Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 27 czerwca 2015

Nie ma to jak "parówka" !

sympatyczna ciuchcia parowa



Są pewne granice normalności. Nie są one nigdzie dokładniej sprecyzowane, nie znalazły się , na szczęście,  w orbicie zainteresowań naszych prawodawców, tak więc nie ma ich w kodeksach sądowych, ani też w ustawodawstwie sejmowym. Granice te funkcjonują w naszych głowach, są efektem funkcjonowania naszego umysłu. Rozum sygnalizuje nam niezawodnie, kiedy granice normalności zostały przekroczone.
Pisałem niedawno pozytywnie o Muzeum Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej. Przypomnę fragment mojego postu „Kolej na kolej”:
Mam na uwadze wyjątkowe na Dolnym Śląsku, jedne z najciekawszych w kraju Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej. Mieści się na terenie parowozowni przy stacji kolejowej, ongiś jednego z większych i ważnych węzłów kolejowych z Wałbrzycha do Wrocławia. Budynek parowozowni wachlarzowej pochodzi z 1907 roku, rozbudowywany w latach 1914, 1943 oraz 1970.
Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku rozpoczęło swoją działalność w 2004 roku po ponad rocznych staraniach zmierzających do ratowania kolekcji parowozów i lokomotyw zgromadzonych w Jaworzynie Śląskiej. Od 2005 roku Muzeum jest już działającą pod nadzorem Ministerstwa Kultury organizacją pożytku publicznego zajmującą się ochroną dziedzictwa kultury technicznej Śląska.
Podstawę kolekcji Muzeum stanowi zabytkowy tabor kolejowy normalnotorowy z lat 1890 do 1972. Zbiór tworzy 50 lokomotyw trakcji parowej, spalinowej i elektrycznej, a także 100 wagonów oraz kolejowych pojazdów specjalistycznych. Zabytkowy tabor kolejowy prezentowany jest na terenie bocznicy kolejowej, a także na wachlarzu parowozowni.
Wiosną 2014 roku, w ramach współfinansowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego projektu, uruchomiono na terenie bocznicy kolejowej Muzeum tzw. Trasę Parowozową, unikalną ścieżkę edukacyjną, której zwiedzanie odbywa się w trakcie przejazdu zabytkowym taborem.
Nie piszę więcej o Muzeum, można o nim dowiedzieć się wszystkiego na stronie internetowej, a najlepiej przyjechać i zobaczyć samemu. Muzeum jest szczególnie atrakcyjne dla dzieci i młodzieży, a przejażdżka zabytkowym pociągiem stanowi niebywałą atrakcję, równą chyba podróży nowoczesnym „Pendolino”. Koniec cytatu.
Dlaczego wracam do tego tematu zdając sobie sprawę z tego, że jest on już dostatecznie wypromowany w świecie medialnym. 
Otóż powodem jest najświeższy interesujący anons internetowy na facebooku, który wywołał żywą reakcję w mojej głowie. Cytuję:
„W dniu 29 czerwca odbędzie się promocyjna jazda próbna inaugurująca uruchomienie regularnego połączenia kolejowego Jaworzyna Śląska – Świdnica – Jaworzyna Śląska, realizowanego przez muzealny pociąg – polską lokomotywę parową TKt48-18 z 1951 r. oraz wagony osobowe Ci28 z 1928 r.
Bez wątpienia jest to wydarzenie historyczne, po przeszło 20 latach przerwy pociągi prowadzone przez lokomotywy parowe powracają na kolejowe szlaki Przedgórza Sudeckiego. Uruchomienie połączenia jest zwieńczeniem 10 lat działalności Muzeum Przemysłu i Techniki w Jaworzynie Śląskiej, którego celem jest aktywna ochrona i promocja dziedzictwa przemysłowego – w tym kolejowego – na terenie historycznego Śląska. Jest to wydarzenie szczególne tym bardziej, że zarówno lokomotywa jak i wagony zostały poddane naprawie na terenie Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w oparciu o własne siły i środki”.
Doceniam „epokową ważność wydarzenia”, które bez wątpienia musimy uznać za historyczne, mając na uwadze to, że w epoce pendolino na kolejowe szlaki Przedgórza Sudeckiego powraca z powodzeniem lokomotywa parowa z wagonami sprzed ćwierćwiecza. To rzeczywiście przełom w zakresie ochrony dziedzictwa przemysłowego, w tym kolejowego. Jakie armaty  trzeba by jeszcze wytoczyć, by przekonać Czytelników do nieprzemijającej roli tego wydarzenia?
Otóż dowiadujemy się dalej, że:
„Parowóz TKt48-18 z wagonami Ci28 był typowym składem pasażerskim w rejonie Sudetów w pierwszych powojennych dekadach XX wieku. Lokomotywa została wyprodukowana w zakładach Im. Józefa Stalina w Poznaniu (dawniej HCP) w 1951 r., wagony pochodzą z przed wojennej wrocławskiej wytwórni taboru kolejowego Linke Hofmann Werke (późniejszy PAFAWAG), zostały wyprodukowane w 1928 r.
Pierwsza jazda próbna -promocyjna odbędzie się dnia 29.06.2015 r. (poniedziałek) w godzinach 12:00 do 13:00 na trasie Jaworzyna Śląska (stacja PKP) – Świdnica Miasto – Jaworzyna Śląska (stacja PKP). Z wyłączeniem przejazdu promocyjnego pociągiem będzie można jeździć w każdą sobotę i niedzielę - porannym i popołudniowym przez całe wakacje do końca września
Przejazd jest realizowany przez spółkę Przewozy Regionalne, w partnerstwie z Urzędem Miasta w Świdnicy , Starostwem Powiatowym w Świdnicy oraz PKP PLK S.A”.
Nie, tego arsenału promocyjnego nie da się przeskoczyć, to już prawdziwa reklamowa kolumbryna. Radość zapiera dech. Przez całe wakacje możemy sobie pojeździć historyczną „parówką” porannym i popołudniowym pociągiem ze Świdnicy do Jaworzyny Śląskiej w każdą sobotę i niedzielę, nie wiemy tylko dokładnie w jakich godzinach i za ile. A rozum jeszcze podsuwa pytanie -  po co?
Oczywiście w czasie inauguracyjnej jazdy próbnej pociąg będzie pękał w szwach. Po takiej „parówie” reklamowej musi się stać rzecz wyjątkowa, bo przecież inaczej to wydarzenie iście historyczne nie przeszłoby do historii.
Zachęcam więc wszystkich miłośników kolei – na start. W poniedziałek 29 czerwca z Jaworzyny Śląskiej jedziemy historyczną „parówką” do Świdnicy i nawet z powrotem. Oj, łza się w oku kręci !

3 komentarze:

  1. Czy miną już stary świat,w którym można było usłyszeć jak para śpiewa sonety,
    jak czas spowalnia przy prędkości 60 km/godz.?

    Jeśli chcecie odpocząć od zgiełku i prędkości Pendolino czy TGV,skorzystajcie z luksusowych
    pociągów,które uświadomią Was,że podróż pociągiem może być zabawą,modą.
    Jest rynek takich luksusowych pociągów:

    Popijając popołudniową herbatkę w otoczeniu egzotycznego wystroju wnętrz wagonów,
    można podziwiać uroki Wschodu(Tajlandii,Malezji,Laosu,Singapuru).
    Kabiny i przedziały"Pulman"mają wspólną cechę-luksus.Oprócz przedziałów sypialnych,
    pociąg oferuje wagon restauracyjny,gdzie w ofercie są różnego rodzaju smakołyki.
    Wagon w którym można napić się wódki podczas kontemplacji jak wspaniałe jest życie.
    www.orient-express.eu

    Alternatywa jest jeszcze Golden Eagle Trans Siberian Ekspres,który działa na trasie w Rosji
    -z Moskwy do Władywostoku.Podróż obejmuje 6000 mil i osiem stref czasowych.
    W ciągu dwóch tygodni podróży będziecie mogli ujrzeć:Moskwę,Kazań,Jekaterynburg,
    Nowosybirsk,Irkuck,Bajkał,Ułan Ude,Ułan Bator i na końcu Władywostok.
    Pociąg oferuje wagony sypialne ze wszystkimi wygodami i kilka"dodatkowych"luksusów.
    Wagon restauracyjny szczyci się rosyjskimi przysmakami z najświeższych składników,
    przygotowywanych przez swoich szefów.
    Posiłki są uzupełniane zestawem win z całego świata,można także mieć pewność,że zawsze będzie obecna wódka.
    www.goldeneagleluxurytrains.com

    Jeżeli dwa tygodnie w pociągu może Wam się wydawać za długi czas,więc kilka dni w jednym
    z Royal Canadian Pacific może być idealny.
    Niegdyś podróżowała nim Elżbieta II,jeszcze z tytułem księżniczki,więc będziecie się czuli
    jakbyście podróżowali po królewsku.
    Istnieją trzy trasy do wyboru.Podczas podróży ujrzycie krajobrazy zapierające dech w piersiach.
    Jest także możliwość połowów pstrąga w dziewiczych rzekach w samym sercu Gór Skalistych.
    www.royalcanadianpacific.com

    Coś bliżej domu?
    Królewski Szkot-to piękny majestatyczny pociąg jadący wzdłuż malowniczych gór,dolin i jezior
    cudownej Szkocji.W czasie podróży są przystanki na grę w golfa i whisky w tawernie.
    www.belmond.com/royal-scotsman-train/

    W sobotę(27 czerwca)rozglądałem się z wieży na Wielkiej Sowie za jadącą na nizinach"parówką",
    ale nie było widać dymiącego komina tak jak to bywało w latach 50/60/70-tych ub.w.
    Widziałem za to wokół wieży licznie zgromadzonych przedstawicieli Lasów Państwowych,
    KK na czele z biskupem Ignacym Decem i wiernnych.
    Nie podziwiali oni widoków ale brali udział w mszy św.i poświęceniu wybudowanej kaplicy.
    Równolegle odbywały się zawody kolarskie MTB z udziałem prawie 300 zawodników,a że wszyscy
    dostojnicy poruszali się samochodami akurat po trasie walczących z czasem zawodników,
    stwarzali przez to duże zagrożenie.Ktoś znowu nie pomyślał!

    www.youtube.com/watch?v=V73fqeZuAmc
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dzisiaj z samego rana przejechałem się Canadian Pacific i muszę przyznać, że jest to podróż niczego sobie. Chyba jeszcze długo poczekamy u nas w Polsce na takie pociagi - luksus.
    Póki co ścigamy się w uruchamianiu wąskotorówek lub "parówek". Ale dobre i to, bo służy turystyce.Mam nadzieję, że tak też będzie z kaplicą na Wielkiej Sowie, ale i wierni i ich "przewodnicy duchowi" winni wziąć do ręki ciupagę i założyć plecaki i podróżować pieszo do tego sanktuarium, no ewentualnie na rowerach. Wyjatek stanowią biskupi. Oni sa zbyt dostojni by chodzić po górach, ale przecież ktoś wymyślił lektykę.
    Dziękuję Henryku za ten niezwykle ciekawy komentarz. Wyobrażam sobie taką dwutygodniową podróż do Władywostoku. Coś takiego warto byłoby "zaliczyć" choć raz w życiu. Ale dla mnie to "marzenie ściętej głowy". Ale nie narzekam, bo mam pod nosem szynobus do Kłodzka. Też niezła atrakcja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaję, przejażdżka zabytkowym pociągiem to wyjątkowe przeżycie. Załapaliśmy się na nią przypadkiem... Rozkład sprawdziliśmy w internecie. Interesowało nas połączenie z Poznania do Świdnicy. Nie byliśmy świadomi, że w Jaworzynie Śląskiej zasiądziemy w wagonach z 1928 roku. Świetnie się złożyło!

    http://stopawstope.blogspot.com/2016/07/dolnoslaska-objazdowka-dzien-1-koscio.html

    OdpowiedzUsuń