Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 14 marca 2014

"Wałbrzyskie powaby" tuż, tuż...

Książ zaprasza w krainę fantazji
Z miłym zaskoczeniem przeczytałem na cieszącym się dużym zainteresowaniem portalu „wałbrzyszek com” informację następującej treści:

Książka autorstwa Stanisława Michalika pt. „Wałbrzyskie powaby” trafi wkrótce do rąk mieszkańców naszego miasta i powiatu wałbrzyskiego.

 

Zarówno Gmina Wałbrzych jak i Starostwo Powiatowe w Wałbrzychu zadeklarowały chęć współfinansowania wydania książki autorstwa Stanisława Michalika, który jest znanym w regionie miłośnikiem historii. Planowana publikacja „Wałbrzyskie powaby” stanowi zbiór gawęd na temat przeszłości Wałbrzycha i okolicznych miejscowości. Około 50 procent zawartości książki ma być poświęcona historii poszczególnych gmin powiatu wałbrzyskiego i Wałbrzycha. Książka ma stanowić materiał promocyjny.

Planowane jest wydanie 2 tysięcy egzemplarzy. Gmina Wałbrzych chce dofinansować to zadanie w wysokości 10 tys. zł, a Powiat zadeklarował dołożyć do przedsięwzięcia kolejne 6 tys. zł. Ponadto Skarbnik Powiatu Joanna Błażuk zaproponowała wystąpienie do gmin powiatu wałbrzyskiego z propozycją w partycypowaniu w kosztach wydania tego opracowania, co umożliwiłoby zwiększenie planowanego nakładu.


Ponadto Powiat zabezpieczy 8 tysięcy złotych na dofinansowanie projektu pod nazwą „Naturalne Piękno Ziemi Wałbrzyskiej” w ramach którego to projektu powstanie trzyczęściowy przewodnik: „Rośliny Ziemi Wałbrzyskiej”, „Zwierzęta Ziemi Wałbrzyskiej” oraz „Skały i minerały Ziemi Wałbrzyskiej”. Projekt ma być realizowany ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w 2015 roku. Ma być to opracowanie wydane w twardej oprawie, z kolorowymi zdjęciami najlepszych wałbrzyskich fotografików przyrody. Tekst będzie tłumaczony na języki: angielski, niemiecki i czeski. Planowany nakład to tysiąc sztuk. Kwota dotacji z WFOŚiGW to 72 tys. zł.

Medialna zapowiedź tych wydawnictw napawa optymizmem, bo świadczy o tym, że władze samorządowe miasta i powiatu widzą pilną potrzebę upowszechnienia niezbędnej wiedzy o bogactwie i walorach regionu wałbrzyskiego, a także jego promocji turystycznej.
Rzecz jasna, że jest to tylko jedna z form promocyjnych, być może już nieco archaiczna, ale elementarna, stanowiąca pozycję wyjściową do nowoczesnej promocji w oparciu o środki wizualne i internetowe. Brakuje nam na rynku wydawniczym popularnych pozycji, z których moglibyśmy dowiedzieć się coś więcej o naszej historii i zabytkach, walorach krajobrazowych, atrakcjach turystycznych , bogactwie fauny i flory, a także o naszych osiągnięciach w rozwoju turystyki, ważnej dla całego rozwoju kulturalnego i gospodarczego regionu.

Moja książka „Wałbrzyskie powaby” jest próbą wypełnienia tej luki i jak sądzę, stanowi zachętę do
kontynuowania zasygnalizowanych w niej tematów przez innych autorów, a przecież ich w naszym regionie nie brakuje.

Dla lepszej orientacji pozwalam sobie zamieścić jej wstęp. Być może uda mi się tym sposobem zainteresować bardziej książką, która niebawem ujrzy światło dzienne:


z wieży Spiczaka dostrzegamy uroki ziemi wałbrzyskiej

A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.


Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.”

(K. I. Gałczyński, „Prośba o wyspy szczęśliwe”)


A szczęśliwe wyspy są w zasięgu naszego oka – w otaczających nas górach i lasach przeuroczej ziemi wałbrzyskiej. No, może jeszcze nieco dalej w Sudetach, ale najszczęśliwsze są te najbliższe i z bliskimi naszemu sercu przewoźnikami. Sam tego doświadczyłem. A świadectwem jest ta książka. Długo się wahałem, czy podzielić się moimi refleksjami z szerszym spektrum odbiorców, niż to ma miejsce w blogu internetowym lub w porannych, sobotnio-niedzielnych audycjach wałbrzyskiego Radia Złote Przeboje. Ufam, że książka spełni tę nadzieję, że pozyskam kolejnych admiratorów tego zakątka  kraju.
Książka jest antologią, czyli wyborem z mojego, jak się okazało dość obfitego dorobku publicystycznego, a zwłaszcza tekstów zamieszczonych w internetowym blogu „tu jest mój dom”. Blog, jak to napisałem w jego wstępie, jest miejscem do podzielenia się z Czytelnikami moimi fascynacjami, a dotyczą one głównie miasta Wałbrzycha, mojego miejsca zamieszkania, Głuszycy, także bliskiej sercu Jedliny-Zdroju, ale też całego regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem ponad pół wieku. Są to refleksje z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanych z historią tej ziemi i pięknem krajobrazów. Mój blog – prowadzony od maja 2011 roku – liczy sobie już trzy lata i doczekał się  600 postów, 200 tys. wyświetleń i 1600 komentarzy. Dowodzi to dużego zainteresowania internautów informacjami o tym stosunkowo słabo wypromowanym regionie.
Znanym miastem jest Wałbrzych, choć zainteresowanie medialne nim ma często charakter sensacyjny ( rekordowe bezrobocie, biedaszyby, kupowanie głosów wyborczych) i oczerniający (brud, sypiące się kamienice, dymiące kominy), nie sprzyja więc promocji turystycznej. Najwyższa pora by odwrócić ten trend i pokazać dobre strony miasta, a także całej ziemi wałbrzyskiej, w otoczeniu pięknych, górskich krajobrazów, licznych zabytków i atrakcji turystycznych na miarę europejską.
Już z samego tytułu mojej książki, w którym użyłem staropolskiego słowa – powaby wynika, że w książce jest mowa o tym co cieszy oczy i raduje serce. Są to subiektywne impresje autora tworzone w aurze pozytywnej, optymistycznej. Pisząc o Wałbrzychu i otaczających go miastach i gminach powiatu ziemskiego staram się pokazać ich atuty i przekazać moją wiarę w dalszy rozwój, którego celem jest sława Ziemi Wałbrzyskiej jako atrakcyjnego regionu turystycznego.
Mam nadzieję, że fotografie ze zbiorów Mateusza Mykytyszyna, znanego w Wałbrzychu dziennikarza, a obecnie Prezesa Fundacji Księżnej Daisy von Pless na Zamku Książ, a także asystenta Starosty Wałbrzyskiego, walnie się do tego przyczynią.


Książka składa się w pierwszej części z kilkudziesięciu refleksji o Wałbrzychu, jego historii i współczesności, a w drugiej części z opowieści o  miastach  i gminach regionu wałbrzyskiego. Pod koniec książki sięgam nieco dalej niż powiat, by pokazać najbliższe miejsca szczególnej mojej fascynacji. Książka ma charakter subiektywny i jest plonem zainteresowań i doświadczeń zdobytych w toku pełnienia przeze mnie różnych ról zawodowych i społecznych. Po przejściu na emeryturę zdecydowałem się o tym napisać w internetowym  blogu,  a także opowiedzieć w radiu. A teraz przyszedł taki moment, w którym postanowiłem utrwalić to w książce. Nie jest to książka naukowa, a nawet popularno-naukowa. Ma charakter publicystyczny z ambicjami literackimi i jest skierowana, jak to określił Julian Tuwim w jednym ze swoich wierszy – do prostego człowieka. Pisząc ją korzystałem głównie z kompendium wiedzy o regionie zawartej w „Słowniku geografii turystycznej Sudetów” pod redakcją Marka Staffy, z książek Alfonsa Szyperskiego i z innych książek oraz materiałów dostępnych w Internecie, no i oczywiście z autopsji.
Mozolnie tworzone nieraz posty w moim blogu nazywam – podłuby. To taki neologizm dla własnego użytku, a pochodzi od słowa dłubanie. Wolę go, bo ma polskie, a nie zagraniczne korzenie. Jakoż rzeczywiście często muszę się sporo nadłubać, aby osiągnąć efekt w postaci krótkiego, konkretnego tekstu, potrafiącego zainteresować Czytelników.
Wielu z nas, zwykłych śmiertelników, nie ma na co dzień czasu i energii by poznać dokładniej i dowiedzieć się więcej o naszej małej ojczyźnie. A wiedza ta pozwala lepiej się czuć i odnosić pozytywnie do życia, budować fundamenty tego co nazywamy patriotyzmem lokalnym.
Będę się cieszył jeśli książka ta ułatwi lepsze poznanie ziemi wałbrzyskiej i zachęci do jej odwiedzania, jeśli wzmocni poczucie dumy ze swego miejsca zamieszkania, jeśli tak jak u Sienkiewicza służyć będzie „ku pokrzepieniu serc”.

P.S. Jak się dowiaduję, to książki możemy się spodziewać w kwietniu lub z początkiem maja, o czym niezwłocznie poinformuję w moim blogu.

6 komentarzy:

  1. Super!czekam na wydanie ksiązki.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za zainteresowanie książka i pozdrowienia. Mam nadzieję, że nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję ukończenia kolejnego dzieła!

    Rok 1939.Tak prawdopodobnie wyglądało drążenie sztolni w Riese.
    "www.sagen.at/doku/bergbau/Bergwerk_Rabenstein.html"
    Zdjęcie nr.3 od dołu-wiercenie otworów strzałowych w przodku,widoczne są wiertła(bory)i węże doprowadzające sprężone powietrze do wiertarek.
    Zdj.nr.1 od dołu-ładowanie materiału wybuchowego w otwory strzałowe.Laski dynamitu są dobijane w otworach strzałowych drewnianymi przybijakami.Na koniec w otwór wsuwano przybitkę(glinę).
    Łączono wszystkie załadowane otwory przewodem i strzelano z ukrycia.Wiercenie i strzelanie należało do Włochów i Czechów.
    Zdj.nr.4-załadunek strzelonego urobku na lory.Tą pracę wykonywali Żydzi,Polacy,Rosjanie.
    Na pewno nie czekano aż chodnik zostanie wywietrzony z trujących gazów postrzałowych i pyłów,tylko pędzono więźniów natychmiast do usuwania urobku.Liczył się czas.
    Tak kończyło żywot tysiące więźniów:"www.sagen.at/fotos/showphoto.php/photo/9824"
    Oczywiście na zdjęciach nie są to więźniowie i jest to inna kopalnia,ale ci górnicy też pracują w bardzo ciężkich warunkach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ świetnie, że ziemia wałbrzyska ma tak wielkiego zwolennika, co to jej powaby wysławia !
    Bardzo się cieszę i gratuluję serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie czytam "Wałbrzyskie pow aby". Świetnie i z pasją napisana książka dla każdego, a przy tym opisująca Wałbrzych od tej nieznanej strony nawet dla jego mieszkańców. Bardzo dziękuję. Anna

    OdpowiedzUsuń