Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Jeszcze jedna muza Apolla - Warszawska Stokrotka




 Znamy już wszyscy wałbrzyską Stokrotkę z Książa, księżnę Daisy von Pless, o której miałem okazję pisać wielokrotnie. Dziś o innej Stokrotce, tym razem z Warszawy.

Motto jej książki: 

„Dla moich najbliższych, którym wszystko zadedykowałam…
Dla starych przyjaciół, a także dla nowych, których poznałam w Internecie…
A może dla kogoś więcej, kogo zainteresuje moja książka?

Oto odautorskie przesłanie z prześlicznej książeczki Jadwigi Śmigiery, p.t. „Zwariowałam”  wydanej dwa lata temu przez wydawnictwo Białe Pióro”.
Jestem jednym z tych nowych, których warszawska „Stokrotka”, bo takim pseudonim podpisuje się Jadwiga w prowadzonym przez siebie blogu, poznała przez Internet, no i jednym z tych, których obdarzyła zaufaniem i dlatego przesłała mi pocztą dwie swoje książeczki. Drugą z nich, wydaną w rok później zatytułowała – „Dalej wariuję”, ale o tej drugiej napiszę drugim razem, bo nie chcę by z książek „Stokrotki” powstała w moim blogu nowa książka.

Już na samym początku powiem, że tytuł „Zwariowałam” jest przekorny, bardziej by mi odpowiadał tytuł „Zmądrzałam”, bo tylko w ten sposób potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego „Stokrotka” już jako zaawansowana babcia, zdecydowała się podzielić swoimi przeżyciami i doświadczeniami z całego życia, z innymi Czytelnikami. Sama o tym pisze, że robi to nie dla sławy i nie dla pieniędzy, nie po to by zaspokoić swoje ambicje i cokolwiek komukolwiek udowodnić. „Trzeba bowiem naprawdę zwariować, aby będąc na bardzo zaawansowanym etapie życia zdecydować się na tak ryzykowny krok” – pisze autorka.

A książka jest czymś w rodzaju antologii z życia pisarki, jak to sama określiła „o korzeniach, dzieciństwie, młodości, podróżach, dzieciach, wnukach. I o teraźniejszości. O smutkach i o radościach. O swoich najbliższych”.

Z książki, którą „pochłonąłem” w ciągu jednego wieczora i pół nocy (co mi się już dawno nie zdarzyło”) wnoszę, że jest ona właśnie dowodem mądrości, bo byłoby błędem, gdyby tak bogate w wydarzenia i przemyślenia życie, zamknąć w szufladce swojej pamięci i zachować tylko dla siebie. Z książki rysuje mi się obraz osoby niezwykle wrażliwej, czułej i lirycznej, osoby niezwykle inteligentnej, jak to się mówi oczytanej, osoby zainteresowanej zagadką życia i niepojętnością świata, zarówno przyrody jaki ludzi.

„Stokrotka” ma nie zagasłe, wzruszające wspomnienia z lat dzieciństwa i młodości na kresach wschodnich, a potem już w Warszawie, z którą związana jest mentalnie i emocjonalnie, zwiedziła i poznała kawał świata (Argentyna, Słoneczna Italia, Rosja, Litwa, Grecja) i pisze o tym tak, że zapiera dech w piersiach. Zapamiętała mnóstwo ciekawostek z życia rodzinnego, a co szczególnie promieniuje w jej książce – potrafi cudownie o tym opowiadać, ma dobre „białe pióro”, a Stwórca obdarzył ją talentem, który pozwala mi nazwać „Stokrotkę” kolejną muzą Apolla.

Zdaję sobie sprawę z tego, że odbieram tę książkę subiektywnie, bo widzę w jej potyczkach z literaturą samego siebie. Podobnie jak Stokrotka też „zwariowałem” na stare lata i bawię się w pisanie. W dodatku – wiele jej wspomnień jest mi szczególnie bliskich. Miałem okazję podobnie jak Ona być w Moskwie na Kremlu i w Wilnie, a także w starożytnej Grecji, bliskie mi są miasteczka w Polsce, o których pisze Stokrotka i to jak pisze. Czytałem jej reminiscencje z, jak to nazwała, „najpiękniejszego miasta w Polsce” – Kazimierza nad Wisłą, z prawdziwym wzruszeniem, a cała książka stała się, jak sądzę na dłużej – moim  talizmanem.

Obiecuję, jak tylko ochłonę po pierwszym czytaniu, napisać coś więcej o książce Jadwigi Śmigiery, przybliżyć najciekawsze retrospekcje i pouczające refleksje. Teraz zabieram się do czytania jej drugiej książki, o której czytam w drobnej załączonej recenzji: „w kolejnym zbiorze opowiadań, autorka pokazuje, że z każdego drobiazgu potrafi zrobić ciekawą anegdotę i dostrzega wszędzie urodę świata”.

Jak to dobrze, że Jadwiga nie poprzestała na pierwszej swej książce i z nutą  humorystyczną oświadczyła w  tytule swej drugiej książki - „Dalej wariuję”.

A oto fragment interesującego wywiadu z Jadwigą Śmigierą w internetowych goglach:

WK. Dla wielu czytelników „Zwariowałam” to powieść o charakterze pamiętnika. Czy Pani też tak uważa?
To nie jest pamiętnik. Jest to raczej fotografia mojego życia. Czarno- biała fotografia. Chwilami bardzo ostra, chwilami zamglona, a czasami tajemnicza. Czasami też wesoła.
WK. Kocha Pani podróże, gdzie najchętniej Pani wyjeżdża?
Wyjeżdżam wszędzie tam, gdzie są ślady Polski. Jeżdżę nie tylko do stolic, także do pięknych małych miasteczek i wsi. Nie jeżdżę natomiast do żadnych kurortów, nie zwiedzam, leżąc pod palmami.
WK. Z Pani książki wynika, że ukochanym miejscem w Polsce jest Kazimierz nad Wisłą. Co w sobie ma to miasto?
To prawda. Kocham Kazimierz nad Wisłą. Ale jeżdżę tam zawsze w zwykły dzień, gdy rynek jest pusty. Wtedy dopiero widać urok tego miasteczka i jego „genius loci”. Ale widzę też urodę innych małych miasteczek. I bardzo kocham Tatry.
WK. Co Panią skłoniło do napisania tej książki?
Po prostu w dniu 13 kwietnia 2015 roku podjęłam taką decyzję…
WK. „Zwariowałam” to także część wspomnień Pani rodziny. Czy te dawne dzieje miały wpływ na napisanie książki?
Oczywiście, że tak. Przecież bez rodziny, bez naszych korzeni i bez nowych gałęzi nie istniejemy.
WK. Co porabia Pani na co dzień?
Krócej byłoby napisać czego nie porabiam. Piszę, czytam, słucham muzyki, chodzę na wernisaże znajomych twórców, do muzeów, na spektakle teatralne, na wieczory autorskie, na koncerty, oglądam wartościowe filmy, jeżdżę na wycieczki po Polsce. Tylko w ubiegłym tygodniu byłam w Zamościu, Czersku i w Ciechanowie. Bardzo często chodzę na Warszawskie Stare Miasto i do Łazienek Królewskich, czasami jadę do Wilanowa. Spotykam się ze znajomymi… no i prowadzę bloga.
WK. Jest Pani typową Polką, kocha Pani swój dom, rodzinę i… lubi się opiekować wnukami. Czy czasami nie brakuje Pani czegoś „szalonego” w monotonii życia codziennego?
Moje życie nie jest monotonne. Czy można monotonią nazwać rozmowę po angielsku z 11-letnim wnukiem albo opowiadanie bajek wnukowi 7-letniemu? Na początku sierpnia byliśmy razem w Legolandzie i ZOO-Safari w Givskud w Danii. Pod koniec sierpnia wędrowaliśmy całą rodziną po Tatrach. A szaleństwo to dla mnie nie kasyna Las Vegas tylko zachód słońca nad Wisłą…
WK. Gdzie Pani chciałaby mieszkać, gdyby ktoś nagle powiedział: „Jadwigo powiedz, gdzie ma być twój dom, a ja go tam zbuduję”
Kiedyś marzyłam, aby mieć z okna widok na Giewont. Albo żeby mój dom stał w jednym z kazimierskich wąwozów. Ale całe życie mieszkam w Warszawie i tak już zostanie… bo stare drzewa źle znoszą przesadzanie.

P.S. W goglach można znaleźć pod nazwiskiem autorki i tytułami jej książki wiele innych
Informacji.

Fot. Zbigniew Dawidowicz













4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie napisałeś o Pani Jadwidze/Stokrotce/.Jest to ciekawa i interesująca osoba a ponadto swoje przeżycia/dobre i złe/przekazuje w formie blogu i w wydanych książkach.Dobrze,że o tym napisałeś bo jak tylko nadarzy się okazja to zajrzę do książek Pani Jadwigi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że warto. Jest nam bardzo bliska, sam się o tym przekonasz. Napiszę o tym jeszcze w moim blogu, a sporo informacji możesz znaleźć w goglach pod Jej nazwiskiem. Pozdrowienia dla Ciebie i całej Rodziny !

    OdpowiedzUsuń
  3. I co ja mam napisać?
    Mogę tylko bardzo serdecznie Ci podziękować .... Bardzo się wzruszyłam...chociaż niewątpliwie przesadzasz z tym moim talentem. Jeśli jest to taki malusieńki...
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie jest malusieńki. Napiszę jeszcze o tym w moim blogu.
      Mówię o swoich wrażeniach, a myślę, że książki piszesz nie dla krytyków literackich, ale dla takich Czytelników jak ja. Jest w Twoich książkach wiele takich momentów, które mnie zachwycają.Dziękuję za to, że się odezwałaś. Pozdrawiam !

      Usuń