„Kto chce malować świat w barwnej postaci,
Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce,
Bo pamięć rzeczy, które widział straci,
Tylko łzy w oczach zostaną piekące.
Niechaj przyklęknie, twarz ku trawie schyli
I patrzy w promień od ziemi odbity.
Tam znajdzie wszystko cośmy porzucili:
Gwiazdy i róże, i zmierzchy i świty”.
Czesław
Miłosz
„Lato, lato, lato czeka …
słyszymy w znanym przeboju „lata z radiem”. I choć doświadczenie tegorocznej
wiosny nie nastraja zbyt optymistycznie, to jednak tak czy owak lato zabłyśnie
słońcem i obdarzy nas ciepłem, co zachęci do letnich wycieczek plenerowych. O
tym gdzie się wybrać pisałem już mnóstwo razy w moim blogu, ale wiadomo że
zagląda tu tylko garstka Czytelników. Niestety, nie mamy zbyt wiele możliwości
dokonania wcześniejszego wyboru. Brakuje aktualnych przewodników turystycznych,
a różnego rodzaju foldery, albumy i mapy są trudno dostępne. W wielu z nich
dominuje tandetna reklama w miejsce rzetelnej informacji o miejscu docelowym
naszej eskapady.
Swego czasu pisałem o dwóch
albumach powiatowych „Powiat wałbrzyski – nie odkryte piękno” z 2008 roku i „Ziemia
wałbrzyska – Zagłębie atrakcji” z roku 2011, zachęcając do ich poznania.
Istotnie dają one wyobrażenie o walorach krajobrazowych bliskich nam obszarów,
obfitości atrakcji turystycznych, rozmaitości form wypoczynku.
Tym razem chcę promować rzadki album,
niestety już „biały kruk”, bo jego dostępność na rynku jest żadna. Znajdziemy
go w bibliotekach, być może w regałach urzędów. Zalega zapewne półki niektórych
domów. W moim znajduje się na poczesnym miejscu, gdyż od samego początku był dla
mnie rarytasem.
Mowa o albumie „Obrazy przyrody
wałbrzyskiej” Krzysztofa Żarkowskiego, wydanym w 1999 roku przez Agencję
Reklamową ‘Mirwal” w Wałbrzychu ze wsparciem Urzędu Miejskiego.
„O Wałbrzychu, mieście wśród gór
i lasów, o jego malowniczym położeniu mówiono i pisano już niejednokrotnie.
Nigdy jednak nie było sposobności pokazać choćby skromnej liczby fotografii oddających
autentyczne piękno i unikatowy charakter otaczającej nas przyrody” – czytamy we
wstępie albumu.
Słowo pisane zajmuje zresztą w nim niewiele miejsca. Album przemawia
wizualnie artystycznymi fotografiami dziwów przyrody z naszych lasów, kobierców
kwiatowych na łąkach, unikatowymi obrazkami roślin, owadów, ptaków i zwierząt,
słowem najcudowniejsza flora i fauna otaczającego nas świata przyrody.
Koneserom przyrody powiem, że
możemy w nim zobaczyć leśne obrazki z Chełmca, Książańskiego Parku Krajobrazowego,
Trójgarbu, z okolic Andrzejówki w
Rybnicy Leśnej. Z rzadkich roślin - dziewięćsił bezłodygowy, wawrzynek wilcze
łyko, wełniankę wąskolistną, złocień właściwy, storczyk męski, naparstnicę
purpurową. Z ptaków - orlika
pospolitego, pustułkę, puszczyka, samca sikorki bogatki i krogulca. Ze zwierząt
– muflony, lisy, padalce, salamandry, wiewiórki, kierdel owiec z jagniątkami.
Oczywiście nie wymieniłem tu wszystkiego, bo kolorowych obrazków jest ponad
sześćdziesiąt, wszystkie znakomite pod każdym względem, budzące podziw i
zdumienie. Możemy sobie wyobrazić ile kosztowało to czasu, cierpliwości i
samozaparcia, aby z aparatem fotograficznym zaczaić się w ukryciu i czekać aż
pojawi się pożądana istota żywa, by ja utrwalić w obiektywie.
Ale Krzysztof Żarkowski, to
przyrodnik z powołania, z wykształcenia leśnik, z zamiłowania ornitolog, a do
tego zawodowy fotograf. Dał się też poznać w licznych wydawnictwach prasowych i
albumowych, a także jako uczestnik plenerów fotografii przyrodniczej i spotkań
z młodzieżą w ośrodkach kultury.
Nie wątpię, że Krzysztof wziął
sobie do serca wskazania z wiersza Czesława Miłosza i niejednokrotnie musiał
się nisko schylić lub przyklęknąć, by uchwycić w aparacie ten moment niepowtarzalny,
który decyduje o oryginalności fotografii. Wybór zdjęć do albumu nie był łatwy,
bo uzbierało się ich sporo. Drogocenna pasja utrwalania niezwykłych zjawisk
przyrody jest u Krzysztofa wieloletnia.
„Ten niewielki zbiór fotografii,
owoc dwóch lat pracy jest tylko cząstką z bogatej kolekcji Krzysztofa
Żarkowskiego – czytamy we wstępie albumu – zawiera on tylko fragment mówiący o
fascynacjach autora. Pozwala jednak spojrzeć optymistycznie i z nadzieją na
odradzającą się wokół nas przyrodę”.
Myślę, że byłoby dobrze, gdyby
udało się dotrzeć do albumu Krzysztofa Żarkowskiego, zanim wybierzemy się latem w weekendowy plener. Album pokazuje jak
należy patrzeć na otaczający nas świat fauny i flory, jak wyłuskiwać z niego, to
co najpiękniejsze i najcenniejsze.
Las i góry trzeba kochać i czuć się ich częścią,wówczas fotografowanie i wędrówki po górach są przyjemnością i ogromnym przeżyciem.Każdego cieszy śpiew ptaków czy możliwość spotkania sarny.
OdpowiedzUsuńAle trzeba mieć też ogromny szacunek i pokorę wzgl.natury.A teraz w lesie można posłuchać niepowtarzalnych odgłosów przyrody.Można usłyszeć popis fletu drozda śpiewaka,ujrzeć pliszkę przeszukującą trawę.A gdzie pliszki,tam muszą być słonki,które potrafią udawać kalectwo przed drapieżnikiem(złamane skrzydło)po to,aby odciągnąć napastnika od gniazda.Często spotykam prawdziwych pasjonatów"polowania"aparatem,ale zawsze gdzieś się śpieszą i nie pogadasz.Prędzej można podyskutować z"pejzażystami"bo ciekawi są dobrych punktów widokowych.Widywałem takich co już byli po 80-ce,z plecakiem i sprzętem fotograficznym.Tegoroczna deszczowa wiosna, sprzyja rozwojowi zielonych i miękkich kobierców i poduch mchów.Dodają one niezwykłego uroku leśnym ostępom.Mchy zatrzymują ogromne ilości wody,którą potem stopniowo oddają.Pamiętam jeszcze ze szkoły podstawowej,że to stopniowe oddawanie wody nosi nazwę"metoda kropelkowa".
Dzisiaj przysiadłem na Popielaku(856m,niem.Ascherkoope).Piękno tej góry odkryto już w XIXw.W 1889r postawiono drewnianą wieżę"Heleny"(Helen Turm),wcześniej od"Hindenburga"na Kalenicy.W 1914 postawiono drugą drewnianą wieżę.Przez płaski wierzchołek przebiega czerwony szlak.Mam tu taką małą"ostoję"gdzie często zagląda zwierzyna bo jest trawa,woda,bagno i spokój(dziki,sarny,jelenie,muflony,lisy).Dzisiaj po godzinie mojego wylegiwania się,zjawiła się sarna(łania)z młodym.Zaczęły skubać spokojnie trawę.Po pewnym czasie zjawił się piękny rogaty muflon.Sprawdził teren i ułożył się do snu między korzeniami starego świerka.Gdy zacząłem już drętwieć,"strzeliłem"do sarny i zostałem sam.Ale one zawsze wracają do ostoi.
Coraz mniej ludzi pisze wiersze,coraz mniej ludzi je czyta.Ja uważam,że to tylko pozory,które próbuje się nam wmówić.Prawda jest taka,że coraz więcej Polaków czyta swoim dzieciom książki na głos.Na pierwszym miejscu są baśnie H.Ch.Andersena,później Brzechwa,Tuwim,Konopnicka,powieści A.Lindgren"Dieci z Bullerbyn".
******WIECZNOŚĆ******
Za cienką ścianą widzialnych zdarzeń
jest wieczność
cicha jak łan zboża tuż przed żniwami
W niej to znajdziemy grudkę milczenia
mieszkającego w każdym z nas
Wieczność jest bowiem wielkim"teraz"
dzielącym czas
Na to co było i co będzie
******Zbigniew Smoczek********
Leśniczy-poeta-wydał 8 tomików wierszy ilustrowanych pięknymi fotografiami i obrazami.
*****
Z komentarza wyprodukowałem artykuł,ale trudno w tak małym okienku komentarza ustosunkować się do wszystkiego w szczegółach.
Ja uważam,że od śpiewów anielskich w marmurowych świątyniach przyjemniejszy dla ucha jest szum drzew i melodia takiej perełki:
"Fields of the Nephilim And There Will Your Heart Be Also-YouTube"
Pozdrawiam:))WRC.
Zgadzam się co do czytania dzieciom wszystkiego co się mieści w
OdpowiedzUsuńpojęciu literatury dziecięcej i co jest dostępne na rynku. Ale dzieci
współczesne przedkładają "Skubby Dou" nad wszystkie wiersze. Przecież
ich nie znajdą w telewizyjnym okienku "Mi mi".
Amerykanizacja"bajkowych" mediów przekroczyła już wszystkie granice.
Tam liczy się reklama, tak jak w całej telewizji, radiu i
prasie.Obawiam się, że już nigdy więcej nie będziemy czytać tak
mądrych i wzruszających strof, jak to co napisał leśniczy- poeta, Z.
Smoczek, a to dlatego, że najmłodsze pokolenie nie rozczula się nad
losami sierotki Marysi lub Czerwonego Kapturka, nie zna bani
Andersena, wierszy dla dzieci Brzechwy, Tuwima i całej plejady autorów
tzw. literatury dla dzieci i młodzieży.
A już całkiem nie wyobrażam sobie w najbliższej przyszłości
"myśliwego", który z aparatem foto ślęczy godzinami w "ostoi", by
pstryknąć zajawkę kładącego się do snu muflona. Chylę czoła! To dla
mnie świat idylliczny, marzenie nieosiągalne, ułuda. Może się mylę ?
Czy dziecko czyta,można poznać po jego zachowaniu i zabawach.
OdpowiedzUsuńCzytanie-lub jego brak-często"słychać"w języku dzieci na podwórkach.
W moim życiu czytanie to codzienność.Jestem otoczony książkami.Maluchy to widzą,interesują się.Nie zmuszam do czytania,ale poczytać wnukom lubię.Przeżywają czytane bajki jak ja za dawnych lat.Dlatego dzisiaj telewizja może dla mnie nie istnieć.Pozdrawiam:)WRC.