żyję w wolnym kraju |
A teraz zdecydowałem się
trochę ponarzekać, ale przecież nie można dalej biernie
przechodzić obok zjawisk, które staja się nagminne i potrafią
coraz dotkliwiej uprzykrzyć nasze codzienne bytowanie.
W połowie stycznia nowego 2014 roku
otrzymałem z PGNiG plik pism urzędowych, które postanowiłem, jak
to w dawnej szkole uczono, przeczytać ze zrozumieniem. Z
pierwszego z nich udało mi się wywnioskować, że uległy zmianie
postanowienia „ogólnych warunków umowy kompleksowej dostarczania
paliwa gazowego” i że nastąpiło to z dniem 1 listopada 2013
roku. Jeżeli w terminie 14 dni nie złożę wypowiedzenia umowy, to
znaczy że godzę się na jej obowiązywanie już od dnia 1
listopada ubiegłego roku.
Następne pismo informuje mnie, że Prezes Urzędu
Regulacji Energetyki wprowadził zmiany w taryfie dla paliw gazowych,
a dalej są podane numery i daty trzech decyzji Prezesa w tej sprawie
z września i października 2013 roku.
Kolejny druczek drobniutkim pismem zawiera nowe
taryfy w zakresie dostarczania paliw gazowych, z których normalny
śmiertelnik nie zrozumie nic, jeśli nie wie, w jakich znajduje się
grupach taryfowych i z jaką stawką akcyzy, czy jest odbiorcą gazu
ziemnego wysokometanowego, czy zaazotowanego, czy gazu propan –
butan rozprężonego, czy propan-butan powietrza.
Na koniec PGNiG załącza czterostronicowy druczek
ogólnych warunków umowy kompleksowej do stosowania z dniem 1
listopada 2013, druczek tak drobniutki, że jego odcyfrowanie
wymaga zastosowania dobrej lupy nie mówiąc o zdrowych nerwach. Te
nerwy, to z tego powodu, że zrozumienie czegokolwiek jest możliwe
jedynie przez porównanie nowej umowy ze starą, a na to trzeba
spokoju i czasu, jeśli w ogóle stara umowa zachowała się w domu.
Podejrzewam, że podobne pliki urzędowe otrzymali
wszyscy inni odbiorcy gazu i to w tym samym terminie – w połowie
stycznia br., czyli w dwa miesiące po terminie wprowadzenia
nowej taryfy w życie. Ciekaw jestem jak wielu z nich potrafiło się
zorientować w wydawałoby się najprostszej sprawie, o ile wzrosła
cena za użytkowany gaz w ich domu lub zakładzie i co się jeszcze
zmieniło w przepisach w porównaniu do dotychczasowej sytuacji. Ja w
każdym razie nie dowiedziałem się tego. Może dowiem się dopiero
wtedy, gdy otrzymam rachunki. Niestety, rachunki, to kolejna czarna
magia, rzecz do rozszyfrowania
tylko dla stałych odbiorców.
Rzadki wyjątek
stanowi moja żona, która śledzi to od paru lat i okazuje się, że
coś z nich potrafi wydedukować.
Ale to jeszcze nie wszystko. Czytam ten straszliwy
bełkot urzędowy i nadziwić się nie mogę, że wszystko to odbywa
się w pozornie cywilizowanym kraju europejskim, w drugiej dekadzie
XXI wieku. Wiem od osób mieszkających w różnych krajach na
świecie, że jednak nigdzie nie jest tak, by nie można było
zrozumieć faktur za gaz i za prąd, i nie wiedzieć ile i za co się
płaci. Wszelkie zmiany wprowadzane są ze znacznym wyprzedzeniem
Jedyne miejsce, gdzie jest inaczej, to Polska!!!
PGNiG daje
mi szansę na 14-dniowe
wypowiedzenie umowy i oświadcza, że oznacza to zaprzestanie
świadczenia usług przez PGNiG SA po upływie terminu wypowiedzenia.
Oczywiście monopolista nie jest skłonny poinformować, co w takiej
sytuacji można zrobić, czy są inni dostawcy lub inne możliwości,
czy ludzie biedni mogą się jakoś
ratować przed utratą dostępu do tak ważnego nośnika energii jak
gaz. Ale
przecież zanim wypowiem umowę, muszę wiedzieć o ile wzrosła cena
gazu i czy będę w stanie z niego korzystać
dalej czy
nie. Muszę więc czekać na rachunek. A rachunek uwzględni nowe
ceny od 1 listopada 2013
roku, bo
przecież wcześniej
nie wypowiedziałem umowy. To jest istna pułapka, błędne koło,
idem per idem !
Przesłany przez PGNiG plik pism dla zwykłego odbiorcy to klasyczna tabula raza, normalny śmiertelnik nie wiele z tego zrozumie. Do takiego odbiorcy wystarczyło napisać, o ile wzrosła cena gazu w porównaniu do ceny dotychczasowej i jakich rachunków może się teraz spodziewać oraz co robić by się ratować, jeśli nowa cena przekroczy możliwości finansowe odbiorcy. Niestety, takie luksusy przekraczają ramy kultury urzędniczej w naszym systemie, w którym chlubą większości urzędów jest system jakości ISSO. Koń by się uśmiał, gdyby był w stanie pojąć skalę naszych nonsensów.
Podobne
sytuacje
jak ta
w opisywanym
przeze mnie
przypadku
są u nas w
kraju nagminne i dotyczą wielu
innych
instytucji. Z takim samym sposobem załatwiania interesantów
spotykamy się w urzędach,
sądach,
bankach, telekomunikacji, telefonii komórkowej, w
rachunkach
za energię
elektryczną, wodę, wywóz nieczystości, itp. A
ile
kłopotów mają
u nas
podatnicy
przy corocznym wypełnianiu PIT-ów ?
Jakże nudny byłby świat, gdyby przepisy były
jasne, proste i przejrzyste, gdyby nikt nie musiał korzystać z
usług doradców prawnych czy podatkowych, gdyby nie było potrzeby
ani nikomu nie chciało się w żaden sposób kombinować jak te
przepisy obejść, gdyby nie trzeba było wystawiać osobno prognozy,
osobno wyliczenia faktycznego zużycia, osobno faktury, osobno
potwierdzenia zapłaty, osobno potwierdzenia wykonania usługi czy
dostarczenia towaru... Nie mielibyśmy wtedy komfortu oglądania w
„Polsacie” audycji „Państwo w państwie” i wielu innych
podobnych audycji w radiu i telewizji.
Tak, to prawda. Są tacy, dla których ten
zawoalowany świat administracyjnej fikcji jest konieczny, by w nim
robić dobre interesy. Po co zaprzątać sobie głowę szarym
człowiekiem, a zwłaszcza martwić się tym, czy on coś zrozumie.
Tak czy owak zapłaci, bo jest postawiony pod ścianą. A jak nie
chce, to nie musi. Żyjemy w wolnym kraju. Każdy ma prawo wyboru,
czy chce mieć dostęp do gazu, czy nie.
Jestem człowiekiem „starej daty”, dlatego
pamiętam „mroczne” czasy PRL-u. Przynajmniej w rachunkach za
energię, wodę, telefony, czynsze mieszkaniowe, podatki, nie było
takich sytuacji stresowych jak obecnie. Ale pozwólcie, że ja to
między bajki włożę.
Dziś zamiast bajki mamy science fikcion, stąd też
wiadomo, że nasz najwyższy organ władzy państwowej - Sejm i tak
nie zajmie się sprawami, które nękają prostych ludzi, bo jego
najważniejszym problemem są teraz zbliżające się wybory. Trzeba
więc wyruszyć w Polskę i potencjalnym wyborcom, obiecać któryś
tam raz z kolei: kochani, jak my dojdziemy do władzy, to
wszystkie urzędy zaczną mówić ludzkim głosem.
Wyobraźmy sobie pismo z PGNiG, napisane ludzkim głosem. To jest
możliwe ale chyba w świecie fantasmagorii !
Piękny, jakże trafny wpis! Niestety zostaliśmy wpuszczeni w mętną wodę, bo jak wiadomo co łatwiej w takiej wodzie robić, to szybciej można to wszystko zrozumieć. Słów szkoda, nerwów brak. Na Słowacji pojawił się niedawno ciekawy apel. Niewielkiej siły trzeba, aby przetransformować go na nasz grunt: http://tiny.pl/q125p
OdpowiedzUsuńP z W !
Nie spodziewałem się, że w Słowacji, o której słyszałem dużo dobrego, pojawi się tak radykalny ruch. . Może on wstrząsnąć nie tylko Słowacją i coraz bardziej wydaje się, że jest to konieczne, także u nas. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń"wyborcza.biz/Polska_czyta_umowy/1,134199,15048824.html"
OdpowiedzUsuń***********Drobnym druczkiem*******
Przeklęty dniu,zła godzino.Ciemna i zimna,
w której nikomu nic się nie śni,
życia zasłono dymna.
Jesteś jak zwierz drapieżny,dziki,
za krat wsadzony marginesy.
Któż powyrywał ci pazury,
kto stępił kły i kto naturę
zawarł w podpunkcie,gdzieś w przypisach/
Nie czyta nikt drobnego druku,
nikt też nie widzi tu tygrysa.
Lecz w bursztynowym oku widzę,
schowane gdzieś głęboko,na dnie,
ostatnie słowo,psalm ostatni.
Nie jesteś tutaj,jesteś nigdzie.
Tam ma swój sens maść twego futra.
I ma znaczenie dopowiedzeń
i przepowiedni jutra.(goddam)
"juvenalny justicy"(ochrona praw dziecka??)-Nie! To obcy naszej kulturze system praw narzuconych przez anglosasów wszystkim podbitym narodom.
Ten system jest destrukcyjny.Dociekliwy widz zauważy,że dzieje się coś niedobrego.
To efekt"juvenalnej justicy"
Przemówienie Vaclava Klausa w Parlamencie UE.
"www.youtube.com/watch?v=EKnJHtCK_D0"
"www.youtube.com/watch?v=Kx3FGPw7w78"
"www.youtube.com/watch?v=S8Q6lDV2okU"
"bialczynski.wordpress.com/2014/01/20/20-01-powstalo-zrzeszenie-slowian"
Czy coś tu napisałem drobnym druczkiem-druczkiem złodzieii i oszustów??
Pozdrawiam.
WRC podrzuca mi kilka tematów, dobrze że druczkiem niezbyt drobnym. Tekst z GW "Polska czyta umowy" - doskonałe rozwinięcie mojej jeremiady na temat zunifikowania życia każdego człowieka w totalitarnym systemie biurokratycznym. Ale co ma do tego "ochrona praw dziecka" i "zrzeszenie Słowian. nie rozumiem. A dające wiele do myślenia przemowienie Vaclava Klausa spłynęło po wysokich dostojnikach Parlamentu Europejskiego jak deszczówka w rurze spustowej. Tak jest z większością przemówień w parlamentach. Pozostaje pytanie: po co to wszystko? Ale to osobny temat.
OdpowiedzUsuń... no tak.... zanim uklepano ziemię na szczątkach śp. Komusi , przez kilka lat trwał spektakl obietnic . Statystyczny Rodak przecierał oczy ze zdumienia.... nadchodzi El Dorado. Przyszło , tylko nie dla wszystkich . Dziś rozmawiałem z mieszkanką Lwowa.... to samo zaczyna się za wschodnią granicą .......dokładnie TO SAMO...
OdpowiedzUsuńMy z mężem nie przebrnęlismy przez to pismo. Zabrakło nam "cierpca". Jakies trzy lata temu mielismy przeprawę z ową instytucją. Okazało się , iż jest tam -państwo w państwie-. Pan spisujący licznik, pani z biura obsługi oszukują swoich zwierzchników, czyli biorą przykład z góry...chyba.
OdpowiedzUsuńA wystarczyłaby stosować w życiu (i codziennym i urzędniczym) pewną maksymę (moją ulubioną zresztą) Steve Jobsa:
OdpowiedzUsuń"Prostota to najwyższy stopień doskonałości".