tam za górą jest stolica |
Nie byłem w stanie
zdobyć się na heroiczny wyczyn by pojechać do stolicy i wziąć
udział w niezwykłych rekolekcjach na Stadionie Narodowym wraz z
kilkudziesięciotysięczną rzeszą wiernych. A przecież już samo
zbliżenie się do Ojca Bashobory z Ugandy, bezpośrednie wejrzenie
w jego nawiedzone duchem bożym oczy, włączenie się w nurt
wspólnej modlitwy, to nie to, co telewizyjne seanse z rosyjskim
uzdrowicielem Kaszpirowskim. Warszawskie zgromadzenie, jak twierdzi z
całą stanowczością jego inicjator arcybiskup diecezji
warszawsko-praskiej Henryk Hoser, to nie żadne czary-mary, to Boża
ingerencja w ludzkie dusze i ciała, skutkiem której dochodzić może
do niezwykłych omdleń, uzdrowień i wskrzeszeń.
Liczyć na cudowne
uzdrowienie nie mogę, bo do tego potrzebna jest wiara, że się
spełni taki cud, a ja jestem z natury niedowiarkiem. Moje żarliwe
modlitwy nie przynosiły jak dotąd żadnych efektów może dlatego,
że odbywały się w samotności, bez udziału innych osób, a
zwłaszcza duchownych z mocą nadprzyrodzoną. W nadzwyczajnych
okolicznościach jakie będą miały miejsce na piłkarskim gigancie
mógłbym liczyć na wskrzeszenie młodzieńczej wiary, która
podobnie jak zdrowie mocno się nadwyrężyła.
Do Warszawy nie jadę z
powodów stricte materialnych. Podróż samolotem nie wchodzi w
rachubę, bo doświadczenie lotu smoleńskiego odcisnęło piętno na
mojej psychice i sama myśl o zakamuflowanej paczce trotylu
podrzuconej do samolotu przez ruskich budzi empatię. A przecież
musiałbym dotrzeć na lotnisko we Wrocławiu albo pociągiem, albo
samochodem. Obydwa środki lokomocji nie zapewniają bezpieczeństwa
podróżowania. Przekonują nas o tym codziennie media informując
non stop o dantejskich scenach katastrof kolejowych i wypadków
drogowych. Z tego też powodu odrzucam definitywnie jazdę do
Warszawy własnym punto-grande, którym zdobywam się na odwagę
pojechać od czasu do czasu na zakupy do „Kauflandu” lub „Tesco”
w Wałbrzychu. Drogę tę znam na pamięć, a poza tym wiem, gdzie
mogę normalnie zaparkować samochód, co jest wykluczone w takich
molochach jak Wrocław lub Warszawa.
W moim przypadku jedynym
sensownym sposobem podróżowania są własne nogi. Pisałem niedawno
o wyczynie niejakiego Kazimierza Palucha, który pieszo w latach
dwudziestych przemierzył wzdłuż i wszerz obszar ówczesnej
znacznie większej niż obecnie II Rzeczpospolitej. Wprawdzie w
obecnej dobie rozwoju komunikacji też nie można wykluczyć
niebezpieczeństwa wypadku pieszych, ale są oni jednak w lepszej
sytuacji, zwłaszcza gdy zastosują się do rozważanego w Sejmie
nakazu noszenia na drogach kamizelek odblaskowych. Bezpiecznymi
okazują się pielgrzymki pieszych do miejsc świętych, bo już sama
ich paradność powoduje zwalnianie ruchu pojazdów.
Szkoda, że o terminie i
miejscu warszawskiego spektrum dowiedziałem się zbyt późno. Może
warto byłoby wybrać się na pieszą wędrówkę bocznymi ścieżkami
do stolicy. Taka okazja jak ta na Stadionie Narodowym jest warta
największych poświęceń.
No cóż, pozostaje mi
więc jak dotąd siedzieć w domu i czekać na cud.
Podrzucam do przeczytania, w ramach czekania:
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14231917,Prof__Aleksandrowicz_o_Bashoborze__Uzdrowienia__Tak_.html#BoxSlotII2img
Idąc z Kalenicy w stronę Przełęczy Jugowskiej,trzeba przejść przez Zimną Polanę.Na tej polanie toczyło się wiele bitew.Dziś jeszcze widoczne są zagłębienia i długie wały ziemi.Ludzie nazywają te ziemne szańce,"szwedzkie groby",albo"kroackie groby".Ale prawdopodobnie najbliżsi prawdy są ci którzy nazywają je"grobami huzarów".Ale to nie są"groby huzarów".Są to pozostałości po szańcach.Dochodziło tutaj do potyczek pomiędzy wojskami pruskimi i austriackimi podczas kilku wojen,w których brali udział także huzarzy.
OdpowiedzUsuńWielokrotnie przeszukiwałem teren wokół szańców"wykrywaczem"i nic nie znalazłem.Dopiero gdy powiększyłem obszar poszukiwań"stał się cud",znalazłem kilkanaście zdeformowanych kul ołowianych.Mogą być z muszkietu,szrapnela-trudno mi określić z jakiej broni pochodzą,bo się na tym nie znam.
********Moja Wiara******
Moja wiara-las wielki żywicą pachnący,
Wianki kwietne splecione na dziewczęcych skroniach.
Moja wiara to piękno Świata Równonocy,
Niezmierzoność Wszechświata-taniec mgieł na błoniach.
********W.Ś.Mytnik-fragment
Miłego weekendu.WRC.
Podzielam Ewo opinie prof. Aleksandrowicza w całej rozciągłości, stąd z lekka kpiarski ton mojego postu. Całe to wydarzenie na stadionie sportowym uważam za irracjonalne. Ale są ludzie w to wszystko wierzący i dla nich staje się to wielkim przeżyciem.
OdpowiedzUsuńWRC zaskoczył mnie jak zwykle ciekawostką z obszaru naszych Gór Sowich, wciąż jeszcze nie do końca rozpoznanych, a także znakomitym fragmentem wiersza.
Przy okazji dziękuję za kolejną serię fotografii. Serdecznie pozdrawiam !
Stasiu możesz dostąpić cudu w Wałbrzychu: 12 - 13 sierpnia 2013 (poniedziałek i wtorek) Plan: godz. 15.00 - uwielbienie Pana Boga, godz. 16 .00 - Msza św. Miejsce: plac pod budowę kościoła p.w. Matki Bożej Częstochowskiej.
OdpowiedzUsuńModlitwę prowadzi ks. dr John Bashobora.
Już cudem jest to, ze Ty do mnie napisałaś w komentarzu. Czuję, że wstąpił we mnie nowy duch. To niewątpliwie zapowiedź tego, co nas czeka, gdy w Wałbrzychu pojawi się wielki uzdrowiciel wprost z Afryki, ksiądz John Bashobora. Jestem pewien, że dostrzeże Cię klęczącą w tłumie, bo przecież jest wrażliwy na piękno. To nastąpi już wnet. Sierpień blisko. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńWitam pozwalam sobie wziąć udział w tej dyskusji i myślę że uzdrowienia potrzebuje nasz kraj, bo to co się teraz wyprawia ta ludzka nienawiść i to ludzie którzy mówią że są wierzący .Ja oczywiście jestem wierząca i praktykująca ale jak widzę ludzi wychodzących z kościoła idących z okrzykiem i z wściekłością w oczach z wulgaryzmami w ustach pod pałac prezydencki to myślę BOŻE dokąd ci ludzie zmierzają ,i właśnie wtedy potrzebne jest to uzdrowienie i wskrzeszenie tego narodu .Pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Stanisławie . To Wałbrzych jestem wybranym miastem cudów.... i to tutaj odbędą się te najważniejsze dla nas wszystkich....
OdpowiedzUsuńZapraszam na spotkanie z o. Bashobora, a dla Ciebie ode mnie przesłanie:
"Kto ma Boga w sercu ten niczego się nie musi lękać". I co, już cieplej na serduszku? Pozdrawiam Maciejka
Dziękuję Maciejko za życzliwy komentarz i zaproszenie na wałbrzyskie "cudobranie" z Ojcem Bashoborą. Czy się wybiorę, nie wiem. Z Bogiem wolę spotykać się sam na sam. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńPolakom o.Bashobora jest niepotrzebny!Z Ugandy ma bliżej do Rwandy!Tam trzeba wskrzesić milion zamordowanych Tutsi!WRC.
OdpowiedzUsuńGdy pisałem powyższy komentarz,zadzwonił dzwonek.W skrzynce pocztowej ktoś zostawił zaproszenie"Na poszukiwanie prawdy".Miejsce poszukiwań-Stadion Miejski we Wrocławiu.Za darmo!Cud?Konkurencja dla o.Bashobora?
OdpowiedzUsuńZa darmo,w najbliższy weekend udaję się do Zimnej Wody(Kaltwasser).Na Zimnej Polanie już byłem:))Do Zimnej Wódki za daleko i wieją tam tornada(opolskie):))
"www.youtube.com/watch?v=S4CTFHhMpJU"
Pozdrawiam!WRC.