Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 19 sierpnia 2017

Miedzianka Fest


Dramatyczne losy Miedzianki, przed i powojennego miasteczka w Rudawach Janowickich, którego już nie ma, stanowią wciąż  niegasnący temat zainteresowań Filipa Springera, znakomitego reportera i fotografa współpracującego  z "Dużym Formatem", "Polityką", "Tygodnikiem Powszechnym", autora książek reporterskich i wielu artykułów poświęconych współczesnym przemianom , które mają miejsce w przestrzeni polskich miast i wsi.

Miedzianka stała się głośna dzięki jego artykułom w „Polityce”, a następnie wydanej w 2011 roku osobnej książce, p.t. „Miedzianka”. Historia znikania”.

Filip Springer przez ponad dwa lata szukał odpowiedzi na pytanie, dlaczego miasteczko z siedmiowiekową tradycją zniknęło z powierzchni ziemi. Czy stało się tak na skutek zniszczeń spowodowanych rabunkowym wydobyciem uranu przez Rosjan prowadzonym tutaj w latach 1948 – 1952? Czy też opowieści o szkodach górniczych zostały wymyślone przez władzę jako pretekst do wyburzenia miasta i ukrycia tajemnicy z przeszłości.

O tym wydarzeniu pisałem w swoim blogu we wrześniu 2014 r. w poście p.t. „Co by było, gdyby nie było u nas Filipa Springera?”:

„Okazuje się, że nasz region jest naszpikowany tajemniczymi miejscami jak rodzynki w cieście. Chłonnym ciekawostek i paradoksów Czytelnikom proponuję głośny ostatnio temat, który zdumiewa i intryguje nie mniej niż Tajemnicze Podziemne Miasto „Osówka” w Głuszycy. Mowa o miasteczku widmie - Miedziance, miejscowości znanej przed wojną jako najmniejsze i najwyżej położone miasteczko Rzeszy, Kupferberg
 
Jadąc pociągiem z Jeleniej Góry do Wałbrzycha można dostrzec w pobliżu Marciszowa w gęstwinie leśnej wieżę kościoła z nieczynnym zegarem. To właśnie tu na Miedzianej Górze (420 m. npm.), w obecnej gminie Janowice Wielkie kwitło sobie spokojnym rytmem miasteczko przed i po wojnie, po którym dzisiaj nie ma śladu. Z cudem ocalałej w dokumentach po kopalnianych starej mapki można się dowiedzieć, że pod Miedzianką jest więcej korytarzy, tuneli i sztolni, niż wydaje się wszystkim poszukiwaczom skarbów i przygód razem wziętych na całym Dolnym Śląsku. Skąd się wzięły te podziemne labirynty, co się stało, że na miejscu dawnego miasteczka rosną dzisiaj jedynie bujne trawy, drzewa i krzewy? 

 
W 1945 roku małe, pulsujące życiem poniemieckie miasteczko otrzymało nazwę Miedzianka.. Od 1949 roku było to miast górników. Nocą i dniem pracowali oni pod ziemią, ale nikt im nie mówił co kopią. Plotka głosiła, że wydobywają rudy miedzi, srebra i złota. To było prześliczne miasto, najpiękniejsze na Śląsku. Najstarsi ludzie, ci co pamiętają Kupferberg mówią, że najpiękniejsze na świecie. Niewielki rynek otaczały kamieniczki z podcieniami, na środku tryskała wodą rzeźbiona w kamieniu fontanna. Nocą odbijały się w niej światła gazowych latarni. Były w tym miasteczku dwa kina, dwa kościoły, dom kultury, apteka, sklepy kolonialne, restauracja, dwa bary, jadłodajnia górnicza, kawiarenki, hotele, punkty usługowe, słowem wszystko co potrzebne do życia.

W 1967 roku żołnierze Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego wysadzili w powietrze zabudowania kościoła ewangelickiego. Świadkowie tego zdarzenia mówią, że widzieli jak kościół poleciał do nieba. Pod koniec lat sześćdziesiątych kontynuowano ewakuację i wyburzanie Miedzianki. Na początku siedemdziesiątych miejscowość opustoszała do reszty, pozostało po niej kilka bezładnie rozrzuconych domów, a w gąszczu krzaków wspomniany już kościół katolicki. Co spowodowało śmierć miasta? Jak to możliwe, że coś takiego mogło się wydarzyć w cywilizowanym państwie, nieopodal turystycznej Mekki Dolnego Śląska, Jeleniej Góry, w atrakcyjnej krajobrazowo okolicy Rudaw Janowickich?


Okazuje się, że przekleństwem miasteczka stało się to, co odkryli zwycięzcy sołdaci w głębi ziemi, w sztolniach nieczynnej poniemieckiej kopalni. A był tam uran, rzecz bezcenna dla Radzieckiej Armii. Zaraz po wojnie ruszyła kopalnia uranu. Z różnych stron Polski, głównie ze wschodu, napływali ochotnicy do pracy. Rygor wojskowy nie przeszkadzał, bo radzieccy włodarze zapewniali niezłą płacę i rozrywkę. Nikt nie straszył skutkami bliskiego kontaktu z rudą uranu. One dały o sobie znać po kilku latach. Gdy możliwości eksploatacyjne stały się mniej korzystne, a trudne warunki pracy kończyły się nieuchronnie dla górników rakiem płuc, gruźlicą, pylicą, trzeba było jak najszybciej zakończyć wydobycie. Proces stopniowej likwidacji rozpoczął się już w roku 1953. Należało pozacierać wszelkie ślady. Najlepiej wyeksmitować ludność, zrównać miasto z ziemią”.


I tak się właśnie stało. Miedzianka zniknęła z powierzchni ziemi, pozostało po niej tylko kilka zrujnowanych budynków i kościół, który cudem obronił się przed dewastacją.


Na temat Miedzianki mamy teraz mnóstwo interesujących materiałów. Łatwo je odnaleźć w internetowych goglach. Okazuje się, że reporter Filip Springer nie przestał interesować się tym miejscem i skutkiem tego temat Miedzianki jest wciąż żywy i atrakcyjny. Oto co dowiaduję się z internetowego portalu „wyborczej pl”, w którym Maria Leszczyńska pisze o jego nowym pomyśle, który jak sądzę może zainteresować moich Czytelników. Oto co mówi o „Miedziance Fest” sam pomysłodawca:


„Ostatni raz byłem w Miedziance w styczniu tego roku. Po raz kolejny, razem z Pawłem Nowakiem i Jarkiem Kądzielą, usiedliśmy nad kuflami piwa. Rozmawialiśmy o tym, że warto byłoby znów, choć na jeden dzień, ściągnąć do Miedzianki ludzi, tak jak wtedy, gdy swój spektakl wystawił tu jeleniogórski teatr. 
Nie planowaliśmy niczego wielkiego. Ale plan wymknął się spod kontroli. I tak zrodził się pomysł na Miedzianka Fest, święto reportażu w mieście, którego nie ma. 

W ostatni weekend sierpnia do Miedzianki przyjadą najlepsi polscy reporterzy, by w gościnnych progach tutejszego kościoła rozmawiać z miłośnikami reportażu z całej Polski o opisywaniu historii - tych wielkich i tych małych. Przyjedzie też Teatr Improwizowany Klancyk!, by na improwizowanej scenie w browarze zagrać kawałki oparte na książkach Marcina Kąckiego. Miejscowy teatr Korkontoi wystawi zaś w plenerze swoją wariację o Miedziance,  Muzeum Migracji pokaże swoją mobilną wystawę w przyczepie Niewiadów, a dziennikarze z portalu Outriders zaprezentują w podziemiach dawnego kina multimedialne materiały”.

W internetowym portalu jest jeszcze wiele ciekawych relacji z interesujących spotkań z  mieszkańcami byłego miasteczka. Jest też intrygujący wątek o browarze „Miedzianka” Jarosława Kądzieli, a także perypetiach teatralnych teatru z Jeleniej Góry.
Oddaję głoś Filipowi Springerowi:

„Oddział Hitlerjugend maszerujący przez Kupferberg opisałem w rozdziale poświęconym narodzinom nazizmu w miasteczku. W 2012 roku książkę wziął na warsztat zespół Teatru im. Norwida w Jeleniej Górze. Przy okazji premiery obudziła się lokalna prawica, która książkę jakoś przeoczyła, ale teraz postanowiła zaprotestować przeciwko "antypolskiemu spektaklowi" w jeleniogórskim, publicznym teatrze. Antypolskie w książce i bazującej na niej sztuce miało być to, że niektórzy Niemcy są tam przedstawieni również jako ofiary wojny. A Polacy nie są nieskazitelni.

W sierpniu 2014 roku teatr postanowił wystawić Miedziankę w Miedziance, a przy okazji zebrać trochę pieniędzy na remont tutejszego kościoła. To wtedy sceny z książki odegrano w przestrzeni, która tę książkę zrodziła. Na spektakl i towarzyszące mu wydarzenia przyjechały setki ludzi. Lokalne władze podstawiły miejski autobus, jego wyświetlacz rozjaśnił noc ujmującym napisem "Miedzianka". Takiego obrazka nie widziano tu od kilku dekad. Miedzianka przez ten jeden dzień tętniła życiem. Chodziłem po niej, przecierając oczy ze zdumienia. I zastanawiając się, co jeszcze może się tu wydarzyć?"


Jestem pewien, że Miedzianka znów zatętni życiem pod koniec sierpnia tego roku, gdy zaroi się w niej od reporterów i turystów, którzy znajdą okazję do relaksu w znakomitej oprawie artystycznej w przeuroczym miejscu miasteczka, którego istnienia nie udało się wymazać z pamięci.
Piszę o tym wszystkim, by zachęcić szczególnie ludzi młodych do takiej zabawy.

6 komentarzy:

  1. Witam! Dobrze,że piszesz o takich ciekawych miejscach na ziemi jak nieistniejące miasteczko Miedzianka.Prawdopodobnie oprócz Rosjan uran wydobywali w tej miejscowości Niemcy.Szkoda tylko,że w tak bezwzględny sposób rozprawili się z tym miastem Polacy.Dobrze,że został jeszcze kościół w którym może odbywać się spotkanie pod nazwą Miedzianka Fest.Chwała ludziom,którzy próbują ocalić od zapomnienia to ciekawe miejsce na Dolnym Śląsku.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest Bronku kosćiół i jak się okazuje jest nowo zbudowany na starym miejscu browar, tak że jak to na stropolskiej wsi bywało jest się gdzie pomodlić i wychylić kufelek złotego naktaru bożego. Ku chwale Boga i Ojczyzny !

      Usuń
  2. Niesamowicie to wszystko ciekawe. Przeczytałam z dużym zainteresowaniem.
    A Filipa Springera znam z jego ostatniej bardzo dobrej książki pt:"Miasto archipelag. Polska mniejszych miast".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to super interesująca i swietnie napisana książka F. Springera, mam ja na swoim regale i pisałem o niej w moim blogu.
      Dziękuję Stokrotko za komentarz !

      Usuń
  3. Miedzianka to raj dla zbieraczy minerałów.

    Kilka fotografii najmniejszego i najmilszego miasteczka dziewiętnastowiecznych Niemiec:
    joemonster.org/art/39736

    Wszystko wskazuje na to,że niebawem powróci do życia fragment linii
    kolejowej Świdnica-Jedlina-Zdrój,a także nieużytkowana dziś linia
    Jelenia Góra-Kowary.

    "Złote pociągi"?
    https://www.youtube.com/watch?v=2-PIMyxB-6E
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Henryku za jak zwykle ciekawe linki i za dobre wieści o uratowaniu tak znakomitych krajobrazowo linii kolejowych. Marzę o tym by się przejechać tą linią z Jedliny do Świdnicy. Mam jeszcze w oczach piękne widoki, choć było to bardzo dawno temu. Pozdrawiam !

      Usuń