"Andrzejówka" ze szlaku na Waligórę |
Wygląda na to, że
spełniają się przewidywania, a może bardziej wróżby pesymistów-
wizjonerów, iż gwałtowne ocieplenie klimatu obserwowane od paru
lat spowoduje nieprzewidywalne, tragiczne skutki dla gospodarki i w
życiu mieszkańców całego globu. Współczesne środki przekazu
dostarczają nam niebywałą obfitość dramatycznych informacji o
klęskach żywiołowych, kataklizmach i katastrofach, które mają
miejsce na całym świecie, a ich ofiarami są po równo kraje biedne
jak i bogate. I trudno osądzić, na ile to wszystko co się wokół
dzieje w związku ze zmianami klimatycznymi jest zjawiskiem
wyjątkowym, a na ile normalnym. Mamy przecież świadomość tego,
że podobne kataklizmy nie są niczym nowym na świecie, tylko że
dotąd wieść o ich występowaniu zamykała się w niewielkim
obszarze gminy, powiatu, najwyżej województwa. Nie było
technicznych możliwości, by o tym informować cały świat, tak jak
jest obecnie.
W każdym razie dzieją
się rzeczy, o których nam się nie śniło, dotykają one także
nas, w naszym kraju nad Wisłą i Odrą. W tym roku obok powodzi,
podtopień, gwałtownych burz z gradobiciem, huraganów i trąb
powietrznych doszły jeszcze afrykańskie upały nie występujące od
wielu lat, choć co do tego ostatniego zjawiska nie wiadomo do końca
czy się smucić, czy cieszyć, bo na lato czekaliśmy jak na
zbawienie, a czyste słoneczne niebo wydawało się nieosiągalne. Są
takie miejsca, w których tegoroczna pogoda z mokrym majem,
umiarkowanym czerwcem i słonecznym lipcem, przyniosła ze sobą
urodzaj, jakiego dawno nie było.
W niektórych przypadkach
potwierdza się więc znana sentencja, że nie ma złego, co by na
dobre nie wyszło. Oczywiście to zło bywa w wielu miejscach okrutne
i pociąga za sobą tragedie życiowe Bogu ducha winnych osób, a z
dobra korzystają szczęśliwcy, którzy nie potrafią nawet sobie
zdać z tego sprawy.
No ale dość już tych
pogodowych refleksji, bo mimo upalnej ociężałości w myśleniu i
działaniu postanowiłem jednak napisać o ważnym wydarzeniu w
życiu turystycznym naszego regionu, którego jesteśmy świadkami.
Lepiej późno niż wcale.
Przechodzę więc do
rzeczy.
Magazyn turystyki górskiej "n.p.m." po raz trzeci ocenił
schroniska w naszym kraju. Na Dolnym Śląsku znajdują się dwa
najlepsze. Zwycięzcą rankingu została „Andrzejówka” w Górach
Kamiennych koło Wałbrzycha, która od ponad 10 lat prowadzona jest
przez Tomasza Świtonia. Na drugim miejscu znalazła się „Pasterka”
w Górach Stołowych.
Najgorzej ocenione zostało karkonoskie schronisko na przełęczy Okraj. Podczas dwóch z trzech wizyt ankieter nie mógł dostać się do środka. A nie ma przecież nic gorszego niż zamknięte drzwi w obiekcie, który powinien być dostępny dla turystów przez całą dobę Niskie noty dostało też schronisko na Hali Szrenickiej w Karkonoszach.
Na ocenę złożyły
się cztery główne kryteria: wyżywienie (jakość, wybór, cena),
warunki noclegowe (czystość i standard pokoi, cena) i sanitarne
(czystość i jakość sanitariatów oraz łazienek, a także ich
liczba) oraz atmosfera (nastawienie obsługi do klienta, gotowość
do niesienia pomocy, komunikacja telefoniczna i mailowa).
O sukcesie
„Andrzejówki” poinformowały zgodnie wszystkie nasze lokalne
media i można odnieść wrażenie, że ten drobny epizod nie ma
jakiegoś większego znaczenia. Tymczasem winien się stać kolejnym
ostrzeżeniem przed grożącą zagładą schroniska, gdyby ziściły
się plany otwarcia w tym miejscu nowego kamieniołomu.
Oczywiście, że ta
nobilitacja bliskiego nam podwałbrzyskiego schroniska jest miłym
zaskoczeniem. O walorach krajobrazowych i znaczeniu „Andrzejówki”
dla naszego lokalnego ruchu turystycznego pisze się i mówi dość
głośno. Można się spodziewać, że palma pierwszeństwa dla
schroniska pozwoli z większą mocą przeciwstawić się wszelkim
zakusom zmierzającym do otwarcia tam kolejnego kamieniołomu. Może
wreszcie władze Mieroszowa potrafią to zrozumieć, że
„Andrzejowką” należy się szczycić, a ochrona przyrody i
naturalności krajobrazów górskich winna stać się naszym
najwyższym priorytetem.
Sukces „Andrzejówki”
powinien zachęcić turystów i wycieczkowiczów do wypraw
wekendowych na Przełęcz Trzech Dolin i Waligórę, najwyższy
szczyt Gór Kamiennych. „Andrzejówka” będzie w tych wycieczkach
miejscem przyjemnego relaksu, a przy tegorocznej słonecznej pogodzie
pozwoli dostrzec wyraźniej wszystkie jej walory. Skutkiem tego
będzie nas coraz więcej gotowych stanąć w obronie
nienaruszalności przyrodniczej jednego z najpiękniejszych miejsc w
naszych Sudetach.
Fot. Marzena Michalik
Im więcej sprzeciwiających się dusz tym lepiej. Mieroszów nie odpuści. Bezpośrednie władze oraz bezmyślni radni z nieprawdopodobnym zapałem żyrują sprawę, która cuchnie od prawie dekady. Na prowincji można więcej!
OdpowiedzUsuńFestiwal bezczelności i arogancji trwa w najlepsze...
P z W !
Dla wytrwałych:
Usuńhttp://tiny.pl/hbb7z
Bazując na wyroku sądu można powiedzieć, że przedsięwzięcie jest owocem przestępstwa. Tak po prostu.
Wczoraj-10 sierpnia-obchodzony był Dzień Przewodników Ratowników Górskich.
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości i uznania w oczach innych-tym na czterech łapach również.
Przyroda też już jest zmęczona tym upałem.Wszystko zaczęło przysychać i więdnąć.Długie wędrówki w góry stały się także niebezpieczne.Temperatura +37 w cieniu i +49 w słońcu-takie notowałem przez blisko dwa tygodnie.Susza w lesie świerkowym jest bardzo niebezpieczna,byle butelka lub szkło i mamy pożar.
Pierwsze problemy związane z ociepleniem klimatu będą miały Indie i Bangladesz.Seszele i Malediwy już są zagrożone.
Pozdrawiam!Przyjemnej niedzieli!WRC.
Dziękuję PzW za tak mocne wsparcie idei ratowania uroczyska przyrodniczego Przełęczy Trzech Dolin, także Anonimowemu komentatorowi,choć wyroki sądu stają się w naszym kraju dziecinną zabawką. Sąd sobie, a życie sobie.
OdpowiedzUsuńA przed WRC jak zwykle chylę czoła, ale już nie tak zroszonego jak parę dni temu, bo wreszcie polało u nas dość odczuwalnie, a dziś odnoszę wrażenie, że mamy w tej chwili lato jak za dawnych lat. Na spacer najlepiej brać dwa parasole, od deszczu i od słońca.Jeszcze trochę poleje i bedzie urodzaj na grzyby. Tak samo jako optymista wierzę w to, że "Andrzejówkę" obronimy! Miłego weekendu !
Parasol dzisiaj by się rzeczywiście przydał!Skorzystałem dzisiaj z"czterech kółek"miałem dwoje pasażerów(5 i 10 lat).Do Bielawy udałem się z zamiarem popływania z maluchami kajakiem.To co zobaczyłem o mało nie zwaliło mnie z nóg.
OdpowiedzUsuńWoda spuszczona,obiekt wygląda jak po trzęsieniu ziemi.Zawiedzeni odwiedziliśmy piękny Podolin,i przez Glinno do Zagórza Śl.Tutaj wszystko idzie"powoli ale do przodu".Most oddany do użytku.Na miejscu"Wodniaka"będzie budowany nowoczesny obiekt.Po jeziorze pływają statki wycieczkowe"Grodno"i"Książ".Ruszyliśmy w 45 minutowy rejs"Grodnem"i w połowie rejsu przydał by się parasol,zaczęło przez chwilę kropić.Ale przycumowaliśmy,a maluchy szczęśliwe bo mogły pokręcić kołem sterowym.Jeszcze w Jedlince"przeprowadziły kilka ataków Fokkerem"i na konie do Sierpnicy.
Maluchy układają już plan na następny weekend-tylko nie pytają o zdanie sponsora:)Pozdrawiam!
Ogromnie jestem ciekaw następnego weekendu, bo już ten był nader obfity w atrakcje. Z maluchami nie da się przecież iść w góry. Myślę, że jednak nie obejdzie się bez pomocy sponsora i jego znajomości terenu, a także śledzenia medialnych informacji o tym co sie wokół dzieje. Czekamy na kolejną relację. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńObecni właściciele zalewu"Sudety"w Bielawie:
OdpowiedzUsuń"cia.media.pl/kamienicznicy_z_sosnowskiej_elity_pod_sadem-Kamienicznicy z Sosnowieckiej elity pod sądem|Centrum Informacji Anarchistycznej"
"NA ŻYWO O BIELAWSKIM ZBIORNIKU-YOUTUBE"
Prawie 50 lat korzystałem z dobrodziejstw tego pięknego zalewu!
Pozdrawiam!WRC.
O właścicielach zalewu"Sudety"i epidemii chorób serca ciąg dalszy:
OdpowiedzUsuń"http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/profesor-hochsztaplerzy"
WRC.:)