Czas najwyższy pomyśleć
o świętach. W tym roku jest pięknie, bo Wigilię mamy w niedzielę a po niej dwa
dni świętowania. Jeśli udałoby się uzyskać wolne po świętach do Nowego Roku,
mielibyśmy nieomal ferie zimowe, a gdyby popadało śniegiem to można ten czas
spędzić na nartach, lub na spacerach korzystając z uroków zimy. A przecież parę
dni po świętach przed nami Noc Sylwestrowa i Nowy Rok.
Co zrobić, by osiągnąć
dobry nastrój świąteczny, wyrzucić z pamięci to wszystko co nas martwi i rodzi
zwątpienie w świat i ludzi? Przede wszystkim nie myśleć o polityce. Ona nie ma
nic wspólnego ze świętami Bożego Narodzenia. Przecież to święta rodzinne i
religijne, bo czcimy cud narodzenia się Dzieciątka Jezus w stajence
betlejemskiej. A są to święta, które mają głębokie korzenie, bo wywodzą się z
czasów starożytności, o czym parę słów za chwilę.
Warto skupić się w te święta na rodzinie i
zadbać o to, byśmy wszyscy byli w te dni otoczeni miłością i troską. Lepiej
więc odstawić politykę do lamusa na całe święta aż do Nowego Roku. Jest tyle
ciekawszych i milszych tematów do przemyślenia niż nasza polska wojna na górze.
A poza tym jest wiele do zrobienia, aby święta były świętami. I od razu otwiera
się cała litania przedświątecznych obowiązków
- porządki w domu, choinka, prezenty pod choinkę, zakupy, gotowanie,
pieczenie, życzenia świąteczne, zaproszenia na wspólną wigilię. Ale obok tej
materialnej strony tradycji jeszcze ważniejszą jest strona duchowa, to wszystko
co pozwoli godnie uczcić Boże Narodzenie, jedno z największych świąt
kościelnych.
Jak wspomniałem
grudniowe święta to bardzo stara tradycja, wywodząca się z dawnych czasów . Starożytni
Rzymianie pierwszy dzień każdego miesiąca nazywali -
calendae, tak się też
nazywał początek roku, czyli Nowy Rok,
ale było to szczególne święto - festun Calendarium, obchodzone nadzwyczaj
hucznie i wesoło. Wówczas to Nowy Rok
zaczynał się 24 grudnia, a tradycje starorzymskie, na których wychowały się
narody europejskie zostały przeniesione i w formie zwyczajów, i nazwy
do obchodów chrześcijańskiego święta
- Bożego Narodzenia.
Na ziemiach polskich
uroczystość pożegnania starego i powitania nowego roku zwana była Godami i
sięga ona czasów pogańskich. God po słowiańsku oznacza rok. Z chwilą przyjęcia
chrztu przez Mieszka I obchodzono Gody tak jak w całej chrześcijańskiej Europie
24 grudnia.
I podobnie jak na
Zachodzie tak i w Polsce z okazji godów nie było końca najrozmaitszym zabawom,
powinszowaniom, podarkom. Od Bożego Narodzenia do Trzech Króli świętowano
wieczory w gronie bliskich i znajomych, gromadzono się na uroczystościach
religijnych. Z czasem rozwinął się zwyczaj chodzenia z szopką, jasełkami,
gwiazdą. Pojawiły się jeszcze inne
obrzędy świąteczne z choinką na czele, a także przy tej okazji śpiewane,
melodyjne, nastrojowe pieśni, zwane kolędami.
O kolędach piękną
rozprawę napisał Stanisław Tarnowski, zwracając uwagę na to, że wprawdzie były
one pieśniami religijnymi, ale nie rodzajem modlitwy, bo teksty kolęd są proste
i łatwo wpadające w ucho, albo opowiadają, co „Anioł pasterzom mówił”, albo
pytają „któż pobieżny kolędować małemu?” Jeśli przyjrzymy się uważnie kolędzie,
to łatwo dostrzec, że ich wdzięk bierze się z poufałości i swojskości, z jaką
mówi się o narodzeniu Dzieciątka Jezus. Nasze kolędy nadają temu niezwykłemu
wydarzeniu z dalekiego Betlejem koloryt lokalny, polski, a pasterze zbudzeni
przez aniołów i śpieszący do stajenki, to są polskie parobki. Stajenka zaś jest taka sama jak szopa przy
wiejskiej naszej zagrodzie i kto by dzieje Nowego Testamentu znał tylko z
kolęd, ten mógłby myśleć, ze Pan Jezus urodził się gdziekolwiek w Polsce.
Przytoczę tu dla
ilustracji mniej chyba znany fragment znanej kolędy Bóg się rodzi:
„W nędznej szopie
urodzony,
Żłób mu za kolebkę
dano,
Cóż jest, czem był
otoczony:
Bydło, pasterze i
siano.
Ubodzy was to spotkało,
Witać go przed
bogaczami,
A słowo ciałem się
stało
I mieszkało miedzy
nami.
Od najstarszych czasów
istniał zwyczaj dawania podarków w wigilię Bożego Narodzenia lub na Nowy Rok.
Dawni królowie i magnaci bywali hojni i rozdawali dworzanom swym „na kolędę”
konie, rzędy, pasy, bobrowe kołpaki, szable. W ich ślady podążała szlachta.
Franciszek Zabłocki w jednej ze swych komedii z czasów Stanisława Augusta
Poniatowskiego pisał:
„Mamy tyle czeladzi,
każdy chce kolędę,
trzeba wszystkim coś
wetknąć, taki zwyczaj wszędy,
rok też na to czekali,
raz w Gody ta łaska”.
Dziś prezenty przynosi
nam Św. Mikołaj na początku grudnia, a na gwiazdkę Aniołek, albo Gwiazdor, albo
osobiście Dzieciątko Jezus. Może dlatego tak lubimy grudzień, choć smutny i
ponury, to jednak nadzwyczaj szczodry.
Jak pisze Tarnowski:
„jest dawny zwyczaj, związany z Godami, że proboszcz lub wikary od Nowego Roku
do Wielkiego Postu odwiedza „po kolędzie” domy wszystkich parafian. Towarzyszy
mu organista z dzwonkiem i chłopiec z kobiałką. Pleban winszuje w każdej chacie
Nowego Roku, wgląda w pożycie rodzony, w porządek domowy, odmawia pacierze. Po
wsiach dawano księdzu do kobiałki sery, jaja, grzyby suszone, orzechy, len,
kokosze, owoce, co kto miał pod ręką. Gdy ksiądz wychodził z czyjego domu, dziewczęta
ubiegały się do stołka, na którym siedział, w przekonaniu, że ta co pierwsza
usiądzie, tego roku za mąż wyjdzie.”
Dzisiaj młode
dziewczyny nie muszą już podsiadać księdzu krzesełko, bo na zdobycie męża jest
tysiąc innych sposobów, ale zwyczaj domowej kolędy ma się dobrze, tylko
kobiałka poszła w zapomnienie, wyparta przez białą kopertę.
Mamy swoje bardzo polskie obyczaje bożonarodzeniowe,
jak ten, że Wigilię zaczynamy, gdy na niebie pojawia się pierwsza
gwiazda, a na stole pod obrusem umieszczamy sianko, dodajemy przynajmniej jedno
dodatkowe nakrycie na wypadek, gdyby do naszych drzwi zapukał niespodziewany
gość, a potraw podanych na stół winno być dwanaście i koniecznie postnych.
Dobrej swojskiej kiełbasy lub szynki możemy pokosztować dopiero po Pasterce lub
w święto Bożego Narodzenia.
Bardzo współczesny obyczaj rozpowszechnił się w
wielu miastach, w których urządzane są jarmarki świąteczne. Warto w tych dniach
być na rynku w Wałbrzychu lub Świebodzicach, jeśli nawet nic nie kupimy,
to przynajmniej odczujemy klimat zbliżających się Godów.
A Gody tuż, tuż. Czas leci szybko. Aby święta były
udane jeszcze wiele do zrobienia. A choinek mamy w bród na targach i w
marketach. Grzybów też w tym roku było w lasach sporo, więc na pewno czekają
ususzone, by tradycji stało się zadość. A więc do roboty. Postarajmy się święta
Bożego Narodzenia spędzić w serdecznej, ciepłej, rodzinnej atmosferze.
Witam.Obecnie Bożonarodzeniowe Jarmarki są wszędzie.W Piławie będzie taki Jarmark 16 grudnia,natomiast w Cieszynie będzie /jest/przez dwa tygodnie.Od drugiej niedzieli adwentu do soboty przed wigilią Bożego Narodzenia. Dobrze,że będą te święta i odpoczniemy od byle jakiej polityki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBronku, tego Ci serdecznie życzę. Odnoszę wrażenie, ze ten świat medialny, to największe nieszczęście ludzkości. Nie dziwię się eremitom, którzy od tego uciekają na łono natury i czują się szczęśliwi. Niestety, ja już tego nie potrafię, myślę że Ty też. Ale na ile możemy, brońmy się przed upolitycznieniem świąt. Ty masz lepiej, bo chcąc, czy nie chcąc, musisz się cieszyć świętyjąc w Cieszynie. Pozdrowienia dla Irenki !
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za ten piękny, ciepły tekst.
OdpowiedzUsuńW okres przedswiąteczny wchodzę w tym roku bardzo powoli i to z kilku względów. Jednym z nich jest stan oczekiwania w którym jestem od pewnego czasu. Mam nadzieję, że niedługo się skończy i ..... będzie lepiej.
A polityka to rzecz straszliwa. Nawet jak nie chcemy to i tak zabiera nam najspokojniejsze chwile z naszego życia.
Wszystkiego dobrego życzę.
Serdecznie życzę, aby było lepiej. Dziękuję za to, ze znajdujesz czas na czytanie i komentowanie moich postów. Cieszę się, że ja też mogę to robić w Twoim blogu.Wszystkiego miłego !
Usuń