Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 4 sierpnia 2017

Strach pomyśleć - Polska w ruinie !


jest taki dom chylący ku upadkowi, czy to może być Polska?

Transmisje video z dużych imprez sportowych oglądane na ekranie telewizyjnym wyzwalają moje emocje nie tylko z tego powodu, że Polacy w wielu z nich odnoszą sukcesy sportowe. Interesuje mnie także i myślę, że nie jestem wyjątkiem, poznawanie świata. Taką wyjątkową okazją są relacje z rowerowych wyścigów kolarskich. Dzięki temu, że największym tego typu imprezom towarzyszą zwykle śmigłowce, możemy obserwować nie tylko to, co się dzieje na szosie z kamery motocyklisty, ale także z wysokiej perspektywy podniebnej helikoptera. Tak więc przy okazji przemieszczającego się setkami kilometrów wyścigu mamy przed oczyma oszałamiające krajobrazy, przepiękne miasteczka i wsie, liczne zabytkowe budowle, szpalery rozbawionych, roześmianych widzów przy szosach, a w ogóle wszystko to co widzimy przekracza naszą wyobraźnię. Myślę, że nie zobaczyłbym tego w takiej skali podróżując samochodem lub pociągiem. Niestety, nawet na coś takiego nie mogę sobie pozwolić. Nie te lata.  Przyznaję szczerze. Siadam przy telewizorze przede wszystkim po to, by przynajmniej pooglądać świat na ekranie.

Był taki czas, że sprawozdawcy sportowi nie szczędzili słów i czasu, by przy okazji relacji sportowej przekazać widzom jak najwięcej informacji o tym, co widzimy w danym momencie z kamery helikoptera. W tym roku było takich informacji znacznie mniej, choć czasu na relacje było znacznie więcej, bo każdego dnia relacjonowane były non stop całe etapy, a trwało po kilka godzin dziennie. No i było o czym mówić, bo na trasie znajdowały się miejsca znane z historii, pełne zabytkowych budowli i różnego rodzaju niezwykłości, a wszystko w otoczeniu oszałamiającej przyrody i krajobrazów. We Włoszech wyścig toczył się krętymi drogami Sardynii, potem  Sycylii, a następnie górskimi szlakami nad Adriatykiem słonecznej Italii. Wydawało mi się, że nie ma już nic piękniejszego na świecie. Zmieniłem to zdanie po obejrzeniu wyścigu we francuskiej Alzacji i Lotaryngii, a następnie w niebosiężnych Pirenejach i Alpach. Francuski tour kończył się na Polach Eizejskich w Paryżu. Czy może być na świecie coś równie oszałamiającego jak paryski trakt od Łuku Triumfalnego do Wieży Eiffla, którędy przebiegał ostatni etap wyścigu?

Tegoroczne emocje Giro de Italia i Tour de France stały się asumptem do refleksji, czy Tour de Pologne, transmitowany nieomal od początku do końca z udziałem naszych śmigłowców, może być równie interesujący jak tamte wyścigi i czy możemy się równać widokami z tym co można było zobaczyć we Włoszech i Francji. Bałem się, że będzie mi wstyd oglądając Polskę pozostawioną przez PO w ruinie, jak głosili w całym kraju na mityngach przedwyborczych populiści PiS-u. Znam z autopsji tę południową Polskę, ale sprzed pół wieku. Potem bywałem tam parę razy samochodem, podróżując przez Górny Śląsk, Kraków, Wieliczkę, Tarnów do Gorlic, Przemyśla i Medyki, albo też w moje rodzinne strony nad bystrym Dunajcem i Popradem. Byłem pod koniec lat 50-tych uczniem Liceum Pedagogicznego w Starym Sączu, a potem w  Limanowej. Pamiętam tamte siermiężne czasy powojenne i z trudem dźwigające się ze zniszczeń wojennych wsie i miasteczka. Wiem, że było ciężko żyć wtedy na Podkarpaciu i mógłbym rozwodzić się nad tym znacznie szerzej. A poza tym, czy my po tak ogromnych stratach wojennych i braku samodzielności w ustrojowym układzie państw tzw. demokracji ludowej, możemy się równać z ustabilizowaną przez wieki, dobrze rządzoną, bogatą i rozwiniętą, zachodnią  i południową Europą? 

Ponieważ obydwa cieszące się ogromną sławą kolarskie wyścigi  poprzedzające nasz Tour de Pologne rozpaliły moją wyobraźnię do zenitu, czekałem w napięciu na nasz wyścig.

Powiem krótko. To co można było zobaczyć w naszej transmisji przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Były momenty, kiedy zadawałem sobie pytania, gdzie to jest, nieprawdopodobne by to była Polska.

To co zobaczyłem w zabytkowym Krakowie, w tym starszym od Polski zabytkowym mieście, pradawnej stolicy kraju,  olśniewającej dziś nowoczesnymi rozwiązaniami komunikacyjnymi i urodą dzielnic mieszkaniowych, a dalej na Górnym Śląsku, w zaskakujących nowoczesną architekturą Katowicach, w tonących w zieleni parków Tarnowskich Górach i kolorowym Zabrzu, to wzruszyło mnie do głębi. Nie wyobrażałem sobie, że w małym Knurowie mogą być tak niezmierzone tłumy miłośników kolarstwa, a położony w Beskidach Szczyrk, to niezwykłej urody ośrodek sportu i rekreacji. O Wiśle Małysza, Ustroniu Śląskim , Rybniku i Gliwicach już nie będę pisał. Na Górnym Śląsku, podobnie jak w dawnym Wałbrzychu, tonące w dymie kominów kopalnianych, brudne, zaniedbane i odrażające dzielnice miast, skazanych jak się wydawało na powolne umieranie – dziś odżyły na nowo.

To nie jest ten Śląsk, co dawniej. Można dziś bez wstydu poprowadzić tędy coraz to ważniejszy i sławny już na świecie wyścig kolarski – Tour de Pologne. Myślę , że właśnie po to, by wymazać z pamięci dawne stereotypy czarnego Śląska i pokazać kraj i ludzi, którzy zasługują na podziw i uznanie.

Okazało się, że to był dopiero wstęp do fantastycznego Eldorado, które zamajaczyło w oczach na trasach Rzeszowszczyzny. Trudno uwierzyć, że to tzw. Polska B, dawna Galicja, opuszczona przez Boga i zamknięta dla świata. Zagubione w górach wioseczki i miasteczka, o których nikt nie słyszał, mówiło się o nich - bieda aż piszczy. A tu z wysokości helikoptera roztaczają się krajobrazy, o jakich się nie śniło piewcy gór Kazimierzowi Przerwie Tetmajerowi. A w tej czarodziejskiej głuszy willowe domki, tonące w iglakach i kwiatach, porozsiewane jak prawdziwki po deszczu w całej okolicy. No i dróżki asfaltowe, wijące się jak wstęgi, a wyżej w górach zawrotne serpentyny.

Nie potrafię opisać wrażeń z Rzeszowa, to wręcz fantastyczna, nowoczesna metropolia, miasto w którym miałem okazję być przed laty i utrwaliły mi się w pamięci duże przestrzenie, aż proszące się o zagospodarowanie. Dziś tam już nie ma gdzie palca wścibić, a komunikacyjne estakady w centrum zachęcają by się na nich zatrzymać i zachwycać czarem przecudnego miejsca na ziemi.

Ku mojemu największemu zaskoczeniu, to wszystko, o czym napisałem dotąd, to było zaledwie  preludium. Prawdziwy raj dla serca i oka, to etapy: Wieliczka – Zakopane i ostatni w tym wyścigu, wieńczący  go, królewski etap wokół Bukowiny Tatrzańskiej. Tutaj dopiero ta „Polska w ruinie” pokazuje swoje „prawdziwe oblicze”. Nie potrafię tego opisać, co się stało w Zakopanem, w którym miałem okazję leczyć się na płuca ponad rok czasu w Sanatorium Akademickim na Ciągłówce i szpitalu „Odrodzenie”. To już nie jest to samo skromne i swojskie miasteczko. Dziś oglądając Zakopane poczułem się jak na "Dzikim Zachodzie". Miejsce  przepełnione rozmaitością górskiej architektury, nmiezliczonej ilości reklam i neonów, hoteli, restauracji, punktów gastronomicznych, kramarzy w góralskich akcesoriach i pękające w szwach od samochodów i turystów. W tym porównaniu do Zachodu proszę nie doszukiwać się znaczeń pejoratywnych. Po prostu – idziemy z postępem.

Ongiś przez cały rok miałem sposobność gościć w tym mieście i spacerować w góry. Moja choroba pozwalała na takie wycieczki. Już wtedy zachwycałem się tym miejscem, bo przecież to stolica naszych Tatr. Zapamiętałem Bukowinę Tatrzańską, góralską wiosczynę położoną wysoko w górach, już wtedy upstrzoną górską zabudową i goszczącą zamożnych ceprów ze stolicy lub innych dużych miast z Polski, jako znakomity zakątek do wypoczynku.

Nie mogłem dziś w to uwierzyć, gdy sprawozdawca sportowy powiedział – jesteśmy w Bukowinie Tatrzańskiej. Po pierwsze – zobaczyłem obraz rozsianych po całej okolicy, prześlicznych willowych domków w góralskim stylu, ale każdy inny, co jeden to ładniejszy.

Po drugie – jazda przez Bukowinę wydawało się nie ma końca.

Po trzecie – to wszystko mieści się w niepojętej piękności górach.

A po czwarte – wyścig kończy się pod Krokwią w Zakopanem, międzynarodowym ośrodku sportów zimowych, miasteczku pełnym hoteli, restauracji, pensjonatów, kwater noclegowych, kipiącym życiem kurorcie, nie gorszym od wielu podobnych i sławnych zdrojowisk na świecie.

Ale co zrobić, kiedy nasi rządzący głoszą wszem i wobec, że Polska jest w ruinie. Rzeczywiście, strach o tym pomyśleć, że skutkiem ich rządzenia, tak może się stać !








6 komentarzy:

  1. Tak zgadzam się.Po czterech latach ich rządów,może się okazać,że Polska jest rzeczywiście w ruinie,oczywiście za ich działaniami.Ale to co niszczą w dziedzinie społeczno-prawnej i międzynarodowej będziemy naprawiali kilkanaście lat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś-4.08.2017-Międzynarodowy Dzień Piwa i Piwowara.Jak piwo to...Bawaria i Park Narodowy"Las Bawarski"...w"ruinie"?
    https://www.youtube.com/watch?v=fu46L6KlVuo
    Ciąć czy nie ciąć,oto jest pytanie?Film daje odpowiedź.

    "Gniazdo":Kotlina Kłodzka,Wałbrzych,Tadeusz Słowikowski...
    https://www.youtube.com/watch?v=2A7Ox8nZWgs

    Piosenka na weekend:
    https://www.youtube.com/watch?v=y4i4_e7T7Ig
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już dwa razy czytałam ten tekst, ale nie mogłam go skomentować z komorki.
    Więc teraz gdy już wróciłam do domu i mam przed sobą laptopa chciałabym napisać, że tekst jest piękny i prawdziwy. I że zgadzam się z nim całkowicie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten tak miły dla mnie komentarz i za ten bis w czytaniu. W Twoich ustach, to dla mnie tak jak nagroda literacka.
      Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń
  4. Autorze szanowny - po raz kolejny przypominam - to nie Podkarpacie, jeno administracyjnie Małopolska a geograficznie - Karpaty. Zlituj się nad nami,
    blogowładny mędrcze samozwany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem tak uczony jak Anonim, dlatego zaglądam do Wikipedii, a tam pod hasłem Podkarpacie można przeczytać: Podkarpacie – region fizyczno-geograficzny położony na obszarze Austrii, Czech, Polski, Ukrainy i Rumunii.

      Podkarpacie leży na zewnętrznym przedpolu łuku Karpat Zachodnich i Wschodnich. Stanowi pas obniżeń, oddzielający Karpaty od Wyżyny Małopolskiej i Wyżyn Ukraińsko-Mołdawskich. W części zachodniej region ma charakter ciągu wyraźnie wyodrębnionych kotlin o różnej szerokości, w części wschodniej stanowi stosunkowo wąski pas o charakterze lekko pochylonego przedgórza. Podkarpacie charakteryzuje się stosunkowo ciepłym klimatem, o wilgotności zmniejszającej się z zachodu ku wschodowi.

      Dzieli się na trzy podprowincje:

      Podkarpacie Zachodnie,
      Podkarpacie Północne,
      Podkarpacie Wschodnie.

      Do Polski należą części Podkarpacia Północnego i Wschodniego, których łączna powierzchnia na obszarze Polski wynosi ok. 16,2 tys. km² (około 5,5% obszaru kraju).
      Ja pisząc w blogu używam tej nazwy jako że spotykam się z nią w literaturze, a także w publicystyce, np. w relacjach z meczów piłku noznej na Podkarpaciu.

      Usuń