Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 3 sierpnia 2013

Świat - przedziwny mechanizm



W słynnej książce „Kocia kołyska” amerykański pisarz Kurt Vonnegut pisze o życiu jako przedziwnym mechaniźmie:

„Pijak, który w parku śpi,
królowa brytyjska,
łowca, który tropi lwy
i chiński dentysta
mędrek, przygłup, pracuś, leń,
tyran i poddany,
chcąc czy nie chcąc, tworzą ten
przedziwny mechanizm.

Och, tak, właśnie tak!
W świecie rozsypani
funkcjonują razem jak
przedziwny mechanizm.

I próbuje w swej książce znaleźć odpowiedź na pytanie, kto jest twórcą tego przedziwnego mechanizmu, na jakich zasadach on funkcjonuje, ile w tym wszystkim jest świadomej i celowej woli Boga, a ile dziełem przypadku. W tych poszukiwaniach ma mu między innymi posłużyć odkrycie zagadki związanej z pierwszą bombą atomową i jej konstruktorem, Feliksem Hoenikkerem.
Bohaterowi książki, Jonaszowi, udało się odsłonić wydarzenia z życia rodziny Hoenikkerów w pamiętnym dniu, 6 sierpnia 1945 roku, w którym amerykański lotnik zrzucił bombę atomową na japońskie miasto Hiroszimę. Głowa rodziny, doktor Feliks miał troje dzieci. Ich matka zmarła sześć lat temu po urodzenie najmłodszego syna, Newtona. Domem zajmowała się najstarsza córka Angela. W dniu ataku na Hiroszimę miała 22 lata, a jej starszy brat, Frank, lat 12. Sześcioletni Newton był karłem. Angela mawiała często, że ma trójkę dzieci - Newtona, Franka i ojca. Nie było w tym żadnej przesady. Ojciec nie zajmował się domem, był osobą z innej planety. 6 sierpnia spędził cały dzień w domu i zajmował się pętlą ze sznurka, z której splótł konstrukcję nazywając ją kocią kołyską. Niestety, nie wzbudził entuzjazmu u Newtona ani tą zabawką, ani też kołysanką, którą mu zaśpiewał, a brzmiała ona tak:

„Lulaj, mój koteczku, na wysokim drzewie,
Drzewem wiatr kołysze, koteczka kolebie.
A jak gałąź pęknie – wtedy będzie pięknie,
zwali się kołyska, koteczek i wszystko”.

Przestraszony Newton uciekł wtedy z domu na podwórze, wcześniej zrobił to Frank i tak działo się często, gdy ojciec z sobie tylko wiadomych powodów zamiast udać się do pracy nad bombą atomową pozostawał w domowym gabinecie.

Tak więc w momencie, w którym rozstrzygały się losy wojny, co wiązało się z nieprzewidywalnym do końca kataklizmem dużego miasta Hiroszimy, a w trzy dni później - Nagasaki, jeden z głównych sprawców tego zdarzenia beztrosko bawił się sznurkiem. Zaraz po tym przez kilka tygodni największym punktem jego zainteresowania były żółwie, ich budowa anatomiczna i sposób poruszania się i rozmnażania. Nie przywiązywał wagi do tego, że choć jego wynalazek przechylił szalę w tej wojnie, przyniósł zwycięstwo USA z Japonią, to jednak odbyło się to kosztem życia ok. 150 tysięcy ludzi, nie licząc zniszczeń materialnych i następstw chorób pourazowych. Czy trzeba szukać jeszcze innych paradoksów w przedziwnym mechaniźmie tego świata?
Książka Kurta Vonneguta „Kocia kołyska” dotyczy spraw ważnych, bo jest to zawoalowany traktat o dobru i złu, o ludzkich wyborach i ich konsekwencjach. Jest to zarazem wyjątkowo celna satyra polityczna ukazująca znikomość i złudność ludzkich ideałów wobec przedziwnego mechanizmu świata, który pozwala politykom rozstrzygać o jego losach.

Okazuje się, że nic się nie zmieniło mimo tragicznych doświadczeń II wojny światowej. Zarówno w wymiarze makro dotyczącym całego świata, jak i wymiarze mikro, odnoszącym się do każdego kraju z osobna, do każdego miejsca na ziemi. O losach jednych i drugich decydują politycy, a więc garstka ludzi, która w tym przedziwnym mechaniźmie świata jest w stanie spowodować nawet jego unicestwienie. Jak łatwo może się stać, że gałąź pęknie, „zwali się kołyska, koteczek i wszystko”. Może i dobrze, że są na tej ziemi ludzie, którzy wierzą, iż ich losy znajdują się w rękach istoty ponadziemskiej i ponadzmysłowej - Boga, że nie jest to sprawa złego wyboru polityków, pomyłki lub przypadku. W tym nasza jedyna nadzieja, by nie popaść w depresję, by mieć w życiu sensowny, optymistyczny motyw.

Warto skorzystać z wolnej chwili i przenieść się do idealistycznego świata na utopijnej wyspie San Lorenzo na Morzu Karaibskim, by poobserwować życie w innym systemie niż ten, który dominuje na całym świecie. Powieść amerykańskiego klasyka otwiera taką furtkę i daje dużo do myślenia.

5 komentarzy:

  1. kolejna porcja brawek :) + pozdrowienie :) Ireneusz

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ireneuszu i za pochwałę i za promocję mojego blogu. Cieszę się, że osoby, na których opinii mi zależy, potrafią go docenić. A zdanie Ireneusza, kolegi po fachu, a zarazem zawołanego turysty i podróżnika, który z niejednego pieca chleb jadł,liczy się dla mnie szczególnie. Odwzajemniam pozdrowienia !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja Pańskie wspaniałe rozważania przeniosę do świata roślin.
    Karol Linneusz klasyfikował rośliny według ich części generatywnych,przypisując im życie płciowe.
    "Płatki kwiecia...służą jako łoża małżeńskie,za sprawą Stwórcy tak wspaniale urządzone,ozdobione przepysznymi kotarami,przepojone wonnościami,by tym uroczyściej pan młody z oblubienicą gody swe celebrować mogli.Natenczas w łożu tak przysposobionym oblubieniec ukochaną ramieniem otacza i darami swymi obsypuje..."
    **Karol Linneusz**Praeludia Sponsaliorum Plantarum,1729
    Do ataku natychmiast przystąpili tzw.antyseksualiści-przeciwnicy systemu.
    Nie chciano dać wiary aby Wszechmogący dozwolił na taką"wstrętną rozwiązłość".Tylko zuchwały Erasmus Darwin korzystał z terminologii płciowej Linneusza.

    Jesteśmy dopiero na początku odkrywania.To co uda się rozwikłać,jest po chwili gmatwane przez Kościół,polityków i samych naukowców.Należy mieć świadomość,kto bada i w jakim celu to robi.

    W ostatnim czasie odwiedzam"Muchołapkę"dość często,i dziwi mnie dlaczego turyści z"całego"świata"wiedzą co to takiego,a miejscowi,nie mają o tym"zielonego pojęcia".Widziałem nawet Azjatów.Zainteresowanie obiektem"Riese"jest ogromne,tylko potrzebna jest PROMOCJA!!
    Pozdrawiam!WRC.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Największym problemem świata, cytuję z książki "Kocia kołyska", jest to, że ludzie wciąż jeszcze kierują się przesądami, a nie naukowym światopogladem.
    Gdyby na świecie więcej zajmowano się mauką, zniknęłaby większośc problemów nękających ludzkość".
    To tylko potwierdzenie rzeczy, którą wydaje się znają nie tylko uczeni, ale większość ludzi wykształconych, inteligentnych. Niestety, ich jest za mało.
    Ten wątek można rozwijać w nieskończoność. A życie toczy się swoją drogą.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Największe bogactwo to robienie tego co kochasz"(Colin P.Sisson)
    "www.youtube.com/watch?v=4hf82JyCMjA"
    :)WRC.

    OdpowiedzUsuń