Książ zaprasza w krainę fantazji |
Z miłym
zaskoczeniem przeczytałem na cieszącym się dużym zainteresowaniem
portalu „wałbrzyszek com” informację następującej treści:
Książka autorstwa Stanisława Michalika pt. „Wałbrzyskie powaby” trafi wkrótce do rąk mieszkańców naszego miasta i powiatu wałbrzyskiego.
Zarówno Gmina
Wałbrzych jak i Starostwo Powiatowe w Wałbrzychu zadeklarowały
chęć współfinansowania wydania książki autorstwa Stanisława
Michalika, który jest znanym w regionie miłośnikiem historii.
Planowana publikacja „Wałbrzyskie powaby” stanowi zbiór gawęd
na temat przeszłości Wałbrzycha i okolicznych miejscowości. Około
50 procent zawartości książki ma być poświęcona historii
poszczególnych gmin powiatu wałbrzyskiego i Wałbrzycha. Książka
ma stanowić materiał promocyjny.
Planowane jest wydanie 2 tysięcy egzemplarzy. Gmina Wałbrzych chce dofinansować to zadanie w wysokości 10 tys. zł, a Powiat zadeklarował dołożyć do przedsięwzięcia kolejne 6 tys. zł. Ponadto Skarbnik Powiatu Joanna Błażuk zaproponowała wystąpienie do gmin powiatu wałbrzyskiego z propozycją w partycypowaniu w kosztach wydania tego opracowania, co umożliwiłoby zwiększenie planowanego nakładu.
Ponadto Powiat zabezpieczy 8 tysięcy złotych na dofinansowanie projektu pod nazwą „Naturalne Piękno Ziemi Wałbrzyskiej” w ramach którego to projektu powstanie trzyczęściowy przewodnik: „Rośliny Ziemi Wałbrzyskiej”, „Zwierzęta Ziemi Wałbrzyskiej” oraz „Skały i minerały Ziemi Wałbrzyskiej”. Projekt ma być realizowany ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w 2015 roku. Ma być to opracowanie wydane w twardej oprawie, z kolorowymi zdjęciami najlepszych wałbrzyskich fotografików przyrody. Tekst będzie tłumaczony na języki: angielski, niemiecki i czeski. Planowany nakład to tysiąc sztuk. Kwota dotacji z WFOŚiGW to 72 tys. zł.
Medialna zapowiedź tych
wydawnictw napawa optymizmem, bo świadczy o tym, że władze
samorządowe miasta i powiatu widzą pilną potrzebę upowszechnienia
niezbędnej wiedzy o bogactwie i walorach regionu wałbrzyskiego, a
także jego promocji turystycznej.
Rzecz jasna, że jest to
tylko jedna z form promocyjnych, być może już nieco archaiczna,
ale elementarna, stanowiąca pozycję wyjściową do nowoczesnej
promocji w oparciu o środki wizualne i internetowe. Brakuje nam na
rynku wydawniczym popularnych pozycji, z których moglibyśmy
dowiedzieć się coś więcej o naszej historii i zabytkach, walorach
krajobrazowych, atrakcjach turystycznych , bogactwie fauny i flory, a
także o naszych osiągnięciach w rozwoju turystyki, ważnej dla
całego rozwoju kulturalnego i gospodarczego regionu.
Moja książka
„Wałbrzyskie powaby” jest próbą wypełnienia tej luki i jak
sądzę, stanowi zachętę do
kontynuowania
zasygnalizowanych w niej tematów przez innych autorów, a przecież
ich w naszym regionie nie brakuje.
Dla lepszej orientacji
pozwalam sobie zamieścić jej wstęp. Być może uda mi się tym
sposobem zainteresować bardziej książką, która niebawem ujrzy
światło dzienne:
z wieży Spiczaka dostrzegamy uroki ziemi wałbrzyskiej |
„A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.”
(K. I. Gałczyński, „Prośba o wyspy szczęśliwe”)
A szczęśliwe wyspy są w zasięgu naszego oka –
w otaczających nas górach i lasach przeuroczej ziemi wałbrzyskiej.
No, może jeszcze nieco dalej w Sudetach, ale najszczęśliwsze są
te najbliższe i z bliskimi naszemu sercu przewoźnikami. Sam
tego doświadczyłem. A świadectwem jest ta książka. Długo się
wahałem, czy podzielić się moimi refleksjami z szerszym spektrum
odbiorców, niż to ma miejsce w blogu internetowym lub w porannych,
sobotnio-niedzielnych audycjach wałbrzyskiego Radia Złote Przeboje.
Ufam, że książka spełni tę nadzieję, że pozyskam kolejnych
admiratorów tego zakątka kraju.
Książka jest antologią, czyli wyborem z mojego,
jak się okazało dość obfitego dorobku publicystycznego, a
zwłaszcza tekstów zamieszczonych w internetowym blogu „tu jest
mój dom”. Blog, jak to napisałem w jego wstępie, jest miejscem
do podzielenia się z Czytelnikami moimi fascynacjami, a dotyczą one
głównie miasta Wałbrzycha, mojego miejsca zamieszkania, Głuszycy,
także bliskiej sercu Jedliny-Zdroju, ale też całego regionu
wałbrzyskiego, w którym przeżyłem ponad pół wieku. Są to
refleksje z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń
związanych z historią tej ziemi i pięknem krajobrazów. Mój blog
– prowadzony od maja 2011 roku – liczy sobie już trzy lata
i doczekał się 600 postów, 200 tys. wyświetleń i 1600
komentarzy. Dowodzi to dużego zainteresowania internautów
informacjami o tym stosunkowo słabo wypromowanym regionie.
Znanym miastem jest Wałbrzych, choć
zainteresowanie medialne nim ma często charakter sensacyjny (
rekordowe bezrobocie, biedaszyby, kupowanie głosów wyborczych) i
oczerniający (brud, sypiące się kamienice, dymiące kominy), nie
sprzyja więc promocji turystycznej. Najwyższa pora by odwrócić
ten trend i pokazać dobre strony miasta, a także całej ziemi
wałbrzyskiej, w otoczeniu pięknych, górskich krajobrazów,
licznych zabytków i atrakcji turystycznych na miarę europejską.
Już z samego tytułu mojej książki, w którym
użyłem staropolskiego słowa – powaby wynika, że w
książce jest mowa o tym co cieszy oczy i raduje serce. Są to
subiektywne impresje autora tworzone w aurze pozytywnej,
optymistycznej. Pisząc o Wałbrzychu i otaczających go miastach i
gminach powiatu ziemskiego staram się pokazać ich atuty i przekazać
moją wiarę w dalszy rozwój, którego celem jest sława Ziemi
Wałbrzyskiej jako atrakcyjnego regionu turystycznego.
Mam nadzieję, że fotografie ze zbiorów Mateusza
Mykytyszyna, znanego w Wałbrzychu dziennikarza, a obecnie
Prezesa Fundacji Księżnej Daisy von Pless na Zamku Książ, a także
asystenta Starosty Wałbrzyskiego, walnie się do tego przyczynią.
Książka składa się w pierwszej części z
kilkudziesięciu refleksji o Wałbrzychu, jego historii i
współczesności, a w drugiej części z opowieści o miastach
i gminach regionu wałbrzyskiego. Pod koniec książki sięgam
nieco dalej niż powiat, by pokazać najbliższe miejsca szczególnej
mojej fascynacji. Książka ma charakter subiektywny i jest plonem
zainteresowań i doświadczeń zdobytych w toku pełnienia przeze
mnie różnych ról zawodowych i społecznych. Po przejściu na
emeryturę zdecydowałem się o tym napisać w internetowym blogu,
a także opowiedzieć w radiu. A teraz przyszedł taki moment,
w którym postanowiłem utrwalić to w książce. Nie jest to książka
naukowa, a nawet popularno-naukowa. Ma charakter publicystyczny z
ambicjami literackimi i jest skierowana, jak to określił Julian
Tuwim w jednym ze swoich wierszy – do prostego człowieka.
Pisząc ją korzystałem głównie z kompendium wiedzy o regionie
zawartej w „Słowniku geografii turystycznej Sudetów” pod
redakcją Marka Staffy, z książek Alfonsa Szyperskiego i z
innych książek oraz materiałów dostępnych w Internecie, no i
oczywiście z autopsji.
Mozolnie tworzone nieraz posty w moim blogu nazywam
– podłuby. To taki neologizm dla własnego użytku, a
pochodzi od słowa dłubanie. Wolę go, bo ma polskie, a nie
zagraniczne korzenie. Jakoż rzeczywiście często muszę się sporo
nadłubać, aby osiągnąć efekt w postaci krótkiego, konkretnego
tekstu, potrafiącego zainteresować Czytelników.
Wielu z nas, zwykłych śmiertelników, nie ma na co
dzień czasu i energii by poznać dokładniej i dowiedzieć się
więcej o naszej małej ojczyźnie. A wiedza ta pozwala lepiej się
czuć i odnosić pozytywnie do życia, budować fundamenty tego co
nazywamy patriotyzmem lokalnym.
Będę się cieszył jeśli książka ta ułatwi
lepsze poznanie ziemi wałbrzyskiej i zachęci do jej odwiedzania,
jeśli wzmocni poczucie dumy ze swego miejsca zamieszkania, jeśli
tak jak u Sienkiewicza służyć będzie „ku pokrzepieniu serc”.
P.S. Jak się dowiaduję, to książki możemy się spodziewać w kwietniu lub z początkiem maja, o czym niezwłocznie poinformuję w moim blogu.
Super!czekam na wydanie ksiązki.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za zainteresowanie książka i pozdrowienia. Mam nadzieję, że nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńGratuluję ukończenia kolejnego dzieła!
OdpowiedzUsuńRok 1939.Tak prawdopodobnie wyglądało drążenie sztolni w Riese.
"www.sagen.at/doku/bergbau/Bergwerk_Rabenstein.html"
Zdjęcie nr.3 od dołu-wiercenie otworów strzałowych w przodku,widoczne są wiertła(bory)i węże doprowadzające sprężone powietrze do wiertarek.
Zdj.nr.1 od dołu-ładowanie materiału wybuchowego w otwory strzałowe.Laski dynamitu są dobijane w otworach strzałowych drewnianymi przybijakami.Na koniec w otwór wsuwano przybitkę(glinę).
Łączono wszystkie załadowane otwory przewodem i strzelano z ukrycia.Wiercenie i strzelanie należało do Włochów i Czechów.
Zdj.nr.4-załadunek strzelonego urobku na lory.Tą pracę wykonywali Żydzi,Polacy,Rosjanie.
Na pewno nie czekano aż chodnik zostanie wywietrzony z trujących gazów postrzałowych i pyłów,tylko pędzono więźniów natychmiast do usuwania urobku.Liczył się czas.
Tak kończyło żywot tysiące więźniów:"www.sagen.at/fotos/showphoto.php/photo/9824"
Oczywiście na zdjęciach nie są to więźniowie i jest to inna kopalnia,ale ci górnicy też pracują w bardzo ciężkich warunkach.
Pozdrawiam.
Gratuluję, też czekam!
OdpowiedzUsuńAleż świetnie, że ziemia wałbrzyska ma tak wielkiego zwolennika, co to jej powaby wysławia !
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i gratuluję serdecznie
Właśnie czytam "Wałbrzyskie pow aby". Świetnie i z pasją napisana książka dla każdego, a przy tym opisująca Wałbrzych od tej nieznanej strony nawet dla jego mieszkańców. Bardzo dziękuję. Anna
OdpowiedzUsuń