fronton pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim |
Wspominałem już w moim blogu o zawarciu znajomości z warszawską blogerką, autorką książek i podróżniczką – Jadwigą Śmigierą, znaną pod pseudonimem „Stokrotka”. Jadwiga jest mi bardzo bliska zainteresowaniami, treścią i stylem zapisków blogowych oraz tym że z powodzeniem razem możemy reprezentować klub aktywnych twórczo seniorów. Jadwiga ma jednak zdecydowaną przewagę nade mną, bo jest młodsza, a jej każdy post blogowy jest komentowany przez dziesiątki nie byle jakich Czytelników.
Wśród
nich odnalazłem naszą wspólną znajomą blogerkę z Wrocławia piszącą pod
pseudonimem „Ikropka” niezwykle
interesujące relacje ze swych podróży po kraju, wzbogacane znakomitymi
fotografiami. O „Ikropce” miałem okazję też już nieraz wspominać w moich
książkach, a nawet umieścić w blogu jej fascynującą relację z głuszyckiej
peregrynacji z aparatem fotograficznym. Nasza wirtualna znajomość liczy już
sobie parę lat.
Mam
nadzieję, że tak będzie też ze „Stokrotką”.
Pochwaliłem
się kiedyś w blogu przesłanymi na mój adres książkami jej autorstwa:
„Zwariowałam” i „Nadal wariuję”. Czytałem je z zapartym tchem i wciąż jeszcze
do nich powracam w wolnych chwilach, bo jest to kopalnia wiedzy o atrakcyjnych
miejscach w kraju i na świecie, które osobiście poznała i które wywarły na niej
wrażenie. Jak się okazuje jest to „niespokojna dusza”, skora do podróżowania w
poszukiwaniu atrakcji turystycznych, zakochana bez reszty w Tatrach, które
przemierzyła wzdłuż i wszerz na własnych nogach, niezwykle wrażliwa i czuła na
wszystko to, co możemy uznać za zdobycze cywilizacji i kultury.
Otóż
właśnie parę dni temu znalazłem w blogu „Stokrotki” jej fascynujące wspomnienia
z dawnej wycieczki do Ząbkowic Śląskich. Pozwalam sobie zacytować ich
fragment:
Staliśmy niewielką grupą w pobliżu
Krzywej Wieży w Ząbkowicach Śląskich i z zapartym tchem słuchaliśmy co mówił
nasz wykładowca – przewodnik.
A mówił takie rzeczy, że oczy „wychodziły nam ze zdziwienia i strachu na wierzch”. I wierzyć nam się nie chciało…
Ciekawa jestem czy Wy uwierzycie?
Angielska pisarka i poetka okresu romantyzmu Mary Shelley napisała w 1818 roku powieść pt: „Frankenstein albo nowoczesny Prometeusz”. Powieść ta przez niektórych uważana jest za pierwszą powieść gatunku science-fiction.
Powieść doczekała się wielu przeróbek i adaptacji filmowych, których większość zniekształcała lub spłycała pierwowzór. Pierwsza ekranizacja powstała w 1910, najsłynniejsza – w 1931, a jedna z najbardziej udanych i wiernych oryginałowi – w 1994. W tej ostatniej ekranizacji występował Robert de Niro w roli Monstrum a w rolę Victora Frankensteina wcielił się aktor Kenneth Branagh. Wymowa powieści obraca się wokół dylematu moralnego równania się człowieka z Bogiem-stwórcą, kwestią prawa stwórcy do decydowania o losach stworzonej przez siebie istoty.
Akcja powieści rozgrywa się pod koniec XVIII w. w Europie Zachodniej (głównie w Szwajcarii − Genewie i Lucernie) i na Oceanie Arktycznym. Jest to tragiczna historia naukowca-filozofa Wiktora Frankensteina usiłującego rozwikłać zagadkę śmierci. Efektem jego wieloletnich poszukiwań i badań naukowych jest odkrycie możliwości przywracania życia zmarłym, a nawet stworzenie idealnego człowieka. Jego eksperyment kończy się tragicznie − w miejsce ideału powstaje monstrum, wprawdzie inteligentne i wykazujące ludzkie odruchy, jednak nie potrafiące się odnaleźć w otaczającej rzeczywistości (ze względu na jego wygląd ludzie się go boją i uciekają albo go atakują). Monstrum, podążając i prześladując swojego stwórcę w imię zemsty, doprowadza w końcu do śmierci najbliższych Frankensteina i jego samego.
Inspiracją do napisania przez Mary Shelley tej powieści była afera grabarzy z 1606 roku, jaka miała miejsce w niemieckiej miejscowości Frankenstein.
Afera ta – mówiąc bardzo w skrócie – polegała na sporządzaniu trującego preparatu ze zwłok ludzkich i na innych okrutnych i niesamowitych czynnościach. Miało to służyć doświadczeniom nad rozwikłaniem zagadki śmierci.
Co z tym wszystkim mają wspólnego Ząbkowice Śląskie? Ano to, że niemiecka nazwa tego miasta brzmiała Frankenstein.
Na pamiątkę tych wydarzeń a także po to, żeby spopularyzować to ciche miasto leżące na Pogórzu Sudeckim – co roku jest w nim organizowany festiwal grozy i horroru pod nazwą „Weekend z Frankensteinem” nawiązujący do tej historii. W ramach festiwalu pokazywane są filmy grozy, którym towarzyszy niepokojąca muzyka, a z miłośnikami tego gatunku spotykają się autorzy przerażających dzieł i krytycy.
W Izbie
Pamiątek Regionalnych przy ul. Krzywej 1 urządzono Laboratorium dr.
Frankensteina, w którym można zobaczyć „pamiątki” po szalonym naukowcu z kart
XIX-wiecznej powieści Mary Shelley.
A jeśli chodzi o ząbkowicką Krzywą Wieżę /druga Krzywa Wieża w Polsce jest w Toruniu/ to stoi ona koło kościoła parafialnego. Jest to gotycka strażnica i zarazem dzwonnica kościelna o wysokości 34 m. Jest odchylona od pionu o ponad 1,5 metra. Przechyliła się w wyniku słabego trzęsienia ziemi jakie miało miejsce w tym rejonie pod koniec XVI wieku. Budowla wygląda jakby miała za chwile runąć. Weszliśmy jednak na jej szczyt aby obejrzeć ładne widoki na miasto i Sudety.
Skąd mniej więcej 25 lat temu wzięłam się pod Krzywą Wieżą w Ząbkowicach Śląskich.? Był to czas gdy planowałam zmienić pracę, w związku z tym zapisałam się na kurs pilotów wycieczek zagranicznych. A ten wyjazd do Ząbkowic był częścią praktyczną zajęć.
Kurs ukończyłam, odpowiedni dokument otrzymałam, ale tak się złożyło, że nigdy nie oprowadzałam żadnej wycieczki w kraju ani za granicą.
Od tej wycieczki minęło już ponad ćwierć wieku,
ale „Stokrotka” obiecuje przyjechać w przyszłym roku w nasze strony. Pisze, że
zainteresowałem ją moimi zachwytami nad pałacem w Książu, uzdrowiskami Szczawnem i Jedliną lub tajemnicą Gór Sowich.
„Stokrotka” jest zachwycona Warszawą, w której
mieszka od dzieciństwa, a także wieloma miejscowościami na Wschodzie, fascynuje
ją Kazimierz nad Wisłą, z którym jest związana rodzinnie, albo też zabytkowy
Płock, ongiś stolica Polski przez parę lat, o czym się rzadko wspomina.
Myślę, że Stokrotkę czeka na naszym Dolnym Śląsku
cała plejada niespodzianek. Nie potrzeba jechać do Francji nad Loarę. W naszym
regionie roi się od fantastycznych zamków i
pałaców w większości odbudowanych, zrekonstruowanych lub przynajmniej
zadbanych w takim stopniu, że warto je zobaczyć.
Wspomnę tylko o jednym z nich, ponieważ wiąże się
z relacją „Stokrotki” z Ząbkowic Śląskich. To wciąż jeszcze zbyt mało znany, monumentalny
pałac w Kamieńcu Ząbkowickim. Niedawno na stronie internetowej „gazety pl”
czytałem, że czwarty co do wielkości w Polsce.
Ale o tym pałacu i może jeszcze o innych wartych
bliższego poznania atrakcjach turystycznych
Dolnego Śląska napiszę w kolejnym poście.
Dolny Śląsk to obszar wyjątkowy,tutaj nawet zmarli są"aktywni".
OdpowiedzUsuńW latach 60-tych ub.w.chłopaki w Walimiu z takim jednym zabalsamowanym przez kilka dni"zwiedzali"Walim.Trzeba było zamurować okna i drzwi do grobowca,żeby mógł spoczywać w pokoju.
https://www.archeo.uni.wroc.pl/2016-1/Duma/Duma_Pawel_smierc_nieczysta.pdf
https://www.youtube.com/watch?v=NGO05LNwizs
Miłego weekendu
Bardzo serdecznie dziękuję za zacytowanie mojego tekstu pt: "Frankenstein".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To ja dziękuję, że mogłem skorzystać z interesującego tekstu Warszawianki o bliskim nam mieście - Ząbkowicach Sl. Czy w Warszawie też posypało śniegiem? U nas było słonecznie i bieluśieńko. To śnieżne preludium. Mówią, że ma być mroźna zima. Pożyjemy, zobaczymy... Ale już dziś pozdrawiam cieplusieńko !
UsuńNiestety. w Warszawie to co najgorsze czyli deszcz ze śniegiem przed dwa ostatnie dni. Może dziś i jutro będzie trochę lepiej.
UsuńPozdrawiam serdecznie Gospodarza i Jego Gości.