Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 9 lutego 2014

Rzecz, której nie wolno przemilczeć


fasada zamku Książ
 Takie odnoszę wrażenie, że nasze wałbrzyskie środowisko kulturalne i dziennikarskie potraktowało zbyt poważnie przesłanie wynikające z tytułu książki Daisy von Pless - „Lepiej przemilczeć”. Wydarzenie, które powinno być gromem z jasnego nieba i wywołać głośne, nieprzebrzmiewające echa, ucichło wkrótce po jego zaistnieniu Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć, że tak świetnie wydana, intrygująca i mądra książka, w dodatku rzecz tak ściśle związana z nieodległą historią zamku Książ i jego niezwykłą pierwszą damą, księżną Daisy, stała się podrzędnym egzemplarzem wydawniczym do ułożenia na ozdobnej półce. Trudno sądzić, że została przez wielu nabywców przeczytana od deski do deski, bo wtedy książka wywołałaby żywszą reakcję, skłoniła do podzielenia się wrażeniami, obojętnie jakie by nie były, przyczyniła do szerszego nagłośnienia i promocji. Nie można takiego wydarzenia przemilczeć i przejść spokojnie do porządku dziennego.




księżna Daisy von Pless

Mówię o tym powodowany zachwytem i wzruszeniem wywołanym książką, być może dlatego, że księżna Daisy jest mi bliska już po lekturze pierwszej części jej pamiętnika „Taniec na wulkanie”, a losy zamku-pałacu Hochbergów w Książu interesowały mnie od dawna. A teraz mamy drugą część wciągającą w pompatyczny świat życia wyższych sfer jak bajki z tysiąca i jednej nocy. Ale ten świat jest prawdziwy, realny, a w nim ważą się losy wielu narodów i krajów ówczesnej Europy. Warto dodać, że rodzina Hochbergów była jedną z najbogatszych w ówczesnych Niemczech, a mąż Daisy książę Hans Heinrich XV von Pless, bliskim doradcą i totumfackim cesarza niemieckiego.
Obie części pamiętnika pisanego przez osobę obracającą się w wysokich kręgach wladzy, na dworach monarszych i w najświetniejszych salonach, to wierna kopia tego wszystkiego, co się działo w okresie ćwierćwiecza, przed wybuchem I wojny światowej.



Książka „Lepiej przemilczeć. Prywatne pamiętniki Księżnej Daisy von Pless z lat 1895-1914” przełożona z angielskiego przez Barbarę Borkowy jest dużym osiągnięciem wydawniczym młodej jeszcze Fundacji Księżnej Daisy von Pless, działającej przy zamku Książ. Ukazała się pod koniec 2013 roku, była zaprezentowana na spotkaniach promocyjnych w Książu, pojawiły się o tym wydarzeniu pozytywne informacje i recenzje w lokalnych mediach, a potem sprawa jakby przycichła. A szkoda, bo książka jest niewątpliwie osiągnięciem wydawniczym, do czego przyczynił się wydatnie prezes Fundacji Księżnej Daisy von Pless, a zarazem redaktor prowadzący Mateusz Mykytyszyn wraz z prezesem spółki Zamek Książ, Krzysztofem Urbańskim. Książka dużego formatu w twardej oprawie jest wzbogacona w cenne fotografie i przypisy oraz indeks miejsc i nazwisk jak przystało na solidne opracowanie o charakterze historycznym.
O swojej książce sama Daisy napisała, co następuje:

Jeżeli nie mogę się pochwalić, że żyłam w samym środku wielkich wydarzeń, to z pewnością mogę stwierdzić, że przebywałam w ich orbicie. Dlatego może to, co myślałam i powiedziałam było więcej niż prywatnym zdaniem. Wszyscy żywimy nadzieję lub ułudę, że to, kim jesteśmy i co robimy ma znaczenie. Pragniemy pozostawić po sobie pewien, jakkolwiek skromny, memoriał, który przetrwa próbę czasu i utrzyma o nas pamięć żywą i pachnącą jak kwiat, kiedy nie będzie już na ziemi tych, których znaliśmy i kochaliśmy. Jest to jeden z powodów publikacji mojej następnej książki.”

A jeszcze dalej księżna Daisy von Pless tak oto uzasadnia motywy parafrazy własnego pamiętnika w formie książkowej: Jedną ze znamiennych i niepodważalnych wartości prowadzonego przeze mnie dziennika, którego kartki przewracam, jest możliwość osądzenia samej siebie na podstawie własnego rejestru wydarzeń” .

O walorach książki pisze Barbara Borkowy we wstępie:

„Wraz ze śmiercią wybitnych osób żyjących w tamtych czasach historycy piszący ich biografie odkryli na nowo pamiętniki księżnej Daisy von Pless, znajdując w nich bezcenne źródło informacji. Jej książki dały im i ciągle dostarczają unikalną wiedzę na temat życia i charakteru ich bohaterów, nie mówiąc o możliwościach przytoczenia anegdot i odtworzenia kolorytu epoki o której wszyscy mamy przeświadczenie, że była niepowtarzalną. To że księżna Daisy, będąc naocznym świadkiem tamtych czasów, pozostawiła nam ich bogatą dokumentację, jest chyba największą po niej spuścizną”.

Przemienione w książki pamiętniki Daisy von Pless znajdowały ( zwłaszcza w Anglii) i znajdują czytelników, którzy czytają je jednym tchem. Obok barwnych opisów życia na zamku Książ i w europejskim świecie arystokratycznym niezwykle interesujące okazują się znakomite relacje z podróży po nieomal całym globie, a także ciekawe próbki literackie dotyczące zwłaszcza opisów egzotycznej przyrody.

O swojej pasji podróżniczej pisze Daisy, co następuje:

Moją życiową potrzebą były zawsze podróże. Pragnęłam ich tak bardzo, jak mężczyzna pragnie wina. Uwielbiałam przemieszczanie się na piechotę, koniem, automobilem, samolotem, ale chyba najbardziej statkiem. Ciągle tęskniłam za nieznanymi scenami, ludźmi i przeżyciami...”

Pociągały ją niezwykłe zjawiska przyrody i krajobrazów i to zarówno te wywołujące zachwyt w czasie poznawania wielkiego świata, jak i te w najbliższym otoczeniu Książa:

Lubię swój ogród, ponieważ przypomina mi dzieciństwo, a poza tym wiem doskonale gdzie rośnie w nim każdy kwiatek. Ale ku prawdziwej radości i upojeniu, proszę mi dać przestrzeń i nieskończoność; nie płoty, lecz wolność, w jakiej moje myśli zabłądzą do przepięknych ogrodów wyobraźni”.

„Najbardziej ulubionym artykułem, który napisała w kilka lat po ślubie i przesiedleniu się z rodzinnej Walii do zamku Hochbergów, był „Mój ogród w Książu”, opublikowany w „Księdze Piękna” z 1902 roku. Oto próbka jej talentu literackiego, a zarazem autentyczny dowód bystrej obserwacji i jej podziwu dla piękna przyrody:

Potem przychodziła jesień, z cudownymi odcieniami złota. Każda ściana i każdy balkon pokryte były liśćmi dzikiego wina: żółtymi,purpurowymi i brązowymi, harmonizującymi z czerwienią zachodzącego słońca i pomarszczoną poświatą, jaką rzucało ono na dolinę poniżej. Zamek wyglądał wtedy jak zbudowany ze ścian ognia, z jarzącymi się niczym małe, jasne płomienie oknami”.

A oto próbka refleksji na temat przyrody o charakterze filozoficznym:

Kiedykolwiek żywię jakieś wątpliwości, mam w zwyczaju zwracać się do natury po pomoc i wskazówki i prawie zawsze je tam znajduję. Drzewa i kwiaty mają swoje korzenie głęboko w ziemi, ale żeby przeżyć muszą posiadać własną wrodzoną siłę, bez względu na pochodzenie. Wyskakują z gruntu i natychmiast odwracają się w kierunku słońca po światło i życie tego dnia i tej godziny nie oczekując, że dawne promienie słoneczne, które grzały ich gatunek, będą częścią ich pokarmu.

Przytaczam urywki z książki Daisy von Pless „Lepiej przemilczeć” z cichą nadzieją, że potrafią one zachęcić do jej nabycia i przeczytania znacznie bardziej, niż jakiekolwiek moje osobiste peany. A jest to książka wyjątkowa na naszym lokalnym rynku wydawniczym, bo wciąż mamy za mało książek tak mocno związanych z historią ziemi wałbrzyskiej. I dlatego tej książki nie wolno przemilczeć.

P.S. Książka jest do nabycia na zamku „Książ”.


4 komentarze:

  1. Drogi Panie Stanisławie, bardzo się cieszę z Pana oceny książki "Lepiej przemilczeć", jak również z uwag na temat niezadawalającej dystrybucji, co prawdopodobnie wynika z braku doświadczenia wydawcy, który nigdy wcześniej nie opublikował książki na rynek ogólnopolski. Od znajomych w Krakowie i Warszawie wiem, że bezsilnie poszukują jej w tamtejszych księgarniach. Polska księgarnia w Londynie też chciałaby mieć ją na swoim składzie. Mam nadzieję, że problem ten zostanie wkrótce pozytywnie zaadresowany - Barbara Borkowy

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi, że mój post trafił do rąk osoby kompetentnej, bo któż może lepiej znać książkę, niż jej tłumacz. Bardzo cenię sobie Pani dzieło, wiem że przy wydatnej pomocy Mateusza. Moim postem zaanonsowanym na facebooku może uda mi się zainteresować książką parę osób, a w ogóle mam zamiar jeszcze nie raz do niej powracać.To znakomita i bardzo potrzebna książka, podobnie jak w ogółe osoba księżnej Daisy. Dziękuję za ten wpis do mojego blogu. Zapraszam do kolejnego tekstu o Daisy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam fajne fotki Książa ,bo te zamieszczone przez pana są słabej jakości, mogę udostępnić, ,jak mam panu je podesłać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,dotyczy posta z dnia 24 luty 2014 ,09:44 ,jak z udostępnieniem panu fotek "Książa"?
    Jurek M.

    OdpowiedzUsuń