Fontanna na Placu Magistrackim, już wkrotce ulegnie metamorfozie |
To często jest tematem
dziennikarskich rozważań, jak wiele zależy od człowieka, jak
ważnym jest by na kierowniczym stanowisku znalazł się szef, o
którym można powiedzieć - właściwy człowiek na właściwym
miejscu.
Tak właśnie myślę
sobie o obecnym prezydencie Wałbrzycha, Romanie Szełemeju, a
utwierdza mnie w tym przekonaniu to wszystko, co mogę zaobserwować
w mieście, z którym jestem związany uczuciowo, choć nie jestem
jego mieszkańcem. Tak jak Warszawa jest stolicą mojego kraju, tak
Wałbrzych jest stolicą regionu, który stał się moją „małą
ojczyzną”. O tym że Wałbrzych jest mi bliski nie muszę
przekonywać Czytelników mojego blogu. Teraz kiedy ukaże się już
wkrótce moja książka „Wałbrzyskie powaby”, mam dodatkowy
powód by Wałbrzychem się interesować i nadal o nim pisać.
Przeczytałem właśnie
obszerny panegiryk na cześć prezydenta Wałbrzycha, autorstwa
Sławomira Bukowskiego p.t. „ Kardiolog ratuje Wałbrzych”. Nie
znam autora tego elaboratu, nie wiem kim jest, do wszelkiego rodzaju
tekstów pochwalnych odnoszę się z rezerwą, ale w tym przypadku
podpisuję się obiema rękami pod tym, co zostało o Romanie
Szełemeju napisane. To rzeczywiście wyjątkowo szczęśliwe
zrządzenie losu, że ten znakomity lekarz kardiolog, a także
reformator wałbrzyskich szpitali zgodził się zostać komisarzem
rządowym w Wałbrzychu, a następnie kandydować na prezydenta.
O motywach podjęcia
takiej decyzji pisze z polotem literackim i wewnętrznym przekonaniem
S. Bukowski:
„To normalne, że w
tygodniu doktor robi porządek w mieście, a w weekendy leczy serca,
tak jak robił to przez ponad 20 lat. Przyjmuje pacjentów, ustala
proces leczenia. Na jedną czwartą etatu kieruje też oddziałem
kardiologii jako ordynator. Opiekuje się młodymi lekarzami. Bo jego
nazwisko to dla szpitala marka. Szełemej to nie tylko dobry lekarz,
ale sprawny menedżer. Po co więc został prezydentem? I to nie
Krakowa czy Wrocławia, gdzie funkcja niesie wielki ładunek
prestiżu, pozwala uczestniczyć w licznych rautach i otwierać
prestiżowe konferencje. Tylko w pogrążonym w totalnym kryzysie
Wałbrzychu. Mieście zrujnowanych kamienic, poprzetykanym gęstą
nicią korupcyjnych układów. Gdzie polityka kojarzyła się z
kupowaniem głosów. W polskim Palermo.
– Bo kocham to
miasto, bo jestem wałbrzyszaninem od urodzenia, bo chcę tu wszystko
zmienić. Wie pan, mógłbym używać wielu patetycznych słów, ale
odpowiem inaczej. Ja wiedziałem, że mając ogromny kapitał
zaufania i rozpoznawalność z tego powodu, że jestem lekarzem,
uzyskam silny mandat do rządzenia. Że będę mógł jednoosobowo
podejmować decyzje. Bardzo trudne decyzje – mówi Szełemej.
S.
Bukowski relacjonuje pokrótce trudną sytuację z chwilą przejęcia
steru władzy przez prezydenta Szełemeja (najpierw jako komisarza,
potem prezydenta), wymienia też kolejno pierwsze osiągnięcia.
Złożyła się na to reorganizacja urzędu (powołanie jednego
wiceprezydenta w miejsce trzech, ograniczenie liczby etatów
urzędniczych), a dalej wymiana rad nadzorczych w miejskich spółkach,
które powołały nowe zarządy złożone z osób kompetentnych, a
nie z układów partyjnych, gruntowne zmiany w organizacji prac
związanych z porządkiem i czystością w mieście.
O tym
jak wiele zmieniło się już w Wałbrzychu nie muszę pisać, bo są
to rzeczy widoczne gołym okiem na każdym kroku. Wałbrzych jest
placem budowy, ale jest ona prowadzona w sposób zorganizowany i jak
najmniej uciążliwy dla ludzi, a efekty nastrajają optymistycznie.
Cieszy zwłaszcza budowa dróg, remonty szkół, gmachów publicznych
i budynków komunalnych. W najbliższej perspektywie jest przebudowa
placu magistrackiego.
Niezmiernie
ważnym i jak się wnet okaże umożliwiającym pozyskanie dużych
środków finansowych dla Wałbrzycha i całego regionu jest zawarte
porozumienia gmin, zwane Aglomeracją Wałbrzyską. Jest ona tylko i
wyłączne „dzieckiem” prezydenta Szełemeja, który potrafił
intuicyjnie dostrzec bogate źródło dotacji unijnych przewidzianych
na lata 2014 - 2020 dla wszechstronnego rozwoju regionalnego i
przekonać do tego pomysłu okoliczne gminy. Aglomeracja może bez
przeszkód korzystać z programu ZIT (Zintegrowanych Inwestycji
Terytorialnych), a ponieważ skupia już teraz 23 gminy stała się
liderem nowej formuły współpracy samorządów w skali krajowej.
Dostrzeżono to nawet w Warszawie. Skutkiem tego był osobisty
przyjazd do Wałbrzycha Elżbiety Bieńkowskiej, obecnej wicepremier
rządu, zainteresowanej planami rozwoju Aglomeracji.
Jak
pisze S. Bukowski:
„Szełemej o
projekcie Aglomeracji mógłby opowiadać godzinami. – Wymyśliliśmy
ją dwa lata temu z burmistrzem Jedliny Leszkiem Orpelem, burmistrzem
Boguszowa-Gorców Waldemarem Kujawą i wójtem gminy Walim Adamem
Hausmanem. Ten projekt jest wyrazem aspiracji gmin. Powstał jeszcze
zanim zdefiniowano pojęcie ZIT-ów, ale teraz skorzystaliśmy z
okazji i złożyliśmy wniosek o uznanie nas za ZIT subregionalny.
Przedstawiliśmy nawet miniprogram operacyjny dla tego obszaru –
mówi prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej.”
Zarówno przed Wałbrzychem jak i przed wszystkimi zrzeszonymi w
Aglomeracji gminami i stowarzyszeniami rysuje się teraz szansa na
nowe inwestycje i realizację najśmielszych planów. Osobiście
jestem pewien, że wiele z nich będzie dotyczyło rozwoju turystyki
i wypoczynku.
Najbardziej podbudowały mnie w artykule S. Bukowskiego perspektywy
rozwojowe Wałbrzycha w niedalekiej przyszłości. Wynikają one
zarówno z przyjętej niedawno przez Radę Miejska strategii
rozwojowej miasta jak i społecznego programu „Zielony Wałbrzych
2020”, kolejnego autorskiego pomysłu prezydenta. O tym programie
jest głośno w lokalnych mediach, mówi o nim więcej autor
artykułu:
„Wałbrzych
za siedem lat ma być miastem przyjaznym dla mieszkańców, modelowym
przykładem przekształcenia środowiska poprzemysłowego we wzorcowe
miasto XXI wieku. Urzędnicy przyjrzą się problemowi palenia węglem
i wdrożą plan wymiany pieców na kotły gazowe. Samorządowcy snują
nawet marzenia o doprowadzeniu do energetycznej samowystarczalności
miasta w oparciu o źródła energii odnawialnej, m.in. energię
słoneczną i biopaliwa ...
Miasto
chce budować 5–10 km dróg rowerowych rocznie. Największą
inwestycją będzie obwodnica rowerowa Wałbrzycha. W przyszłości
ma nawet powstać sieć wypożyczalni rowerów elektrycznych, którymi
łatwo jeździ się po terenach górskich. Takimi pojazdami powinni
przemieszczać się też urzędnicy – na początek strażnicy
miejscy. Całe śródmieście Wałbrzycha ma być wolne od samochodów
spalinowych, dając priorytet dla ruchu pieszego, rowerów i pojazdów
przyjaznych środowisku”.
W
tym roku czekają nas wybory
samorządowe. Prezydent Szełemej nie podjął jeszcze ostatecznej
decyzji, czy będzie ponownie kandydował na prezydenta Wałbrzycha.
Sam mówi, że się wypala. Cztery lata pracy z takim zaangażowaniem
emocjonalnym i intelektualnym, to tak jak osiem lat normalnego życia.
Widać to w Wałbrzychu, bo
miasto rozwija się co najmniej dwa razy szybciej niż w latach
ubiegłych. Dlatego potrzebny jest nadal taki gospodarz jak Roman
Szełemej. Jestem pewien, że tak to ocenia zdecydowana większość
mieszkańców Wałbrzycha. Trzeba
przy każdej okazji wspierać go duchowo i emocjonalnie, nie rzucać
kłód pod nogi, bo tylko w ten sposób można zachęcić prezydenta,
by swój plan B, czyli plan powrotu do pracy w szpitalu, odłożył
na plan dalszy.
P.S.
Zachęcam do przeczytania całego artykułu Sławomira Bukowskiego,
można go znaleźć na łamach
„Wspólnoty” Pisma Samorządu Terytorialnego, a w internecie pod
adresem: www.wspolnota.org.pl
... OBIEGOWA OPINIA , CZĘSTO POWTARZANA ... " GOSPODARZ DOBRY ALE SIĘ CZEPIA "... I NARESZCIE KTOŚ EGZEKWUJE czyli " SIĘ CZEPIA " ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ireneuszu za lapidarny komentarz !
OdpowiedzUsuńNie od dziś wiadomo, że dobry gospodarz to warunek sine qua non powodzenia.
OdpowiedzUsuń