Coraz częściej czuje w sobie poranny niepokój. Budzę
się z bijącym sercem. Najpierw nie mogę od razu uświadomić sobie, że ta
koszmarna katastrofa, rozbity samochód i perypetie z policją drogową to był
tylko zły sen, potem pojawia się
autentyczna, realna troska o zdrowie, o to że coraz gorzej z żoną i z moimi
stawami i bólami pleców, a w oczach pojawiają się gigantyczne kolejki w
rejestracji, potem pod gabinetami lekarskimi, długotrwałe oczekiwanie na
miejsce w szpitalu, problemy z rehabilitacją.
Ale nie ma czasu na roztkliwianie się nad sobą. Jest tyle rzeczy do
zrobienia. Na początek gorąca kawa z mlekiem, przegląd prasy na portalu
internetowym, przywitanie się ze znajomymi w facebooku, zaglądnięcie do poczty,
a potem repertuar codziennych obowiązków domowych przeplatany lekturą i
spacerem przy znośnej pogodzie nad rzekę lub na zakupy.
Ale to wszystko to proza życia. Znajduję w nim
miejsce także na poezję. Bez wiersza życie byłoby gehenną, a przecież można się
przed tym obronić. Poezja to lekarstwo dla duszy, to najdoskonalszy antybiotyk.
Okazuje
się, że na portalu facebook można znaleźć prawdziwe skarby, choć trzeba je
szukać ze spokojem i uwagą. W gąszczu
przeróżnych linków można się całkiem zagubić. Od pewnego czasu szukam jak ze
świeczką w pomrocznej skrzyni ukrytego skarbu i znajduję co rusz kolejne
klejnoty. Odnajduję je coraz częściej ozdobione
przebogatą szatą ilustracyjną. To tak jakby tajemnicza księżniczka
wydobyła z zakamarków swoje bogato inkrustowane etui i poczęła jego zawartością
obdarzać każdego kto się napatoczy. A w pudełku są prawdziwe brylanty i rubiny,
i jeszcze inne kosztowności, a jest ich bez liku.
Przywodzą
mi one na myśl „Baśnie z tysiąca i jednej nocy”, gdzie urocza Szeherezada
opowiada swemu władcy co noc przedziwne historie nie tylko o lampie Alladyna,
czy skarbie ukrytym w Sezamie lub perypetiach dzielnego Ali Baby, ale także
czyni to w sposób urzekający pięknem słowa i niezwykłą wyobraźnią.
Albo też Meluzynę, według legend starofrancuskich
założycielkę rodu Lusignan, urodziwą czarodziejkę przybierającą nieraz postać
półwęża lub syreny.
To drugie skojarzenie wiąże się z nazwiskiem
Czarodziejki, bo zwie się ona – Danuta Capliez
Delcroix Bylińska, pozwalająca się nazywać krócej Duszką.
Okazuje się, że Duszka to osoba nietuzinkowa,
posiadająca bogaty dorobek literacki. Oto co dowiedziałem się o Niej w recenzji
ostatnio wydanego tomiku wierszy:
„Kropla
wolnych przestrzeni” to najnowsza książka poetycka Danuty Capliez-Delcroix
Bylińskiej, poetki dojrzałej, ukształtowanej, mającej już spory literacki
dorobek, publikującej w kilku antologiach i w internecie, autorki pięciu udanych
tomików poezji: „W klatce tęsknoty skulona” (2012), „Śpiew o mnie wie” (2012),
„W sukience istnienia” (2013), „Zapukaj w sny o świcie” (2014) i „Tam gdzie
piasek szept rozkłada” (2015).
Autorka „Kropli wolnych przestrzeni” od ponad
dwudziestu lat mieszka poza krajem, we Francji. Jej polszczyzna, kunszt słowa,
budzą podziw – i za to właśnie chapeau
bas, gdyż wielką sztuką jest w tak małej ilości słów wyrazić tak wiele.
Na koniec mogłabym powtórzyć słowa Mistrza Ildefonsa:
„I było w niej coś… / kobiece, / nieuchwytne, / dalekie, / coś, co trzeba
chwytać pazurami.” (K. I. Gałczyński „Inge Bartsch”). Gałczyński, co prawda,
opisał nimi przedwojenną niemiecką aktorkę, ja jednak mogę to samo powiedzieć o
utworach Pani Danuty i zachęcić czytelnika do przeczytania i przemyślenia
„Kropli wolnych przestrzeni”. Naprawdę warto sięgnąć po ten tomik, po to, aby
delektować się chwytaniem niewątpliwie mądrej, interesującej i bardzo kobiecej
poezji. Jestem jednak pewna, że chociaż dużo w tych wierszach pierwiastka żeńskiego,
przemówią one również (a niewykluczone, że przede wszystkim) do mężczyzn, bo i
w nich są one głęboko zakorzenione.Osobiście jestem dumna z tego, że dane mi
było poznać i schować na długo we własnym wnętrzu te oryginalne, nieprzeciętne,
ciekawe i po prostu piękne wiersze (tak, nie boję się tego słowa, pamiętając
słowa Czesława Miłosza: „bo w nieszczęściu potrzebny jakiś ład czy piękno” (Cz.
Miłosz „Moja wierna mowo”), pozostawiające czytelnikowi przestrzeń, dające
szansę na głęboki, poetycki oddech, za co serdecznie dziękuję, zachęcając
gorąco do lektury.
Tak
oto napisała o p. Danucie JoAnna Idzikowska-Kęsik
w internetowych googlach.
Co możemy się więcej o Duszce dowiedzieć ? Na to
pytanie kim jest odpowiada Ona sama:
słucham muzyki
ulatuję
oddycham
przy tobie tak blisko
bursztyny iskrzą pod przymkniętą powieką
lubię
gdy moja myśl
pachnie tobą
zawsze
ciepłymi słowami biegnie
gdy ją czytasz
Albo też co wyczyniają myśli w Jej głowie:
w barwy
ubierają ptaki
na skrzydłach dźwięku
są kim są
odradzają się
nową energią
dotyk strun
kołysząc
tańczą
rytmem dni
niepogubionych
od świtu
po uśmiech w sen
odchodząc tańczą
- myśli moje
Kiedy zachwycony Jej miniaturkami
spróbowałem się odezwać w komentarzu otrzymałem od Duszki przecudowną rymowaną
dedykację:
1.
Deszcz dziś obficie krople pogubił
rytm wystukując nowej piosenki
wie że tęskonota porankiem lubi
melodię nucić wspólnym ich dźwiękiem
ref.
pomiędzy krople łezko spłyń
niech nikt nie szuka przyczyn nostalgii
za siódmym mostem myśli młyn
szeptem stłumionym w zmęczonych wargach
2.
monolog pytań bez odpowiedzi
przed bramą życia zatrzymał się cień
nie wie czy słońce chwile rozświetli
z nadzieją w głosie zanucił refren
ref.
pomiędzy krople łezko spłyń
niech nikt nie szuka przyczyn nostalgii
za siódmym mostem myśli młyn
szeptem stłumionym w zbolałych wargach
3.
co mi przyniesiesz kolejna chwilo
pytać nie będę wiem że nie trzeba
w pokorze skromnie głowę unosząc
błaganie nieme śle w głębię nieba
ref.
pomiędzy krople łezko spłyń
nie pytaj słuchaj przyczyn nostalgii
za siódmym mostem myśli - tych...
szept już najcichszy wstrzymany w wargach
Podziękowałem
p. Danucie za tą dedykację słowami: czuję młyn myśli i dławiące uczucie
za czymś przeze mnie nieosiągalnym. To nostalgia za światem ułudy i wrażliwości
w wierszach poetki, która pozwoliła mi nazywać ją Duszką. Chciałbym wyrazić to
co czuję szeptem najcichszym, ale nie mogę, więc wołam na cały głos: jesteś
Aniołem poezji, którą lubię i podziwiam. A za najmilszą jaka mnie spotkała w
życiu dedykację – w postaci „porannej melodii”, której refren brzmi mi w uszach
najcudowniejszym głosem Anny German i za śnieżnobiałego łabędzia –
najserdeczniej jak umiem dziękuję !
Kiedy czytam te kunsztowne cacka czuję się jak w siódmym niebie,
zapominam o Bożym świecie i tej prozie życia, którą wypełnia dzień powszedni.
W internetowym facebooku znajdujemy zamieszczane
dość często znakomite miniaturki Danuty. Są one wzbogacane cudownymi
ilustracjami, a twórczość poetki niezwykle skromnej, otwartej i serdecznej dla
Czytelników, cieszy się dużym zainteresowaniem, o czym świadczą sympatyczne
komentarze.
Zachęcam gorąco moich Czytelników do bliższego poznania
jej twórczości.
Jak będę miał trochę więcej czasu to zaglądnę do wierszy Pani Danuty.
OdpowiedzUsuńAle zmartwiłem się stanem zdrowia Kazi i Twoich obaw co do stanu jej zdrowia. Serdecznie pozdrawiam.
Dziękuję Bronku za komentarz i troskę o nasze zdrowie. Próbujemy sobie jakoś radzić własnym sumptem, dieta, spacery i pogoda ducha. Jakoś to będzie !
UsuńŻeby pisać takie wiersze jak Pani Danuta trzeba mieć talent.
OdpowiedzUsuńTrzeba też mieć szczęście żeby "ktoś" tak pięknie pisał o nich i o ich autorce.
Serdecznie pozdrawiam autorkę i recenzenta.
:-) :-)
Trzeba mieć szczęście by poznać taką utalentowaną osobę jak Stoktotka i móc czytać Jej komentarze, nie mówiąc o Jej książkach. Serdecznie pozdrawiam !
UsuńPanie Stanisławie zapraszam z rymami; http://www.facebook.com/groups/562757267259348/
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie. Już skoswzystałem. To imteresujacy portal Pozdrawiam !
UsuńDlaczego warto czytać poezję i pisać poezję?Nie dlatego,że zyskasz sławę i fortunę,pisząc poezję.Poeci bywają głodni.
OdpowiedzUsuńTam gdzie jest głód,żywność jest cenna.
Jeśli w przyszłości będziesz robić coś ze swoim mózgiem,będziesz musiał się komunikować,a jeśli zamierzasz się komunikować,będziesz musiał używać języka,a jeśli użyjesz języka kreatywnie i umiejętnie,twoje umiejętności w twojej karierze będą zawsze o krok przed wszystkimi innymi kretynami.
Pisanie i czytanie poezji pomoże ci mądrze zaangażować się w emocje,a to pomoże ci poznać siebie i zrozumieć innych.
Wreszcie,pisanie i czytanie poezji pomoże ci znaleźć sens w chaotycznym świecie i sprawi,że będzie ci się wydawało,że faktycznie wiesz,o co w życiu chodzi.
Stefan Tompson czyta poezję i widzi świat jako formalny taniec wokół emocji...
https://www.youtube.com/watch?v=sxERjDnOcnc
Życzę zdrowia.
To co napisałeś Henryku,to kwintesencja tego. co można powiedzieć o poezji. Dosadniej nazwałbym ją "wyższą szkolą jazdy" w sposobie wyrażania myśli i uczuć. Z poezją tak jak za sztuką, jej smak czują koneserzy, ci co z nią na codzień obcują. Dlatego poezja, tak jak wykwintne danie, dla zwykłego zjadacza chleba będzie wydawała się zawsze niesmaczna. Oczywiście mówię o prawdziwej poezji, a nie zwykłym wierszowaniu. Dziękuję Henryku za ten b. mądry komentarz.
UsuńJestem bardzo poruszona i wzruszona... nie spodziewałam się - tak miłej niespodzianki i tego - że... moje skromne myśli - doczekają się aż tak pięknego zauważenia i Twojej przychylnej opinii - za którą z całego serca... DZIĘKUJĘ i pozdrawiam serdecznie - Stanisławie a jeśli szczęśliwie do kraju znów przyjadę - ok. kwietnia, będzie mi miło... ofiarować... któryś z tomików... jeżeli nim - sprawiłabym choć odrobinę radości. 🙂. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń