Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 22 sierpnia 2013

A można było uniknąć upałów

Juszczakowie - Marzena i Marek na pełnym morzu

Różne są pomysły na lato. Na ogół wiążą się one z wyborem w ciepłych krajach atrakcyjnych miejsc nad wodą lub w górach. Rzadko się zdarza, by w lipcu zdecydować się na kraje skandynawskie, nie mówiąc o Islandii lub Grenlandii. Żeby wybrać się na Biegun Północny i w dodatku podróżować tam na rowerze, to trzeba być nie lada jakim obieżyświatem, a zarazem człowiekiem o silnej woli i charakterze.
Czymś takim warto się zainteresować zwłaszcza gdy rowerowym trampem po fińskiej Laponii i norweskiej Arktyce jest znany nam z jesiennych spotkań z poezją w naszym głuszyckim CK, autor trzech tomików wierszy, związany mocno z Głuszycą - swoim miejscem urodzenia, dzieciństwa i młodości, a obecnie emerytowany sztygar kopalni węgla „Szczygłowice” w Knurowie - Marek Juszczak.

Co go pchnęło do tak ryzykownego przedsięwzięcia trudno powiedzieć. Wiem, że miał w tym wydatny udział jego bliski kolega, także górnik z Knurowa, Dominik, z którym co wakacje podróżują na rowerze po Polsce i Europie już od paru lat.
To się wydaje proste. Wystarczy dobry rower i duży plecak, trochę oszczędności i samozaparcia. Przed wakacjami trzeba trochę pojeździć na rowerze by odbudować kondycję, a z początkiem lipca frajda, albo nad Morze Czarne i Adriatyk, albo na Bornholm na Bałtyku, a w końcu jeszcze dalej na północ do Rovaniemi, tam skąd wywodzi się Św. Mikołaj, a potem na Biegun Północny do Nordkapp, centrum Arktyki, a w końcu do bliskiego Polakom Narviku.
O każdym z tych etapów podróży można wiele mrożących krew w żyłach informacji przeczytać w internecie.
Z Rovaniemi Marek napisał do mnie na kartce pocztowej: Jesteśmy w wiosce Św. Mikołaja, tu przekraczamy Koło Arktyczne. Teraz wszystko co najgorsze jest przed nami.
Za parę dni parę dni otrzymuję kartkę z Nordkapp: Gorące pozdrowienia z makabrycznie wietrznego i zimnego Nordkapp, 3000 tysiące kilometrów od Polski. Wszystko zamarza razem z rowerami. Przed nam Narvik.
Z Narviku Marek pisze, że zachwyca się fiordami, jest lodowato, ale słonecznie. Na myśl o Polsce robi mu się cieplej na sercu.

Mimo zimna i niewygód, być może momentów załamania i nostalgii za ciepłym kątem w Knurowie, jestem pewien że Marka nie trzeba było po powrocie pocieszać, iż w ten sposób uniknął tegorocznych, lipcowych upałów. Rowerowa przejażdżka po Biegunie Północnym pozostanie na zawsze w pamięci, nie da się jej wymazać lub zastąpić, nie da przesłonić innymi wyprawami. To był wyczyn, który przynosi dumę i satysfakcję osobistą, ważniejszą niż medialne słowa podziwu i uznania, choć głośno o tym wyczynie w lokalnych środkach przekazu na Górnym Śląsku.

Dlaczego o tym piszę w blogu? Niezależnie od tego, że Marek jest moim serdecznym przyjacielem i należą mu się słowa podziwu, to chcę przy tej okazji poinformować, że już wkrótce będziemy mogli o tym wszystkim z nim porozmawiać.
W poniedziałek 23 września w głuszyckim Centrum Kultury o godz. 17-tej na „jesiennych spotkaniach z poezją” gościć będziemy jak co roku naszych rodzimych piewców przyrody Romanę Więczaszek z Brzegu nad Odrą i Marka Juszczaka z Knurowa. Będzie więc okazja by posłuchać ich wierszy, a także porozmawiać na wszystkie interesujące tematy, będzie też można posłuchać dobrej muzyki i śpiewu Więcej o spotkaniu napiszę w moim blogu, ukażą się też plakaty i informacje w mediach.

2 komentarze:

  1. Rozmarzyłem się o podróżach dalekich i w moje marzenia zaczyna wkradać się zazdrość:)
    Ale wielkie wyprawy już za mną,muszą cieszyć mnie te małe,a"małe jest piękne":)Życie jest cudowne,możliwość spełnienia swoich marzeń sprawia,że jest fascynujące.

    "Każdego ranka,po przebudzeniu,otrzymujemy kredyt w wysokości osiemdziesięciu sześciu tysięcy czterystu sekund życia na dany dzień.
    Kiedy wieczorem kładziemy się spać,niewykorzystana reszta sekund nie przejdzie na następny dzień,to czego nie przeżyliśmy w ciągu dnia,jest na zawsze stracone,pochłonięte przez wczoraj.
    Każdego następnego ranka rozpoczyna się ta sama magia,znowu otrzymujemy taką samą liczbę sekund życia i wszyscy zaczynamy grać w tę nieodwracalną grę:bank może zamknąć nam konto w najbardziej nieoczekiwanym momencie,bez żadnego ostrzeżenia w każdej chwili może zatrzymać nasze życie."(MARC LEVY)

    Wykorzystujmy więc każdy swój kredyt i dzielmy się wrażeniami.Przeżyte przygody,zgromadzone wspomnienia są wspaniałą premią.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawierałem z żadnym bankiem umowy kredytowej na życie, mam więc ten komfort, że nie muszę się cieszyć z takiego kredytu. Jedyny kredyt z jakiego korzystam, to kredyt zaufania WRC, który wciąż zagląda do mojego blogu i świetnie rozwija jego wątki, z czego się bardzo cieszę. Potwierdzam też, że "małe jest piękne" i podziwiam jak WRC potrafi z tego korzystać. Nadchodzi kolejny weekend, zapraszam w niedzielę do Jedliny w kolejkę po zupę. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń