Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 27 lipca 2017

Siódme, a nawet ósme poty




Mamy w lipcu trochę gorącego lata. Przypomniało, że w ogóle istnieje. Wprawdzie deszcz nas nie oszczędza, ale uśmiechnięte, opalone, tryskające humorem pogodynki z telewizji pocieszają, że to jeszcze nie koniec lata, że liźnie nas tropikalny, afrykański wyż i w sierpniu jeszcze parę dni poflirtuje nad Bałtykiem, a potem dopadną nas północne chłody. Wówczas znów możemy się spodziewać burz, huraganów, trąb powietrznych, jako skutek globalnego ocieplenia klimatu. Jak nie kijem go to pałką.

 Nie chcę tej prognozy odnieść do tego, co nas czeka dalej w polityce i chyba słusznie, bo dziś  liczy się  tylko to co się stało  24 lipca tego roku. To data, której nie da się zamazać żadnym flamastrem. Zwrócił na to uwagę, bożyszcze TVP, najwybitniejszy polityk III, IV i kolejnych jeszcze Rzeczpospolitych, które nieuchronnie nastąpią pokąd „jeszcze TVPiS nie zginęła”, a mianowicie – Zbigniew Ziobro. To właśnie on odsłonił prawdziwe oblicze Andrzeja Dudy, który miał być zbawieniem boskim dla Polski, jak to wieszczyli  chórem polscy biskupi i wszyscy Ojcowie Radia Maryja, a tymczasem jak się okazało zawiódł pokładane w nim nadzieje. Po latach posłuszeństwa i absolutnej podległości Prezesowi GS PiS, (zwanym przez niektórych polityków Karbowym) nagle ku zaskoczeniu wszystkich przypomniał sobie, że jest osobą najbardziej predysponowaną do tego, by stanąć wreszcie na straży konstytucji. Mamy zaiste precedens , a TVPKurski go odsłania ze wstydem i  wstrętem, ale nie piszę nic więcej, bo wystarczy obejrzeć kolejne odsłony TVP Info i wszystko będzie jasne jak mętna woda.


Dobrze że prognozy wieszczek Kasandry z pogodynek telewizyjnych nie robią na nas takiego wrażenia, jak one same i nie boimy się burz, gradu, trąb powietrznych. Podobnie zresztą nie boimy się tego, co robi TVP, specjalizujący się w robieniu widzom wody z mózgu. Są niestety ludzie nieuleczalnie chorzy, którzy wciąż jeszcze przejmują się tym, co powiedzą w okienku wybitni aktywiści PiS-u, niejaka Beata Szydło,  Joachim Brudziński lub Rychardo Czarnecki, że ograniczę do tych nietuzinkowych postaci. Tak wybitne tuzy, uczestnicy rozmów politycznych następujących po steku bredni serwowanych w codziennym serwisie informacyjnym (przepraszam, winno być dezinformacyjnym), są przecież  „złotą klamrą” telewizji, która stała się propagandową wyżymaczką. Tak samo zresztą, jak ich wódz, „prawdziwy patriota”,  poseł Jarsolaw Wielki, co do którego wielu obserwatorów sceny politycznej po jego ostatnich wystąpieniach sejmowych zadaje sobie pytanie, czy w gruncie rzeczy jest on faktycznym  partiotą, czy paridiotą.

W mediach mowa o przepełnionych plażach w Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Albanii, a także i w Grecji. Rosną ceny za wejście na plażę, nie mówiąc już o innych cenach „gastronomicznych”(dosłownie i przenośnie). Może i dobrze, że mamy swoje „złote piaski” nad naszym Bałtykiem, bo Tunezję i Egipt możemy sobie podarować i to już od paru lat, a do Turcji wybierają się tylko snajperzy, którym zabrakło miejsca w oddziałach „ukraińskich” separatystów Putina. Tu u nas jest lepiej, bo przecież płacimy nie ciężko zarobionym na saksach Euro, ale naszą zwykłą polską złotówką, która póki co jest mało warta, ale stanie się wkrótce konkurencyjną, kiedy spełnią się obietnice rządu, którego hasłem przewodnim jest „dobra zmiana” . W telewizji zwanej publiczną już ta zmiana nastąpiła. Trwa jej proces w wymiarze sprawiedliwości, wprawdzie został wstrzymany przez prezydenta co najmniej na dwa miesiące, ale co się odwlecze, to nieciecze, jak głoszą wasale prezesa.

Ale to wszystko się nie liczy. Przecież prezydent  przysięgał na konstytucję, że będzie jej strzegł jak źrenicy oka i choć jak dotąd bywało inaczej, to wreszcie mamy przełom. A prezydent, chociaż nie udaje mu się przekonać współtowarzyszy do swych racji, to przynajmniej ma tę niezaprzeczalną przewagę nad nimi, że potrafi przekonać nawet osobników „drugiego sortu”, by wierzyli w cuda. 


Mam dobrze, nie muszę szukać ratunku w upalne południe gdzieś nad wodą. Nie muszę się opalać. Wyprawy nad morze, nad jeziora,  w kraju i za granicę mam już za sobą. Wystarcza mi ogród, cień pod tarasem, prysznic w umywalce. Cieszę się na każdy błysk słońca na niebie. Siedzę sobie w pokoiku przy otwartym oknie, puszczam wietrznego „kręciołka” dla ochłody, sięgam po tomik wierszy mojego „idola” K. I. Gałczyńskiego i czytam:

„Coraz bardziej wszystko mnie boli,
już mi szkodzi nawet i ser;
siedmioma szpadami melancholii,
przebity jestem jak Apollinaire.

Głowa od rana puchnie jak bania,
cóż za pożytek z takich bań?
Kiedyś,.. wciąż panie. A dziś się słaniam
na nogach nocą, proszę pań.

Bo spać nie mogę. Ha, ktoś stuka
kościstym palcem do mych drzwi,
już wiem. Poznaję, to Kostucha;
- W taniec -  powiada, -  pójdź, K.I.

No cóż, przyjmuję jej ofertę,
choć tak w piżamie to faux-pas.
I już mnie ciągnie przez wertepy,
Gdzie deszcz i noc, i wiatr, i mgła.

Gdzieś pod latarnią w wietrzną zamieć
Kostucha nagle w płacz i krzyk:
- Skąd ma pan siedem dziur w piżamie?
Wygląda pan jak siódemka pik.

Właśnie – powiadam- to mnie boli,
Moja kochana, czyli ma chere;
Siedmioma szpadami melancholii
Przebiłem się jak Apollinaire”.

Tak, tak Czuję się tak samo przebity, choć szkoda, że nie „siedmioma szpadami melancholii”, ale nazwałbym to siódmymi, a nawet powiedziałbym – ósmymi potami, gdy zanurzam się w politycznym kotle. Odskakuję wtedy do świata poezji lub literatury, albo  idę z moim psem na spacer nad rzekę. Robimy to dwa, trzy razy dziennie, a te spacery to miłe uczucie, pozwala uciec od tego gorąca, które serwują nam co rusz media i cieszyć się każdą chwilą ciepłego, słonecznego lata. Chwilo trwaj, jak najdłużej ! Przynajmniej – dwa miesiące.

3 komentarze:

  1. Natomiast ja zanurzam się w mojej działce,gdzie produkuję doskonałe warzywa nie takie jak w Kauflandzie,Lidlu czy Biedronce bo moje są autentycznie ekologiczne. Polityki mam dość.Oglądam tylko Szkło Kontaktowe.Natomiast w manifestacjach w Warszawie w imieniu rodziny bierze udział mój brat,który od czasu do czasu przekazuje barwny opis.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrowienia dla brata, bo bez czynnego udziału w demonstracjach już byśmy byli IV Rz (w tym przypadku Rzeszą). A za to, że szukasz kontaktu z naszą polityką za pomocą "szkla kontaktowego" bardzo Cię cenię, choć nie znam się na optyce tak jak Ty, bo Ty znasz się na wszystkim, czego potwierdzeniem są quzy w "gazcie pl". Miłych chwil z motyczką na działce !

      Usuń
    2. Dziękuję za dobre słowa.Ale ja na działce naprawdę odpoczywam.Nie przepracowuję się,a drobne prace,ktore wykonuję dają mi dużą przyjemność.Dziękuję za pozdrowienia dla Bernarda oraz uznanie dla niego.Pozdrawiam

      Usuń