Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 13 lutego 2018

Iść w ślady Boya



„Gdy chodzi o kreację mitów, przewiduję dzień, w którym nowoczesne ludy będą miały boga przyrządzonego z amerykańska, boga który istniał i który zostanie potwierdzony świadectwami gazet. Będzie figurował w kościołach, a obraz jego nie będzie zdany na kaprys artysty, ale utrwali się go fotograficznie. W tym dniu cywilizacja dosięgnie swego szczytu, wówczas będą pływały po Wenecji parowe gondole”.

Oto zdanie wypowiedziane przez Teofila Gautiera w rozmowie na „obiedzie literackim u Magny” w Paryżu, w drugim dziesiątku lat Cesarstwa. Obiady organizowali bracia Goncourt, rysownik Gavarni, pisarz Sainte-Beuve, Saint-Victor, Berthelot i inni. Schodzili się co sobotę. Przetrwał ten obiad aż do katastrofy roku 1870.

W tym obiedzie, z którego pochodzi cytowany fragment padło jeszcze wiele niezwykle trafnych, ciekawych sentencji, oddających ducha epoki. Obiady literackie w Paryżu, to coś podobnego jak „obiady czwartkowe” w  Warszawie na dworze króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, tylko że paryskie obiady nie były inspirowane przez żadnego reprezentanta władzy, były wolnym, niezależnym zgromadzeniem ludzi nauki i kultury, swobodną wymianą myśli, poglądów, opinii .

„Byliście na Wystawie? (Mowa o słynnej Wystawie Paryskiej nowoczesnej techniki) To ostatni cios zadany przeszłości: amerykanizacja Francji, przemysł bijący sztukę, parowa wyżymaczka rozpierająca się kosztem obrazu - kontynuuje Gautier,

„Ja widziałem na Wystawie rzecz straszliwą: porcelanowe wieńce z nieśmiertelników. Wspomnienia i żale zamienione w jednorazowy wydatek” -  dołączył się do rozmowy Berthelot,

„Znałem pewnego ateistę. Poszedł z przyjacielem na ryby. Przyjaciel zarzucił wędkę i wyciągnął kamień, na którym było napisane: „Nie istnieję”. Podpisane: „Bóg”. Na to ateista mówi: „A widzisz!”. Kiedy niedowiarstwo staje się wiarą, głupsze jest od religii”powiedział Flaubert.

Saint-Beuve wtrąca, że pogaństwo było zrazu ładną rzeczą, ale potem zmieniło się w istną zgniliznę, syfilis. Chrystianizm był rtęcią na ten syfilis, ale za dużo jej użyto, a teraz trzeba, żeby ludzkość leczyła się z lekarstwa.

Widzicie – ciągnie Gautier – nieśmiertelność duszy, wolna wola, to bardzo zabawne zajmować się tym do dwudziestego roku życia, ale potem to nie uchodzi. Trzeba postarać się mieć kochankę, urządzić wygodnie u siebie, mieć ładne obrazy, a zwłaszcza dobrze pisać. Szczególnie metafory, to ozdoba egzystencji. Religie starożytne to były religie radości, uczty życia. To jest różnica taka jak między wieńcem z róż a chustką do nosa. Religia chrześcijańska jest akceptowalna, kiedy się płacze. A u kobiety religia jest częścią płci”.

„Och ten spleen – włącza się Taine – to choroba naszego wieku. Trzeba zwalczać spleen wszystkimi środkami higieny, moralności, metody!”

Przytoczyłem urywki niezwykłych rozmów toczonych w atmosferze często bardzo gorącej, emocjonalnej przez francuską plejadę najwybitniejszych umysłów tej epoki. To jest prawdziwa uczta duchowa, śledzić tok dysputy, delektować się zaskakującymi pointami, poznawać poglądy i temperamenty uczestniczących w tej zabawie luminarzy.

Komu to wszystko zawdzięczamy? Powinienem to zrobić na samym początku. Wymienić znakomite nazwisko autora i tytuł jego książki, którą  cenię sobie jak drogocenny skarb. To zasłużony dla Krakowa poeta, krytyk literacki i tłumacz literatury francuskiej okresu Młodej Polski, filar osławionego kabaretu „Zielony Balonik” związanego z wyjątkową cukiernią artystyczną w Krakowie, niemniej słynną „Jamą Michalikową”. Już chyba wszystkim jest wiadome, nie może być inaczej, chodzi o Tadeusza Boya Żeleńskiego, z zawodu lekarza, który przypadkowo stał  się literatem.

Moim skarbem jest 13-sty tomik serii wydawniczej Państwowego Instytutu Wydawniczego dzieł wszystkich Tadeusza Boya Żeleńskiego z 1958 roku, p. t. „Obiad Literacki. Proust i jego świat”. Piszę z sentymentem o tej książce, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Relacja z paryskich obiadów jest zręcznie sporządzoną przez Boya kompilacją „Dzienników Goncourtów”, dwóch braci, Edmunda i Juliusza, zaliczanych do awangardy literatury i sztuki drugiej połowy XIX wieku we Francji. Boy Żeleński zrobił to po mistrzowsku, wybrał prawdziwe klejnoty myśli, powiedzeń, anegdot, dowcipów z obszernych notatek Goncourtów i wzbogacił je własnymi uwagami i komentarzami. Nie jest moim zamiarem rozpisywać się szerzej o Boyu Żeleńskim. Dla wielu  Czytelników jest wiadomo, że był on osobą dość kontrowersyjną, trudną do zaakceptowania dla konserwatywnej części klerykalnego Krakowa, a później także zacofanych środowisk całej porozbiorowej Polski. Z bogatej literatury francuskiej, której był admiratorem przemycał idee i poglądy laickie, tropił w swych wierszach i artykułach obłudę i zakłamanie mieszczaństwa i kleru kryjące się pod pozorami dostojeństwa i patriotyzmu.

Nasuwa się pytanie, po co o tym wszystkim piszę?  Co to ma wspólnego z tytułem blogu?  Przechodzę do konkluzji.

Przypomniał mi się dwuwiersz, nie pamiętam już kogo (czy to  był  Kern, czy Załuski ?):

„Człek chciałby czasem w ślad iść Boya,
Ale nie może, bo ma boja !”

Otóż to, całe życie mam boja. Dziś, tak samo jak dawniej. Boję się pisać krytycznie o obecnej władzy gminnej, by się nie narazić na szykany. Nie mogę pisać nic dobrego o opozycji, bo będzie to wyglądało, że się jej podlizuję. A przecież może tak być, że obecna opozycja  sięgnie po władzę w kolejnych wyborach, a obecna władza stanie się wtedy opozycją. Na dwoje babka wróżyła. Trzeba więc być przezornym zwłaszcza, że lata lecą.

Z niepokojem obserwuję jak wypełnia się cmentarz komunalny pięknie położony na górce w pobliżu kościoła Najświętszej Marii Królowej Polski. Wszystkie miejsca widokowe już prawie zajęte. A ja chciałbym znaleźć przynajmniej miejsce pod płotem, ale po właściwej, wewnętrznej stronie cmentarza. Wprawdzie zakładam, że to nie nastąpi jeszcze w tej kadencji, ale „przezorny zawsze ubezpieczony”.  Podobnie jak Lew Tołstoj w Jasnej Polanie, nie chcę żadnych kamiennych nagrobków. Nie dość, że cię zasypią ciężkim gruzem, to jeszcze przycisną granitowymi płytami, ciężko oddychać. Nie chcę też porcelanowych wieńców z nieśmiertelników, wystarczą wiosenne bratki i jesienne liście. Czy to nie pięknie, skromnie i oszczędnie. Tym co zmarli wystarczy ludzka pamięć, byle była to dobra pamięć, ale tak zwykle bywa, że o zmarłych mówi się lepiej niż za życia, co pozwala mi myśleć o śmierci optymistycznie.

Ale zanim to jeszcze nastąpi chciałbym poczytać od nowa „Obiad Literacki” Tadeusza Boya Żeleńskiego, dodając koniecznie do tego jego „Słówka” i jeszcze kilka innych tytułów, np. Jolanty Marii Kalety, bo liczę się z tym, że jak już trafiła ze swymi książkami do Głuszycy, to tak szybko z niej nie wyjdzie. A ponadto -  jest ona piewczynią całego naszego Dolnego Śląska.

Wiem, że mogę się spotkać z anatemą części fanatycznej kościoła za apoteozę Tadeusza Żeleńskiego, Jolanty Marii Kalety i być może jeszcze innych pisarzy umieszczonych na „czarnej liście”,  tak jak to ongiś bywało, mogą mnie wyzwać od heretyka lub Żyda.

Trzeba naprawdę wielkiej odwagi, by iść w ślad Boya, ale nie mogę, bo mam boja.

Fot. Zbigniew Dawidowicz


4 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o mnie, to spotkasz się z wyrazami najwyższego uznania.
    Chylę czoła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się spotkałem. Twoje komplementy to dla mnie balsam na duszę. Dziękuję Stokrotko! To nieprawda, że 13-stka przynosi pecha. jest odwrotnie. Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń
  2. Proroctwa T.Boya-Żeleńskiego:
    rcin.org.pl/dlibra/docmetadata?id=63896

    Przed pójściem na"górkę"należałby jeszcze odwiedzić klasztor w Starym Sączu i przeczytać lekturę:
    "Z.Ameisenowa.:"Zodiak na stropie arki Noego i jego pierwowzór w klasztorze w Starym Sączu".Wyd.Star.Biura Propagandy i Turystyki",
    W.Dobrowolska.:"Szkice-Sztuka pisania raportów o i do Władzy".str.600.Bez ceny."

    Pamiętajcie,że uśmiech odmładza i krzepi!!
    Na Angel of Grief jeszcze czas:)
    https://www.youtube.com/watch?v=qB13uOq-N9k
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za proroctwa Boya i za Angel of Grief, choć Anioły kojarzyły mi się zwykle z promieniejąca radością. Przecudowne są te statuy...

      Usuń