Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 7 lutego 2018

O moim mieście lirycznie i patetycznie



Na początku mojej niedawno wydanej książki „Głuszyca – miasto włókniarzy” napisałem:

“Do tych osób, które jak ja czują więź emocjonalną i duchową ze swoim miejscem zamieszkania, adresuję zaczerpnięte z historycznych opracowań i kronik niemieckich, interesujące jak sądzę wyimki z historii naszego miasta – Głuszycy i naszego regionu wałbrzyskiego, żywiąc tę nadzieję, że nie będzie to lektura zbyt nużąca i że pozwoli ona poczuć się pewniej i bliżej przeszłości, z której płynie wiele cennych doświadczeń…

Można zamieszkać gdzieś dziwnym zrządzeniem losu, osiedlić się czasowo lub na stałe, powodując się przeróżnym splotem wydarzeń i okoliczności. Dla wielu mieszkańców Głuszycy miasto to stało się dziełem przypadku jako rezultat osadnictwa powojennego bądź też miejsce nęcącej pracy i zarobku w okresie powojennej odbudowy i zagospodarowywania Ziem Zachodnich.

W miarę upływu lat przybysze z różnych stron wrośli w ten grunt i zakorzenili się na dobre, z „ptoków” zmienili się w „krzoki”, w tej urokliwej kotlinie górskiej znaleźli swój „kraj lat dziecinnych, słodki i piękny jak pierwsze kochanie”. Tu jest ich dom, tu jest ich „macierz”, stąd mogą jedynie odlecieć jak bociany odlatują do ciepłych krajów, ale wspomnień z lat dzieciństwa i młodości nie zatrze żaden błysk wielkiego świata, będą tu powracać, jeśli nie ciałem to duchem.

Można zamieszkać z przypadku w mieście u źródeł Bystrzycy, ale nie można tkwiąc tu przez “ileś tam” lat nie odczuwać potrzeby zbliżenia intelektualnego do przeszłości tych ziem, do bliższego poznania ich historii, jeśli już nie tej zbyt odległej z czasów dawnych, to przynajmniej tej najnowszej.”

Początek książki o moim mieście jest liryczny. Ono na to zasługuje ze wszech miar. Jego historia i współczesność mają w sobie wymiar heroiczny. Ile to razy, po kolejnych katastrofach, jak Feniks z popiołów budziło się do życia. Dziś też dźwiga się z agonii po upadku fabryk włókienniczych, które stanowiły podstawę bytu mieszkańców. Oto co napisał w jednym z nostalgicznych wierszy nasz rodzimy poeta: 

„Miasteczko moje kochane
wśród gór domami rozsiane
jak wstęga
ciszą napełniasz dolinę
a cisza jak rzeka płynie
do serca sięga

piękne o każdej porze
czy ciepło czy zimno na dworze
czy wiatr
takie wspominam cię zawsze
gdy na fotografię patrzę
sprzed lat

miasteczko moje rodzinne
ty sny spokojne dziecinne
pierwsze wzruszenie
ty miłość i pierwszy wiersz
o którym ty tylko wiesz
… moje natchnienie”

Wiersz jest o Głuszycy, rodzinnym miasteczku Marka Juszczaka emerytowanego już obecnie sztygara kopalni „Szczygłowice” w Knurowie na Górnym Śląsku. Czy można tęsknić za Głuszycą? Czy to normalne, by pisać o niej pełne miłości i tęsknoty wiersze?

Okazuje się, że można i nie jest to przypadek odosobniony. Pisałem już o tym kilkakrotnie, że obok Marka Juszczaka mała Głuszyca może się szczycić tym, iż wspomina ją z nostalgią krajowej sławy pisarz i poeta, Natan Tenenbaum, autor wiersza „Modlitwa o wschodzie słońca”, który stał się hymnem ruchu „Solidarność”. 

Możemy też zachwycić się wzruszającymi strofami naszej rodaczki  Romany Więczaszek, polonistki z Brzegu nad Odrą, autorki kilku tomików wierszy i redaktorki artykułów w lokalnej prasie promujących jej miejsce urodzenia – Głuszycę.

Mam przed sobą przysłany mi pocztą wydany w twardej oprawie z pięknymi grafikami nowy tomik wierszy Romany -  „Krople ze źródła”.  To prawdziwe cacko artystyczne. Czuję dumę i satysfakcję, że moja Głuszyca stała się znów ideą przewodnią utworu literackiego. Nie wszystkie miasta mają taki komfort. Oprócz Romany i Marka mamy poetę Natana Tenenbauma, mamy powieściopisarkę Jolantę Kaletę. O walorach krajobrazowych i interesującej historii Głuszycy udało mi się też napisać parę książek. Nie mówię nic więcej, bo nie potrafię wyrazić słowami mojego wzruszenia.

 „Krople ze źródeł” trzeba wziąć do ręki i w ciszy wieczoru przenieść się w majestatyczny świat fantasmagorii.

A oto dwa z  jej lirycznych wierszy:

 Na pasterkę

Cisza nocy wigilijnej
brzmi w mych myślach głośno
Wspominam mróz
co cicho skradał się do serca
i zawracał
Bardzo bał się śmierci

Słyszę do dziś
skrzyp... skrzyp...
pod butami taty
Czuję rękę
w rękawiczce o jednym palcu
wsuniętą w ciepłą dłoń mamy

Na pasterkę szło z nami
milion gwiazd
które nie gasły do rana
Czasem sen w kościele
czyhał na ławce
i prosił Jezusa małego
o jedną małą gwiazdkę
na całe życie

O Czarodziejce Mamie


Wyprosiłaś mi życie u Maryi
dziękowałaś na Jasnej Górze
za cud stworzenia
Miałaś wtedy w sobie
groszek pachnący

Na pierwszym zdjęciu
JA
w matczynych ramionach
Tyś miłością piękna
Wróżka Ci dała wszystkie wiosny
i los Kopciuszka

Nasz bal trwa
choć z sukni cekiny odpadły


Jak się wszystko dobrze ułoży to już wkrótce, na wiosnę spotkamy się z Romaną w naszym Centrum Kultury. I wtedy będziemy mogli nie tylko posłuchać jej wierszy, ale dowiedzieć się coś więcej o jej wspomnieniach z kraju lat dziecięcych, a także nabyć pachnące jeszcze farbą drukarską Jej „Krople ze źródła”. Wcześniej pojawią się one w naszej księgarni. Zachęcam gorąco do sprawienia sobie takiego prezentu. Będzie eliksirem na skołotane codziennymi troskami serce w  domowym zaciszu. 


Niech mi ktoś powie, że Głuszyca, to głucha wiocha, zasłonięta górami i lasami. Może dla niektórych mieszkańców lub podróżnych tak, ale nie dla wszystkich. Coraz częściej dowiadujemy się o tym, że dla wielu emigrantów jest powodem autentycznej nostalgii, a dla jej mieszkańców miejscem radosnej egzystencji w bliskości z pięknem przyrody i krajobrazów. No i właśnie to, co wydaje mi się szczególnie budujące – mamy naszych własnych piewców, napisali oni o swoim gnieździe rodzinnym piękne wiersze. Warto byłoby pomyśleć o tym, by zebrać je razem w jednym tomiku i wydrukować na pamiątkę i ku pokrzepieniu serc. To ważne przedsięwzięcie zwłaszcza dla patriotycznego wychowania młodzieży.

Fot. Zbigniew Dawidowicz



7 komentarzy:

  1. Wszystko to co napisałeś świadczy bardzo dobrze o ludziach urodzonych w "malutkiej Głuszycy" a także o tych w niej nie urodzonych, ale stale mieszkających. I opiewających - jak Ty - jej uroki i historię.

    A ja sobie uzmysłowiłam, że nie jest łatwo kochać największe polskie miasto ze śladami po okrutnym Powstaniu, z historią więzienia na ul Rakowieckiej i z tym .... co ciągle się w nim dzieje. Także ze świadomością, że to miasto nie jest lubiane a wręcz przez niektórych znienawidzone. I to nie tylko samo miasto, ale także jego mieszkańcy.
    Ale przecież kocha się nie za coś ..... ale mimo wszystko. I to dotyczy nie tylko miłości do ludzi ale też takiej do miejsc i do wspomnień.
    Pozdrawiam serdecznie.
    P.S. Do Twoich książek ciągle wracam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warszawy nie można nie kochać. Dla mnie ponieważ jestem związany z historią Warszawa jest cudem na ziemi ojczystej. Powstała z martwych. Urosła i wypękniała, dziś jest miastem - marzeniem dla wielu Polaków. A teraz stała się jeszcze bliższa, bo mam w niej takich przyjaciół ja Ty lub Zbyszek Dawidowicz. Dziękuję Stokrotko za wzruszajacy komentarz.

      Usuń
  2. Witam! Do tego Panteonu sławnych i twórczych Głuszyczan należy dopisać jeszcze jedno nazwisko Stanisław MICHALIK piewca epicko-liryczny Głuszycy i Regionu Gór Sowich oraz Zamku Książ z jego właścicielką księżną Daisy.Chwała Ci za to co zrobiłeś i robisz dla Głuszycy i okolic.
    Dzisiejszy tekst bardzo ładny,który powinien być znany mieszkańcom Twojego miasta.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Bronku za uznanie. Myślę, że jest parę osób które doceniają moje zasługi, ale jak wiesz ja to robię z potrzeby serca i umysłu, a nie dla chwały. Mam takich wiernych Czytelników jak Ty i to mnie podtrzymuje na duszy. Bardzo Ci za to dziękuję !

      Usuń
  3. dołączę się do zasłużonych braw :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję p. Ireneuszu za brawa i za pozdrowienia. Wszystkiego miłego !

      Usuń
  4. Z prawdziwą nostalgią i wzruszeniem... czytam o - ukochaniu skrawków... naszej polskiej ziemi a przytoczona - w treści... liryka poetów: Marek Juszczak, Natan Tenenbaum, Romana Więczaszek, jest dowodem... ogromnej wrażliwości i oddania - wyrażona w strofkach. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję... Stanisławie - za kolejną dawkę - piękna... tam - gdzie jest Twój dom.

    OdpowiedzUsuń