Różne
są pomysły na lato. Na ogół wiążą się one z wyborem w
ciepłych krajach atrakcyjnych miejsc nad wodą lub w górach. Rzadko
się zdarza, by w lipcu zdecydować się na kraje skandynawskie, nie
mówiąc o Islandii lub Grenlandii. Żeby wybrać się na Biegun
Północny i w dodatku podróżować tam na rowerze, to trzeba być
nie lada jakim obieżyświatem, a zarazem człowiekiem o silnej woli
i charakterze.
Czymś
takim warto się zainteresować zwłaszcza gdy rowerowym trampem po
fińskiej Laponii i norweskiej Arktyce jest znany nam z jesiennych
spotkań z poezją w naszym głuszyckim CK, autor trzech tomików
wierszy, związany mocno z Głuszycą - swoim miejscem urodzenia,
dzieciństwa i młodości, a obecnie emerytowany sztygar kopalni
węgla „Szczygłowice” w Knurowie - Marek Juszczak.
Co
go pchnęło do tak ryzykownego przedsięwzięcia trudno powiedzieć.
Wiem, że miał w tym wydatny udział jego bliski kolega, także
górnik z Knurowa, Dominik, z którym co wakacje podróżują na
rowerze po Polsce i Europie już od paru lat.
To
się wydaje proste. Wystarczy dobry rower i duży plecak, trochę
oszczędności i samozaparcia. Przed wakacjami trzeba trochę
pojeździć na rowerze by odbudować kondycję, a z początkiem lipca
frajda, albo nad Morze Czarne i Adriatyk, albo na Bornholm na
Bałtyku, a w końcu jeszcze dalej na północ do Rovaniemi, tam skąd
wywodzi się Św. Mikołaj, a potem na Biegun Północny do Nordkapp,
centrum Arktyki, a w końcu do bliskiego Polakom Narviku.
O
każdym z tych etapów podróży można wiele mrożących krew w
żyłach informacji przeczytać w internecie.
Z
Rovaniemi Marek napisał do mnie na kartce pocztowej: Jesteśmy w
wiosce Św. Mikołaja, tu przekraczamy Koło Arktyczne. Teraz
wszystko co najgorsze jest przed nami.
Za
parę dni parę dni otrzymuję kartkę z Nordkapp: Gorące
pozdrowienia z makabrycznie wietrznego i zimnego Nordkapp, 3000
tysiące kilometrów od Polski. Wszystko zamarza razem z rowerami.
Przed nam Narvik.
Z
Narviku Marek pisze, że zachwyca się fiordami, jest lodowato, ale
słonecznie. Na myśl o Polsce robi mu się cieplej na sercu.
Mimo
zimna i niewygód, być może momentów załamania i nostalgii za
ciepłym kątem w Knurowie, jestem pewien że Marka nie trzeba było
po powrocie pocieszać, iż w ten sposób uniknął tegorocznych,
lipcowych upałów. Rowerowa przejażdżka po Biegunie Północnym
pozostanie na zawsze w pamięci, nie da się jej wymazać lub
zastąpić, nie da przesłonić innymi wyprawami. To był wyczyn,
który przynosi dumę i satysfakcję osobistą, ważniejszą niż
medialne słowa podziwu i uznania, choć głośno o tym wyczynie w
lokalnych środkach przekazu na Górnym Śląsku.
Dlaczego
o tym piszę w blogu? Niezależnie od tego, że Marek jest moim
serdecznym przyjacielem i należą mu się słowa podziwu, to chcę
przy tej okazji poinformować, że już wkrótce będziemy mogli o
tym wszystkim z nim porozmawiać.
W
poniedziałek 23 września w głuszyckim Centrum Kultury o godz.
17-tej na „jesiennych spotkaniach z poezją” gościć będziemy
jak co roku naszych rodzimych piewców przyrody Romanę Więczaszek z
Brzegu nad Odrą i Marka Juszczaka z Knurowa. Będzie więc okazja
by posłuchać ich wierszy, a także porozmawiać na wszystkie
interesujące tematy, będzie też można posłuchać dobrej muzyki i
śpiewu Więcej o spotkaniu napiszę w moim blogu, ukażą się też
plakaty i informacje w mediach.
Rozmarzyłem się o podróżach dalekich i w moje marzenia zaczyna wkradać się zazdrość:)
OdpowiedzUsuńAle wielkie wyprawy już za mną,muszą cieszyć mnie te małe,a"małe jest piękne":)Życie jest cudowne,możliwość spełnienia swoich marzeń sprawia,że jest fascynujące.
"Każdego ranka,po przebudzeniu,otrzymujemy kredyt w wysokości osiemdziesięciu sześciu tysięcy czterystu sekund życia na dany dzień.
Kiedy wieczorem kładziemy się spać,niewykorzystana reszta sekund nie przejdzie na następny dzień,to czego nie przeżyliśmy w ciągu dnia,jest na zawsze stracone,pochłonięte przez wczoraj.
Każdego następnego ranka rozpoczyna się ta sama magia,znowu otrzymujemy taką samą liczbę sekund życia i wszyscy zaczynamy grać w tę nieodwracalną grę:bank może zamknąć nam konto w najbardziej nieoczekiwanym momencie,bez żadnego ostrzeżenia w każdej chwili może zatrzymać nasze życie."(MARC LEVY)
Wykorzystujmy więc każdy swój kredyt i dzielmy się wrażeniami.Przeżyte przygody,zgromadzone wspomnienia są wspaniałą premią.
Pozdrawiam!
Nie zawierałem z żadnym bankiem umowy kredytowej na życie, mam więc ten komfort, że nie muszę się cieszyć z takiego kredytu. Jedyny kredyt z jakiego korzystam, to kredyt zaufania WRC, który wciąż zagląda do mojego blogu i świetnie rozwija jego wątki, z czego się bardzo cieszę. Potwierdzam też, że "małe jest piękne" i podziwiam jak WRC potrafi z tego korzystać. Nadchodzi kolejny weekend, zapraszam w niedzielę do Jedliny w kolejkę po zupę. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń