Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 14 lutego 2018

Maria Magdalena - trójduch w jednym ciele ?



W toczącej się dyskusji związanej z emancypacją kobiet chcę dorzucić swoja cegiełkę. Dodam tylko, że dla mnie osobiście kobieta, to rzecz święta. Świat istnieje dzięki kobiecie. To ona daje bezpośrednio życie. Wszelkie dyskusje o tym kto jest ważniejszy – mężczyzna czy kobieta nie mają sensu. Sens tkwi w naturalnym współistnieniu i współzależności mężczyzny i kobiety. Dowody na to znajdujemy na każdym kroku. Można je znaleźć także w fundamentach religii rzymskokatolickiej, choć jej najważniejsi kreatorzy w sutannach, tylko i wyłącznie mężczyźni, zrobili wszystko, by to dobrze zasłonić. Dotyczy to m. in. roli i znaczenia św. Magdaleny w życiu Jezusa Chrystusa

Przeszłość poznana z Ewangelii jest i pozostanie już chyba na zawsze przedmiotem niekończących się analiz i dociekań, a także towarzyszącym im rewelacji. Jest wiele przyczyn takiego stanu rzeczy. Ewangelie stanowiące część Nowego Testamentu były pisane w latach 51-96 n.e. przez czterech uczniów Jezusa, uznanych za Świętych Apostołów ( Mateusza, Marka, Łukasza i Jana), ale przez każdego z nich oddzielnie. Teksty były pisane językiem pełnym uogólnień i metafor. Relacje nie są zbyt szczegółowe i mają charakter subiektywny. Później okazało się, że nie są jedynymi opisami życia  i nauk Jezusa Chrystusa, bo pojawiły się inne, np. w połowie XX w. ewangelie Filipa i  Tomasza. Rzeczą najbardziej bulwersującą jest odkryty w połowie XIX wieku papirus z ewangelią Marii Magdaleny.

To nie do wiary, Maria Magdalena powszechnie znana jako jawnogrzesznica, oblubienica Jezusa, której demonstracyjnie przebaczył winy, a którą kościół rzymskokatolicki w 1996 roku wpisał do oficjlanego kalendarza świętych, ona jest także autobiografem i co ciekawsze jej nieprzeciętną rolę w życiu Jezusa Chrystusa i Apostołów potwierdzają w swych apokryfach Filip i Tomasz. Magdalena  towarzyszy Jezusowi w jego misji odnowicielskiej dla Kościoła Żydowskiego, bierze udział w dyskusjach z Apostołami i poucza ich, a nawet wywołuje zazdrość Piotra, który z pretensją pyta Jezusa, dlaczego kocha ją bardziej niż innych uczniów. Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnej wątpliwości. Nazywa Marię Magdalenę „doskonałością nad doskonałościami”, mówi: „Odwagi Mario. Jesteś błogosławiona miedzy wszystkimi niewiastami, które żyją na ziemi. Przemawiaj w wolności ty, której serce zwraca się prosto do królestwa niebieskiego, bardziej niż serca wszystkich twoich braci”.

Okazuje się, że ze wszystkich funkcjonujących i opublikowanych dociekań religioznawców można wnieść, iż ukształtowały się w powszechnym odbiorze co najmniej trzy wersje Marii Magdaleny. Każda z nich ma cechy wspólne i różniące je od siebie, i każda jest odbiciem pragnień i tęsknot epoki, w której malowano jej nowy obraz

Pierwsza z nich, to Marta z Magdali, a więc nie Magdalena. Magdalia to nazwa miejsca pochodzenia Marii, która przyłączyła się do grupy podążającej za Jezusem, by stać się jego najwierniejszą służebnicą. Maria z Magdali jest tą, z której Chrystus wypędził siedem duchów, przy czym niektórzy badacze Pisma Św. sądzą, że tu chodziło o epilepsję. Ta Maria odgrywa kluczową rolę w życiu Jezusa. To ona nie opuściła Go podczas męki, podczas gdy inni przestraszeni mężczyźni uciekli. I to ona właśnie jest tą Marią Magdaleną, której Jezus po swym zmartwychwstaniu wczesnym rankiem ukazał się najpierw. U Jana ta scena opisana jest niezwykle poetycko. Przy pustym grobie Maria dostrzega jakąś postać i dopiero po Jej słowach rozpoznaje mistrza. Chce go objąć, ale padają słowa: „No li me tangere” – „Nie zatrzymuj mnie (nie dotykaj, to inne tłumaczenie tego słowa), jeszcze bowiem nie wstąpiłem do domu Ojca!”. Jezus posyła ją do uczniów, aby przekazała im wiadomość o Jego zmartwychwstaniu.

„Największa tajemnica naszej wiary, fundament i centrum Kościoła i jego przepowiednia, zostaje powierzona kobiecie” – pisze teolożka Elżbieta Adamiak  w książce „Milcząca nieobecność”.
To właśnie przez ten fakt, że Maria Magdalena była pierwszą powołaną do głoszenia ewangelii, zyskała tytuł „apostołki apostołów”. W kościele wschodnim taką pozostała . Do dziś czczona jest jako symbol wierności i miłości, której nic nie pokona.

Druga z nich, to Maria z Betanii, siostra Marty i Łazarza, w których domu Jezus często gości. Marta się krząta, a Maria siedzi u stóp Jezusa zasłuchana w jego słowa. Któregoś dnia na krótko przed ukrzyżowaniem, Maria rozbiła flakon z cennym olejkiem, by namaścić stopy Jezusa ( w niektórych wersjach – głowę i wytrzeć ją własnymi włosami). U Łukasza kobietą tą jest  skruszona jawnogrzesznica.

Trzecia z nich to Maria Egipcjanka, nierządnica z Aleksandrii, która po nawróceniu przeżyła 30 lat na pustyni, umacniając wizerunek skruszonej kurtyzany.

Papież Grzegorz Wielki utożsamił te trzy postacie. I tak właśnie narodziła się Maria Magdalena, jako jedna i ta sama oblubienica Jezusa. Dopiero w 1969 roku Kościół rzymskokatolicki wpisując Marię Magdalenę w poczet świętych uznał , że są to trzy różne osoby.

Maria Magdalena, jaka by ona nie była, należy do postaci wyróżniających się wśród osób bezpośrednio towarzyszących Jezusowi Chrystusowi w jego drodze życiowej. Wprawdzie nie ma jej na obrazie „Ostatniej Wieczerzy” Leonarda da Vinci, co potwierdza bezwzględną dominację mężczyzn nie tylko zresztą w kościele katolickim, ale stała się postacią szczególnie ulubioną w dziełach wielu artystów malarzy i rzeźbiarzy. Jej wizerunki na obrazach Tycjana, Botticelliego, Fra Angelico przyciągają urodą i zmysłowością. Georges de la Tour namalował „Św. Marię Magdalenę medytującą”, nieziemsko piękną, refleksyjną i jak chcą niektórzy oczekującą narodzin dziecka. Znajdują się tacy, którzy z apokryfów Filipa i Tomasza, a także innych źródeł, podejrzewają Jezusa o trwały związek z Marią Magdaleną. Pisze się i robi filmy, których przykładem jest „Kod Leonarda da Vinci”, że  żona Chrystusa i matka jego córki, to najbardziej strzeżona tajemnica Kościoła”. Oczywiście Kościół oficjalnie uznaje te poczynania za obrazoburcze i antyreligijne. O Marii Magdalenie napisano kilka książek. Jako postać niedostatecznie udokumentowana w materiałach źródłowych pozostaje wciąż zagadką.

 O znaczącej roli kobiet w życiu „wielkich” mężczyzn można mnożyć przykłady. Jest rzeczą fatalną, że wciąż jeszcze spotykamy się na każdym kroku z dyskryminacją kobiet i ze muszą one walczyć o swoje naturalne prawa.

Nie musze dodawać, ze mój dzisiejszy post jest pisany w dniu 14 lutego, oczywiście z okazji Walentynek!
 
P.S. W poście korzystałem z obszernego artykułu Joanny Podgórskiej „Inna Maria” w „Polityce” nr 15 z 15. O4. 2006.

4 komentarze:

  1. Bardzo, bardzo Ci dziękuję za ten tekst.
    Nie będę pisać jak jest piękny, bo nie trzeba o tym pisać.
    O tym będzie przekonany każdy kto go przeczyta. I to pewnie nie raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Stokrotko i przesyłam najlepsze życzenia z okazji Walentynek, choć uważa się powszechnie, że to tylko święto młodych.

      Usuń
    2. No ale ja jestem ciągle młoda, więc dziękuję za życzenia.
      :-)

      Usuń
    3. Pod komentarzem - Stokrotki... chętnie podpiszę się i dodam: :), Stanisławie - z podziękowaniem za tekst.
      Przy tej okazji - pozdrawiam Was serdecznie :)

      Usuń