Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 27 lutego 2018

Wielkopostne postanowienie poprawy

  
Rozpoczynam jak na nawiedzonego duchem pokory przystało od wierszowanego motta:

proszę cię pokornie
trwaj chwilo
nich się w tobie
zabliźni
sumienia rana.

to czas na medytację
moment właściwy
za oknem jeszcze zima,
mroźno, mokro, ponuro,
nic tylko zamknąć się w sobie,
to czas na osobiste rekolekcje

w moim konfesjonale
nie trzeba ważyć słowa
rejestr grzechów
odsyłam do archiwum
może okazać się niezbędny
na Sądzie Ostatecznym

ważne staje się jedno,
czy jestem komuś potrzebny,
nie stanowię ciężaru,
mam jeszcze coś do zrobienia

przecież już wkrótce – Wiosna
znów odrodzi się życie

więc próbuję od nowa
to właściwa pora
dopiero teraz
zaczyna się naprawdę
dobry nowy rok;

wypełnię go od zaraz
dobrymi uczynkami !

Ten limeryk to taki malutki wstęp, choć trochę pretensjonalny, ale symptomatyczny dla czasów, w jakich żyjemy. Obok tego wszystkiego co się rozgrywa w kraju potrzebna jest taka chwila egzystencjalnej refleksji. Stanie się ona bliższa i bardziej przekonywująca, gdy uzupełnię ją treścią bardziej konkretną i zrozumiałą. Mieści się  w całej swej rozciągłości w rekolekcyjnym zamiarze podejmowania dobrych uczynków.

Tak więc nie tracąc czasu udaję się do kuchni by sprawić rodzinie miłą niespodziankę i na  podwieczorek upichcić wyjątkowy przysmak. Nosi on nazwę  -  racuchy piwne.

Mąkę mieszam z solą i przesiewam do miski. Żółtka ubijam z oliwą, dodaję do mąki i mieszam. Powoli wlewam piwo, cały czas mieszając, aż do uzyskania jednolitej masy. Miskę z ciastem przykrywam czystą lnianą ściereczką i odstawiam na godzinę w ciepłe miejsce do napęcznienia.
Jabłka obieram, usuwam gniazda nasienne i mieszam z piwnym ciastem. (Niestety, jest przy tej robocie sporo „zamieszania”, ale cel uświęca środki).
Białka ubijam na sztywną pianę (W biciu piany jestem niezastąpiony). Mieszam je z piwnym ciastem. Robię to ostrożnie, by piana nie opadła, bo dzięki niej racuchy będą puszyste i rumiane. Plastry jabłek zanurzam w cieście i smażę na rozgrzanym oleju. Przed podaniem posypuję cukrem pudrem.

Proste jak drut i wcale nie takie trudne. Popisując się inną moją specjalnością – omletami, też się muszę nauwijać ( i bić pianę…). Ale piwne racuchy – to coś bardziej wysublimowanego.

Oczywiście, to tylko pierwszy krok rekolekcyjnej skruchy, a za nim pójdą dalsze i nie tylko kulinarne, wśród nich znajdzie się bogaty asortyment takich czynności jak sprzątanie, pielęgnacja ogródka, gromadzenie drzewa na zimę,  grubsze zakupy i wiele innych uczynków, z których jasno będzie wynikać, że człowiek żyje nie tylko dla siebie, że jest komuś potrzeby, a więc życie ma sens.

I to jest koherentny wniosek moich wielkopostnych rekolekcji, zawierający w sobie ważny, egzystencjalny  paradygmat, dający odpowiedź na odwieczne filozoficzne pytanie o sens życia na tym ziemskim padole ułudy.

By życie miało sens, rób coś sensownego. „Reszta jest milczeniem !” – jako rzekł wielki Hamlet w tragedii Williama Shakespeare. Reszta jest stratą czasu, a czas w życiu jest najważniejszy, bo „czas jak rzeka, jak rzeka płynie”…

Oto właśnie przykład ile musiałem się nabajerować, by przekonać moich Czytelników jak ważne w życiu są zrobione własnoręcznie -  racuszki piwne !

5 komentarzy:

  1. O Matko! Ale Ty Staszku musiałeś nagrzeszyć,aby siedzieć w kuchni i zajmować się robieniem racuchów piwnych, a ponadto musisz mieć spore doświadczenie w wykonywaniu takich specjałów. Racuchy lubię ale nie lubię pracy w kuchni.Raz zdarzyło się ,że żona wyjechała i przygotowanie "obiadu" zajęło mi około 2,5 godz. a ile musiałem się nachodzić i szukać odpowiednich przypraw.Reasumując racuchy jeść -tak,natomiast przygotowywać i pichcić -nie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie lepiej było pójść na łatwiznę. Wystarczyło zaparzyć wodę w czajniczku wsypać na talerzyk gulaszową lub czerwony barszczyk w proszku i w ten sposób 2 godziny i 25 minut mieć dla siebie na "zdobycie Himalajów" w quizach gazety pl. Masz rację Bronku, że wasnoręcznie robione racuszki piwne to rodzaj pokuty, a moja żona mówi, że spożycie samego piwa to grzech. Niestety zdarza mi się tak grzeszyć, więc co mam robić w wielki post? No właśnie - pokutować.

      Usuń
  2. A placuszki z jabłkami moga być?
    Bo wychodzą mi nadzwyczaj udane.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście Stokrotko, placuszki z jabłkami też są niczego sobie, a jeszcze sporządzone przez literatkę. Piwko można wypić osobno i może być w kufelku, nie w literatce, żeby nie przedobrzyć, choć mówią, że w wielkim poście nie przystoi pić wyskokowych napoi. No i teraz mam dylemat moralny. Co mnie podkusiło by lansować racuszki piwne?

      Usuń
  3. Umiem gotować,zmusiło mnie do tego życie...ciągły brak żony w domu,ciągły pobyt na emigracji.
    Pan także bywał na emigracji w Szwecji.Czy jadał Pan tam kiszonego śledzika"Surstromming"?
    https://www.youtube.com/watch?v=K5yVBlLHlUQ

    Jadałem ślimaki,mule prosto z Oceanu Atlantyckiego zakrapiane sokiem z cytryny,śmierdzące sery,gnijący 8 miesięcy stek,ale kiszonych śledzi jeszcze nie jadłem:)

    Ale to nic w porównaniu z tym co muszą jeść więźniowie w nieudanym państwie socjalistycznym Wenezueli.
    Aby przetrwać jedzą gryzonie...dalej więzień Alejandro podaje przepis
    jak przyrządzać takiego gryzonia....ale już ze szpitala,gdzie musiał przejść operację po zatruciu z powodu niedrożności jelit.
    Alejandro przyznaje,że regularnie spożywa"gryzonie"i inne gryzonie,
    z powodu głodu...inni więźniowie robią to także.

    Co by Pan z tym fantem zrobił?
    www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/odkryto-niemieckie-napisy-na-murach-zostana-zdjecia,12948929

    Niemiecka wioska zdecydowała się zachować sporny dzwon kościelny z czasów hitlerowskich,na którym znajduje się sfastyka i słowa"Wszystko dla Ojczyzny-Adolf Hitler",argumentując,że służy jako przypomnienie mrocznej przeszłości kraju.Niektórzy kościelni goście(protestanci)
    byli przerażeni,gdy dowiedzieli się ,że pobrali się ,ochrzcili swoje dzieci lub brali udział w innych ceremoniach religijnych pod hitlerowskim dzwonem.
    https://youtube.com/watch?v=H3gfAyeYm

    Austriacy nie pozwolili zburzyć domu w którym urodził się A.Hitler.
    A co będzie z Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie w którym zamieszkało ok.70 kotów:)?

    Wiedział Pan,że Maria Teresa von Pless interesowała się haftem na zamku Książ(może także haftowała-zdjęcia)?
    https://hr-hr.facebook.com/Schlesisches.Museum/photos/?ref=page_internal
    No to znowu polansowałem:(
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń