Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 3 stycznia 2014

Jaki kraj, taka Gaga ...




Stało się to, co się miało stać. Grudniowy maraton świąteczny mamy już za sobą. Ubiegłoroczne święta zapisały się w mojej pamięci tak, jakby miały miejsce tylko i wyłącznie nocą.
Brakowało puszystej bieli śnieżnej i jasnych, słonecznych dni. Na niebie dominowała pomroczność ciemna i mglista, a w ogóle to co zwykliśmy nazywać dniem, mijało szybko i niepostrzeżenie. Trudno byłoby sobie wyobrazić ten ponury miesiąc, gdyby nie lampy uliczne i świąteczne iluminacje. No ale od paru lat jesteśmy już w Europie, a więc i u nas stało się świetliście i kolorowo.

Co jeszcze z minionych świąt utrwaliło się w szarych komórkach mózgowych na dłużej. Otóż to: sympatyczne, radosne, rodzinne święta Bożonarodzeniowe niestety zepchnięte na plan dalszy, bo na czoło wysunęło się z ambon potępienie ponurej jak grudniowa aura, groźnej i antyreligijnej ideologii gender. Nasi wielebni hierarchowie rozpostarli przed nami apokaliptyczną wizję przyszłości, w której znikną różnice płci, nie wiadomo będzie kto chłop, a kto baba i kto ma rodzić w ogóle dzieci, a to wszystko przez rozbestwione feministki, które same nie wiedzą czego chcą, a także przez rozprzestrzeniających się jak zaraza gejów i lesbijki. Cóż, święta świętami, a nam trzeba mieć się na baczności. Trzeba zewrzeć szeregi, by to plugastwo nie zadomowiło się na dłużej w naszych polskich, katolickich domach.

Niestety, okazuje się że Europa, która tak pozytywnie kojarzy się nam z nowoczesnością, może okazać się zabójcza dla naszych narodowo - polskich i chrześcijańskich korzeni. Co więc robić, oprócz tego by modlić się do Boga i prosić o ratunek. Oto jest pytanie, które nie pozwoliło nam spokojnie usiąść przy stole wigilijnym, cieszyć się i kolędować.

Pomyślałem sobie, że w tej sytuacji nie ma nawet co myśleć o Sylwestrze, jak tu cieszyć się i balować, kiedy przed nami taka gehenna. Dla nas (mam tu na względzie siebie i żonę), którym lata młodości upłynęły w gomułkowskiej Rzeczpospolitej, nie ma problemu, bo i tak noc sylwestrową spędzamy przy kominku w domu, zaś wizja gender, to jednak sprawa przyszłości. Ale młodsze pokolenie, czy w tej sytuacji nie powinno sprężyć się do innych celów, niż nocne balowanie ?

Z taką wewnętrzną rozterką usiedliśmy w Sylwestra przy choince nie bardzo wiedząc, co dalej robić. Wypadałoby jakoś wytrwać do północy, by zgodnie z tradycją złożyć sobie noworoczne życzenia. Trudno liczyć na telewizję, skoro od dawna nie jest to telewizja z lat 60-tych lub 70-tych, która stanowiła dla nas drugie życie. Dziś telewizja to narzędzie otumaniania ludzi stekiem niekończących się, idiotycznych reklam, o których z góry wiadomo, że są jednym wielkim kłamstwem i oszustwem. W natłoku wrzaskliwych obrazków wrzucanych na ekran telewizyjny przed, w czasie i po każdym programie, trudno się w ogóle połapać, kiedy zaczyna się dany program lub film, a kiedy kończy.

Z braku laku zdecydowaliśmy się jednak na telewizję, by zobaczyć co się dzieje na koncertach transmitowanych przez TVN z Krakowa, Polsat z Gdańska, TVP z Wrocławia. Dzięki takiemu wynalazkowi jak pilot mieliśmy świetną zabawę na cały wieczór, bo można było przeskakiwać z jednej stacji na drugą, w momencie, gdy pojawiały się reklamy lub gwiazdy estradowe, których pojawienie się na scenie wywoływało dreszcze. W ogóle oglądanie sylwestrowych programów TV wymaga od widza wytrwałości i samozaparcia. Trudno wytrzymać w spokoju słuchając wrzeszczących jak opętani konferansjerów, a oferowana przez nich, wołająca o pomstę do nieba menażeria artystów, wyłowionych w zdecydowanej większości z antycznego lamusa, cały ten sztuczny i tworzony na siłę sztafaż, po prostu nie da się oglądać na trzeźwo.

Z sylwestrowej TV pozostanie w pamięci na zawsze straszydło, które przekroczyło WSZYSTKIE GRANICE DOBREGO GUSTU. To wyjątkowo trefny, bijący na głowę wszystkie inne symbol szmiry i chałtury jaką karmią nas organizatorzy koncertów sylwestrowych zapraszając na scenę nieśmiertelne „gwiazdy polskiej estrady”. Domyślają się chyba wszyscy widzowie oglądający tego wieczoru gdyńską scenę, o kogo chodzi. Rekord bezguścia, tandety i ekstrawagancji pobiła tej nocy Maryla Rodowicz. Najlepiej ilustruje to tytuł jednego z internetowych newsów: Naga Rodowicz. Pierwsza na świecie pół-kobieta, pół-manekin. Można sobie wyobrazić roznegliżowaną, leciwą gwiazdę w bikini, z plastikowym biustem na wierzchu i powiewającymi z tyłu piórami. W konkurencji bezguścia pobiła nawet dotychczasową rekordzistkę – Violettę Villas Już samo pojawienie się na scenie prawie siedemdziesięcioletniej Maryli jako seks-bomby, wywoływało odruch wymiotny. Być może, jak twierdzą niektórzy miała to być parodia naszego światka piosenkarskiego, ale dlaczego Maryla miałaby parodiować samą siebie. Doszło do tego nie najlepsze wykonanie big bitowej piosenki, niestety zdartym, wyczerpanym głosem starszej pani.

Takich „egzemplarzy” było krocie. Można by wymieniać bez końca, bo miało to miejsce na wszystkich estradach. Obok Maryli w Gdyni królował jeszcze Krzysztof Krawczyk, a udawał że śpiewa Wojciech Gąsowski. Gdzie indziej prym wiódł wiecznie młody, szepleniący Bogdan Łazuka. Dziw bierze, że zabrakło śpiewającego te same trzy piosenki już ponad 50 lat, Jerzego Połomskiego.

Sylwestrowe koncerty co roku budzą wiele kontrowersji. Chociaż każdy spodziewa się, że takie wielkie imprezy muszą być kiczowate, to jednak co roku ich organizatorzy dbają o to, żeby nie mówiło się o nich bez jeszcze większej żenady. Nie inaczej było w tym roku. Szkoda, że wspomnienia tej nocy sylwestrowej nie odbiegały zbyt wiele od tego, co zaproponowali nam w święto Bożego Narodzenia Ojcowie duchowni. Samo życie !

9 komentarzy:

  1. Pozdrawiam. W roku 2014 życzę łaskawości weny , dalej dobrego pióra a szczególnie dobrego zdrowia i oczywiście odporności i wydolności w kontekście wyczynów polityków kalibru dużego i małego :). Róbmy swoje ;) rodzi się koncepcja kolejnej edycji Zlotu Szlakiem Martyrologii OSÓWKA 2014.... ponownie prosić będziemy o honorowy patronat nad tą zacną imprezą......Styczeń 2014 rozpoczął się szarugowo-jesiennie a podobno od połowy grudnia , jak telewizornia straszyła " od Ruskich za Ukrainę miały przyjść siarczyste mrozy "... Rosja rozległy Kraj.... pewnie jeszcze idą..... zatem........nie dajmy się ;) a po staropolsku Do Siego Roku !

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ireneuszu za miłe życzenia, za zaproszenie na rajd Szlakiem Martyrologii i za stałe zaglądanie do mojego blogu. Wyczynami politykopw aż tak bardzo się nie przejmuję, chyba że wyraźnie szkodzą one Polsce lub naszej "małej ojczyźnie", Bardziej boję się syberyjskiego wiatru od wschodu, ale tym razem może utknąć gdzieś na Ukrainie. Życzę dobrego w turystyce roku !

    OdpowiedzUsuń
  3. Z okazji Nowego Roku składam moc życzeń: aby Polska była taka, w jakie Pan pragnąłby żyć, aby telewizja spełniała swoje zadanie, bawiąc nas, aby kościół nauczał biblii, nie bacząc na sprawy dla nieistotne, bądź polityczne. Dla Pana dużo zdrowia, mocy twórczej i innych, prywatnych marzeń. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Stanisławie,aż chciało by się zaśpiewać:"Dziwny jest ten świat."
    "www.youtube.com/watch?v=Gizg-rKtMmw"
    W tle obecnej muzycznej chałtury i miazgi ukazują się jeszcze utalentowani ludzie których można z przyjemnością posłuchać.
    "www.youtube.com/watch?v=2Rvjsc_Qg7w"
    "Złote Czasy"Cz.Niemena,T.Nalepy,K.Klenczona,K.Sobczyk,Polan i innych"Dinozarów"poskiego rocka są dla nas pięknym wspomnieniem.Wśród dzisiejszej młodzieży też mają oni wielu fanów.

    Kościół w Polsce działa na niekorzyść Polski i Polaków.Takie działanie Kościoła spowoduje ,że zostaniemy zaściankiem Europy.Przez takie"reformy"wierzących ubywa,tymczasem buduje się setki nowych kościołów,podobno z"datków"wiernych.Kościół chętnie wrócił by do czasów"polowań na czarownice",co zdarza się jeszcze w krajach islamskich.
    "bialczyński.wordpress.com/2014/01/03/cala-prawda-o-heksach-i-heksagramach/"

    Tak jak planowałem,winkiem musującym kontemplowałem się z Przyjaciółmi w ostatni dzień roku na Wielkiej Sowie.Wokół wieży,przy ogniskach, zgromadziło się kilkaset osób,miejsc siedzących brak.Niestety pogoda po raz kolejny spłatała psikusa.Niski pułap chmur i mgła spowodowały,że o godz.00.00 pokazu fajerwerków w dolinach nie ujrzeliśmy.Z powodu braku śniegu nie było też fajerwerków na szczycie W.S.-zagrożenie p.poż.Turystów na szlaku jak w szczycie sezonu letniego.OGNIE SŁOWIAŃSKIE płonęły w całych Górach Sowich:Bielawska Polana,Kalenica,Zimna Polana,Przeł.Jugowska,Kozie Siodło,W.Sowa,Przeł.Walimska,Włodarz i Ślęża.Grupy eksploracyjne organizujące Sylwestra wokół"Riese"miały nadmiar chętnych.
    Jeśli chodzi o ruskich to"Strachy na Lachy to są próżne strachy":)
    Wykorzystując Pana znakomite opracowanie o Gerhardzie Hauptmanie,Pan Czesław Białczyński jak zawsze pięknie opisuje słowiańskość Śląska:"bialczynski.wordpress.com/2014/01/03/o-slaskiej-swiatyni-swiatla-swiata-i-wiary-przyrodzonej/"
    Szczęścia i zdrowia w Nowym Roku życzę !!
    Sobie życzę szczęścia,bo na Titanicu wszyscy byli zdrowi....:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Polecam młotek w kineskop. Mój został posłany ponad 6 lat temu. Nie wiem o czym Pan pisze i bardzo to sobie cenię.

    P z W !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przy okazji: mój sposób na Sylwestra
      https://picasaweb.google.com/104073006525527635551/SylwesterZOtopolski

      Usuń
  6. Bardzo dziękuję Anno za tak mądre życzenia, zwłaszcza za tą "moc twórczą", którą podziwiam ciągle na obrazkach i wpisach Annyskakanki. Myślę o tym, skąd się bierze taka wena twórcza, którą nazywają sztuką stosowaną. Wiem jedno, ona czyni życie bogatszym i mądrzejszym.

    To samo mogę powiedzieć o WRC, który Sylwestra spędził w lesie, nie piszę w górach, bo przy tej pogodzie, jaką mieliśmy tej nocy nie wiele można było z Wielkiej Sowy zobaczyć. Dziękuję za znakomity jak zawsze komentarz i ciekawe linki. Jestem pełen podziwu dla Czesława Białczyńskiego, to tytan pracy i wytrwałości. A WRC oczywiście życzę szczęśćia, ale zdrowia też, bo wciąż wierzę w to, że nasz "Titanic" przetrzyma najgorsze sztormy, nawet gdyby to był kolejny szturm cudotwórców tzw. IV Rzeczpospolitej.
    PzW podziwiam za "zamach" na najważniejsze mass-medium. Życie bez TVN i TV "Trwam", trudno to sobie wyobrazić. Co zaskakuje ?
    PzW nie jest sam, czego dowodzi "Sylwesterzłotopolski". Serdecznie dziękuję za potwierdzenie mojej idei, że żyjemy na niepoznanym, niepojętym do końca, tajemniczym i zachwycającym skrawku ziemi. Nazywa się umownie - Sudety Środkowe, a nieco wężęj - region wałbrzyski. Stąd daleko w noc sylwestrową do gwiazd polskiej estrady tak samo jak z Wielkiej Sowy do księżyca.

    Jeszcze raz wszystkim moim komentatorom : Dosiego Roku !

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ ja mam dziś piękny wieczór bez TV. Czytam zaległe wpisy na głos / mąż słucha / i akurat z tego zaśmiewamy się do łez... Jeśli chodzi o sylwestrowy program TV, muszę powiedzieć ,że miałam większe szczęście i nie widziałam Maryli :-) Bawiliśmy się u znajomych przy TV, ale / na szczęście/ nie na trzeźwo ! Muszę jeszcze słówko napisać o naszym Kościele: zdaje się, że nawet papież Franciszek nie jest w stanie nic tu zrobić ... Dziękuję za radość i uśmiech !

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj! depresyjka niejaka Pana dopadła .Ale od Nowego Roku(oby był szczęśliwy) dzień dłuższy. Ksiądz,po kolędzie będzie chodził,można mu w miłej atmosferze kominka powiedzieć czego oczekuje się od kościoła. Na pewno nie polityki .Skądinąd wiadomo przepowiednoie tak mówią , że Apokalipsa zacznie się od tego ,że kobiety od mężczyzny nie będzie mozna odróżnic.Gender? Telewizor ma czarodziejski guzik ,którym sprzęt ten można wyłączyc .Ale podziwiam Pana pióro i działalność dla Głuszycy.Proszę pisać .Doskonale to Panu wychodzi. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń