Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 28 stycznia 2015

W dolinie Weistritz



 
Różne drogi prowadzą do G.

A oto wstęp do mojej nowej książki "Głuszyca - miasto włókniarzy. Ciekawoastki z historii miasta". Jest ona już prawie przygotowana do druku. Jeszcze trwają prace nad oprawą graficzną i wyborem fotografii. Motto do książki zawdzięczam stałemu komentatorowi mojego blogu, znakomitemu Henrykowi  z Jugowa. Serdecznie za to dziękuję. Książka ukaże się wczesną wiosną tego roku wydana przez Stowarzyszenie Przyjaciół Głuszycy pod patronatem burmistrza miasta, Romana Głoda.


Prolog

Motto:
O Głuszycy z niemieckiej książki D.K.F. Moscha, tłumaczenie oryginalne Aleksandra Kuszyńskiego z 1821 roku.

"Maleńka Głuszyca utopiona w kotlinie śródgórskiej."

"Mała to osada rękodzielstwa, leży na posuwistości gór Waldenburskich ku wschodowi, do gór Sowich przyległa, w okolicy bardzo powabney, gorzystey i przyozdobioney lasami.

Domy tei osady zapełniaią po części głęboką dolinę, która się z pomiędzy gór wydobywa i aż do Tannhausen rozciąga, po części też są rozstawione po sąsiedzkich gór pochyłościach, na których się daleko posuwają. Kray iest dosyć dobrze zagospodarowany, tak iż wszystkie gatunki zboża dobrze się udaią; a szczególniey łąki są tu przewyborne.

Na schyłkach gór, osobliwie po nizinanach, nayduią się znaczne sady; wiele wsiów iest tak gęstymi zabudowana sadami, iż domy pomiędzy niemi nikną prawie jak w lesie.

Tu zwabią nas i oko przechodnia przyiemnie biało wytynkowane chaty wieyskie, tam starożytne i zniszczałe lepianki maiące dachy słomiane mchem porosłe, kominy drewniwne, małe okienka i drzwiczki, tu bawi nas świeża zieloność łąki i ogrodów, albo przyiemne zacienia sadów które się w koło domów znayduią; tu znowu rozkoszne i wesołe dzieci igraią na murawie, albo brodzą w chłodnych nurtach obok płynącego strumienia.

Można przeto chodzić po wąskich ścieszkach, które od domu do domu prowadzą, wśród sadów i ogrodów, wśród łąk i poziomych gaiów spuszczaiąc się coraz bardziey w dół.

Mieszkańcy doliny Weistritz żyją tu pospolicie bardzo długo, powiększey części mówią  niemieckim ięzykiem, lubo pomieszanym z obcemi Idiotyzmami, także po czesku. Trudnią się rolnictwem, wyrabianiem i bieleniem płócien, inna część trudni się wyrabianiem lnianych materyy, z których gatunki są szczególne; batist przedni, prosty, półbatist, obrusy i serwety modelowane, na reszcie rąbki gęste w kwiaty. Rozmaite żelazne narzędzia robią, a rozmaite drewniane roboty wyrabiaia.

Niedaleko Wuste-Giersdorf w opisanych górach znaiduią się trzy mieysca kąpielne;
Altwasser, Salsbrunn i Charlottenbrunn, z których każde swoim sposobem przyczynia się do ulżenia cierpiącej ludzkości."
 (archiwe.org/stream/)

Do tych, którzy jak ja czują więź emocjonalną i duchową ze swoim miejscem zamieszkania, adresuję zaczerpnięte z historycznych opracowań i kronik niemieckich, interesujące jak sądzę wyimki z historii naszego miasta – Głuszycy i naszego regionu wałbrzyskiego, żywiąc tę nadzieję, że nie będzie to lektura zbyt nużąca i że pozwoli ona poczuć się pewniej i bliżej przeszłości, z której płynie wiele cennych doświadczeń.

Głuszyca – ni to miasto, ni to wieś, rozciągnięte wzdłuż potoków górskich łączących się w szeroki nurt rzeki Bystrzyca osiedle robotnicze, podobnie jak cały region wałbrzyski, ma swoją ciekawą historię, okresy wzlotów i upadków, triumfów i klęsk, zachwytów i rozczarowań.
Wbrew temu co można by na pozór sądzić jest to historia wzbudzająca w miarę jej poznania, nie tylko pośród nas – mieszkańców miasteczka – lecz także osób postronnych, rosnące zainteresowanie, bowiem w historii Głuszycy koncentrują się jak w soczewce zmienne koleje losów całego Śląska, jak również zaskakujące sploty wydarzeń, które skłaniają do poszukiwania odpowiedzi na pytanie o genezę tej miejscowości. Co wpłynęło na to, że powtarzające się cyklicznie zawieruchy wojenne i związane z nimi zniszczenia i pożogi, nie spowodowały wymarcia osady, która jak feniks z popiołów odradzała się ponownie za każdym razem z nową siłą witalną i rozmachem ? Co leżało u podstaw spontanicznego jej rozwoju w drugiej połowie XIX w., kiedy to przeobraziła się ona z miejscowości o charakterze rolniczo-rzemieślniczym w typowe osiedle przemysłowe z determinującą przewagą żywiołu robotniczego ?
Są to pytania tym bardziej intrygujące, im lepiej uświadamiamy sobie, że Głuszyca leży w  enklawie górskiej, ściślej w rozległej kotlinie, zamkniętej niemal ze wszystkich stron dość stromymi grzbietami.

Dojeżdżając do Głuszycy Górnej szosą z Nowej Rudy rzuca się w oczy  panorama górska sprawiająca wrażenie pustkowia i tylko wynurzające się ponad wierzchołkami bujnego poszycia leśnego kominy fabryczne, wieżyczki i dachy zabudowań wskazują, że zbliżamy się oto do ukrytej w przełęczy osady. Kolejne kilometry drogi odsłaniają coraz to większe, pulsujące życiem, fabryczne miasto. Dziś powiedzielibyśmy – byłe fabryczne miasto, bowiem transformacja ustrojowa po roku 1989 spowodowała upadłość nieomal wszystkich fabryk włókienniczych, a po największym przedsiębiorstwie bawełnianym – ZPB „Piast” w Głuszycy nie ma już prawie śladu.

Największym walorem Głuszycy jest jej górski krajobraz. Północno-zachodnią granicę tworzą Góry Wałbrzyskie z największym szczytem Borową – 854 m i Góry Suche (jedno z pasm Gór Kamiennych) z panoszącym się wszechwładnie Waligórą – 936 m, u podnóża którego rozpostarło się słynące w kraju ze sportów zimowych schronisko Andrzejówka. Granicą północno-wschodnią Głuszycy jest masyw Włodarza – 811 m i Jedlińskiej Kopy – 730 m, oddzielony od głównego grzbietu Gór Sowich, najstarszych w Sudetach i kryjących w sobie liczne niezbadane dotąd tajemnice, Obniżeniem Walimskim. Od wschodu króluje, nad płynącymi leniwie wierzchołkami wzgórz, nęcąca wzrok Wielka Sowa – 1015 m, intrygująca widoczną przy dobrej pogodzie bielejącą na szczycie wieżą widokową. Zamykają dolinę Bystrzycy od południa falujące jak morze Wzgórza Wyrębińskie. Miasto ciągnie się n a długości 4,2 km wzdłuż Bystrzycy, część miejska leży na wysokości 420-490 m. npm.

Gdziekolwiek byśmy nie wznieśli się wyżej od leżącego w kotlinie miasta na wierzchołki wzgórz, rozpościerające się przed oczyma krajobrazy  zapierają dech w piersiach, ściskają  serce, wywołują wzruszenie. Gdzie by nie spojrzeć, jest czym oczy nacieszyć.
Główną rzeką zlewną jest Bystrzyca, przecinająca kotlinę jak cięcie skalpela. Wpadają do niej z obu stron szemrzące potoki:  Kłobia, Potok Marcowy z prawej oraz Otłuczyna, Złota Woda, Rybna z lewej. Skutkiem tego po obfitych opadach Bystrzyca staje się wielka i groźna, przetacza rozszalałe wody z impetem, podmywając skaliste brzegi. Wiele razy w przeszłości dawała się we znaki osadnikom, którzy lekkomyślnie wznosili swe domy i warsztaty zbyt blisko jej nurtu.
Klimat doliny Bystrzycy nie jest zachęcający, bo typowy dla terenów wysokogórskich. Obfituje w częste opady deszczu i chłodne noce. Śnieg w górach zalega cztery do pięciu miesięcy, co stwarza dobre warunki narciarskie, ale oznacza spóźnioną wiosnę. Lato bywa niezbyt gorące, a występujące wahania temperatury pomiędzy dniem i nocą utrudniają uprawę roślin.

Obszar Głuszycy wraz z przyległymi administracyjnie wioskami: Sierpnicą, Kolcami, Głuszycą Górną, Łomnicą, Grzmiącą i Rybnicą Małą wynosi 62 km2, w tym powierzchnia miasta  - 16 km2. Gruntów ornych jest znikoma ilość – 2,5 tys. ha. Przeważają lasy – 52% powierzchni gminy, stanowiące bezcenny skarb, nie do końca doceniany przez władze miasta i mieszkańców.
Można zamieszkać gdzieś dziwnym zrządzeniem losu, osiedlić się czasowo lub na stałe, powodując się przeróżnym splotem wydarzeń i okoliczności. Dla wielu mieszkańców Głuszycy miasto to stało się dziełem przypadku jako rezultat osadnictwa powojennego, bądź też miejsce nęcącej pracy i zarobku w okresie powojennej odbudowy i zagospodarowywania Ziem Zachodnich.

W miarę upływu lat przybysze z różnych stron wrośli w ten grunt i zakorzenili się na dobre, z „ptoków” zmienili się w „krzoki”, w tej urokliwej kotlinie górskiej znaleźli swój „kraj lat dziecinnych, słodki i piękny jak pierwsze kochanie”. Tu jest ich dom, tu jest ich „macierz”, stąd mogą jedynie odlecieć jak bociany odlatują do ciepłych krajów, ale wspomnień z lat dzieciństwa i młodości nie zatrze żaden błysk wielkiego świata, będą tu powracać, jeśli nie ciałem to duchem.
Można zamieszkać z przypadku w mieście u źródeł Bystrzycy, ale nie można tkwiąc tu przez ileś tam lat, nie odczuwać potrzeby zbliżenia intelektualnego do przeszłości tych ziem, do bliższego poznania ich historii, jeśli już nie tej zbyt odległej z czasów dawnych, to przynajmniej tej najnowszej.

Fot. Ania Błaszczyk

5 komentarzy:

  1. Gratuluję napisania kolejnej książki. Życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prolog piękny! Kilka fragmentów z innych źródeł:
    "Ta kraina iest głównem zbiornikiem wilgoci atmosferyczney w górach,tu zbieraią się i przeciągaią chmury,tu też następuią obfite skroplenia;w braku chmur i opadów występuią tu sinawe mgły,oblekią czuby górskie lub kołyszą się na tychże wyniosłościach,nie pozwalaią całemi tygodniami przedrzeć się promieniom słonecznym do ziemi,by ogrzać i osuszyć drzewostany świerkowe,które tonąc w mgłach srebrzą się perlistą szatą skroplonej wilgoci.
    Najbogatsze mgły objawiają się w zaklęsłych potokach górskich i na stokach północnych i tam widzimy naiwspanialsze bory świerczyny.Przy braku wilgoci na południowych stokach,wskutek ciepłoty,świerk nikczemnieje a w miarę intenzyi suszy gini.
    Gdy pod wrażeniem tych myśli wyidziemy na szczyty gór tey krainy uderza nas zmiana dekoracyi.Świerki na północnych stokach maią wygląd weselszy,wyniośleyszy."/Sylwan/

    "Pogląd na ruch i postęp zdrojowisk ojczystych w roku 1860 dostrzeżony:skreślił Dr.Zieleniewski."

    "Mglisty i niewyraźny obraz stanu naszych zdrojowisk,w jakim się w 1860 roku znajdowały.
    A nasze prawdziwie bezpretensjonalne ale szczeropolskie zdrojowiska,niby ubogo ale nader schludnie utrzymane, cieszą się licznym zdrojowym towarzystwem.
    Żętycą gości zdrojowych Szczawnica obdziela,która ma być pomocną w najniebezpieczniejszej chorobie,bo w zabójczych suchotach!
    Jakżesz się nam dziwić,że kiedy po innych zakładach,jak w Salzbrunn,Reinerz,Charlottenbrunn do 100 000 kwart żętycy(i to miły Boże! z naszych galicyjskich owiec otrzymanej) sprzedają,w Szczawnicy zaledwie jej 1000 kwart sprzedano !"
    "www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=305149&from=&dirids=1&ver_id=&lp=3&QI="

    "Gdy w styczniu niebo
    Grzmotem się głosi,
    Na Wschodzie ludzi
    Śmierć w tym roku kosi."
    /Z kalendarza na rok pański 1923/
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z dużą przyjemnością i zainteresowaniem czytam komentarze Henryka, wręcz czekam na nie, bo za każdym razem czegoś nowego się dowiem i nauczę. Dziękuje za to w imieniu swoim, a myślę, że i wielu Czytelników tych komentarzy. Mam nadzieję, że przepowiednia z 1923 roku nas w 2015 roku nie dotyczy, zwłaszcza że mimo ciepła i deszczów grzmotów jeszcze nie słyszałem. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. "Ewolucja nazwy wsi Bystrzyca Dolna znajdującej się w Dolinie Bystrzycy(Weistritz)na Dolnym Śląsku.Miejscowość ta w okresie 1000 lat miała 13 nazw:"Bistricza-1149/50 r.,Wistricz-1330r.,
    Wystricza-1300 r.,Polnisch Weistritz-1318 r.,Wistricz-1334r.,Wistricia polonicalis-1340 r.,
    Polonisschen Weissericz-1362 r.,Polonisch weistric-1666 r.,Pohl(nisch) Weiseritz-1743 r.,
    Weistritz Polnisch-1785 r.,Nieder Weistritz-1886 r.,Bystrzyca-1945."/Czesław Białczyński/

    Panie Stanisławie,żeby ogarnąć cały zasób archiwaliów dotyczących Śląska,musielibyśmy bardzo długo żyć.Ileż tam jest jeszcze nieodkrytych faktów historycznych dotyczących naszego regionu.Światowy zasób tych archiwaliów do roku 1945 szacuje się na ok.50 000 metrów bieżących z czego około połowa znajduje się obecnie na terenie Rzeczpospolitej.
    Jeszcze bogatszy jest zasób przekazów drukowanych.Jego wielkość jest dzisiaj trudna do oszacowania.Systematyczne badania tego zasobu ograniczyły się dotychczas do jego ułamków,
    które w najlepszym przypadku można by ująć w promilach!
    Zadaniem przemyślanej strategii naukowej byłoby przejrzenie go choć raz i wydobycie istotnych informacji.Zwiększyłoby to zasób naszej wiedzy,ale jest to z różnych względów niemożliwe.
    Podjęto wieloletnie badania ale w mniejszym zakresie,a celem jest uzbieranie jak największej ilości informacji źródłowych dla historii Śląska.
    Historia Śląska wiąże się z historią papiernictwa.Szczególnie postęp w badaniach nad dziejami papiernictwa należy uznać za ważny dla historyków i wielu gałęzi wiedzy humanistycznej,gdyż oni szczególnie zajmują się przekazami na papierze.
    Biorąc pod uwagę współczesne granice Polski,pierwszeństwo w produkcji papieru należy przyznać Śląskowi(XV wiek-pierwsze czerpalnie).W następnych wiekach na obszarze całego Śląska(od wojen śląskich podzielonego między Prusy i monarchię Habsburgów) założono 100 papierni.
    W czasie II woj.św.przemysł papierniczy poniósł poważne straty na terenie całej Polski.
    Dodatkowo na ziemiach Dolnego Śląska największe zakłady zostały zdemontowane i wywiezione do ZSRR.
    Czerpalnie papieru funkcjonowały w Mieroszowie,Michałkowej,Niedźwidzicach,Bystrzycy.
    Wszystkie te papiernie były napędzane wodą.

    Tureckie kazanie
    Pewnego razu turecki duchowny wstąpił w meczecie na mównicę i zaczął w te słowa:
    -Zgromadzeni prawowierni,pytam się was,czyli wiecie,o czem wam dzisiaj chcę mówić?
    -Nie wiemy-odpowiedziało zgromadzenie.
    -Nie wiecie,o czem wam chcę mówić? Kiedy nie wiecie,idźcie do domu i rozważcie żywot swój,
    abyście wiedzieli,o czem wam chce mówić.
    To rzekłszy,zszedł z mównicy.Po niejakim czasie wystąpił powtórnie na mównicę i przemówił:
    -Zgromadzeni,prawowierni,pytam was,czyli wiecie,o czem wam chcę mówić?
    -Wiemy-odpowiedzieli wszyscy.
    -Kiedy wiecie,to idźcie do domu i sprawujcie się według tego.
    I zszedł z mównicy.Niedługo potem zebrali się znowu prawowierni na nabożeństwo,a nasz duchowny zapytał ich jak pzedtem,czy wiedzą,o czem im będzie mówił.Odpowiedzieli niektórzy,
    iż wiedzą,a niektórzy,że nie wiedzą.
    -Jeśli tak-rzekł kaznodzieja-to niechaj wiedzący powiedzą niewiedzącym!
    Wielki jest Allah i Mahomed prorok jego! /Kurier Codzienny-1928/
    :)

    OdpowiedzUsuń