Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Nasz polityczny lunapark


myśliciel - Stasysa Eidrigeviciusa



Od czasu do czasu zdarza mi się skopiować z portali internetowych najbardziej ciekawe i ujmujące wątki artykułów prasowych, wywiadów ze znanymi osobistościami życia politycznego, bądź też komentarzy. Robię to, by nie stracić dorobku intelektualnego, a często też literackiego autorów tych publikacji, bo przecież wiem z autopsji, że w świecie  medialnym trzeba się liczyć z obecnością efemeryczną i krótkotrwałą. Na ogół to co się napisze znajdzie u odbiorcy swoje miejsce tylko na moment, a potem zostanie zmazane natłokiem kolejnych, nowych newsów i publikacji. Jeśli jednak uda mi się uchronić od zapomnienia coś, co jest tego godne, to tylko poprzez umieszczenie w pamięci dysku komputerowego. Dzięki temu przy takiej czy innej okazji wracam do skopiowanego tekstu i często bywa tak, jak przed chwilą – czytam i nie mogę wyjść z podziwu dla trafności i precyzji wypowiedzi.

A oto konkret – odnotowane meritum jednego z wywiadów: 

Politycy robią to, czego od nich lud oczekuje, w związku z czym trudno mieć do nich o to pretensje. Ja mam, przyznaję, pewną pogardę do takiej polityki, ale nie mam pretensji do upadłych polityków – powiedział, niestety również upadły polityk, niedoszły premier rządu, obecnie wykładowca i publicysta, znany wszystkim Jan Rokita w wywiadzie udzielonym Jackowi Niznikiewiczowi w internecie. Wywiad pochodzi ze stycznia 2013 roku, upłynęło już sporo czasu, ale jego aktualność i trafność jest wciąż nieprzemijająca. 

Oto co powiedział Jan Rokita:

Spór między PiS-em i Platformą, a rządem Millera był kiedyś bardzo gwałtowny. Spór między Mazowieckim a Wałęsą  był prototypem  późniejszych gwałtownych konfliktów. Różnica między dawnymi i nowymi czasami nie polega na fakcie sporu, ale na jego całkiem odmiennej naturze. Dzisiejsze spory to jedna wielka fikcja. Jakaś ponura gra dziesiątków opluwających się nawzajem marionetek, pociąganych za sznurki przez swoich liderów partyjnych i ekspertów od marketingu.
Te marionetki nazywane są politykami, posłami, publicystami, redaktorami naczelnymi. Wszystkie one wyrzekły się używania rozumu i rzetelnego oceniania świata i utworzyły dwa prymitywne, nienawidzące się plemiona. To ma pewną bardzo demokratyczną konsekwencję, a mianowicie utrzymujący się wysoki poziom mobilizacji społecznej. Zarówno Tusk jak i Kaczyński, utrzymują swoje plemiona w stanie ciągłego podniecenia  emocjonalnego, przez co wywołują np. takie efekty, jak dość wysoka frekwencja wyborcza. Ludzie są szczerze zaangażowani w politykę. Ich wściekłość polityczna jest  prawdziwa, naprawdę nienawidzą, prawdziwie utopiliby przeciwników w łyżce wody. W związku z tym mają głęboką motywację, aby pójść do wyborów.
Powszechnie uważa się, że strategia totalnej delegitymizacji rządu, prowadzona przez Kaczyńskiego i jego doradców, jest strategią katastrofalną dla PiS-u. Ciągle gdzieś czytam,  że Kaczyński będzie wiarygodny tylko wtedy, gdy przestanie delegitymizować rząd, stanie się miły, grzeczny i zacznie współpracować z Tuskiem, jak Giertych, albo Ziobro.
Moim zdaniem ta teza jest totalnie bezsensowna. Strategia oskarżania Tuska o zdradę, na granicy udziału  w morderstwie smoleńskim, jest oczywiście społecznie ogłupiająca, niszczy racjonalną tkankę społeczną, destruuje debatę publiczną, natomiast jest efektywna, bo mobilizuje własnych zwolenników i osłabia  morale przeciwników. I to ta strategia, a nie strategia uśmiechania się, łagodności i sympatii, doprowadzi Kaczyńskiego pewnego dnia do władzy. To nie ulega  wątpliwości.

Całkowite skoncentrowanie się polityki na nowoczesnych, sprawnych i skutecznych metodach ewokowania ludzkich emocji, w tym przede wszystkim emocji negatywnych – chyba taka jest przyszłość demokratycznej polityki. To jest wielki powrót współczesnego marketingu politycznego do dobrze znanej starej prawdy, że politykom bardziej się opłaca podjudzać ludzi do złych emocji, niż do dobrych. One lepiej służą celom politycznym. Jak się patrzy na amerykańskie kampanie wyborcze to widać, że ten trend się nasila, więc prawdopodobnie, że to pójdzie jeszcze dalej.
Oczywiście między Polską a Ameryką jest pewna istotna różnica. Za amerykańskim rządem i partiami stoi potężne i niesłychanie twórcze zaplecze intelektualne. I to ono zapewnia lepszą jakość amerykańskiej polityce. W Polsce pod tym względem – tabula rasa.

Dlaczego polityka stała się wydmuszką, pozbawioną autorytetów, czy wręcz politycznych mędrców? Może Polacy nie potrzebują już sporów merytoryczno- ideologicznych, ale wystarczy im polityczna opera mydlana oparta na pierwotnych emocjach?  - pyta Jacek Niznikiewicz:

- Myślę, że Pańska hipoteza trafia w dziesiątkę. To jest wynik głębokich przemian społecznych  w czasach, w których żyjemy. Rzecz w tym, że tamta polityka była prawdziwa, ale niesprofesjonalizowana. Dzisiaj polityka jest sprofesjonalizowana, w związku z czym odrywa się od realności i staje się wytworem coraz bardziej profesjonalnego marketingu. Premier jest więc w takim samym sensie sztuczny i nieprawdziwy, jak nieprawdziwy i sztuczny jest pan Marek Kondrat, który z telewizora zapewnia nas, że jakiś tam bank marzy o tym, żeby nam dać swoje pieniądze.
Czy to jest cyniczne? Właściciele banku nie dyskutują przecież nigdy publicznie o naturze swojego banku, o wysokości własnych zysków, o złych długach, albo błędnych inwestycjach. Nie dyskutują więc o rzeczywistości, tylko znajdują za pieniądze na przykład pana Kondrata, który ma nas przekonać, że ich bank jest najlepszy. I w zasadzie nie uważamy ani tych właścicieli banku, ani pana Kondrata za ludzi cynicznych. Taka też jest istota profesjonalizacji polityki. Dla gawiedzi polityka jest dziś przez to znacznie bardziej atrakcyjna i interesująca.
Debata o najlepszym ustroju, zastanawianie się nad  problemami państwa, nad sposobami ich rozwiązywania, jest dla ogółu nie tylko śmiertelnie nudne i niepociągające, ale nawet budzi pewnego rodzaju wstręt. Politycy robią to, czego od nich lud oczekuje, w związku z czym trudno mieć do nich o to pretensje. Ja mam, przyznaję, pewną pogardę do takiej polityki, ale nie mam pretensji do upadłych polityków.


Tyle myśliciel i wciąż jednak polityk Jan Rokita. Podzielam jego opinie, ale nie do końca. Ja osobiście, szary obywatel, mam przede wszystkim pretensje do polityków. To oni budują politykę, do której Jan Rokita odnosi się z taką pogardą. To oni odrzucili wszelkie ideały, a w ślad za tym normy moralne, przekroczyli wszelkie granice kultury i obyczajów. To oni dopuścili do tego, że w tym kraju mają miejsce gigantyczne akty barbarzyństwa wobec niewinnych obywateli  Co się stało z pięknymi ideałami „Solidarności”, ideałami równości, braterstwa, tolerancji, zgody,  ideałami wolności i demokracji, ale demokracji obywatelskiej w jej uniwersalnym kształcie, demokracji w której ordynacja wyborcza zapewnia równość kandydatów i nie uzależnia wyboru od miejsca na partyjnych listach wyborczych? Po co nam ta polityczna wojna międzypartyjna, która z wszelkich wyborów czyni farsę, kompromituje nas na oczach świata i powoduje, że  świat polityki przypomina w oczach optymistów lunapark, zaś w oczach pesymistów  - hiszpańską  corridę?

Pytań i pretensji jest wiele, najgorzej że nikt nie wyciąga z nich wniosków. Niedługo skończy się wojna na noże w wyborach prezydenckich, ale zacznie się jatka w wyborach parlamentarnych. To wszystko, to wciąż walka o władzę i profity, a tzw. dobro ogółu, dobro państwa i jego obywateli, one nie liczą się wcale. A pan Jan Rokita tłumaczy nam, że to skutek profesjonalizmu w polityce.  A gdzie w niej jest miejsce na wyższe ideały. Nie słyszę i nie widzę, aby ktoś z polityków o nie się zatroszczył. 

Znalazły się na bocznym torze także w mediach, które ze względów partykularnych kreują tę kompromitującą nas Polaków wojnę polityczną. Nie liczy się w tym kraju nic więcej, tylko kto jest lepszy PO czy PiS i to kto wygra wybory. Wybory, to najwyższy cel, to jedyny ideał naszej sceny politycznej. A my widzowie mamy ubaw, tylko że do czasu. Taki sam ubaw mieliśmy przed laty w czasach przedrozbiorowych. Jak to się skończyło – wszyscy wiemy. Historia kołem się toczy !


P.S. Przypomnę tylko, lunapark, to po polsku „wesołe miasteczko”.

5 komentarzy:

  1. Te ideały o których pieszesz to tylko hasła.Przecież o nic innego nie chodziło jak tylko o zdobycie władzy, a dzisiaj do tego dochodzą jeszcze profity uzyskane z posiadanej władzy.Natomiast kłótnie to nasza polska specjalność.To kompromitowało i kompromituje władzę.Tylko,że oni nie zdają sobie z tego sprawy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "Taki ubaw mieliśmy przed laty w czasach przedrozbiorowych."
    Historia lubi się powtarzać!
    Teraz jest gorzej,nie ma obiadów czwartkowych.

    Tadeusz Reytan to się teraz w grobie przewraca.

    "Polską rządzą ludzie mali sercem i duchem.
    Wystąpienie Rejtana powinno wyczulić nas na te wszystkie wypowiedzi współczesnych grabarzy polskości,których działania są nastawione z premedytacją na gaszenie ducha narodowego..."
    "budujemydwor.pl/o-rzeczpospolit-niepodzieln-tadeusz-rejtan-pan-na-hruszewie/"

    O Panu Tadeuszu Reytanie.

    W kwietniowy poranek
    Świat się łuną pali-
    Idą pany senatory,
    Stronniki Moskali.

    Podpisujcie sami,
    Pieczętujcie znakiem
    Że z was pany senatory,
    Nikt nie jest Polakiem.

    Idą kupą całą
    Do sejmowej sali,
    Podpisują rozbiór Polski,
    Stronniki Moskali.

    Pan Tadeusz Reytan,
    Hańbą się nie splami,
    On nie uzna krzywdy kraju,
    Razem ze zdrajcami.

    Położył się w progu,
    Szablę w ręku gniecie:
    "Chyba,że po moim trupie
    Do zdrady dojdziecie!

    Wstydno było Moskwie,
    Że ją rozbiór plami.
    Dalej pany senatory,
    Podpisujcie sami!

    Zaklinam Was Pany,
    Na Chrystusa rany,
    Pamiętajcie na Ojczyznę,
    Na ten kraj kochany.

    Leży Raytan w progu,
    Cisza trwa na sali
    Bledną pany senatory,
    Stronniki Moskali.

    Wtem Poniński zdrajca
    Pierwszy ruszył krokiem,
    Za nim pany senatory
    Ze spuszczonym wzrokiem.

    I przez pierś Reytana,
    Wolności anioła,
    Przeszły pany senatory
    Wytartego czoła.

    Aż Bibikow Moskal
    Westchnie w mowie swojej
    "Na leżącym tym Polaku
    Cała Polska stoi!"
    /M.Konopnicka/

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Tajny lunapark"-już nie!
    "niezalezna.pl/65779-tego-jeszcze-nikt-nie-widzial-tajna-posiadlosc-putina-za-miliard-dolarow-zdjecia"

    Jak zniszczyć USA?Uderzyć bombą atomową w kalderę Parku Yellowstone!Takie uderzenie ma w planach Kreml.Tylko,że Syberia także jest ogromną kalderą.Może to była wiadomość na prima-aprilis.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego polityka stała się wydmuszką, pozbawioną autorytetów, czy wręcz politycznych mędrców? Może Polacy nie potrzebują już sporów merytoryczno- ideologicznych, ale wystarczy im polityczna opera mydlana oparta na pierwotnych emocjach? - pyta Jacek Niznikiewicz:
    Panie Stanislawie.
    Polacy zostali sprowadzeni "do parteru", calosc toczy sie w "wyzszej sferze", gdzie male misie nie maja dostepu. Polacy nie maja wplywu na mydlana opere, ktora jest im serwowana.
    A tak naprawde, to czy jest chociaz jeden Polak w tych gazetach, czy telewizjach?
    Pozdrawiam Zby

    OdpowiedzUsuń
  5. "Przewidywanie jest bardzo trudne,zwłaszcza,jeśli chodzi o przyszłość."/Nils Bohr/
    Zwłaszcza w Polsce! Polscy yelity polityczne czego się dotkną,wszystko psują.
    "naszeblogi.pl/53954-drobna-uwaga-dyletanta-o-akustyce"

    Wg.Urzędu Regulacji Energetyki w Polsce jest 765 elektrowni wodnych o zainstalowanej mocy
    ok.958 MW.Średnio produkują 2,5 mln.MWh z wody.Nasz potencjał istniejący na energię z wody
    wynosi tymczasem 12 mln.MWh,czyli wykorzystujemy zaledwie 20%.
    Niestety,nasz rząd swoimi nieudolnymi decyzjami zagraża polskiej energetyce wodnej
    i hodowli ryb.Przygotowano kolejny podatek od wody z rzek,tak jakby elektrownie piły wodę.
    Może to oznaczać wygaszenie ok.400 polskich elektrowni,nawet tych,które już od 100 lat produkują energię elektryczną.Komisja Europejska wykazuje,że każdy korzystający z wody
    powinien za nią płacić.Tymczasem niemieccy producenci nie będą płacili za wodę z rzek.
    Niemcy wygrały z Komisją Europejską batalię o opłaty za pobór wody m.in.na stawy rybne.
    Kolejny pomysł biurokracji unijno-warszawski sprawi,że plany aby uczynić z karpia polską markę,
    znaną na całym świecie,kojarzoną z najwyższą jakością,wykwintnym smakiem,oryginalnością
    i zdrową żywnością-weźmie w łeb,a na stole wigilijnym będziemy mieli"fryca".
    "www.pankarprybacy.pl/akt369.html"

    Polscy rybacy w tradycyjnych stawach karpiowych retencjonują rocznie 700 mld.litrów wody!
    "www.pankarprybacy.pl"

    Elektrownia,oczyszczalnia itd."youtube.com/watch?v=Cv_W1gfg9jM"
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń