Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 23 lipca 2018

O fikcyjnej demokaracji w Polsce



Od dziecka mam okazję żyć w kraju rzekomo demokratycznym. Najpierw był to PRL, potem III a teraz IV Rzeczpospolita. Przez nieomal pół wieku byłem ustawiczne karmiony propagandową papką o zaletach demokracji ludowej. Na każdym kroku -  w szkole, na studiach, w prasie, w radiu, a potem w telewizji -  słyszałem i czytałem o wyższości socjalistycznego ustroju, gospodarki i kultury nad zgnilizną kapitalizmu.  Czym była ta demokracja z kierowniczą rolą jednej totalitarnej partii, czym były „demokratyczne” wybory z prawie stuprocentowym uczestnictwem wyborców, czym był w ogóle PRL, okazało się ostatecznie po przemianach ustrojowych 29 lat temu. Dziś wiemy, że PRL to było jedno zbiorowe, ustrojowe kłamstwo, o czym prawie wszyscy wiedzieli, ale z różnych względów poddawali się temu procesowi zniewolenia pod presją despotycznej władzy i wszechogarniającej propagandy. Dopiero pod naciskiem powszechnego zrywu „solidarnościowego” 1989 roku i  w wyniku porozumień „okrągłego stołu”  miały miejsce w kraju w miarę demokratyczne wybory. Stała się rzecz dotąd niewyobrażalna, przyniosły one ze sobą upadek socjalizmu i wejście na kapitalistyczną drogę gospodarki wolnorynkowej. A fundamentem tych przemian okazała się  zachodnioeuropejska idea wolności, niepodległości i  demokracji.


Tak,  tak, zachłysnęliśmy się tymi wzorami płynącymi z Zachodu. Naszym ideałem stały się Stany Zjednoczone. Zajęły miejsce Związku Radzieckiego, bo my Polacy musimy mieć od dawien dawna wielkiego patrona, z którego bierzemy przykład do naśladowania. ZSRR został nam narzucony, za to teraz dokonaliśmy samodzielnego wyboru. USA  - to jest nasza idylla. Tak jak w Stanach istotą naszego ustroju politycznego jest wolność i demokracja, zaś gospodarczego – kapitalizm. 


Nie potrzeba było zbyt dużo czasu, by uwierzyć i zaufać naszym nowym ideologom i wyłonionym w wyborach politykom. Uznaliśmy bez zastrzeżeń, że mamy prawdziwą demokrację, bo przecież wzorowaną na zachodniej, a także że nie ma nic lepszego w gospodarce niż kapitalizm.


Zgodziliśmy się na przyjęcie ordynacji wyborczej pozwalającej preferować w wyborach kandydatów  ustawionych na czele list wyborczych przez liderów partyjnych. Zgodziliśmy się na niejasne dla prostego wyborcy, zawiłe i zakamuflowane metody przydziału mandatów w wyborach powiatowych i wojewódzkich, a także na  podział gmin na okręgi wyborcze, który pozwala wyborcy na decydowanie o jednym, najwyżej dwóch kandydatach do rady gminnej, podczas gdy rozsądny wyborca małej gminy chciałby decydować o pełnym składzie organu samorządowego. W obecnej sytuacji wielu wyborców stwierdza, że szkoda zelówek, by iść na wybory.


Zgodziliśmy się na finansowanie kampanii wyborczych kandydatów największych partii politycznych z budżetu państwa, podczas gdy szary obywatel, jeśli chce kandydować musi pokrywać koszty kampanii z własnej kieszeni. Gdzie tu jest mowa o konstytucyjnej zasadzie równości. Nie potrafię zrozumieć dlaczego partie nie utrzymują się ze swoich składek i z nich tylko i wyłącznie finansują kampanie wyborcze? Dlaczego tak horrendalne kwoty przeznaczane są na bilbordy, telewizyjne spoty, jeżdżenie po kraju i ustawicznie następujące po sobie kampanie wyborcze, a wszystko z budżetu państwa lub niejasnych dotacji sponsorów?


Nasze tzw. demokratyczne wybory  są podobnie jak w PRL-u parodią sensu demokracji, a upartyjnienie wyborów jest jej zaprzeczeniem. Lud w obecnej Polsce tak samo jak za PRL-u nie ma wiele do powiedzenia, jest tylko narzędziem w tzw. grze wyborczej.


Nie będę rozwijał tego tematu, bo mówi się o tym i pisze obecnie dość sporo. Potwierdzeniem krytycznych opinii na temat naszej demokracji są badania opinii społecznej, w których autorytet naszego sejmu i senatu, a także wielu znanych polityków leży w gruzach, a krajem rządzi człowieczek, który przez kolejne lata w tych badaniach stoi na czele listy polityków, do których mamy najmniej zaufania. Posłużę się zacytowaniem paru ciętych komentarzy wyjętych ze stron internetowych. Oto opinia jednego z internetowych komentatorów:


- Ten kraj, który jest wolny, to społeczeństwo, które jest wolne, zgotowały dużej grupie ludzi podłe życie. Mogliśmy iść inną ścieżką. Wybraliśmy antyspołeczny neoliberalizm w sferze gospodarczej a w ideologicznej konserwatywny, włażący buciorami do naszych łóżek i sumień, wsteczny narodowy katolicyzm, z nutą obłędnego mesjanizmu rodem z innej epoki…
O problemach społecznych dowiadujemy się sporadycznie z telewizji, w trakcie kolacji, gdy w Polsce rozbił się na drodze bus przeładowany robotnikami. Jest kilka programów tematycznych, które mówią o ciężkich losach niektórych współobywateli ale nie sposób je oglądać, gdyż w większości przypadków włos się na głowie jeży, że przyczyną ich nieszczęścia jest własne państwo i jego urzędnicy.

Fakty są takie, że gdyby te 10 mln członków pierwszej Solidarności przewidziało choćby w połowie, czym zakończy się ich walka, to 9,5 mln z nich zostałoby w domu, zamiast strajkować, protestować i popierać spółdzielnię, myjącą okna w wieżowcach. Komuna w tamtej postaci nie mogła się uratować, ale to co ją zastąpiło jest jeszcze gorsze. Grupę ustawionych aparatczyków zastąpiła grupa głodnych władzy, profitów i żądnych zemsty za krzywdy, prawdziwe i urojone. 

A oto kolejna opinia:

- Ja kocham Polskę, bo w niej nie muszę mieszkać, dzięki temu moje dziecko doszło do połowy podstawówki, ani razu nie słysząc słowa "aborcja" i nie oglądając krwawych strzępów płodów, a słowo Smoleńsk słyszało tylko ode mnie, kiedy pytało pięć lat temu, dlaczego jestem taka zdenerwowana. Gdybym w tej chwili musiała wychowywać dziecko w Polsce, w obecnie panującym klimacie społeczno-ideowym, chyba bym się pochlastała i rzeczywiście znienawidziła ten kraj do szczętu.  W tej chwili zdarza mi się tylko nienawidzić paru polityków różnych opcji, najobrzydliwszych  łgarzy i krętaczy, obskurnych karierowiczów preferowanych przez media, ale tłumaczę sobie, że to są tylko małe wrzody na dupie Polski, a ja normalnie wolę patrzeć na jej twarz - język, literaturę, kulturę..

I jeszcze kolejny komentarz:

- Mija dwadzieścia lat od tzw. przemian ustrojowych i ... poza grupą wybrańców to państwo nie jest w stanie zapewnić obywatelowi NIC- ani usług medycznych, bezpieczeństwa, opieki prawnej - sądy to burdel na kółkach, sprzedano nas jak bydło bankom, zachodnim korporacjom, "biznesmenom".  Beneficjentami są politycy, administracja, członkowie korporacji, kościół, biznes, zagraniczne korporacje - szary obywatel jest ZEREM!!!
To nawet nie jest demokracja - szanse na udział w rządzeniu mają tylko ci którzy już w sejmie są,  układ doskonale zakonserwowany - albo Józek albo Franek albo Waldek - nikt INNY !!!  A ten mi tu znowu o Smoleńsku !!!

W tej chwili PRL –bis w rękach PiS-u dokonuje katharsis, czyli zdaniem jej liderów „oczyszczenia” sądów z komunistycznych naleciałości czasów III Rzeczpospolitej.  Żeby było dowcipniej dokonuje to również rękami tych samych aparatczyków wymiaru sprawiedliwości, którzy w PRL-u „oczyszczali” sądy z ludzi nastawionych negatywnie do tzw. władzy ludowej (osławiony przykład wicemarszałka S. Piotrowicza). Nie trzeba być znawcą tematu, by dostrzec prawdziwy cel tego rodzaju  reformy sądownictwa. Chodzi o to by tzw. „niezawisłe sądy” obstawić swoimi ludźmi. Jest to fundamentalny  sposób, by zapewnić sobie nieograniczoność władzy.

Moim Czytelnikom proponuję porównać dwa wymowne cytaty dwóch wydawałoby się nieporównywalnych „mężów stanu”. Jeden z nich, to wielki człowiek Adolfa Hitlera, drugi zaś to prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego.

Oto co powiedział minister propagandy w rządzie Hitlera, Joseph Gobbels  -  lipiec  1934 r.:

„Silne państwo musi mieć możliwość usuwania ze stanowisk nie nadających się urzędników. Odnosi się to również do sędziów. Koncepcja nieusuwalności sędziów zrodziła się w obcym świecie intelektualistów, w świecie wrogim narodowi” . 

A nasz obecny premier M. Morawiecki :

„Władza sądownicza zaś to jedyna grupa, która kontroluje samą siebie, a tak naprawdę nie kontroluje. Mamy dziesiątki czy setki przykładów postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów, którzy dopuszczali się karygodnych postępowań i czynów. Mamy dziś do czynienia z daleko idącą hermetycznością władzy sądowniczej; to jedyna grupa polityczno-społeczna, jedyna grupa zawodowa, która kontroluje samą siebie”.

Absurdalność tej wypowiedzi polega na tym, że tylko poprzez „wewnętrzną kontrolę samych siebie” możemy mówić o niezawisłości sądów. Natomiast jest wiele innych przyczyn niewydolności sądów, przede wszystkim złe przepisy prawne, pozwalające na przeciąganie spraw sądowych w nieskończoność. Wymiana sędziów na „swoich” niczego tu nie zmieni. 


I wszystkim ludziom myślącym nie trzeba tłumaczyć, o co w tej reformie chodzi. Podporządkowanie sobie sądów i prokuratury, to podstawa wszystkich systemów totalitarnych, pozwala na zamknięcie ust opozycji i sfałszowanie wyników wyborów, czyli zapewnienie niczym nieograniczonej władzy. Przykład naszych najbliższych sąsiadów, Rosji i Białorusi jest tutaj najbardziej wymowny.

Godząc się na to wszystko, co się obecnie dzieje, po prostu godzimy się na powrót systemu totalitarnego, takiego jak w PRL-u. 

Po co więc była nam potrzebna rewolucja 1989 roku pod skrzydłami „Solidarności”? - oto jest pytanie!




4 komentarze:

  1. Dzisiaj Dzień Włóczykija!Idę do Lutomi Górnej zobaczyć,jaki też tam zrobiono porządek wokół pomnika cudownie ocalonego Wilhelma II króla Prus.

    Słowo na nowy tydzień:
    https://sbc.org.pl/dlibra/publication/331783//edition/313557
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanosi się na dobrą pogodę, a więć spacer przyniesie pożytek także dla zdrowia. Proszę Henryku byś napisał jak się "trzyma" pomnik Wilhelma II, czy na postumencie nie ma już kogoś innego. Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Może to dobrze,że zamiast czytać co dzisiaj w internecie i w prasie wybrać się w Góry Sowie.Jest tyle wspaniałych widoków a można również spotkać pomniki sprzed lat.
    Natomiast wracając do Twojego postu to chcę podobnie jak Ty powiedzieć po co nam to wszystko było.Chyba tylko po to aby pisiory zniszczyli demokratyczne państwo.Ja już na te pyski nie mogę patrzeć i ich słuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bronku, widzę tak wyraźną anlogię z tym co się dzialo w Niemczech NSDAP Hitlera lub we Włoszch Mussoliniego, że dech mi zapiera, zwłaszcza że obawiam się, iż to dopiero początek, a w daleszej kolejności pójdą za tym ofiary w ludziach. My się chyba wcześniej nie obudzimy i to jest tragiczne...

      Usuń