Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 10 lutego 2013

Książańska gra w podchody, cz. II

czy dowiemy się wreszcie, co się kryje w podziemiach zamku?


Sprawą uregulowań prawnych własności podziemi w Książu zajęły się w 2008 roku władze Wałbrzycha oraz Zarząd Spółki Zamek Książ na czele z Prezesem, Jerzym Tutajem. Zdecydowano przeprowadzić inwentaryzację sztolni i podpisać umowę użyczenia z PAN, tym samym sankcjonując prawnie działalność naukowców w Książu. „Naukowcy będą legalnie pracować w podziemiu”  -  pisze w tytule artykułu „Polskiej Gazety Wrocławskiej” z 21 grudnia 2008, interesujący się od dawna kompleksem „Riese” dziennikarz, Artur Szałkowski. Powstanie też specjalistyczny zespół, który ma wyjaśnić tajemnicę sztolni, złożony z ekspertów wyposażonych w nowoczesne urządzenia badawcze. Dla zainteresowanych turystów postanowiono zainstalować w podziemiach kamery, które przekażą obraz na monitory do oglądania w zamku.
W rok później, w lipcu 2009 roku Artur Szałkowski w artykule „Wpuszczą turystów do sztolni?” informuje, że zakończona została inwentaryzacja pomieszczeń zajmowanych przez naukowców, a kierownictwo zamku uzgodni zasady współpracy z PAN. Oczywiście o ruchu turystycznym w podziemiach nie ma mowy, skoro nadal tam funkcjonować będzie obserwatorium sejsmologiczne.
„Tajemnica Książa będzie rozwiązana” czytam w kolejnym artykule Polskiej Gazety Wrocławskiej z 3 listopada 2010 roku: „Archiwum RSHA (Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy), pociąg ze złotem Wrocławia, Bursztynowa Komnata, masowy grób zamordowanych więźniów lub Wunderwaffe (cudowna broń) Hitlera. To część spekulacji dotyczących tego, co mogło zostać ukryte w sztolniach, wykutych podczas II wojny światowej pod zamkiem Książ w Wałbrzychu. Mnożą się niewiarygodne teorie, bo podziemia oraz teren wokół zamku od czasu zakończenia wojny nie zostały wnikliwie zbadane. Do dziś nie ujawniono też dokumentów na ich temat, które mogą się kryć w niemieckich, rosyjskich lub amerykańskich archiwach.” – tak stara się pobudzić naszą wyobraźnię Artur Szałkowski pisząc dalej o nawiązaniu współpracy pomiędzy Zamkiem Książ, a Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie. Badania podziemi oraz terenu wokół zamku potrwają co najmniej dwa lata i będą się odbywać głownie w trakcie letnich praktyk studenckich. PAN zgodził się udostępnić sztolnie do przeprowadzenia takich badań. Wszystko jest na dobrej drodze, tak przynajmniej by się wydawało. Jeszcze trochę cierpliwości, wszak czekaliśmy dziesiątki lat ma odkrycie tajemnicy Książa, poczekamy trochę jeszcze.
Gdybyśmy mieli jakieś wątpliwości, to rozwiewa je bez skrupułów Artur Szałkowski w kolejnym artykule „Studenci z Krakowa zbadają zamek Książ?”, tym razem z 28 lutego 2011 roku:
Fiaskiem zakończy się prawdopodobnie współpraca miedzy należącą do gminy Wałbrzych spółką Zamek Książ i Polską Akademią Nauk.
Otóż PAN wycenił koszty przeprowadzenia badań podziemi Książa przez swój zespół ekspercki na kwotę 900 tys. złotych. To kwota, która nie mieści się w możliwościach finansowych Spółki. Nie jest do przyjęcia nawet gdyby płatności rozłożyć na dłuższy okres. Zarząd Spółki Zamek Książ ma alternatywę. Jest nią oferta Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Studenci tej uczelni pod skrzydłami opiekuńczymi swoich profesorów mogą przeprowadzić badania w czasie wakacji bezkosztowo, z zapewnieniem przez Zamek zakwaterowania i wyżywienia. Ale problemem jest możliwość dostępu do podziemi, gdzie zainstalowana jest aparatura pomiarowa instytutu sejsmologicznego PAN.  Czyli jesteśmy znów w punkcie wyjściowym. Zabawa w podchody jest bardzo atrakcyjna i pouczająca. Świadczy ona o kompletnym braku wyobraźni zamkniętego w swej skorupie nietykalności „świata naukowego”, albo też o zupełnie niezrozumiałym uporze trwania w stagnacji i nienaruszalności. Warto wiedzieć, że w obserwatorium Książa pracuje kilku zaledwie ludzi i ma do obsługi kilka aparatów. Być może, że jest to miejsce szczególnie korzystne dla takich badań, ale nie ma miejsc niezastąpionych.
Jak trafić do świadomości uczonych z PAN, że na ich badaniach świat się ani nie zaczyna, ani nie kończy. Istnieją jeszcze inne potrzeby poznania świata i inne prawdy do odsłonięcia Komu jak komu, ale właśnie im, ludziom nauki, powinno na tym szczególnie zależeć. Myślę sobie w tej chwili, że lepiej zrobiliby Niemcy, blokując zawałem podziemia przy samym wejściu. Mielibyśmy już dawno problem z głowy, bo nie potrzebna byłaby absurdalna gra w podchody, która zajmuje czas i niczemu nie służy. W odkryciu zagadki podziemi zamku Książ jesteśmy nadal w punkcie zerowym.

9 komentarzy:

  1. Ciężki problem Pan poruszył... Mamy dużo zmiennych, dużo niewiadomych, ocieramy się w zasadzie o tzw. teorie spiskowe, które jak wiadomo - w prosty sposób tłumaczą skomplikowane zjawiska i być może przez to są generalnie niemile widziane. Ja uważam, że naszym świętym prawem jest używanie wyobraźni aby jakoś wyjść z zasłony dymnej, dopóki nie zostanie rozwiana.
    Co do roli wojska w założeniu obserwatorium - sprawa może być jasna. Nie da się ukryć, że miejsce rzeczywiście jest geologicznie "czułe" i mogło stanowić przede wszystkim część siatki monitorowania podziemnych prób atomowych. Czasy zmieniły się a naukowcy pod ziemią pozostali. Kto wie, czy ukryte sensacje, być może jedne z większych w skali spuścizny II WŚ, nie zmiotłyby laboratorium wraz z pewnymi, bo państwowymi posadami? Przyczyny mogą być prozaiczne. Wydaje mi się, że gdyby ktoś "większy" miał pewną wiedzę o niespodziankach na dole, zapewne do tej pory dokonałby jej eksploatacji. Większy, czyli ten po prawej ręce jak na mapę zerkamy. Bez jego wiedzy laboratorium jako forma zabezpieczenia nie istniałoby do dzisiaj w takiej formie.

    P z W !

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko wygląda na celowe utrudnianie badań podziemi zamku Książ.Dla sejsmografów można było znaleźć dużo lepsze miejsce.Czyżby częste strzelanie węgla w wałbrzyskich kopalniach nie zakłócało pracy tych czułych urządzeń?.A komunikacja miejska? Wszechobecna biurokracja odgrywa tutaj największą rolę!!
    A może trzeba brać przykład z tych ludzi:"vimeo.com/27332678" i "vimeo.com/29420179".
    A tak mogła wyglądać już część "Riese":
    "Nordhasen-Mittelwerk Dora"
    "U-Verlagerung Deckname Mittelwerk Dora YouTube"
    "U-Verlagerung Deckname Slll Jonastal YouTube"
    Interesuje mnie ile metrów chodnika drążono dziennie w jednej sztolni?
    Pozdrawiam.WRC.

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda. Rola tego "większego" z prawej wydaje się szczególnie intrygująca. Rosjanie byli panami na zamku od 8 maja 1945 roku ponad rok czasu. Mogli tam robić co im się chciało.Odkrycie stopnia zaawansowania Wehrmachtu w zakresie broni nuklearnej było dla nich zadaniem priorytetowym. Wiadomo, że poszukiwali takich miejsc w szybach kopalnianych Wałbrzycha. Dlaczego nie próbowali odblokować ukrytej części podziemi? Oto jest pytanie. Myślę, że jedynym sposobem na pozbycie się teorii spiskowych jest odkrycie zamaskowanej części kompleksu, bądź też definitywne stwierdzenie, że jej nie ma. Ale takich badań nie da się wykonać, bo w podziemiach są zainstalowane aparaty sejsmograficzne. A może byłoby dobrze zrobić to, co na Soboniu. Odsłonić dojście do sztolni od strony Wilka. Czas by zakończyć etap narad i konferencji, a przejść do konkretnej roboty. Dziękuję PzW za bardzo interesujący głos w tej sprawie. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję WRC za ten głos wspierający moje wątpliwości. Przykłady niemieckie z Dory nie wymagają komentarzy. My wciąż raczkujemy w odkrywaniu przeszłości. Bardzo dużo się mówi i pisze, czas ucieka, a my stoimy w miejscu. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Rosjanie przebywali na Wielkiej Sowie od 1954 do 1956 roku(ok.10 samochodów).Odjechali latem 1956 roku kiedy w Polsce miały miejsce zamieszki w Poznaniu.Ale zaraz pojawiło się kilka innych pojazdów i postawili kilka sporej wielkości anteny.Nie wiem kiedy odjechali.Kolejny raz zjawili się we wrześniu 1958 w dniu kiedy o zbocze Wielkiej Sowy rozbił się myśliwiec odrzutowy MiG-15 UTI.Cały sztab znajdował się na Przełęczy Walimskiej.Nadzorowali usuwanie i zacieranie śladów katastrofy przez polskich żołnierzy.Trwało to trzy dni.Kolejny raz zagościli w 1968(Praska Wiosna).Na Wielkiej Sowie ponownie zmontowali kilka anten,a wieżę nadbudowali kilku metrową drewnianą konstrukcją.Ustawili dwie stacje radiolokacyjne nad Sierpnicą,między Osówką a Sokołem.W latach 70-tych badania prowadzili studenci z Wrocławia,podobno były plany budowy obserwatorium astronomicznego na Wielkiej Sowie.WRC.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy nie ma innego miejsca na najczulsze sejsmografy w Europie niż podziemia historycznego zamku Książ?Należy poznać prawdę,ale oczywiście bez pozwoleń polskiej biurokracji nie można nic zrobić.Bezczynność i brak inicjatywy.
    A najprostsze dojście do nie udostępnionych podziemi zamku Książ znajdowało się od strony wałbrzyskich kopalń.Jeden z tuneli prowadził od strony Wałbrzycha upadową w kierunku zamku Książ.Niemcy też korzystali z sejsmografów,ale mieli je umieszczone we Wrocławiu w nieistniejącym już budynku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za dwa ostatnie bardzo ciekawe komentarze. Okazuje się, że tajemnic związanych z podziemiami zamku jest więcej i więcej tez możliwości dotarcia do ukrytych sztolni. Na zamku powstała Fundacja Księżnej Daisy. Równie ważną mogłaby się stać Fundacja Odkrycia Tajemnic Podziemi Zamkowych. dziś można byłoby skorzystać ze środków unijnych. Potrzeba inicjatywy i gotowych do poświęceń ludzi. Wciąż wierzę w to, że tak się stanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fundacje są elementem każdego demokratycznego państwa i należy wspierać chęci społecznego zaangażowania,należy korzystać z wzorców zagranicznych.Niełatwo było przekonać radnych sejmiku żeby poparli inicjatywę ogłoszenia roku 2013"Rokiem Księżnej Daisy",bo radni nie znali takiej postaci historycznej.Dopiero osiągnięcia związane z ogłoszeniem roku 2010"Rokiem Marianny Orańskiej"zdołały przekonać radnych.A osiągnięć było wiele w różnych dziedzinach życia.Toteż warto wykorzystać popularność księżnej Daisy,pozwoli to na popularyzowanie wiedzy o zamku Książ i Ziemi Wałbrzyskiej.WRC.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z zainteresowaniem czytam komentarze dotyczące Książa.Ileż wagarów spędziłam tam w miłym towarzystwie jako małolata z podstawówki,a były to lata 50!Kiedy dwa lata temu odwiedziłam to miejsce już jako osoba nobliwa,babcia wnuczkom,oniemiałam z podziwu. Trzeba by włożyć jeszcze wiele starań,ale w porównaniu z tym co pamiętam...A najbardziej wzruszyła mnie brama,którą wchodzi się na teren parku z ulicy Wałbrzyskiej w Świebodzicach.Do Książa stamtąd kawał drogi ale kiedy miało się 10lat to była żadna odległość.Pozdrawiam życząc dalszych ciekawych wpisów!

    OdpowiedzUsuń