![]() |
Mój blog jak latarnia morska ? |
Mój blog ma dopiero trzy
lata, a wydaje mi się taki stary. Tak samo jak ja, liczący sobie
już trzy ćwiartki stulecia. Bo też blog jest zwieńczeniem tego,
co rosło we mnie przez liczne lata. Dopiero teraz promieniuje całym
blaskiem. Myślę o emocjonalnym przywiązaniu do obecnego miejsca
zamieszkania, które stało się po latach domem rodzinnym. To jest
rzecz szczególna w życiu każdego człowieka. Jeśli takie czy inne
koleje losu spowodują opuszczenie jego miejsca urodzenia, nie jest
tak łatwo mu się przystosować do nowych warunków. Większość z
nas na Ziemiach Zachodnich, to tak zwana ludność napływowa. By
zbudować tu nowe gniazdo rodzinne potrzeba było na to wiele czasu.
Bardzo często jest to sprawa kilku pokoleń.
To jedna z refleksji,
które urosły w czasie mojego tegorocznego pochodu pierwszomajowego.
A był to pochód mało paradny, bez muzyki marszowej, werbli i
gwarnego poszumu tłumów. To po prostu najzwyczajniejszy poranny
spacer z moim czworonożnym towarzyszem utartym łomnickim szlakiem.
W promieniach porannego słońca tegoroczna wczesna wiosna robiła
szczególne wrażenie. Kopulasta Ostoja wydała się bardziej
wyrazista i swojska, uderzała intensywną barwą świeżej zieleni.
Soczyste łąki pod lasem upstrzone mnóstwem żółtych mleczów
robiły wrażenie artystycznych kobierców. To prawdziwe dzieło
sztuki, a jego twórcą - matka natura. Także moja Głuszyca, ni to
miasto, ni wieś, była nadzwyczaj powabna. Obserwowana z oddali
budziła zachwyt swym położeniem w otoczeniu zalesionych
wierzchołków gór.
Pomyślałem też, jak to
dobrze, że nie muszę tak jak to dawniej bywało, pędzić rankiem
do szkoły, gdzie trzeba było z młodzieżą formować
pierwszomajowy pochód. Ponieważ było to zajęcie przymusowe,
budziło mój wewnętrzny sprzeciw, tak samo jak dzisiejsze
obowiązkowe rekolekcje narzucone szkołom w rzekomo świeckim
kraju. Ten kraj od czasów powojennych był i jest „sowiecki”, a
swoboda religijna to czcze słowo, tak samo jak demokracja.
Uciekliśmy z deszczu pod rynnę. Ale to już zupełnie inna sprawa
„parszywej polityki”, od której lepiej trzymać się z dala,
choć to jest prawie niemożliwe we współczesnym świecie.
Mój blog jest dość
wyjątkowy. Sam jestem zdumiony obfitością tematyczną, a także
ilością postów (610), komentarzy (1762) i wyświetleń (207 tys.).
Kawał dobrej roboty, tak mi się przynajmniej wydaje, zwłaszcza że
pochłaniało to sporo czasu. Nie udało mi się osiągnąć zbyt
wiele dla promocji blogu. Wiem, że są różne możliwości i można
było w tym zakresie osiągnąć znacznie więcej. Nie pisałem
blogu ani dla sławy, ani dla pieniędzy. Chciałem trafić głównie
do osób z mojej „małej ojczyzny”, z regionu wałbrzyskiego,
którego w swej zasadniczej części dotyczy treść notatek.
Chciałem tchnąć w nich wiarę, że rozwój turystyczny regionu
może stać się kołem zamachowym dla całej gospodarki regionu. Nie
ograniczyłem się tematycznie tylko i wyłącznie do regionu, a
odstępstwa narastały w miarę upływu czasu, z chwilą
wyczerpywania się tematów lokalnych.
Cieszę się, że część
mojej blogowej twórczości została utrwalona w formie książkowej.
Ukazały się dwie części „Głuszyckich kontemplacji”, a także
atrakcyjny, jedliński albumik „U źródeł Charlotty”. Mam
sygnały, że już na ukończeniu są prace redakcyjne nad dużą
książką – albumem „Wałbrzyskie powaby”, której treść i
fotografie dotyczą walorów turystycznych Wałbrzycha i całego
regionu wałbrzyskiego. Będzie ona dostępna także w internecie, a
więc ułatwi internautom poznanie jej zawartości.
Cieszę się też, że
moje zachwyty nad walorami turystyczno - krajobrazowymi ziemi
wałbrzyskiej, jej bogatą historią i aktualną szansą, by stać
się kolejnym atrakcyjnym i ważnym regionem turystycznym w kraju, z
Wałbrzychem jako stolicą tego regionu, że ta cała idea przewodnia
moich felietonów w blogu i na falach lokalnej rozgłośni radia
„złote przeboje”, staje się coraz bardziej bliska i osiągalna.
Świadczy o tym boom inwestycyjny w samym Wałbrzychu i
przedsięwzięcia służące rozwojowi turystyki w tym mieście
(zamek Książ), a także budzące nadzieję osiągnięcia miast i
gmin wokół Wałbrzycha, to co się dzieje na Dzikowcu w
Boguszowie-Gorcach, nad Jeziorem Bystrzyckim i zamku Grodno w
Walimiu, a także w Jedlinie-Zdroju, w Mieroszowie, Szczawnie-Zdroju,
Głuszycy, w gminach wiejskich takich jak Stare Bogaczowice, Czarny
Bór. Pędzimy do przodu i co najważniejsze - wspólnym frontem,
nie ważne jak on się nazywa, czy aglomeracja wałbrzyska, czy LOT,
ale ważne że we wspólnym zrozumieniu, zgodzie i harmonii. A to
jest fundament sukcesu.
Mój blog miał dotąd
formę nieomal dziennika. 600 postów w ciągu trzech lat, to średnio
200 rocznie. To bardzo dużo, prawie jeden post co dwa dni. Niestety,
nie mam już szans, by to dzieło w takim zakresie kontynuować.
Muszę ograniczyć ilość, a lepiej popracować nad jakością i
trzymać się zasady znanej z przesłania któregoś z wielkich
pisarzy: „jeżeli możecie nie pisać, nie piszcie”. Ja mogę nie
pisać, jeśli nie mam tematu, który mnie zafascynuje i nie mam
przekonania, że to co napiszę spotka się z zainteresowaniem moich
Czytelników. Będę więc pisał rzadziej, ale nie wyłączam
jeszcze klawiatury na stałe. Moich drogich Czytelników bardzo
proszę - od czasu do czasu zaglądajcie na stronę blogową - „tu
jest mój dom”. I proszę o cierpliwość i wyrozumiałość.
Następnych lat, może być wielokrotności trójki i równie udanych zyczę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewie (Ikropka) za sympatyczne życzenia i vice versa ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń"Kiedym siedemdziesiąty siódmy rok począł,
OdpowiedzUsuńckliwo mi jakoś było na sercu,że to dwie siekiery nad karkiem wisiały;
ale gdy mi osiemdziesiąt minął,
taki duch we mnie wstąpił,że jeszcze mi żeniaczka po głowie chodziła."
**Maksyma Imić Pana Zagłoby**
Na"pochód pierwszomajowy"udałem się z Żoną i pieskiem na"Otwarcie Sezonu Turystycznego 2014",impreza odbyła się na Wielkiej Sowie i obfitowała w wiele atrakcji.
Byłem zaskoczony ilością turystów nadciągających z dolin i przełęczy.To były tysiące turystów,brakowało miejsca dla zgromadzonych wokół wieży.
Na wystawę kwiatów na zamku Książ wybieram się w sobotę,ale z relacji moich młodszych członków rodziny,wiem,że przez tarasy i komnaty zamku przewinęły się już dziesiątki tysięcy zwiedzających.
Tak ogromna popularność naszego regionu i wielu jego przepięknych miejsc,jest również zasługą Pańskiej wieloletniej ciężkiej pracy.
Pozdrawiam!
"www.youtube.com/watch?v=89JxNMsR-jM"
UsuńW Książu organizacja zawiodła,ceny biletów(18 zł)za wejście-przesadzone.(7x18 !!?)
Dużo przybyłych osób zrezygnowała z wejścia.
Tak wyglądał mój portfel po majówce:
"www.almoc.pl/img.php?id=1969"
:(((
Mimo kapryśnej pogody i pustego portfela,majówkę uważam za udaną:)))
Pozdrawiam:)
To miejsce w sieci jest tak zacne, że nasza cierpliwość jest i będzie rzeczą oczywistą. Cieszę się, że nie porzuca Pan klawiatury, bo w trakcie czytania tekstu można było odnieść takie wrażenie. Życzę wszystkiego dobrego i przełączam się w stan oczekiwania.
OdpowiedzUsuńP z W !
Zazdroszczę Zagłobie zarówno kondycji jak i konceptu, ale WRC dodał mi skrzydeł. Wielka Sowa jest o niebo lepsza od Książa (w dniach kwiatrów), tam na Sowie przynajmniej czlowiek nie musi się martwić, gdzie zaparkować. Wolę miejsca mniej ludne, takie też jak pochody 1-majowe. Cieszę się, że nie mieszkam w stolicy, jestem z dala od manifestacji.
OdpowiedzUsuńDziękuję WRC za ciekawe i dowcipone komantarze, a PzW za zachętę do dalszego pisania. Pozdrawiam !
Rada dla zawiedzionych, którzy nie znajdą na blogu codziennych wpisów:
OdpowiedzUsuń"Jest tylko jeden sposób, aby czuć się dobrze:
należy nauczyć się być zadowolonym
z tego, co się otrzymało(…)" Theodor Fontane
A otrzymaliśmy od Pana w ciągu tych trzech lat naprawdę wiele!
Po cichu liczę jednak, że Pana postanowienie ma kruche podstawy, że znajdzie Pan czas i powody by sięgnąć do klawiatury!
Gratuluję owocnych trzech lat blogowania! Pozdrawiam serdecznie! R.S.
Ach, nie wierzę , że zajrzę tu aby sobie nastrój poprawić, a wpisu żadnego nie będzie? Co to to nie ! Gratuluję , pozdrawiam i życzę weny !
OdpowiedzUsuń