Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 14 listopada 2014

Było miło ...

Głuszyca - żyjąca nadzieją !


Piszę ten wiersz jak z oddali,
w rannej ciszy, przebudzony,
w głowie wir wczorajszej gali,
jeszcze w uszach mam te dzwony.

Jeszcze słyszę skoczne dźwięki,
rozśpiewanej młodej Mai,
słowa pochwał i podzięki,
które padły tam na sali.

Jeszcze błądzę w świateł blasku,
czuję trzepot w serca głębi
więc próbuje po omacku
poczekać, aż się oziębi …


To jest jasne jak słońce, że jestem wdzięczny bliskiej mojemu sercu placówce o dość długiej nazwie – Centrum Kultury Miejska Biblioteka Publiczna w Głuszycy za organizację wczorajszego spotkania autorskiego. Zależało mi na tym by się pochwalić nową książką, by ją przybliżyć mieszkańcom mojego miasteczka i zachęcić do jej czytania. Po to przecież pisze się i wydaje książki.
Wałbrzyskie powaby”, to dzieło mojego życia, to książka największa i najlepsza pod względem edytorskim. Jak się okazuje godna tego by ją traktować jak drogocenny upominek, jak niezwykły gadżet promujący miasto Wałbrzych i całą ziemię wałbrzyską. Tak właśnie wykorzystuje książkę starosta wałbrzyski i prezydent miasta Wałbrzycha.

To że wczoraj przybył na spotkanie sam Starosta, Józef Piksa i przywiózł ze sobą kilkanaście książek, które można było rozlosować wśród obecnych na sali słuchaczy, to największy sukces tej imprezy. Bo książki „trafiły pod strzechy”. A za piękne słowa o naszej przyjaźni i wyrazy uznania dla mojej twórczości jestem mu wdzięczny. Tak samo jak prowadzącej spotkanie, jak zwykle ciepłej i serdecznej, dyrektor CK, Monice Bisek-Grąz i jej prawej ręce, szefowej Biblioteki, Renacie Sokołowskiej, i Beacie Laskowskiej z Jedliny-Zdroju, która przyjechała na to spotkanie, by przypomnieć, że również u sąsiada zza miedzy mam uznanie za książkę „U żrodeł Charlotty”, a także za wiele lat pracy w tamtejszej oświacie i kulturze.

A mnie się w tym momencie przypomniały słowa z wiersza krakowskiego poety-chłopomana Lucjana Rydla, znanego z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego:

„Serce mi się wciąż wyrywa
do dalekich moich stron,
Do tej ziemi ukochanej,
serce mi się wciąż wyrywa...”

Co prawda to ukochana Jedlina nie jest tak daleka, ale wiem że ze względu na moje lata już na zawsze utracona, ale w sercu i pamięci nigdy nie zagasną najlepsze wspomnienia z młodych lat pracy i przyjaźni z wieloma ludźmi w tym miasteczku.

Cieszę się, że w ten czwartkowy przedwyborczy wieczór na moje spotkanie autorskie przybyło tak wiele osób, a wśród nich moi serdeczni przyjaciele, jak się okazuje także moi uczniowie i byli współpracownicy. Pomyślałem sobie, że jest to znaczna i ważna część elit intelektualnych, społecznych i gospodarczych naszego miasta. A przecież moje książki o Głuszycy, jak również ta wałbrzyska, dotykają newralgicznych spraw związanych z rozwojem tej ziemi, a więc tego na czym nam tak bardzo zależy. To dobrze, że CK w Głuszycy zaczęło tętnić nowym życiem, to dobry znak dla rysującej się z nową nadzieją przyszłości miasta.
W swoim wystąpieniu życzyłem wszystkim nam, mieszkańcom miasta i gminy, aby te „cudowne sny” wysnute w programach wyborczych naszych trzech kandydatów na burmistrza, mogły się spełnić choć w połowie, a wtedy za cztery lata będziemy mogli powtórzyć za tytułem tego postu : „Było miło”.


3 komentarze:

  1. Witam!Mogę tylko jeszcze raz powtórzyć Stachu jesteś wielki.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że tego Bronku nie widzisz, jak urosłem po tym komentarzu mojego Wielkiego Przyjaciela !

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję ! Napisania , wydania i wspaniałego wieczoru autorskiego. Tak trzymać !
    Wszystkiego dobrego życzę.

    OdpowiedzUsuń