Tak sobie myślę w
chwili skupienia, choć nie zdarza mi się to zbyt często, że najprostsze,
najbardziej wydawałoby się zrozumiałe, niepodważalne prawdy budzą wiele niejasności i zwątpienia
jeśli spróbujemy je przeanalizować od nowa. Na ogół wszystko co robię i piszę,
odbywa się w biegu, jest skutkiem zdobytej wiedzy i doświadczenia, odbywa się w
ramach nawyków wyrobionych od dziecka. Rzadko mam czas i chęci by pomyśleć nad
tym wszystkim co nas otacza bardziej głęboko. Sprawy powszednie biorą górę nad
bujaniem w obłokach. Wiem co jest dobre, a co złe, co mogę, a czego nie mogę,
co powinienem, a czego nie wolno mi uczynić, co mi pomaga, a co może zaszkodzić mojemu zdrowiu.
Gdy jednak znajduję
czas na refleksje o naszym bożym świecie, to wtedy pojawia się pytanie, czy
myślenie jest dobrym sposobem na wzmocnienie pozytywnego stosunku do życia. A
może wręcz odwrotnie, lepiej nie myśleć, by nie popadać w zwątpienie.
Myślę sobie, że świat
jest jednak zbudowany na zasadach dalekich od doskonałości. By żyć, człowiek
potrzebuje tego co najogólniej można nazwać wytworem jego pracy fizycznej,
czyli produktu. Mieści się w tym to wszystko, co nazwiemy żywnością oraz to co
pozwala nam zaspokoić naturalne potrzeby cywilizacyjne. W pewnym momencie zdaję
sobie sprawę z tego, że społeczność na świecie dzieli na dwie części: tych co
produkują, a co najogólniej odbywa się w drodze fizycznej pracy i tych co jak
to się zwykło nazywać - pracują
umysłowo. Inaczej mówiąc, na wytwórców i eksploatorów ich wytwórczości. Ci co
pracują fizycznie, tak zwani robole są fundamentem istnienia, tylko i wyłącznie
oni tworzą dochód narodowy, a ci co pracują umysłowo są tylko i wyłącznie
konsumentami wypracowanych fizycznie, rękami robotników, rzemieślników i
chłopów dóbr. Pozwalają one im żyć, najczęściej na poziomie, o którym tzw. klasa
producentów może tylko pomarzyć.
Zaznaczam, nie jestem
marksistą. O wiekopomnych dziełach Marksa, Engelsa, Lenina słyszałem tylko w
szkole. Nie znam od podstaw ich nauki i wcale nie jest mi ona potrzebna, by
zdać sobie sprawę z absurdalności tego świata. Najprościej mówiąc absurd ten
polega na tym, że połowa, a może nawet mniej niż połowa społeczności na tym
świecie pracując fizycznie produkuje to co jest niezbędne do życia, a pozostała
część pełnymi garściami korzysta z ich wysiłku, uzurpując sobie prawo do
najdalej idących przywilejów, do sprawowania władzy, do niewyobrażalnych
dochodów i zaszczytów.
Rozumiem, że dla
porządku w organizacji życia społecznego potrzebni są tzw. pracownicy umysłowi.
Nie będę wymieniał ich wszystkich, ale są to prawnicy, lekarze, nauczyciele,
urzędnicy, żołnierze, policjanci dziennikarze, ludzie kultury i można by tak
jeszcze więcej wymieniać przy czym byłaby to lista dość obszerna. Osobne
miejsce zajmują uprzywilejowane szczególnie, doskonale zorganizowane grupy religijne
mężczyzn, którzy powołując się na Pismo Święte, z którym mają najczęściej niewiele wspólnego, żerują
na otumanianiu prostych ludzi, żyjąc w
luksusie, o jakim się wielu tym, co dają na tacę nawet nie śniło.
Okazuje się, że ci co
produkują są w naszej rzeczywistości niczym, tzw. ciemną masą. Są narzędziem
dla polityków rzędu Jacka Kurskiego, który metodycznie za pomocą kupionych dziennikarzy
robi im w TVP po prostu wodę z mózgu. Można im wmówić, że coś znaczą, tak jak to
miało miejsce w PRL-u, ale prawda jest taka, że ci co pokończyli szkoły,
zdobyli tytuły naukowe lub duchowne, albo znaleźli się we władzach państwowych
lub lokalnych, jednym słowem pracownicy umysłowi bez zmrużenia oka, w pełnym przekonaniu,
że im się to należy, że oni są kimś wyjątkowym, pełnymi garściami czerpią
korzyści z istniejącego układu organizacji życia społecznego.
Nie jestem
rewolucjonistą, nie mam zamiaru namawiać moich Czytelników do pójścia na
barykady. Wielu z nich należy zresztą do tej samej grupy, co ja – a więc do tzw.
inteligencji pracującej.
Jestem pacyfistą. Uważam, że najwięcej można osiągnąć
drogą ewolucyjnych przemian w świadomości. Oczywiście śni mi się czasem to, że
dostojnicy z kręgu najwyższych władz państwowych, urzędowych, naukowych i
kościelnych skłonią się przed prostym człowiekiem i podejmią jego dłoń, by ją z
należnym szacunkiem ucałować. Jak dotąd obserwuję coraz częściej, że jest
odwrotnie.
Wiem że mnie, któremu
już pozostało niewiele lat, nie uda się
doczekać takich czasów. W czasach mojej młodości w PRL-u przynajmniej mówiło się
o tym otwarcie i tworzyło pozory, że w Polsce władzę dzierży lud pracujący
miast i wsi. Dziś władający nazywają siebie „prawdziwymi patriotami” i w imię
tego garną z kasy państwowej co się tylko da, a mogą garnąć wszystko, bo są
partią rządzącą, mającą rzekomo poparcie większości społeczeństwa. Oczywiście
jest to wierutne kłamstwo, bo w wyborach brała udział połowa uprawnionych do
głosowania, a PiS uzyskał większość, ale tej drugiej połowy.
Osobiście jako
nauczyciel mieszczę się w klasie pracowników umysłowych, ale wywodzę się ze
wsi, praca fizyczna nie jest mi obcą, często bywała konieczną ze względów
materialnych, może dlatego dla ludzi pracy żywię głęboki szacunek.
I znowu - wyrazy najwyzszego uznania za tekst.... za kazde jego slowo.
OdpowiedzUsuńJestem Ci bardzo wdzięczny za dobre słowo, a także za obydwa interesujące posty w Twoim blogu na temat muzeum socrealizmu. Podziwiam Twoją odwagę, ze uratowałaś sporo z tych dzieł sztuki, choć często służyły one celom politycznym, ale stanowia dokument czasów i że potrafiłaś tak madrze o tym napisać. Serdecznie pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńStaszku!Zgadzam się z Tobą. Jak czasami czytam coś na Facebooku to krew mnie zalewa .Jutro kolejna rocznica/74 / wybuchu Powstania Warszawskiego,które jakiś Karnowski porównuje do Smoleńska.Niedługo Okaże się ,że w tym Powstaniu brał udział Lech Kaczyński rocznik 1949.Brak mi słów.To co się wyprawia woła o pomstę do nieba.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie mam żadnych wątpliwośći, że Polska PiS, to w swej formule ustrojowej nic innego niż PRL, zmieniła się tylko podstawa ideowa rządzącvych, choć też nie do końca. Człowiek pracy w obu formacach ustrojowych był i jest tylko przedmiotem, a podmiotem sa oni - rządzący w ukladzie wzajemnej współzależności z władcami ludzkich dusz. Jak długo jeszcze ?
OdpowiedzUsuńZ pracy rąk i nóg:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=hVnNrbtLuoM
W Jugowie,"idole zysku"przy użyciu rąk,już po raz drugi obrobili bankomat w biały dzień,tuż obok kościoła.Czy rozwijanie umiejętności sprawia im radość?
:)