Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 30 sierpnia 2014

Trzeba być trendy

myślę, więc jestem


Czytam na jednym z linków facebooka:

Polacy! Bierzcie przykład z bociana. Bocian leci za granicę, ażeby przeżyć!

Więc myślę sobie. Powinienem wyjechać co najmniej do Londynu, aby być trendy. Inaczej moje pisanie psu na budę. Jaki ze mnie globtroter, jeśli usiłuję zachęcić Czytelników do podróży, posługując się w blogu li tylko językiem Słowian. A przecież dla młodych zrozumiała jest tylko nowomowa zaczerpnięta ze źródeł Albionu.

Ktoś napisał, że mój blog to mała korpa i choć layout jest względnie user friendly, to żaden to newsletter, a tylko zbiór backpacksserskich sznytów. Niestety, nie jestem hejterem, nie potrafię scrollować to co jest na czasie i vlogować w moje posty właściwy, na czasie, design. A przecież dziś potrzeba banować zgodnie z duchem czasu, wyszło z mody eleganckie plonkowanie w starym stylu. W każdym tekście trzeba być cool, pisać slangiem zrozumiałym dla internautów i starać się dorzucić lakoniczny link do jutuba. Najlepiej gdy się zna jakiegoś bota banującego spamerów na kanale ircowym, można wtedy przekazać nawet przykry mesydż z dystansem, z densflorowym luzikiem i wszystko bezpiecznie w nawiasach każualowej ironii. Wiem znakomita większość banowanych w ogóle tego mesedżu nie zrozumie, chyba że zna angielski i na własny sposób potrafi wyguglać sens. W dobie Ice Bucket Challenge oraz splashów czas na nowoczesne opcje. I wtedy możemy liczyć na odrobinę lansu, nie potrzeba mnożyć lajków, wszystko robi się samo, a facebook pęka od rekordowych powieleń takich postów blogowych w joutube.

Wiadomo, starych drzew się nie przesadza, wcześniej czy nieco później i tak uschną. I ja czuję, że usycham, zwłaszcza gdy poczytam „denerwujące ekskursje w dyskursie” lansowanego w GW czołowego blogera naszych czasów, Wojciecha Orlińskiego, albo wejdę na stronę joutube. Może pobawię się jeszcze trochę w starym stylu by nie zawieść garstki moich wiernych Czytelników, ale furory w świecie internetowym już nie zrobię, do Londynu się nie wybieram, raczej na łono Abrahama. Nie zamierzam naśladować Agnieszki i lać sobie na głowę lodowatą wodę, a potem rzucać selfie na stronę facebooku. Niestety, nie jestem trendy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz