Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 9 września 2013

Niebo nad Głuszycą


poczujmy się jak w niebie


Niebo nad Głuszycą, tak zatytułowała Marzena plik plenerowych fotografii. Kilka z nich zdobi dzisiejszego posta. Niebiański tytuł tego pliku skojarzył mi się jednak z zupełnie ziemskimi wydarzeniami, mającymi miejsce w naszym mieście, a obracającymi się wokół promieniejącej słońcem jedynej placówki kultury. Nosi ona dziwaczną nazwę - Centrum Kultury Miejska Biblioteka Publiczna, ale to dlatego by ze względów finansowych zmieścić wszystko co się wiąże z kulturą w jednej instytucji i w jednym budynku. A budynek jest pakowny i ma za sobą barwną przeszłość jako przedwojenny hotel z restauracją, co przetrwało jakiś czas po wojnie, aż się skończyło w latach 80-tych, gdy zabrakło gości hotelowych i konsumentów. Pogodna nazwa tego obiektu „Pod Słońcem” funkcjonuje do dziś i być może odciska swoje znamię na działalności kulturalnej, bo od pewnego czasu coraz więcej dzieje się tutaj dobrego.


jasne niebo odsłania uroki ukwieconych łąk



Nie będę bawił się w relacjonowanie wydarzeń kulturalnych, które miały miejsce w ostatnim czasie w CK MBP. Zainteresowani znajdą wszystko na stronie internetowej miasta i CK, mogą też pooglądać dziesiątki barwnych fotografii. Najświeższe z nich dotyczą sympatycznej zabawy w publiczne czytanie wierszy Aleksandra Fredry, co miało miejsce w minioną sobotę w położonym naprzeciw domu kultury Ogródku Jordanowskim.


te smugi zwiastują nowe



Moje szczególne zainteresowanie wzbudziła nadzwyczajna oferta programowa CK MBP w Głuszycy, ogłoszona w sposób niekonwencjonalny na olbrzymim plakacie na zewnątrz budynku, ale także na plakatach rozwieszonych w mieście i na stronach internetowych. Można o niej przeczytać na portalu internetowym „wałbrzyszek com”. Oto co nam proponuje głuszycki „pałac kultury”:
tańce latynoamerykańskie, zumba, hip-hop, śpiew, teatr, balet, fotografia, dziennikarstwo, gra na gitarze, keyboardzie, projektowanie artystyczne i użytkowe, ceramika , malowanie ciałem, praca w glinie i masie solnej, lego budowanie, papieroplastyka, nauka języków obcych…A może marzysz o karierze wokalisty lub aktora?… Przyjdź, do nas, do Centrum Kultury-MBP i zapisz się na zajęcia – czytamy w ogłoszeniach - Pomożemy Ci rozwijać Twoje pasje i zainteresowania.
Oferta rzeczywiście na miarę czasów i zawierająca coś zupełnie nowego. Jest ona uszczegółowiona w dalszej części dla odpowiednich kategorii wieku dzieci i młodzieży, no i oczywiście osób dorosłych. Warto zainteresować się tym programem, poszukać coś dla siebie i wykorzystać szansę. Jest nadzieja, że CK zatętni nowymi impulsami współczesności.



Romana i Marek na spotkaniu w Zespole Szkół w Głuszycy

A ja wracam do tradycji, bo czas nagli. Pozostało jeszcze tylko dwa tygodnie. W poniedziałek 23 września o godzinie 17.00 spotykamy się „Pod Słońcem” na corocznych spotkaniach z poezją.
Sygnalizowałem to wydarzenie kulturalne w moim blogu informując, że przyjadą do nas jak zwykle, Romana Więczaszek i Marek Juszczak, nasi rodzimi poeci, zakochani w swych rodzinnych stronach goście spoza Głuszycy. Romana opowie nam o swoim nowym tomiku wierszy drukowanym w Krakowie, ale także o swoich wspomnieniach z lat dzieciństwa i młodości w naszym miasteczku, a Marek, obieżyświat, o swoim ostatnim wakacyjnym wyczynie – wyprawie rowerem na Biegun Północny.
By zaś było kameralnie, swojsko i sympatycznie ubarwią wieczór recitalem dwaj nasi lokalni artyści, muzycy i wokaliści - Krzysztof Karwowski i Janusz Pawłowski.
Tak więc już za dwa tygodnie odsłoni się w całej swej okazałości niebo nad Głuszycą. Liczymy na obecność dzieci, młodzieży i osób dorosłych. Warto choć na chwilę oderwać się od codziennych trosk i kłopotów i przenieść w idylliczny świat poezji i dobrej muzyki.
CK MBP w Głuszycy gorąco zaprasza. Wstęp wolny i nieprzymuszony.

Fot. Marzena Michalik


2 komentarze:

  1. Ładne zdjęcia,które promują okolice Głuszycy.Na niebie lodowe cirrusy i"wielka niewiadoma X"-cirrokumulus(chemtrails).Już"wiadoma"-koniec teorii spiskowych na temat"chemtrails".
    Administracja Obamy przyznała się,że robi opryski z samolotów,które rzekomo mają ustabilizować pogodę w odniesieniu do globalnego ocieplenia.
    To może powiedzieli by jeszcze,kto tak naprawdę użył broni chemicznej w Syrii.
    Czasopismo"Inne Oblicza Historii"-w temacie BANDYTA NA WOJNIE-felieton Łukasza Kazka"Dziki zachód".Życie pierwszych osadników w Walimiu w latach 1945-46.Na zdjęciach znajome twarze nieżyjących już ludzi.Szaber,rozbój,gwałty.
    Tak to przedstawia Jan Wierciński,jeden z pierwszych powojennych burmistrzów Solic Zdroju(Szczawno Zdrój).

    ****Panom szabrownikom****
    Na Dolnym Śląsku szabrowników tylu,
    co drugi uprawia szaber sobie
    i to w mundurach,i w cywilu,
    z wyjątkiem tych co w grobie...
    Szabruje możny,poważny,szanowany.
    Na stanowisku kierowniczym
    Bardzo niechętnie jest chłostany
    sprawiedliwości biczem.
    Zdarzają się nawet przypadki,
    że pionierzy z cenzusem,tytułami
    Wywożą futra,nie jakieś szmatki,
    a nawet meble samochodami.
    Ponoć dla lepszych jeszcze wyników
    W Wałbrzychu czy Solicach Zdroju
    Ma powstać klub szabrowników,
    by mogli pracować w spokoju-
    oficjalnie napadać,
    urzędowo między sobą nie konkurować,
    lecz organizować się wzorowo
    i Dolny Śląsk całkiem wyszabrować...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. W sprawie X-cirrokumulus (chemtralis) niestety nic nie mogę powiedzieć, to nie mój świat. Co do amerykańskich oprysków przypomniałem sobie swoje lata młode, kiedy to całą klasą chodziliśmy po kartofliskach w celu zbierania stonki ziemniaczanej "zrzucanej na nasze pola przez Amerykanów".
    Szaber jest stary jak świat, nieodzownie związany z wojnami. To dobrze, że Łukasz Kazek powraca do tego tematu dokumentując wspomnienia pierwszych osadników na tych ziemiach, których już coraz to mniej. Wielu szabrowników traktowało to jak łupy wojenne, bo powszechnym było przekonanie, że Niemcy tu wkrótce powrócą. Osobiście uważam, że znacznie większe szkody nastąpiły w latach późniejszych, gdy z braku gospodarności popadały w ruinę wielkie majątki, fabryki, pałace, parki, itd. Ale to osobny temat. Dobrze, że przyroda potrafiła się obronić przed zniszczeniem i podnosi nas na duchu. Pozdrawiam WRC i proszę o adres.

    OdpowiedzUsuń