byle do lata |
Wydaje się to rzeczą oczywistą.
Skończyła się mroźna zima, więc należy cieszyć się wiosną. Za nami już dwa
wiosenne miesiące - kwiecień, maj. Świat
się od nowa zazielenił. Rolnicy wyruszyli w pola. Ci co mają ogródki przydomowe
pojawili się z łopatami i motykami na grządkach. Zakwitły wiosenne kwiaty i
krzewy. Zrobiło się ciut, ciut cieplej. Majowe nocne przymrozki jak co roku
zrobiły swoje, ale nie tak skutecznie jak ubiegłego roku. Obroniły się kwitnące
drzewka owocowe, porzeczki i agresty. Niestety, winobluszcz będzie musiał się
odradzać od nowa.
I byłoby całkiem nieźle, gdyby
nie to wciąż złowieszczo zachmurzone niebo. Słońca jak na lekarstwo. Co rusz,
to deszcz i podmuchy wietrzne, a szumiący pod oknami górski potok zamienił się
w rozszalałą rwącą rzekę. I tak jest już drugi miesiąc. W kwietniu zbierał
topniejące śniegi, w maju ustawicznie padający z niewielkimi przerwami deszcz.
Spaceruję codziennie nad rzeką i myślę, co się dzieje z tą wodą. Płynie jej
dużo, dużo więcej niż dotąd.
Wiadomo, potok wpada do
Bystrzycy. Zbiera ona wody z wielu innych górskich rzek. Media informują, że
wypełniła już po brzegi jezioro w Zagórzu Śląskim, a tama w Lubachowie ugina
się pod jej ciężarem. Dalej zaś Bystrzyca zasila Odrę pod Wrocławiem. Odrę
wypełnioną też po brzegi innymi dopływami. Trudno się dziwić komunikatom w radiu i telewizji
wzywającym do alarmu. Tylko, że współczesny człowiek w zderzeniu z żywiłem
wodnym jest tak samo bezradny jak w czasach przedhistorycznych.
Widać to wyraźnie w gminie
Marciszów. W mojej z lekka oszronionej głowie zakodowało się od czasów młodości
skojarzenie rzeki Bóbr z groźnym potworem czyhającym na dobytek biednych,
osamotnionych wieśniaków, którzy stali się dziedzicami domów i zabudowań
gospodarskich postawionych dawno temu w korzystnym miejscu, bo blisko drogi i
nad rzeką. Teraz rzeka okazuje się prawdziwym nieszczęściem. Co kilka lat pokazuje
niszczycielską potęgę żywiołu. Mieszkańcy wsi od dawien dawna modlą się do Boga
i wysyłają prośby do rządzących by pośpieszyli z regulacją rzeki. Kamienna Góra
sama nie jest w stanie poradzić sobie z taką inwestycją. Niestety, tam wysoko w
Warszawie nie ma mowy o zajmowaniu się takimi drobiazgami. Tam się liczy tylko
walka polityczna. W tej chwili najważniejsze są słupki badań opinii publicznej.
Wskazują one, że PO traci poparcie. Liderzy PiS skaczą z radości i zacierają
ręce. Można się spodziewać, że wkrótce pojawią się w Borównie, by obiecać
mieszkańcom, jak my dojdziemy do władzy, to rzekę uregulujemy. Chyba, że ich
uprzedzi premier Tusk, przecież obiecał jeździć po kraju i spotykać się z
poszkodowanymi. Ale on ma na głowie czerwcowy Kongres PO, to chyba nie
przyjedzie. Skąd my to znamy - obiecanki cacanki, a głupiemu radość. Niestety,
tegoroczna wiosna, tak samo jak to, co się dzieje w Warszawie, nie dają powodów
do radości.
Regulacja jak regulacja, nie ma znaczenia czy rzeki czy życia pod batem prawa, zawsze komuś wyjdzie bokiem. Jak nie tym wyżej, to tym niżej. A przede wszystkim przyrodzie.
OdpowiedzUsuńZmieniając temat - co nie wypada wojewodzie... to ja mogę!
http://www.walbrzyszek.com/news,single,init,article,19726
P z W !
Bardzo boję się kolejnej powodzi. Nie wiem jak Odra, ale strumień przepływający przez park, jest po brzegi wypełniony wodą. Niby po powodziach wały są umacniane, ale potem i tak okazują się za słabe.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że w tym roku tragedia powodzi ominie mieszkańców Polski.
Pozdrawiam
Dzień dobry panie Stanisławie, u Pana takie pogodne zdjęcia a w Kotlinie Jeleniogórskiej praktycznie cały maj padał deszcz .. Wszyscy narzekali na zimę, ale ja wolę -jeśli juz cały czas ma padać- niech to pada snieg :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja też wolę śnieg od deszczu, odpowiadam "Nickt". Ale warunek, żeby to odbywało się w słonecznej poświacie. No i wszystko powinno mieć swój umiar.
OdpowiedzUsuńPzW odpowiadam: Co nie wypada wojewodzie? Pozwolić domom topić się w wodzie! By zaś to osiągnąć czasami trzeba popracować nad korytem rzecznym. Z pożytkiem dla dobra przyrody i ludzi.
Ani J. dziękuję za podzielenie moich niepokojów. Żyjemy w czasach,w których nie da się spokojnie patrzeć na zawirowania klimatyczne. Jeśli powódź nawet bezpośrednio nas nie dotyka, nie oznacza że jej skutki mogą być dla nas obojętne. Dziękuję wszystkim komentatorom. Pozdrawiam !
Do trzech razy sztuka!Wichura w Kotlinie Kłodzkiej powoduje ciągłe awarie.Może tym razem uda się napisać"kilka słów".Moje gratulacje Panie Stanisławie,cieszę się,że radni powiatu wałbrzyskiego,docenili Pański wkład w popularyzację Ziemi Wałbrzyskiej i całego Śląska.
OdpowiedzUsuń*******************************************************************************
Ludzie w Kotlinie Kłodzkiej żyją od kilku dni w wielkim napięciu,żyją z ciągłą obawą o swój dobytek.Oby Czesi znów nie zaczęli opróżniać swoich zbiorników,bo Ścinawka będzie pływać.Taka sytuacja powtarza się od wielu,wielu lat,nikt nie myśli jak temu zdecydowanie zapobiec."Makiaweliści"z"warszawki"mają to gdzieś,niech tam"słoiki"pływają.Oby następna powódź nie doprowadziła do sytuacji,jaką mamy obecnie w Turcji,a przyczyną było wycięcie kilku drzew.
W niedzielę byłem w górach.Wielka Sowa i Grabina mają spłaszczone szczyty które są już nasiąknięte wodą jak gąbka,nie wchłaniają już wody deszczowej.Szlaki turystyczne zmieniły się w strumyki-jeszcze nie rwące jak w 1997 roku.Na szczęście już nie pada od rana,a wiatr rozgania chmury.
Jedna z kamer(2) na W.Sowie pokazuje mały fragment szlaku w kierunku Przeł.Jugowskiej,który wczoraj był prawie nie do przebycia.Link:"wielkasowa.eu/big.html#3"
Na blisko 400 powiatów,pod wzgl.rozwoju społecznego:powiat wałbrzyski-291 miejsce,
powiat świdnicki-227 miejsce,powiat kłodzki-302.Region Sudetów jest nie dofinansowany.Pozdrawiam!WRC.