopalnię,wszystkich
górników natychmiast zatrudniano w podziemnych kompleksach.
Nie zawsze osiągano postęp 2 m w ciągu doby,a było to spowodowane niedoborem siły roboczej.Ponadto często brakowało mater.bud.wiertarek,wyrobów stalowych.Było to spowodowane
bombardowaniami w innych rejonach Niemiec i zatorami kolejowymi.
Uzyskany urobek z drążonych sztolni sprzedawano(kolej,drogi).
Największa liczba pracowników była zatrudniona przy drążeniu tuneli,następna przy budowie obiektów naziemnych,mniejsze grupy w transporcie.
Górnicy niemieccy i robotnicy wykwalifikowani byli zakwaterowani także w zajazdach,hotelach,
gospodarstwach,szkołach,fabrykach i wbudowanych budynkach.
Ważne skrzyżowania podziemne w takich obiektach jak Riese,wycofujący się Niemcy wysadzali.
cdn.
Więźniowie pracowali w okrutnych warunkach.Nieprawidłowe odżywianie,warunki higieny,ale przede wszystkim ciężka praca fizyczna i złe traktowanie przez strażników którzy byli odpowiedzialni za więźniów,było przyczyną złego stanu fizycznego i psychicznego więźniów.
OdpowiedzUsuńPraca wykonywana była w systemie dwuzmianowym po 10-12 godz.pracy-poza każdą trzecią
niedzielą i Dzień Bożego Narodzenia-codziennie bez względu na pogodę.
Pobudka o godz.4 rano,o 5 śniadanie-zazwyczaj garnek"kawy"lub'zupy".
Apel,sprawdzanie obecności,podział do poszczególnych stanowisk pracy.Każda brygada musiała
być o 7 na stanowisku pracy.Robotnicy po pracy między 18 a 20 całkowicie wyczerpani przebywali w obozach.Do 21 następowała dystrybucja żywności,porządek z obuwiem,odzieżą.Kolacja 375 gram chleba,tłuszcz,rzadko kiełbasa.Przerwa obiadowa 20 minut
-1 litr zupy i kawa.Tak było do XII 1944.W styczniu 1945 racje zostały obcięte,strażnicy stali się bardziej brutalni.
Ubranie więźnia składało się z kurtki,spodni i czapki w paski.Pod spodem mieli na sobie koszulę
i kalesony.Jako obuwie każdy miał parę drewnianych butów.
Najgorzej było zimą,gdy był głęboki śnieg i mróz i musieli więźniowie wcześnie rano iść do sztolni
w bardzo mokrych ubraniach.Tylko co dwa tygodnie więźniowie mieli wolne popołudnie w niedzielę.Wówczas myli się,szli do fryzjera,sprzątali barak w którym spali i jedli.
Praca w sztolniach była wyczerpująca,oprócz tego brak snu,złe wyżywienie i ciągły strach przed strażnikami którzy za byle co stosowali kary cielesne za najmniejsze wykroczenie.
Kara taka to było 25 uderzeń po gołych pośladkach.Dwóch"asystentów"trzymało więźnia,podczas gdy kapo bił długim kablem zasilającym grubości 3 cm.Często przed końcem kary więzień mdlał
i był odnoszony na izbę chorych.Za posądzenie o sabotaż lub usiłowanie ucieczki,karano śmiercią
przez powieszenie.Żadna z prób ucieczki nie powiodła się.
Gdy jeden z więźniów próbował ukryć się przed karą w pomieszczeniu ze stacja transformatorową,
przez nieuwagę(?)dotkną elementu pod napięciem i spalił się,to spowodowało także poważną awarię.Dla przykładu powieszono jeszcze jednego więźnia przed wejściem do tuneli.Inny więzień
został powieszony na dźwigu,wcześniej został pobity tak,że nie mógł stać.Najgorzej byli traktowani więźniowie Rosyjscy i Żydzi.
Brygadzista był wykwalifikowanym niemieckim pracownikiem który uczył robotników przymusowych i więźniów-kontrolował ich pracę.Jeżeli pracownik przymusowy przeszedł szkolenie
techniczne to miał lepiej niż jego towarzysze niedoli-mógł także uratować życie.
Górnicy,strzałowi,wiertacze i znający się na obudowie chodnikowej-byli na wagę złota.
Tunel w tunelu.Między ścianami takiej budowli było instalowane ogrzewanie,wentylacja.
W takich tunelach prowadzono badania na drogich urządzeniach wrażliwych na wilgoć.
"www.facebook.com/pages/Archiwum-Historii-Mówionej-Ziemii-Wałbrzyskiej/876134759073620"
Pozdrawiam.
Panie Stanisławie - ma Pan rację. Wielokrotnie bywałem na rozmowach handlowych w kwestii sprzedaży kolejnych partii plażówek wyprodukowanych przez Dall lecz głównie w Bogatyni a nie w Głuszycy - nie wszyscy wiedzą, że tam była postrzygarka, która robiła z ręcznika plażówkę poprzez strzyżenie go oraz ok 20 o niebo nowocześniejszych krosien niż te w Głuszycy i można zaryzykować stwierdzenie, że Dall był "ciągnięty" przez Bogatynię przez swoje ostatnie lata istnienia. Z czasem sieci marketów przestały u nas kupować nie ukrywając faktu, że Chiny robią taniej. Włosi - to samo, taki sam, niemalże identyczny ręcznik plażowy mogli kupić za pół ceny tyle, że z lepszej bo egipskiej bawełny (u nas była z Kazachstanu). Po prostu się nie dało - to musiało upaść. Nawet nie wystarczyło przenieść firmy do Bogatyni by produkować na nowszych maszynach bo i tak koszty przędzy były zbyt wysokie. Albo zrobić to co Zwoltex, Frotex - czyli kupować z Chin frotę i w kraju tylko wszywać metki ale do tego potrzebne są kontakty. Nie bez znaczenia jest też fakt, że krążą o tym legendy, że frota całymi paczkami fruwała przez okna za płot i była wynoszona w siatkach a portier nie raz był nietrzeźwy. Stara mentalność w nowych czasach nie miała szans utrzymać tej firmy. misiek
OdpowiedzUsuńTo bardzo ważny komentarz, bo napisany przez osobę znającą z autopsji to wszystko, co się działo zanim nastąpił krach tego przemysłu. Zarówno baza produkcyjna jak i ludzie nie byli w stanie sprostać nowoczesności i konkurencji na rynkach światowych. Dziękuję bardzo za ten komentarz. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń