Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 14 czerwca 2015

Nie jestem trendy



to nie ja, to mój awatar


Czytam na jednym z linków facebooka:

Polacy! Bierzcie przykład z bociana. Bocian leci za granicę, ażeby przeżyć! A jeśli tam się znajdzie, może powiedzieć, że jest trendy.

Więc myślę sobie. Powinienem wyjechać co najmniej do Londynu, aby być trendy. Inaczej duszę się w zakompleksionym, polszczyźnianym sosie zapyziałej Głuszycy, a moje pisanie psu na budę. Jaki ze mnie globtroter, jeśli usiłuję zachęcić młodych Czytelników do podróży, posługując się w blogu li tylko językiem Słowian. A przecież dla nich zrozumiała jest tylko nowomowa zaczerpnięta ze źródeł Albionu.

Ktoś napisał, że mój blog to mała korpa i choć mój layout jest względnie user friendly, to jednak żaden to newsletter, a tylko zbiór backpacksserskich sznytów. Niestety, nie jestem hejterem, nie potrafię scrollować to co jest na czasie i vlogować w moje posty właściwego na czasie designu. A przecież dziś potrzeba banować zgodnie z duchem czasu, wyszło z mody eleganckie plonkowanie w starym stylu. W każdym tekście trzeba być cool, pisać slangiem zrozumiałym dla internautów i starać się dorzucić lakoniczny link do jutuba. Najlepiej gdy się zna jakiegoś bota banującego spamerów na kanale ircowym, można wtedy przekazać nawet przykry mesydż z dystansem, z densflorowym luzikiem i wszystko bezpiecznie w nawiasach każualowej ironii. Wiem znakomita większość banowanych w ogóle tego mesedżu nie zrozumie, chyba że zna angielski i na własny sposób potrafi wyguglać sens. W dobie Ice Bucket Challenge oraz splashów czas na nowoczesne opcje. I tylko wtedy możemy liczyć na odrobinę lansu, Nie potrzeba mnożyć lajków, wszystko robi się samo, a facebook pęka od rekordowych powieleń takich postów blogowych w joutube.

Wiadomo, starych drzew się nie przesadza, wcześniej czy nieco później i tak uschną. I ja czuję, że usycham, zwłaszcza gdy poczytam „denerwujące ekskursje w dyskursie” lansowanego w GW czołowego blogera naszych czasów, Wojciecha Orlińskiego, albo wejdę na stronę joutube lub facebooku. Może w moim blogu pobawię się jeszcze trochę w starym stylu by nie zawieść garstki wiernych Czytelników, ale furory w świecie internetowym już nie zrobię, do Londynu się nie wybieram, raczej na łono Abrahama. Nie zamierzam naśladować Agnieszki Radwańskiej i lać sobie na głowę lodowatą wodę, bo wszyscy tak robią,  a potem rzucać selfie na stronę facebooku.

Niestety, nie jestem trendy...

Błagam moich Czytelników, podejdziecie do mojego pisania z densflorowym luzikiem! Jutro będzie lepiej ! Ja się poprawię !

2 komentarze:

  1. Najważniejsze to być sobą, mieć luza do tego co się robi. Ludzie gubią własną autentyczność, a to jest smutne :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe szczęście, że nie jest Pan hejterem! Pana dystans do rzeczywistości jest SUPER!
    Dziękujemy, tak trzymać! R.

    OdpowiedzUsuń