Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 19 czerwca 2014

"Wałbrzyskie powaby" Michalika


To tytuł anonsu tygodnika Aglomeracji Wałbrzyskiej informujący Czytelników o pojawieniu się na rynku wydawniczym nowej książki mojego autorstwa - „Wałbrzyskie powaby”, a także o spotkaniu promocyjnym książki w Bibliotece pod Atlantami”. Bardzo mi się spodobał tytuł tego anonsu, bo oddaje on w najprostszej, lapidarnej formie, specyfikę tej książki. Istotnie w swej treści jest to książka dość osobista i nie próbuję tego ukrywać, wręcz odwrotnie, podkreślam, że są to moje subiektywne impresje o Wałbrzychu i całej ziemi wałbrzyskiej. Staram się wytłumaczyć z tego, że moje fascynacje Wałbrzychem i otaczającym go promieniście refleksem miast i gmin powiatu, a nawet nieco dalej, Sudetów Środkowych, są moimi odczuciami, z czym chcę się podzielić z Czytelnikami i zyskać ich aprobatę.
Ale ta książka, to nie tylko część fabularna. I nie jest to dzieło tylko jednego autora. Zgodnie z nowoczesnymi standardami tekst książki został wzbogacony w ilustracje, a jest ich obfitość i rozmaitość, zarówno z przeszłości jaki i współczesności. Fotografie są wyjątkowe, te z czasów minionych niezwykle rzadko publikowane, a z czasów współczesnych, zrobione na „gorąco” dla książki. Te starsze udostępniło i wzbogaciło w opisy Stowarzyszenie Wratislavia Amici, te dzisiejsze utrwalił na kliszy młody, wałbrzyski artysta- fotografik, Marcin Jagiellicz. A w ogóle nad częścią redakcyjną i komentarzami do zdjęć współczesnych popracował redaktor naczelny Mateusz Mykytyszyn.
Warto dodać, że książka jest „produktem wydawniczym”, tak to się chyba potocznie określa, wałbrzyskiej Spółki „Poldruk”, Józefa Grzywy i Marka Kawki, a jej obwolutę zaprojektował Daniel Jasiński.

Takim to sposobem wspólnym wysiłkiem nas wszystkich pojawiła się na wałbrzyskim rynku wydawniczym nowa książka - „Wałbrzyskie powaby”. I to książka nie byle jaka.

I teraz pytanie zasadnicze. Czy się cieszyć z tego powodu, czy uznać, że nie ma powodów do zachwytu, bo książka w czasach dzisiejszych wydaje się anachronizmem, rzeczą zaprzeszłą i niepotrzebną. Kto dziś w dobie internetu i dominacji telewizyjnych przekazów wizualnych czyta książki?

Odpowiedź na to pytanie znalazłem na spotkaniu promocyjnym w Bibliotece pod Atlantami w wigilię czwartkowego święta – Bożego Ciała. Po południu o godzinie 17-tej salka Czytelni Czasopism wypełniła się po brzegi. Przybyli nasi bliscy znajomi (myślę tu o współautorach książki), ale także osoby zainteresowane treścią książki, tak mocno związanej z naszym domem rodzinnym. Wydawcę ( miasto i powiat wałbrzyski) prezentował Starosta Wałbrzyski, Józef Piksa z małżonką (byłą dyrektor biblioteki gminnej w Walimiu).

No i się zaczęło. Spotkanie promocyjne książki poprowadził Mateusz zgodnie z przygotowanym wcześniej scenariuszem, ale nie było to łatwe, bo okazało się, że jest to dość specyficzna promocja. Zwykle promuje się książkę, by ją dobrze sprzedać, a tu się okazało, że tej książki nie można kupić.  Można ją poczytać w internecie, a nawet wydrukować, ale internet nie jest dla wszystkich, a produkt z drukarni jest do zdobycia tylko dla osób wybranych. Zgodnie z życzeniem wydawców książka jest edycją kolekcjonerską, czyli do ich wyłącznej dyspozycji, bo książkę ze środków publicznych nie wolno sprzedawać, może tylko służyć do promocji miasta i powiatu. Na sali byli w przewadze starsi Wałbrzyszanie dla których liczy się książka, a nie jej obrazek w internecie. Sprawę załagodziło  losowanie dziesięciu egzemplarzy książki, tak więc przynajmniej dziesięciu szczęśliwców zostało usatysfakcjonowanych, a pozostałych  Starosta Piksa obiecał obdarować u siebie w Urzędzie.

Było nam miło słuchając komplementów na temat książki z ust uczestników spotkania, którzy poznali ją z internetu.
  
Roman Gileta, znany w Wałbrzychu dziennikarz, poeta, działacz na polu kultury, mówił wręcz, że jej nakład powinien wynosić nie jeden tysiąc, ale dziesięć, a nawet jeszcze więcej tysięcy egzemplarzy, że powinna ona jak ewangelia znaleźć się w każdej szkole i w każdym porządnym domu, bo można z niej nauczyć się szacunku do swojego gniazda rodzinnego.

Podobnie oceniał książkę przewodnik górski, księgarz i lokalny patriota, Bartłomiej Ranowicz, oferując gotowość jej szerokiej promocji m.in. na targach krajowych. Mówił on, że właśnie takiej pozycji brakuje nam od dawna i trudno jest promować miasto i region wałbrzyski na zewnątrz.

Cenię sobie bardzo opinię młodego człowieka, powiatowego radnego, Kamila Orpla, który wysoko ocenił tę książkę, wskazując na jej walory nie tylko faktograficzne, ale i literackie, a także to, że po raz pierwszy pojawiła się pozycja, w której jest mowa o regionie wałbrzyskim jako całości, a nie oddzielnie, miasto osobno, powiat osobno.

Na spotkaniu był też obecny nestor wałbrzyskiego górnictwa, ostatni dyrektor kopalni „Wałbrzych”, Jerzy Kosmaty, który przy tej okazji odniósł się do newralgicznego problemu Wałbrzycha, agonii przemysłu górniczego. Wciąż trudno się pogodzić z zamknięciem kopalń, które przecież były fundamentem rozwoju miasta i całego regionu.

Spotkanie upłynęło w miłej, przyjaznej atmosferze. Na koniec zostałem obdarowany kwiatami przez panie dyrektorki Biblioteki pod Atlantami w Wałbrzychu i Biblioteki Miejskiej w Głuszycy, czyli że wyszło na to, że „Wałbrzyskie powaby” są Michalika, ale ja uważam, że są naszym wspólnym sukcesem, a Mateuszowi serdecznie dziękuję za wklad pracy nad redakcją książki i zorganizowanie tego spotkania.

P.S. Jest nadzieja, że uda się znaleźć sponsora, który zdecyduje się na dodruk odpowiedniej ilości książki, by móc zaspokoić potrzeby rynku wydawniczego.

3 komentarze:

  1. I ja tam byłam, dobrą kawę piłam,
    wraz z licznymi gośćmi słów Stanisława słuchałam,
    i Jego wspaniałą książkę podziwiałam...

    Jeszcze raz proszę przyjąć gratulacje oraz szczere wyrazy uznania!
    Życzę , aby hojność sponsorów pozwoliła na dodruk „Powabów”, a także aby każda miejscowość naszego regionu doczekała się osobnego opracowania.
    R.S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za gratulacje i za wspieranie mnie w tej "zabawie" w blogowanie, której efektem sa moje książki. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem szczęśliwą posiadaczką tej bezcennej (dosłownie i w przenośni) książki!!! Dziękuję Autorowi!
    R. S.

    OdpowiedzUsuń