Romana i Marek na spotkaniu z młodzieżą w Zespole Szkół w Głuszycy |
„miasteczko moje kochane
wśród gór domami rozsiane
jak wstęga
ciszą napełniasz dolinę
a cisza jak rzeka płynie
do serca sięga
piękne o każdej porze
czy ciepło czy zimno na dworze
czy wiatr
takie wspominam cię zawsze
gdy na fotografię patrzę
sprzed lat
miasteczko moje rodzinne
ty sny spokojne dziecinne
pierwsze wzruszenie
ty miłość i pierwszy wiersz
o którym ty tylko wiesz
… moje natchnienie,,,”
Marek Juszczak, z tomiku wierszy „Wytrwałość pamięci”.
Tak, to prawda. Wiersz jest o Głuszycy,
rodzinnym miasteczku Marka Juszczaka emerytowanego już obecnie sztygara kopalni
„Szczygłowice’ w Knurowie na Górnym Śląsku. Czy można tęsknić za Głuszycą? Czy
to normalne, by pisać o niej pełne miłości i tęsknoty wiersze?
Okazuje się, że można i nie jest
to przypadek odosobniony. Pisałem już o tym wielokroć, że obok Marka Juszczaka
mała Głuszyca może się szczycić tym, iż wspomina ją z nostalgią krajowej sławy
pisarz i poeta, Natan Tenenbaum, autor
wiersza „Modlitwa o zachodzie słońca”, który stał się hymnem ruchu „Solidarności”, a także Romana
Więczaszek, polonistka z Brzegu nad Odrą, autorka kilku tomików wierszy i
redaktorka artykułów w lokalnej prasie promujących jej miejsce urodzenia –
Głuszycę.
Dlaczego więc ponownie wracam do
tego tematu? Odpowiadam od razu, bo poczułem ożywcze tchnienie Wiosny, a z
Wiosną, jak wiadomo, rodzi się nowe życie. Pomyślałem, że dobrze będzie od nowa
przypomnieć parę strof naszych głuszyckich piewców, by raźniej nam się
zrobiło na sercu, co pozwoli z nadzieją i optymizmem powitać wiosenne olśnienia słońca i cieszyć się z tego co mamy. Chroniąc się
od zimna i mrozu, zamykaliśmy się w gniazdkach domowych. Złe wrażenie robiło na
nas opuszczone, senne, nieomal umierające miasto. Czekaliśmy coraz
niecierpliwiej na ten cud, którym jest słoneczna, wiosenna aura. No i wreszcie, śnieg topnieje. To co nas dołowało, już przemija. Przed nami
przedziwny, niepojęty cud zielenienia
się i kwitnienia. Już uśmiechają się do nas przebiśniegi i kaczeńce. Jest
Wiosna, a z wiosną Głuszyca staje się miejscem, które może zachwycić::
„tu zostawiłem swoje serce
miedzy górami a doliną
łapałem wiatr jak czyjeś ręce
może to twoje były dziewczyno
puszczałem łódki do rwącej wody
by z marzeniami płynęły w dal
Bystrzyco – rzeko ciągłej
przygody
czy je zaniosłaś tam gdziem
chciał?
nocą gdy księżyc oświetla rowy
a w rowach świerszcze cykają
dysząc
na góry spływa cień Wielkiej Sowy
jak sen nad uśpioną Głuszycą
na stawach raki i gwiazdy w
wodzie
strumień wodospad i słodka cisza
lubiłem tam przychodzić co dzień,
czasem płakałem gdy nikt nie
słyszał
szumiące świerki dzwony kościoła
od tego świata nie chcę więcej
znad gór tęsknota za mną woła
tu zostawiłem swoje serce.”
To napisał Marek Juszczak, a
nasza znakomita Romana Więczaszek robi to po swojemu :
„Drzewa moje z dzieciństwa
zabrałam
Te z góry wysokiej
iglaste
wiecznie pijane z nadzieją
Zabrałam drzewa liściaste z parku
bo wesołe ich ramiona
nawet w zimie grzeją
Jadą ze mną jak druhny
białe brzozy
Tulę do nich swe czoło
i welon ślubny
Mam też łopiany
znad Bystrzycy
co były domem
dla misia ślepego
Wzięłam bzy kolorowe
gdyż pachną tak krótko
Jest mi dlatego ciężko…”
Romana Więczaszek znów będzie
bliżej nas, bo przyjeżdża w przyszłym tygodniu na rekonwalescencję do
Sanatorium w Szczawnie Zdroju. Znając ją nie ograniczy się do zabiegów
sanatoryjnych i łykania zdrojowej wody. Zrobi wszystko, by spotkać się z
kuracjuszami i oczarować ich swoja twórczością i osobą. Jeśli coś takiego
nastąpi, napiszę o tym w moim blogu. A Marek Juszczak, jak mi wiadomo,
rozpracowuje wakacyjną trasę rowerową w Arktyce. Wciąż mu za mało naszej
śnieżnej, lodowatej zimy. Jazda rowerem trasami arktycznymi, to coś dla wyjątkowych ryzykantów. Okazuje się, że jeden
z nich wywodzi się z Głuszycy.
Niech mi ktoś powie, że Głuszyca,
to głucha zapyziała wiocha, zasłonięta górami i lasami. Może dla wielu i tak,
ale nie dla wszystkich. Coraz częściej dowiadujemy się o tym, że może być dla młodych emigrantów powodem autentycznej
nostalgii, a dla jej mieszkańców miejscem radosnej egzystencji w bliskości z
pięknem przyrody i krajobrazów.
Z wielką radością pospaceruję sobie śladami młodości. Tym razem chciałabym spotykać się z krajanami przy poezji i kawce, nie na spotkaniach autorskich, które bardzo mnie stresują. Podam swój tel. 506694440. Do zobaczenia więc! Dziękuję P. S. Michalikowi za ciepłe słowa w artykule, serdecznie pozdrawiam wszystkich znajomych. Romana Więczaszek
OdpowiedzUsuńJa też dziękuję za komentarz. Myślę, że uda nam się spotkać "na ławie przy kawie". Ten rym to potwierdzenie tego, że to ma być spotkanie z poetką, a w dodatku rodzimą. Postawimy kawę na ławę i oczy w słup. Kwiecień wreszcie okaże się kwiecisty.
OdpowiedzUsuńPropozycje na długi weekend:"wlodarz.pl/ii-miedzynarodowy-zjazd-eksploratorow-27-04-05-05-2013"
OdpowiedzUsuń28.o4.2013-Zjazd motocyklistów z Dolnego Śląska na Pl.Koronacyjnym w Wambierzycach.
Proponuję jazdę szynobusem na trasie Kłodzko-Wałbrzych Gł.-Kłodzko.
Piękne widoki na otaczające góry.Wspaniałe mosty,tunele i wiadukty.Przepiękne widoki na Nową Rudę,Głuszycę,Jedlinę Zdrój i inne wiosenne już wioski i miasteczka.A w Górach Sowich można jeszcze pobiegać na biegówkach,tylko uwaga na misia!?Pozdrawiam.WRC.
Dziękuję WRC za pomoc w promocji turystycznej regionu. Rzeczywiście podróż szynobusem na trasie Kłodzko - Wałbrzych, to duże przeżycie. Pisałem o tym swego czasu w moim blogu.Mam nadzieję, że Zjazd Eksploatorów pod Włodarzem będzie impulsem do dalszych poszukiwań.
OdpowiedzUsuńSpóźniona Wiosna spowodowała, że nie mam czasu zająć się pisaniem. Trzeba zająć się porządkami wiosennymi na ogródku i w całym obejściu. WRC zna to z autopsji, dzięki czemu ma tak piękny ogród, którym mogłem się zachwycić na przysłanych zdjęciach.Dziękuję za fotki i za zachętę do poznawania naszej ziemi. Pozdrawiam !
Panie Stanisławie, dziękuję za wszystkie wpisy na blogu. My młodzi emigranci tęsknimy za naszymi górami równie mocno jak Pan Marek czy Pani Romana. Kochamy te widoki, miejsca i piękną przyrodę.
OdpowiedzUsuńGdy czytam Pana bloga zza "korporacyjnego" biurka w wielkim obcym mieście czuję, jakbym chociaż na chwilę przeniósł się w nasze piękne strony i podążał śladami Pana opowieści.
Dziękuję i pozdrawiam!
Miło mi, że moje pisanie trafia poza granice do naszych Rodaków i że w ten sposób mogą Oni "powracać" do kraju lat dziecięcych. To ważny powód, by o pięknych i interesujących miejscach regionu wałbrzyskiego pisać dalej. Dziękuję i pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńCzy do Jedliny Zdrój i Głuszycy możliwe było dojechać pociągiem z Berlina w czasie sześciu godzin,w latach 20-tych ub.wieku?
OdpowiedzUsuńWiosna
-Czym pachnie wiosna?
-Ziemią...
-Czym jeszcze?
-Źdźbłem trawy,słońcem
i deszczem,pączkami liści,
mleczem,
i bzem,
czeremchą,
pogodnym dniem...
-Czym jeszcze pachnie dokoła,
gdy wiosna szaleje na świecie?
-Jeszcze wspomnieniem zimy
i już marzeniem o lecie.
----Małgorzata Strzałkowska---
Miłego weekendu:))WRC.
Odpowiadam wywołany do tablicy na pytanie retoryczne. Oczywiście tak. Kolej wtedy "za Niemców" funkcjonowała znakomicie, a ponadto dbali oni o dobrą łączność z miejscami wypoczynku w górach. Do takich miejsc należała wówczas Łomnica obok Głuszycy, a także inne miejscowości w Górach Kamiennych i Sowich.
OdpowiedzUsuńDziękuję za znakomity wiersz. Zrobiło mi się na sercu prawdziwie wiosennie. Pozdrawiam !
mój Mąż mieszkał w Głuszycy od narodzin do 14 lat - bardzo tęskni za tym miejscem często wspomina Kolegów z podwórka , raz w roku odwiedza przejazdem to miasto
OdpowiedzUsuń