Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 29 lipca 2017

Polski lipiec - światełko w tunelu




Bałem się, że to się już nie uda, że po kompromitacji szefa KOD ciężko będzie po raz drugi odzyskać zaufanie Polaków dla których słowa partia, obojętnie jaka by nie była, budzi odruch wymiotny, a to co dzieje się w sejmie i senacie woła o pomstę do nieba.


A ponieważ dzieje się coraz gorzej i każdy zdrowo myślący obywatel tego państwa dla którego wolność, demokracja, praworządność i kultura osobista, stanowią nieomal świętość, patrząc na to, co wyczyniają od dłuższego czasu politycy, chwyta się za głowę i nie może uwierzyć, że potrafili tak mocno, w sposób absurdalnie głupi, szkodliwy i niewiarygodny, skłócić Polaków między sobą, doprowadzić do krańcowego podziału społeczeństwa, zdezorganizować jego normalne funkcjonowanie i skompromitować nasz kraj w oczach całego świata.


Dosyć wymowny, drastyczny przykład stanowi to, co się dzieje od lat na polu edukacji. Nazwę tego ministerstwa należało już od dawna zmienić na Ministerstwo Dezorganizacji Edukacji Narodowej, a ustawiczne eksperymenty na żywym organizmie sieci szkolnej, odtwarzanie jej dziś przez PiS w stylu retro,  mogłyby z powodzeniem stanowić fabułę współczesnego horroru, p.t. „Potwór z Alei Szucha”.

Ale dla rządzących „potyczki z edukacją”, to tylko margines globalnego programu, który szczyci się optymistyczną nazwą „dobrej zmiany”.

Ideą przewodnią „dobrej zmiany”, co widać na każdym kroku, jest powrót do PRL-u.


To w tym systemie w rękach wodza jedynej wiodącej partii znajdowały się wszystkie organy państwowe, organy władzy w terenie, wszystkie środki przekazu, a nad „wolnością słowa” czuwała świetnie zorganizowana i dobrze płatna cenzura, służba bezpieczeństwa i wojsko.


Na naszych oczach ma miejsce postępujący proces powrotu do tamtej rzeczywistości, a sukcesy ruchu „Solidarności” i wszystkie osiągnięcia spadkobierców tego ruchu po roku 1989, (w tym „okrągły stół”, który jak wiemy zapobiegł krwawej „wojnie domowej”), do czasów zdobycia władzy przez PiS, są uważane za „zdradę narodową”. 

To w naszym najwyższym organie państwowym, sejmie, ważny poseł partii rządzącej wdziera się na trybunę niezgodnie z regulaminem, by zarzucić opozycyjnym posłom, że to oni są winni śmierci jego brata, który jak wiadomo zginął 10 lat temu wraz z 95 innymi wybitnymi Polakami w katastrofie lotniczej. Wszelkie granice prawa, etyki i kultury osobistej zostały przekroczone. Ale winny tej insynuacji może czuć się bezpiecznie. Nie ma już niezależnego od rządzących Trybunału Konstytucyjnego, Prokuratura jest w jego rękach, a właśnie rozgrywa się spektakl podporządkowania sobie Sądu Najwyższego i wszystkich pozostałych organów sądowych.


Trudno się dziwić, że znaczna część społeczeństwa nie godzi się z tym, co się dzieje w państwie polskim, nie godzi się na bezkarność i  chamstwo posłów, na burzenie podstaw ustroju III Rzeczpospolitej.


 To co miało miejsce w całym kraju, w dniach lipcowych tego roku, a czego kulminacja nastąpiła po południu i w nocy z 22 na 23 lipca przejdzie do historii pod nazwą „polskiego lipca”. To jest prawdziwe światełko w tunelu, budzi nadzieję, że Polacy się otrząsną z bezradności, że się obudzą, zanim nie będzie za późno.


Dobrze pamiętamy sierpień 1980 roku, kiedy to się wszystko zaczęło, a historia lubi się powtarzać.

W drugiej połowie lipca roku 2017 miał miejsce żywiołowy zryw wolnościowy w całym kraju, poczynając od Warszawy, Poznania, Krakowa, Wrocławia, Gdańska i innych metropolii, a na kilkunastu miastach powiatowych, w tym naszym Wałbrzychu kończąc.  Wzięło w nim udział setki tysięcy ludzi. Wszędzie Polacy gromadzili się pod gmachami sądów i na centralnych placach, podobnie jak w latach 80-tych, kiedy pojawiła się szansa obalenia komunistycznej władzy. I tak jak wtedy również w lipcu tego roku wyszli na ulice ludzie różnych orientacji politycznych, ale głównie bezpartyjni, pragnący ratować to, co udało nam się z takim trudem zbudować  – demokratyczne państwo prawa. A było wśród tych, co wyszli na ulice mnóstwo ludzi młodych. Dla wielu z nich była to pierwsza taka zbiorowa manifestacja. Pamięć o tym przeżyciu pozostanie  na zawsze.


Rzecz w tym, że nie wszyscy o tym wiemy, co się w Polsce działo, że nie informują o tym w sposób rzetelny publiczne środki przekazu, że TVP Kurskiego bezczelnie kłamie, starając się zmarginalizować ten ruch tak samo jak w sierpniu 1980 roku czyniła to TVP w rękach PZPR.

Na stronie internetowej „gazeta pl” znajduję niezwykle optymistyczny wywiad p.t. „To im się udało wyprowadzić na ulice dziesiątki tysięcy Polaków” przeprowadzony przez dziennikarza, Michała Gostkiewicza z dwojgiem młodych ludzi, Weroniką Paszewską, dyrektorką i fundatorką Akcji Demokracja i Franciszkiem Sterczewskim, architektem i społecznikiem z Poznania, którzy jak się okazuje, włączyli się bardzo skutecznie w organizację masowych demonstracji obywatelskich w obronie niezależności sądów, a ich sukcesem okazała się akcja „Łańcuch Światła”.


Oto co na ten temat m. in. powiedziała w wywiadzie Weronika:


- W Akcji Demokracja, czyli w różnych naszych akcjach, wzięło do tej pory udział w różny sposób co najmniej 250 tys. osób. Tyle mamy maili w bazie. Czyli takiej liczbie jesteśmy w stanie wysłać maila z informacjami. A potrafimy to robić naprawdę skutecznie. To nie jest byle jaki newsletter. To jest potęga. Budowaliśmy ją półtora roku. To jest możliwe.  My - siedem osób - umożliwiamy ludziom działanie, stojąc sobie grzecznie z boczku. Do tego social media i mamy dwa silne, proste narzędzia. I trafiliśmy w dobry moment i z dobrą formułą - demonstracji bez polityków i emblematów partyjnych czy organizacyjnych.

- Bo ludzie mają chyba przesyt oglądania na demonstracjach polityków prowadzących kampanie wyborcze. Zwłaszcza, gdy zagrożone są nasze prawa i wolności. Myślę, że powaga i zaduma „Łańcucha Światła” zrobiła swoje. Sytuacja jest poważna i ludzie to czują. Ta godzina refleksji, zadumy, ciszy, jest potrzebna. Czerpiemy z niej siłę. Pomogło też jedno, proste hasło: "Wolne sądy, chcemy weta!". Przekaz musiał być jednolity. Nie mówiliśmy o innych rzeczach ani nie skandowaliśmy haseł, które mogłyby kogokolwiek obrazić.


A oto, co m.in. powiedział w wywiadzie Franciszek, który zorganizował „Łańcuch Światła” w Poznaniu:

- To było jak jakiś stan wyjątkowy. Jakbym sztabem kryzysowym dowodził. Tyle, że w tym sztabie ciągle byli chętni do pracy i się udało. Udało się zdobyć zaufanie policji i urzędników. Policja zobaczyła, że nie ma agresji, jest bezpiecznie, nie było żadnej - żadnej! - sytuacji niebezpiecznej. W każdym z miejsc, w których protestowaliśmy - a musieliśmy miejsce zmieniać, bo się nie mieściliśmy.


- Ja się cieszę, że ta taktyka działa. I właśnie teraz, jest dobry moment, żeby ten sukces - bo mimo, że prezydent jedną z trzech ustaw, bardzo szkodliwą, podpisał, to dwa weta to jest duży sukces ludzi - przekuć w coś trwałego. Bo to sukces ludzi. Gdyby obywatele nie wyszli w takiej liczbie na ulicę, tych wet by nie było. Trzeba docenić wszystkich - we wszystkich miastach i miasteczkach.


- Mam poczucie, że wiele osób w Polsce nie ma z kim się identyfikować na poziomie partii politycznych. Obecni liderzy i liderki muszą się zmienić - myślę, że „Łańcuch Światła” jasno to pokazał. Liczę na to, że obecni przywódcy mogą się jakoś zmienić pod wpływem walki o sądy. I na to, że pojawią się nowi liderzy. Mamy jeszcze dwa lata do wyborów.


- Gdybyśmy dopuścili do głosu na scenie jakiegokolwiek polityka, natychmiast byśmy stracili. Byłyby podziały. Ludzie by się denerwowali, że polityk krzyczy i nie mówi do wszystkich. Politycy mają swój własny język, moim zdaniem błędny: my-oni, bojowa retoryka, wojna polsko-polska. Mamy tego dosyć! Nie robi na mnie wrażenia, że ktoś jest posłem, ze jest sławny itp. Mnie chodziło o to, żeby głos na tych spotkaniach zabierali obywatele.


- A co dalej? To będzie decyzja grupy. Na początku byłem sam. W tydzień, spontanicznie, stworzyła się grupa, która chce coś robić. Na pewno chcemy dalej patrzeć politykom na ręce. I - pamiętając, że teraz przed kamerami mediów stanęli zwykli ludzie z naszej demonstracji, chcemy dalej zachęcać ludzi do działania. Do uprawiania polityki obywatelskiej, a nie partyjnej.  To, co się dzieje w Sejmie, tylko odstrasza ludzi.

 
Tyle z wybranych przeze mnie wypowiedzi osób, których nazwiska warto zapamiętać. Nie usłyszymy o nich w  mediach PiS-owskich. A teraz na koniec wołam już od siebie:


Rodacy! Jeszcze Polska nie zginęła”. Czy naprawdę ciąży nad nią fatum klęski? Czy nie potrafimy rządzić się sami, korzystając z takim trudem zdobytej niepodległości? Czy nie jesteśmy w stanie osiągać celów bliskich całemu narodowi bez dzielenia się na lepszy i gorszy sort, bez wzajemnego szczucia się i podpuszczania jednych przeciw drugim?


Bitwa o wolną Polskę dopiero się zaczęła. Nie myślę tu o żadnym puczu lub zamieszkach ulicznych, ale o naszej sile obywatelskiej, którą możemy zamanifestować na pokojowych zgromadzeniach, a w końcowym momencie – na wyborach, jeśli to nie będą wybory takie jak w Korei Północnej,  Putinowskiej Rosji lub na Białorusi.


Polski lipiec, to dopiero światełko w tunelu.




6 komentarzy:

  1. Ten spontaniczny zryw ludzi młodych nie związanych z żadną partią z pewnością przyczynił się do tego,że na chwilę pisiory się zatrzymali w swoich poczynaniach.Ale oni się na długo nie zatrzymają.Oni muszą wypełnić działania szeregowego posła.On robi wszystko aby doszło do jakiejś rozróby i wtedy wykorzysta Antka aby ochranial tą dobrą zmianę.A propos TVPIS to nie mam takiej potrzeby ich oglądać bo w czasie ich programu mam ciekawsze zajęcie np.czytanie książek.BRAWO MŁODZI za zorganizowanie manifestacji pod nazwą "Łańcuch światła" i wyprowadzenie ludzi na ulice polskich miast w tym Cieszyna i Dzierżoniowa.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Bronku, to co się dzieje dotyczy przede wszytkim młodych, to oni mają przed sobą kawał życia. Szkoda, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak się żyło w PRL-u. Naszym obowiązkiem jest ich przestrzec i zachęcic do działania, póki jeszcze nie jest za późno! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. PiS!?Może by tak Despacito?
    https://www.youtube.com/watch?v=iKTPV-HJsEo

    W PRL-u nie było tak źle-wystarczyło się zapisać do PZPR:)

    www.racjonalista.pl/kk.php/s,10135

    A poziom mórz i oceanów podnosi się 1,8 mm rocznie.Dlaczego?
    Pozdrowienia.


    OdpowiedzUsuń
  4. Przerażona jestem jak pomyślę, że to może się jednak skończyć rozlewem krwi.
    Mój młodszy syn, który jest nauczycielem był WTEDY razem ze swoimi byłymi maturzystami przed sejmem i przed pałacem prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu.

    I tak sobie myślę, żeby ten tunel miał wyjście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może!Wystarczy tylko,że ktoś ustrzeli jakiegoś"wieprza"i będziemy mieli "wojnę świń":)A taka już była...przez wieprza!Kaiser!Tylko Kaiser!
      www.historylink.org/File/9966

      Przyszło nam żyć w tzw."układzie magdalenkowym",gdzie"ludzie honoru"porozumieli się z"autorytetami moralnymi"i traktują obywateli jak idiotów.Tymczasem,to nie są ludzie honoru,ani żadne autorytety,to są idioci.Bo...
      ...Pan Bóg w pierwszej kolejności stworzył idiotów.Następnie stworzył tablice szkolne...zbyt późno-potwierdza to Marian Hemar:
      https://www.youtube.com/watch?v=V10_UR2Cf4o
      Spoko...Pani się nie martwi,wyjście z tunelu jest na"Osówce"...nawet kilka:))

      Usuń
    2. To co się stanie jest szczególnie ważne dla naszych dzieci. To co się dzieje jest groźne, stąd nie milczę w tej sprawie.Dziękuję za zaglądanie do mojego blogu, cenie to sobie bardzo. Pozdrawiam !

      Usuń