Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 23 września 2017

Myślenie ma przyszłość




A jednak jeszcze żyjemy, świat się nie zawalił, warto więc zająć się sprawami ziemskimi.

Już wkrótce przed nami jesienny miesiąc – październik. Kto mógł wymyślić taką ponurą nazwę dla miesiąca, który bardzo często okazuje się być jednym z najpiękniejszych miesięcy w roku?  Próbuję odgadnąć  źródłosłów słowa październik. Zaglądam  do słownika,  paździerz    zdrętwiałe części suchych łodyg lnu lub konopi odpadające z włókien przy międleniu. I to niestety stanowi  o nazwie miesiąca?
Październik bywa miesiącem kapryśnym, od czasu do czasu czaruje pięknem słonecznej pogody, co daje się odczuć zwłaszcza w otoczeniu lasów i gór, a zdarza się, że zasmuca ponurym, mglistym niebem, zasnutym czarnymi chmurami.

Z październikiem u nas w kraju wiąże się nieodłącznie określenie „złotej polskiej jesieni”. Bywa, że przesuwa się ono w czasie sięgając połowy listopada. To jest czas, kiedy w obszarach górskich doświadczamy tego, co moglibyśmy sobie  wyobrazić jako niebiańskie rozkosze raju. Świat wokół nas staje się przecudowną mozaiką kolorów. W blasku słońca lub wieczornych zórz staje się on niepojęty, olśniewający. 

Na temat tego. co dzieje się wokół nas jesienią mamy wiele egzystencjonalnych lub filozoficznych  dywagacji. I właśnie dlatego myśl o Bogu, stwórcy tego wszystkiego co nas otacza  jest absolutnie w tym czasie na miejscu. Ktoś przecież stworzył te niepojęte dziwy przyrody. Próby wytłumaczenia, że stało się to w drodze ewolucji są tak samo abstrakcyjne jak zapisy Pisma Świętego mówiące o tym, że Wielki Bóg jest twórcą świata, że zrobił to w ciągu sześciu dni, a siódmy przeznaczył na odpoczynek.

Powinniśmy traktować poważnie wytwory żydowskich mędrców, rzekomo natchnionych przez Boga, którzy spisali dzieje narodu żydowskiego w Starym Testamencie, a  przy okazji postarali się  wytłumaczyć, skąd się wziął świat  i człowiek na ziemi, komu  i czemu ma służyć. Czyta się to wszystkim jak bajki z tysiąca i jednej nocy, napotykając liczne wątpliwości. Trudno przecież pogodzić z logiką opowieść o grzechu Adama i Ewy, którzy pokusili się mimo zakazu Stwórcy zerwać jabłko z drzewa  mądrości.  Skutkiem tego zostali oni ukarani zesłaniem z niebiańskiego raju  na ziemię. Stali się pierwszymi ludźmi na tym padole płaczu, a na ich potomstwie, czyli całej ludzkości  aż do dziś ciąży grzech pierworodny, za który musimy pokutować. Nawet będąc człowiekiem dobrej wiary nie jesteśmy w stanie tego pojąć.

Wciąż nurtuje nas zasadnicze pytanie  -  po co człowiek żyje na ziemi, skoro to wszystko co doświadczymy i osiągniemy kończy się tak samo, nieodwracalnie  - śmiercią . Czy żyjemy tylko po to, by oddawać cześć Bogu, a jeśli będziemy żyli zgodnie z jego przykazaniami, to możemy sobie zasłużyć na powrót do raju? A gdzie jest ten raj, wiadomo że w niebie, chyba więc gdzieś tam w kosmosie. A kim to jest ten Bóg i po co mu to było, ten świat i wszystkie niegodziwości życia ludzkiego ? 
  
Rodzi się tych pytań tysiące i trudno znaleźć na nie logiczne odpowiedzi.  Dla wielu z nas wiara w Boga jest ratunkiem, ona pozwala ominąć wszystkie wieloznaczności Pisma Świętego, bo przecież wiara nie potrzebuje żadnych logicznych uzasadnień. Po prostu, to czego nie potrafimy zrozumieć przyjmujemy na wiarę.

Przypominam sobie anegdotę z książki młodopolskiego pisarza Tadeusza  Boya Żeleńskiego „Obiad literacki. Proust”:  spotkali się nad jeziorem dwaj wędkarze, wierzący i ateista. Ten pierwszy zarzucił wędkę i po chwili wyciągnął ją, ale zamiast ryby na haczyku wisiała kartka z napisem: Nie istnieję. Bóg. A na to ateista mówi: A widzisz ! Zapamiętał się ateista w przeświadczeniu, że znalazł argument namacalny dla swoich przekonań. Ale przecież kartkę podpisał Bóg.  Kiedy niedowiarstwo staje się wiarą, głupsze jest od religii.

W dalszej części dyskusji  przy literackim, stole z udziałem kilku wybitnych paryskich pisarzy i myślicieli, jeden z braci Goncourt oświadcza: Największa siła religii chrześcijańskiej tkwi w tym, że ona jest religią smutków, nieszczęść, zgryzot, chorób, wszystkiego, co utrapia duszę, serce, ciało… Zwraca się do tych, co cierpią. Przyrzeka pociechę tym , co jej potrzebują, nadzieję tym, co są zrozpaczeni. Religie starożytne to były religie radości człowieka, uczty życia. To jest różnica taka, jak między wieńcem z róż, a chustką do nosa.  Dlaczego więc najbardziej religijne są kobiety. A dlatego, że religia jest u kobiety częścią płci.

Religia dowartościowuje kobiety, jest dla nich miejscem spełniania się ukrytych, mistycznych ciągot.

 Nie znam nic piękniejszego, mówi Saint Victor, niż wielkie święto w Katedrze Św. Piotra w Rzymie : kardynałowie czytający swe brewiarze, rozwaleni w fotelach. Tak, religia katolicka to w gruncie rzeczy bajeczna mitologia. Spektakl teatralny najwyższej wody. Aktorzy – doświadczeni mistrzowie sceny. W świetle jupiterów stanowią doskonałe uosobienie mądrości i pokory. A do tego poprzebierani ministranci, kadzidła, muzyka organowa, śpiew  i modlitwy. Nikt nie roztrząsa kim są w rzeczy samej kardynałowie. Dla nich dogmaty wiary, to jak reguły w wiście, trzeba im się poddać, ale nie przywiązują do nich wagi. Dogmaty są dla wiernych, a rolą kardynałów jest umieć przekonać wiernych do ich przestrzegania.

Zapędziłem się trochę w tym październikowym rozmyślaniu. Ktoś może się zadziwić dlaczego akurat teraz. Za miesiąc będzie lepsza okazja - 1 listopada. Prawie wszyscy będziemy obchodzić uroczyście radosny Dzień Wszystkich Świętych -  na cmentarzu. Niestety, taką mamy tradycję. Trudno pojąć dlaczego na cmentarzu już pierwszego listopada, a nie drugiego w Dzień Zmarłych, ale nie jest to najważniejsze. Idziemy tam z zupełnie innych powodów. I przy tej okazji skupiamy się mimo woli nad sensem (lub bezsensem) życia ludzkiego.

Nasuwające się skojarzenie nazwy października od paździerzy, czyli jak wspomniałem na wstępie od „zdrętwiałych części suchych łodyg, odpadających przy międleniu” ma w sobie znaczenie symboliczne. Przypomina, że wszystko co może nam się wydawać najważniejsze i najwartościowsze ulegnie z czasem zmiędleniu. Nie przywiązujmy więc uwagi tylko do rzeczy materialnych, zapominając o duchowych. Uwierzmy, że śmierć nie jest końcem wszystkiego. Jak dobrze jest pomyśleć, że dusza jest nieśmiertelna i gdzieś tam daleko spotkamy się wszyscy w kosmosie.

I tym optymistycznym akcentem zakończę tę przed październikową dywagację, jak się okazało dającą dużo do myślenia. Warto od czasu do czasu pomyśleć, bo przecież myślenie ma kolosalną przyszłość !

Fot. Zbigniew Dawidowicz

5 komentarzy:

  1. Wspaniały, mądry tekst.
    Z wielką przyjemnością go przeczytałam. Bardzo Ci za niego dziękuje.
    A jeśli chodzi o październik to z reguły jest dużo piękniejszy od września. Kolorowy i nostalgiczny. Dlatego bardzo go lubię.
    Pytałeś czy otrzymałam Twój tekst - nadal go niestety nie mam.
    A dzisiaj zapraszam Cię do Rzymu.
    Pięknie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo o moim pisaniu. Nie wiem co jest powodem, że moje maile na adres: norply-comment@blogger.com nie dochodzą.
      Sprawdziłem w rubryce wysyłaj i jest potwierdzenie, że mail został wysłany i to już dwa razy. Może to nie ten adres.

      Usuń
    2. Stanisławie - wysyłasz maile na adres który nie należy do mnie. Przed chwilą wysłałam Ci informację z mojego adresu.

      Usuń
  2. Tam daleko w Kosmosie jest"Ich"już 107 602 707 791 dusz.To liczba ludzi,którzy"nie przetrwali".Życie dąży do przetrwania pod w postaci różnych gatunków.Od 3600 roku p.n.e.miało miejsce 14 531 wojen,większych i mniejszych,w których zginęło 3 640 000 000 ludzi.

    Śmierć ułatwia dobór naturalny.Ułatwia naszą ewolucję i istnienie,a to ułatwia coś innego w przyszłości.Życie jest uwięzione w czasie.
    Przetrwać.Patrząc z perspektywy ewolucji,życie ciągle się rozwija,
    ale ludzie ciągle są daleko od doskonałości.Pewnego dnia,za miliony lat,o wiele bardziej inteligentna forma życia postrzegać nas będzie jako poprzednika,i będzie patrzeć na nas ze współczuciem,tak jak my dzisiaj patrzymy ze współczuciem i niezrozumieniem na"niższe formy życia".Jesteśmy w naszym obecnym życiu krótkowzroczni,tracimy zasoby,wszędzie poruszamy się samochodami,wykorzystujemy nadmierne ilości energii,walczymy ze sobą w wielu wojnach i niszczymy środowisko naturalne.Zostaniemy unicestwieni przez nasze własne niszczenie naszej planety.Niektóre organizmy przetrwają,przekształcą się za dziesiątki milionów lat w inteligentną formę życia.
    Kiedy ta forma życia odkryje nasze szczątki,odkryje teorię ewolucji,zacznie nauczać swoje dzieci w szkołach,jak nasza krótkowzroczność i walka o przetrwanie spowodowała zniknięcie naszej cywilizacji w naturalnym doborze.
    Pewien nader rozumny filozof,umierając wykrzyknął:
    "O jakże natura jest mądrą,gdy umieściła śmierć na końcu życia".
    W istocie,prawdziwie filozoficzna,wyrozumiana,wyrachowana,wydumana maksyma.Biorąc więc za słuszne twierdzenie owego sławnego filozofa i będąc przekonani,że śmierć nie może być na początku,ale na końcu,powinniśmy zatem to przedśmiertne życie spędzić jak najweselej.
    Chyba,że tą wesołość zakłócą nam"świnie wojny".
    Black Sabbath-War Pigs.
    https://www.youtube.com/watch?v=LQUXuQ6Zd9w

    Generałowie zebrani w swoim gronie
    Tak jak czarownice na czarnych mszach
    Diabelskie umysły planujące zniszczenie
    Magowie na budowlach śmierci

    Politycy pochowali się
    Oni tylko rozpoczęli wojnę
    Niby czemu to oni mają walczyć
    Lepiej pozostawić to biedakom
    Tak...

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znakomity wiersz, kiedyś pisała o tym Konopnicka w wierszu "A jak poszedł król na wojnę". Niestety, wojny nie wybuchają z woli ludu, a z woli polityków.
      Z tego co napisałeś wynika, że powinniśmy się cieszyć, że umrzemy, bo śmierć przyśpiesza ewolucję i zabezpiecza istnienie.
      Tymczasem dla nas śmierć to tragedia, smutek i żałoba. I myślę, że nie da się tego zmienić, tak samo jak trudno odnaleźć sens życia.Ale mimo wszystko chcemy żyć...Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za jak zwykle ciekawe komenmtarze.

      Usuń